Ambrosia 'Sia' Fairchild Nie 18 Sty - 21:11 | |
| Ambrosia 'Sia' Hazel Fairchild Za górami, za lasami, żyła niezwykła postać zwana Tygrysia Lilia, której przygody spisano w księdze Piotruś Pan. Zamieszkiwał Nibylandię, gdzie praktykowała czarną magię. Sielanka została przerwana, gdy nad królestwem Fairylandu pojawiły się ciemne chmury, straszna klątwa, która wymazała wszystkim pamięć. I choć postać ta uczestniczyła w rzucaniu strasznego zaklęcia, zmuszona była do rozpoczęcia zwykłego życia w Lanville, pamiętając swoje poprzednie życie w 40%. W miasteczku znacie go jako dziewiętnastoletniego mieszkańca, zwanego Amnesia 'Sia' Fairchild (Zhenya Katava). Zamieszkuje dzielnicę East Valley, pracując jako tancerka w klubie Opium i drobny złodziejaszek.
| Wiesz, że życie jest przewrotne? Niektórzy mówią, że jest ulotne. Ja uważam, że w każda chwila jest odpowiednia na zmiany, a każdy moment jest tym jedynym w swoim rodzaju, którego już nigdy więcej nie przeżyjesz na nowo. Nie obchodzi mnie więc co o mnie pomyślisz, kiedy przejdę obok Ciebie na ulicy, rzucając spojrzenie, w którym czai się wyzwanie. Tak jest, wyzywam Cię. Pytasz do czego? Do Twojej przegranej, bo przecież ze mną nie wygrasz. Będę Cię podpuszczać, dawać trochę nadziei, a kiedy będziesz myśleć że jesteś już o krok od mety... Wtedy zgarnę Ci nagrodę, czymkolwiek ona będzie, sprzed nosa. Tak działam. Może to niezdrowe, może nawet chore, ale sprawia mi to przyjemność. Twierdzisz, że mam problemy ze sobą? Otóż mam. Ty też. Każdy je ma. Życie jednak nie jest po to żeby się nimi martwić tylko żeby je rozwiązać albo zostawić w tyle. Zapomnieć. Ja wybieram tą drugą opcję. Wolę być problemem niż go rozwiązywać. Z góry nastaw się na to, że jeśli zdecydujesz się na znajomość ze mną, będzie ona pasmem wzlotów i upadków, a Twój największy problem, z którym nie będziesz dawał sobie rady to będę ja. Podobno bywam niemiła. Nie wiem. Nie zastanawiałam się nad tym. Dużo się uśmiecham. Nie myśl jednak, że to z tego powodu, że Cię lubię. Po prostu na myśl o Tobie stojącym w płomieniach, robi mi się ciepło na duszy. Tak, nie przesłyszałeś się. Nadal ją mam. Prawdopodobnie przeklętą na wieki, ale co mi tam. Podobno w piekle dają gwarancję dobrej zabawy, więc wcale mi to nie przeszkadza. Poza tym zawsze zastanawiałam się jak to jest romansować z diabłem. Mówisz, że wiecznie chodzę z grymasem niezadowolenia. To nie tak. Po prostu ludzie mnie wkurwiają. Irytuje mnie fakt, że jestem od nich lepsza, a muszę się z nimi zadawać. Mama ciągle powtarza, że mam mało koleżanek. To dlatego, że baby są głupie i do niczego się nie nadają. Jedna drugiej dupę obrabia, a potem są najlepszymi przyjaciółkami. Sorry, nie kręci mnie to. Jeśli kogoś nie lubię powiem mu to wprost. Jeśli stwierdzę, że czyjś ogromny zad nie zmieści się na krześle, o tym też go poinformuje. Niech się biedaczek nie fatyguje. Jeśli będziesz miała szminkę na zębach... Spokojnie. O tym dowiesz się i Ty, i wszyscy w promieniu kilkudziesięciu metrów. Nie ma za co. Wydaje mi się, że mam jakieś uczucia. Jest mi miło kiedy uprawiam seks. Czuję się usatysfakcjonowana kiedy dosadnie wytknę komuś jego błąd, nie pozostawiając na nim suchej nitki i sprawiając że resztę dnia spędzi ze spuszczoną głową. Kręcą mnie faceci. Do nich też coś czuję, pewnie pociąg. Może to kolejny problem ze mną, ale kiedy rzeczywiście coś do kogoś poczuję, wtedy wariuję. Serio. Jestem nieobliczalna, a hormony we mnie szaleją. Generalnie ciężko będzie Ci przewidzieć mój następny ruch. Nigdy nie możesz być pewien do czego jestem zdolna, a potrafię zrobić wiele. Nie namówisz mnie do niczego jeżeli nie będę chciała tego zrobić, ale ja z kolei namówię Cię do tego co mi się widzi. Możesz powiedzieć, ze coś jest głupie, przerażające, bez sensu albo sprowadzi na mnie poważne konsekwencje, a ja i tak zrobię to co sobie postanowiłam. Jestem uparta, pewna swojej racji i totalnie pojebana. Umiem uwodzić, zwodzić i oszukiwać. Nie wiem po co kradnę. Chyba z czystej ciekawości, dla zabawy, a ja lubię robić dokładnie to na co mam ochotę. Zastanów się czy przeze mnie nie zginiesz. |
Mówią na mnie księżniczka. Daleko mi do królowej. Brak mi manier i ogłady, mimo że od małego wychowywałam się wśród bogaczy i ich specyficznej maniery. Jednak miewam kaprysy. Jest ich bardzo dużo. Od małego kiedy coś mi się nie podobało otwarcie o tym mówiłam i kazałam tacie kupić mi coś innego. Kiedy podobały mi się rzeczy koleżanek kazałam im mi je oddać. Tym, które się stawiały kradłam. Nie chciałam żeby rodzice kupowali mi takie samo. Chciałam mieć dokładnie to i chciałam być niepowtarzalna. Kiedy ktoś miał coś takiego jak ja, za jakiś czas znikało to w niewyjaśnionych okolicznościach. Mówiłam już, że jestem pojebana. W dzieciństwie sprawiałam same problemy. Byłam czarną owcą wśród Fairchildów, dlatego rodzice zapisali mnie na lekcje tańca i akrobatyki żebym mogła się jakoś wyciszyć. Mimo, że było to na mój gust zbyt dziewczyńskie, wkrótce taniec stał się moją pasją, a w późniejszym czasie mogłam odgrywać w łóżku niezłe akrobacje. Całe dzieciństwo spędziłam w towarzystwie chłopców i niewielkiej ilości dziewczyn, które schematem odbiegały od tych które mogę spotkać co krok na ulicy. W liceum było parę takich momentów, kiedy tata musiał dać dyrektorce w łapę żeby mnie nie wyrzucili. Wyjątkowo lubiłam wagarować i robić niedozwolone w regulaminie rzeczy na terenie szkoły. Poza nią też, ale o tym zazwyczaj nikt nie wiedział. Jakimś cudem udało mi się ukończyć szkołę i zapisałam się na studia, które teraz skrupulatnie olewam na rzecz nowej pracy. Dostałam się do klubu Opium jako ich tancerka. Zajebista sprawa. Zwłaszcza, że mnóstwo narąbanych osób nie pilnuje swoich portfeli, a ja zawsze znajduję w nich coś ciekawego. Wcale nie są to pieniądze.
Czasami śni mi się, że jestem indiańską księżniczką. W sumie to super sprawa, bo nadałabym się na bycie takim dzikim władcą! Uwielbiam imię Peter. Nie wiem czemu, bo jest takie pospolite, ale nazwę tak kiedyś swojego synka, jeśli wpadnę. Lubię dużo czytać o magii, okultyzmie i takich tam. Wiem, że coś takiego raczej nie istnieje, ale chciałabym wierzyć, że kiedyś uda mi się posiąść jakąś tajemną wiedzę! Uwielbiam indiańskie motywy. Na żebrach mam wydziarany łapacz snów, a w mojej szafie jest mnóstwo torebek z frendzlami i zajebista skórzana kurtka, która ma je na rękawach! Hoduję marihuanę w szafie, ale nie mówię o tym mamie, bo by mnie zabiła.
Otóż żyło sobie w Nibylandii plemię Indian, którego księżniczką była właśnie Tygrysia Lilia. Urocza i bardzo charakterna dziewuszka, która niejednego Indianina, a nawet pirata potrafiła owinąć sobie wokół palca, więc każdy bez skutku próbował się jej wystrzegać. Ów plemię szczególnie upodobało sobie fajkę pokoju, która standardowo leciała kilka razy dziennie w obieg. Niektóre kobiety, w tym Tygrysia praktykowały również magię. Tą białą i tą czarną też, jednak urocza Indianka miała większy pociąg do tej drugiej, więc właśnie na niej się skupiła pod pieczą starej plemiennej wiedźmy. W swoim długim, nie starzejącym się życiu poznała Piotrusia Pana, przeuroczego chłopca, który lubił sprowadzać dzieci na złą drogę. Wspólnie z nim walczyła z królową, która zesłała zimę na Nibylandię i innymi niedobrymi postaciami. Co lepsza, uwielbiali razem spędzać czas, a chłopiec bardzo często wpadał do niej w odwiedziny. Księżniczka padła po uszy, zakochując się w nim, o czym mówiła zawsze głośno i bez ogródek z tym, że nie należała do osób, które będą go faworyzowały czy mu słodziły, dlatego też podejrzewała że Piotruś może do niej również coś czuć, ale nigdy z niego tego nie wyciągnęła. Pewnego razu sprowadził sobie do Nibylandii jakąś zwykłą, pospolitą dziewuchę, która ubrać się nie potrafiła, a tym bardziej uczesać, bo w jakiś wiejskich lokach chodziła. Nie to co ona. Podsłuchała razu pewnego obietnic jakie składał jej chłopak i serce prawie jej pękło! Weszła więc w komitywę z syrenami, doprowadzając niemalże do utopienia dziewuchy, a kiedy to nie wyszło próbowała ją otruć, ale też bezskutecznie. Potem tłumaczyła się, że to dlatego że tak bardzo kocha Piotrusia i nie mogła patrzeć jak marnuje się przy kimś takim jak ona. Bez polotu! Kiedy przyszedł czas rzucania klątwy pomogła w tym razem z Piotrusiem, mając między innymi na uwadze możliwość ich nowego startu, a jak!
Ostatnio zmieniony przez Sia Fairchild dnia Czw 18 Cze - 22:15, w całości zmieniany 5 razy |
|
Re: Ambrosia 'Sia' Fairchild Nie 18 Sty - 22:37 | |
| Karta zaakceptowana Ua, będzie z niej twarda babeczka! Bardzo podoba mi się Twój charakter jak i historia z Indianami. Jestem ciekawa, jak teraz będą się dogadywać z Piotrusiem i czy i jemu nie zacznię dorzucać jakiegoś niedobrego zielska, aby ją pokochał zamiast Wendy. Pamiętaj, że aby czarować potrzebujesz mieć różdżkę. Powinnaś znać ludzi zamieszkujących East Valley, wszystkich fanów trawki jak i całą rodzinę Fairchildów. |
|