Hansel Candy Pią 19 Gru - 21:27 | |
| Hansel Candy Za górami, za lasami, żyła niezwykła postać zwana Jaś, której przygody spisano w księdze Jaś i Małgosia. Zamieszkiwał Fairyland, gdzie praktykował czarną magię. Sielanka została przerwana, gdy nad królestwem Fairylandu pojawiły się ciemne chmury, straszna klątwa, która wymazała wszystkim pamięć. I choć postać ta nie uczestniczyła w rzucaniu strasznego zaklęcia, zmuszona była do rozpoczęcia zwykłego życia w Lanville, pamiętając swoje poprzednie życie w 0%. W miasteczku znacie go jako osiemnastoletniego mieszkańca, zwanego Hansel Candy (ft. Colton Haynes). Zamieszkuje dzielnicę East Valley, nie jest nigdzie zatrudniony.
|
- Chociaż może wydawać się to dziwne, a nawet bardzo, to nigdy nie uświadczysz odpowiedzi ze strony Hansela na zadane pytanie, zaczepkę czy groźbę typu: "Jak się nie odezwiesz, to zabiję ci matkę!" Nie, chłopak nie jest głuchoniemy. Z jego słuchem jest wszystko w porządku, no i całą resztą w sumie też, z anatomicznego punktu widzenia. Nie, nie jest to jakiś dziwny wymysł bogatego chłopaczka, by być oryginalnym. Lekarze stwierdzili, że to bardzo dziwny objaw traumy, wywołanej strasznymi wydarzeniami w dzieciństwie. Mimo, że czasami ma ochotę krzyczeć, coś blokuje go, głęboko, gdzieś tam w podświadomości, czy cóś.
- Do komunikacji wykorzystuje komórkę lub po prostu długopis i kartkę. Na każdą próbę nauki języka migowego odpowiadał stanowczym "Nie."
- Jest bardzo spokojny, wręcz idealny przykład stoickiej postawy. Rzadko kiedy pozwala, by emocje wzięły nad nim górę. Nawet jeśli mu się to zdarzy, to i tak ciężko to zobaczyć, przecież on nie krzyczy...
- Uwielbia udawać nieśmiałego, gdy tak naprawdę w ogóle taki nie jest. Zdaje sobie całkowicie sprawę ze swojego wyglądu i przewagi, jaką mu on zapewnia. Jego ulubioną zabawą jest podrywanie ludzi, grając przy tym całkowicie niewinną osóbkę.
- Zdecydowanie ciągnie go ku niegrzecznym chłopcom i dziewczynką, całkowicie nie ma pojęcia, skąd mu się to wzięło.
- Ubóstwia książki, szczególnie te fantasy, o magii czarodziejach i złych wiedźmach oraz czarnoksiężnikach, którzy są zazwyczaj jego ulubionymi bohaterami.
- Nie przepada za alkoholem, bo po nim robi się... rozwiązły.
- Posiada misia o imieniu Piotruś.
|
Po pierwsze i najważniejsze, Hansel jest adoptowany. Nie, nie kryje się za tym jakaś ckliwa historyjka o złych rodzicach, patologii wprost z programu telewizyjnego czy nieszczęściu, jakie spotkało osoby, które sprowadziły go na ten świat. Żadnych napadów złodziei oraz heroicznego ojca, co to chciał ochronić rodzinę lub złapać bandytę, by mieć +10 u żoneczki. O nie, takie rzeczy to nie tutaj. Chłopak nie pamięta niczego, co wydarzyło się, przed szóstym rokiem życia. Bardzo proste. Znaleziono go samego, wystraszonego, na środku drogi prowadzącej do Lanville. W ręku trzymał pół bochenka chleba, a dookoła niego było pełno okruszków, które rozsypywał. Później wszystko działo się bardzo szybko. Pewna Pani, czyt. obecna matka, znalazła go, zgarnęła z ulicy i zabrała do domu. Polubiła słodkiego dzieciaka, jakim był wtedy, od razu, pewnie przez to, że w ogóle nie płakał oraz nie mielił ozorem, jak jakiś potłuczony. Jego matka była samotną kobietą, pardon, obecnie na to mówi się kobieta ambitna, spełniająca się, samowystarczalna. Jakby tego nie nazwać, nie zmieni to faktu, iż była samotna i nie przepadała za kotami, więc przygarnęła biedną sierotkę. W sumie to wyszło jej na lepsze, bo Hansel nie brudził tak bardzo i na jedzenie też za dużo nie szło. Nowy syn Pani Candy dorastał w dobrobycie, otoczony wygodą, bo jego przybrana matka była jakąś szychową w dużej korporacji. Nigdy nie chodził do szkoły przez swoje dziwne "schorzenie", to nauczyciele musieli fatygować się do niego. Hansel wiódł sobie spokojne życie, spędzając czas na czytaniu ciekawych książek i sprowadzaniu od czasu do czasu "kogoś" do domu, a! Raz był to chomik, ale już go nie ma... Ale co wydarzy się dalej w jego życiu? No, tego to nawet ja nie mogę przewidzieć.
- Niemożność mówienia, spowodowana nieskuteczną obroną przed klątwą.
- Czasami ma koszmary, w których widzi jakąś wiedźmę próbującą wrzucić go do pieca, lecz gdy się budzi, nic nie pamięta.
- Nienawidzi słodyczy, po prostu ich nienawidzi!
- Nie przepada za starymi kobietami.
- Woli towarzystwo osobników płci męskiej, taka pozostałość po latach spędzonych wśród Zagubionych Chłopców.
- Wszystkie jego misie nazywały się Małgosia lub Piotruś, nadawał je na zmianę.
Stara Baba Jaga nie była za mądra. Pewnego razu zaserwowała Jasiowi danie podane na książce, a nie na talerzu. Co tu dużo mówić, w księga była swoistym zbiorem wiedzy o magii, czarnej magii, bo jakiej innej można by się spodziewać po złej wiedźmie. Z braku innych zajęć Jaś zaczął ją czytać. No co? Ciekawe, co wy byście robili, gdyby stara jędza zamknęła was w klatce. Za dużo rozrywki to on tam nie miał, jedzenie i czytanie. A musicie wiedzieć, iż na czytaniu się nie skończyło. Praktykowanie magii wydawało się młodemu dziecku bardziej zabawne, niż obrastanie w tłuszczyk. Więc głównym zajęciem Jasia było czarowanie oraz wystawianie kostki, przez szparę w kratach, by wiedźma go nie zjadła. Ach, zapomniałem wspomnieć, że taka zabawa w kotka i myszkę nie trwała trzy tygodnie, tylko trzy miesiące. No cóż, starość nie radość, a że wiedźma była ślepa, to skąd miała wiedzieć, iż jedzenie w magiczny sposób wyparowywało, a Jasiu zostawał przy swojej idealnej wadze? Dalsze losy potoczyły się tak samo. Stary babsztyl trafił do pieca, a dzieciaczki na wolność. Ale tu historia się nie skończyła, bo gdzie rodzeństwo miało się podziać, skoro własny ojciec wolał z macochą się zabawiać, niż opiekować dziećmi? Cóż... Jasiu sobie poradził, nie wiem, jak tam z jego siostrą. W sumie to cóż miał poradzić, nie bez kozery tylko chłopców przyjmowano to Zagubionych CHŁOPCÓW. Tak, to właśnie tam trafił. Piotruś Pan nie musiał się nawet za bardzo natrudzić, w końcu rodzice go porzucili, a euforia po pokonaniu wiedźmy przyćmiła zainteresowanie siostrą. Tak też Jaś trafił do Nibylandi, gdzie uczył się z Piterem czarnej magii, spędzał czas na byciu wiecznie młodym, no i lataniu, nie możemy zapomnieć o lataniu! Z czasem głód wiedzy wziął górę, a Jasiu opuścił przyjaciela w poszukiwaniu nowych ksiąg oraz innych źródeł, z których mógł czegoś się nauczyć. W porównaniu do siostry, to nigdy nie zapomniał o nim. Co jakiś czas wracał na wyspę, by dzielić się swoimi znaleziskami i spędzić czas ze swym najlepszym przyjacielem. Zazwyczaj zostawał tam przez dłuższy okres. Piotruś, niczym rozżalona żona, która musiała zostać sama w domu z dziećmi, potrafił chować długo urazę, lecz co tam! Przecież w Nibylandii nikt się nie starzał! Chociaż czasem potrafiło to zając lata, to zawsze się godzili, a po paru następnych latach, chłopak wyruszał w następną wędrówkę. Gdy klątwa została rzucona, Jaś przebywał poza wyspą, na jednej ze swych wypraw, tym razem była jedną z najdłuższych. Właśnie dlatego, nie dowiedział się od przyjaciela, o tym jakże złym planie, inaczej wziąłby w nim udział. Wyczuwając, że coś jest nie tak, próbował ochronić się przed nieznanym zaklęciem, lecz jego moc była za słaba. Skończyło się to jedynie "uszkodzeniem" jego zauroczonej formy.
|
|
Zachowane wspomnienia: 0% MOJA HISTORIA TO : Piotruś Pan
☆ Zwano mnie : Dzwoneczek
☆ Punkty magii : 62
☆ Wiek : 28
☆ Liczba postów : 410
Re: Hansel Candy Pon 22 Gru - 22:10 | |
| Karta zaakceptowana Doskonałe imię dla pluszowego misia Pięknie wplotłeś naszą relację w kartę, fajnie się to czytało i super, że mam taką relacje z Nibylandii! Mam nadzieję, że w teraźniejszości też coś ciekawego sobie wymyślimy. Ogółem karta ciekawa, uważam to za naprawdę dobry pomysł, by wreszcie któraś z postaci odczuwała przez klątwę jakiś niekorzystny efekt dla swego zdrowia. Tak więc brak mowy, jest jak dla mnie ciekawym atutem, urozmaicającym tą postać. Znać powinieneś ludzi ze szkoły (ewentualnie absolwentów, jeśli już ukończyłeś edukację). Oczywiście bogaci mieszkańcy East Valley nie powinni Ci być obcy. |
|