Blaise Richelieu Nie 29 Mar - 14:34 | |
| Blaise Richelieu Za górami, za lasami, żyła niezwykła postać zwana Buster, której przygody spisano w księdze Zakochany Kundel II: Przygody Chapsa. Zamieszkiwał Green Gables, gdzie nie praktykował magii. Sielanka została przerwana, gdy nad królestwem Fairylandu pojawiły się ciemne chmury, straszna klątwa, która wymazała wszystkim pamięć. I choć postać ta nie uczestniczyła w rzucaniu strasznego zaklęcia, zmuszona była do rozpoczęcia zwykłego życia w Lanville, pamiętając swoje poprzednie życie w 20 %. W miasteczku znacie go jako dwudziestosiedmioletniego mieszkańca, zwanego Blaise Richelieu (ft. Max Irons). Zamieszkuje dzielnicę Pelican Bay, pracując jako złodziej i oszust.
| Na ulicy każdy pies dba o siebie. Ω Blaise mógłby uchodzić za prawdziwy wzorzec człowieka niewdzięcznego. Nigdy nie usłyszysz od niego dobrego słowa, nawet jeśli oddałeś mu niedźwiedzią przysługę. Wynika to z przekonania, że na świecie nie może liczyć na nikogo - prócz samego siebie. Egocentryzm przybrał u niego niebezpieczną formę samouwielbienia. Mimo wielu wad uważa, że wszystko robi najlepiej i nikt nie ma prawa go pouczać. W samym jego sposobie mówienia słychać czasem obrzydliwą wyższość, która idąc w parze z cynicznym uśmieszkiem, jest w stanie podnieść ciśnienie nawet najbardziej opanowanemu człowiekowi. Spotkał księżniczkę, psią arystokratkę! Już nawet samo jej imię budzi we mnie niesmak i odrazę... Ω Młody Richelieu jest uczulony na osoby o wysokim statusie społecznym. Zaszczepiona w nim nienawiść do bogactwa sprawia, że ma ochotę warczeć na samą myśl o rozpieszczonych, wygodnickich księżniczkach, których zachcianki są spełniane, zanim zdążą choćby kiwnąć wymanikiurowanym paznokietkiem. Nie można mieć rodziny i dalej być wolnym psem! Ω Mężczyzna ceni sobie w życiu wolność, której byłby pozbawiony, gdyby zgadzał się na dłuższe związki. Z tego powodu często zmienia partnerki, traktując je trochę jak zabawki. Lubi powtarzać, że należą do niego - daje mu to pewnego rodzaju satysfakcję i pozwala wzmocnić świadomość dominacji, która zastępuje wszelkie inne uczucia. Dałem mu do wyboru: ja albo ona. Ω Blaise nie uznaje kompromisów. Każdy szczegół musi iść po jego myśli, w przeciwnym razie gorzko pożałujesz, że ośmieliłeś się stanąć mu na drodze. Zrobi wszystko, by osiągnąć swój cel. Jest również bardzo pamiętliwy i gotowy do przekroczenia każdej możliwej granicy, byle tylko dokonać odpowiedniej zemsty. Słyszałeś? Tatuś znów ci mówi co masz robić! Ω Mistrz manipulacji. Blaise jest w stanie wyciągnąć na wierzch najgłębiej skrywane brudy przeszłości, byle tylko przyporządkować sobie czyjąś wolę. Jednocześnie ceni w otaczających go ludziach lojalność i czuje się dobrym przywódcą większej grupy. Chłopaki?! Nie zostawiajcie mnie! Buster nigdy was nie zawiedzie, obiecuję! Pewność siebie Richelieu kończy się, gdy jest zmuszony iść przez życie całkiem sam, bez żadnego towarzysza u boku. Blaise nie lubi tej dziwnej pustki, kiedy nie ma nad nikim absolutnej kontroli. Oczywiście nie ma to związku z chęcią posiadania prawdziwego przyjaciela – przynajmniej tak twierdzi. |
Blaise nie urodził się tutaj. Został wychowany przez matkę w metropolii oddalonej kilkadziesiąt kilometrów od Lanville. Janette, bo tak miała na imię jego rodzicielka, od małego wydawała się stworzona do osiągania sukcesów w niemal każdej dziedzinie. Uzdolniona, piękna i inteligentna, zyskiwała uznanie nauczycieli przez kolejne lata w szkole, a później na studiach. Gdy przyszedł czas na znalezienie pracy, w błyskawicznym tempie pięła się w górę po szczeblach kariery, aż wreszcie osiągnęła wszystko, czego można było pragnąć mając dwadzieścia siedem lat i przepustkę do różowej przyszłości. Niestety Janette nie należała do spokojnych kobiet, których ambicją było posiadanie rodziny i zajmowanie się domem. Ona zawsze pragnęła czegoś więcej i już po kilku latach znużyło ją idealne życie. Zaczęła podróżować po świecie, a gdy i to nie przyniosło ukojenia jej porywczej naturze, postanowiła spróbować czegoś innego. Hazard stał się jej nowym hobby – z dnia na dzień coraz bardziej wciągało ją obstawianie wyników czy granie w karty, a gdy w końcu uświadomiła sobie, że jej życie obrało tragiczny kierunek, było już za późno. Popadła w tak ogromne długi, że zmuszona była sprzedać dom i zamieszkać w maleńkim mieszkanku na jednym z obskurnych blokowisk. Nieobecności w pracy związane z chorobliwym uzależnieniem doprowadziły do warunkowego zwolnienia Janette z wymarzonej pracy. W jednej chwili straciła niemal wszystko. Zdesperowana kobieta postanowiła sprzedać jedyną wartościową rzecz, jaka jej pozostała – biżuterię, która była w rodzinie przekazywana najstarszym córkom już od pięciu pokoleń. Z ciężkim sercem zaniosła złoty naszyjnik, parę kolczyków i bransoletkę do pobliskiego antykwariatu. Gdy otwierała drzwi, dzwonek pobrzmiał echem w cichym pomieszczeniu, a siedzący za biurkiem mężczyzna zerknął na nią. Janette wstrzymała oddech, ale nie dlatego, by bała się oddać w jego ręce rodzinną pamiątkę. Nieznajomy był niesamowicie przystojny i kobieta po raz pierwszy od wielu lat uświadomiła sobie, że nie wie, jak ma się zachować. Niepewnie usiadła na krześle naprzeciw biurka, unikając jego spojrzenia. Karcąc się w myślach za niedojrzałe odruchy, przełknęła głośno ślinę. Przedstawiła się i zaczęła opowiadać o drogocennych przedmiotach, jednocześnie wykładając je na blat. Właściciel antykwariatu natychmiast zainteresował się biżuterią, pooglądał ją dokładnie, a potem podał cenę, jaką jest w stanie zapłacić. Chcąc nie chcąc, Janette przyjęła propozycję i z zaciśniętymi na banknotach palcami skierowała się do wyjścia, jednak mężczyzna zatrzymał ją w progu. - Nie dałaby się pani namówić na kawę? – zagadnął. Kobieta była tak zaskoczona, że zdołała jedynie pokiwać głową, a wtedy właściciel zaproponował miejsce i godzinę. Janette zgodziła się i z uśmiechem wymaszerowała z antykwariatu. Dopiero po kilku spotkaniach uświadomiła sobie, że Merlin Richelieu, miłośnik i kolekcjoner sztuki, jest zainteresowany wyłącznie przelotną znajomością. Dziwna nutka szaleństwa sprawiła, że Janette poddała się jego urokowi i zgodziła na taki układ. Dokładnie rok po sprzedaży biżuterii, mężczyzna opuścił jej rodzinne miasto na zawsze. Nie pozostawił po sobie nic, nawet numeru telefonu, więc gdy kobieta dowiedziała się, że jest w ciąży, przeżyła załamanie nerwowe. Znienawidziła Merlina, który nieświadomie uwolnił się od wszelkiej odpowiedzialności. Nie potrafiła jednak usunąć dziecka, więc za wszelką cenę postanowiła przygotować mu dobrą przyszłość. Znalazła nową pracę, a choć już nigdy nie żyła dostatnio z powodu długów, udało jej się samotnie wychować Blaise’a. Chłopiec rósł zdrowo i szybko, a był równie bystry jak Janette. Gdy matka posyłała go do szkoły, Blaise umiał wykonywać proste działania matematyczne, płynnie czytał i bardzo ładnie pisał. Wydawał się genialnym dzieckiem i na początku wszyscy entuzjastycznie przyjęli jego umiejętności do szybkiej nauki. Z biegiem lat rówieśnicy zaczęli jednak inaczej patrzeć na młodego Richelieu. Zazdroszczono mu, a w konsekwencji wyśmiewano jego poszarpane ubrania, używane książki i to, że nie był tak zamożny jak większość rozkapryszonych nastolatków. Dopiero wtedy Janette przystąpiła do atakowania głowy Blaise’a samymi najgorszymi wizjami o bogatych ludziach. Opowiadała mu, że są podstępni, aroganccy i myślą, że dzięki pieniądzom mogą rządzić całym światem. Kobieta sprawiła, że jej syn zapłonął prawdziwą nienawiścią do wszelkiego rodzaju arystokracji i osób stawiających się wyżej od innych z powodu liczby zer na koncie. Chłopak dążył do stworzenia w szkole anty-elity, czyli grupy ludzi, którzy tak jak on gardzili podziałami społecznymi. Poniekąd mu się udało, bo znalazł kilku wiernych zwolenników. Z biegiem czasu paczka stała się grupą lojalnych przyjaciół, gotowych chronić siebie nawzajem przed wszelkimi niebezpieczeństwami. Często urządzali spotkania na miejskim wysypisku, w konsekwencji czego przyklejano im wiele paskudnych przezwisk, ale Blaise wydawał się niewzruszony tego typu komentarzami. Był z nich naprawdę dumny. Ambicje nie pozwalały mu jednak poprzestać na działalności wyłącznie teoretycznej – razem z bandą zaczęli uczyć się jak kraść i oszukiwać. Oczywiście brali na celownik ludzi o pełnych portfelach i robili to głównie z poczucia ukarania bogaczy za ich zadarte nochale, lecz któregoś dnia Blaise nie był dość ostrożny i zdemaskowano go podczas próby kradzieży. W świetle prawa mógł sam odpowiadać za własne czyny, a że nie posiadał ani grama pokory, trafił do poprawczaka. Wydalono go z prestiżowego liceum, odebrano przywilej zaawansowanego kształcenia i skazano na nauczycieli, którzy nie byli w stanie poradzić sobie z jego trudnym charakterem. Zmarnowali jego wszystkie talenty, pozwalając, by z inteligentnego chłopaka zmienił się w bezdusznego smarkacza. Wychodząc z ośrodka zdał sobie sprawę, że choć bardzo pragnie zostawić rodzinne miasto za sobą, nie może porzucić matki, która wspierała go przez cały ten czas. Ona jedna rozumiała, dlaczego okradał tych ludzi i starała mu się wybaczyć, mimo że naraził ją na kolejne zmartwienia. Blaise postanowił poszukać pracy i odjąć Janette nieco ciężaru – jednoczenie uczęszczał na zaoczne studia, choć tak naprawdę nauka już nigdy nie interesowała go w ten sam sposób. Wszystko zmieniło się, gdy rok później Janette zginęła w wypadku samochodowym. Pijany kierowca potrącił ją na przejściu dla pieszych, co było dla Blaise’a straszną tragedią. Długo nie mógł się pozbierać, a gdy w końcu zrozumiał, że został sam na świecie, wrócił do jedynego zajęcia, jakie przynosiło mu ukojenie. Łamanie prawa nie wydawało mu się już niczym strasznym, skoro matka i tak nie mogła się o niego troszczyć. I tak Richelieu znikał na całe dnie z małego mieszkanka, przypatrując się ludziom na ulicach ruchliwego miasta i z dnia na dzień ucząc się, jak być coraz lepszym złodziejem. Uciekając przed ofiarami poznał wszelkie możliwe sposoby na wtopienie się w tłum, jak również stawał się wytrzymalszy i zwinniejszy. Świetnie wspinał się właściwie po wszystkim. Gdyby nie pewien incydent, z pewnością jego życie nie zmieniłoby się aż do teraz. Przeglądając stare książki należące do Janette, Blaise natrafił na pamiętnik, w którym kobieta opisywała spotkania z Merlinem. Daty w rogach kartek pozwoliły utwierdzić go w przekonaniu, że chodzi o jego ojca. Matka starannie ukrywała wszelkie fakty związane z jej romansem i Blaise nigdy nie miał możliwości dowiedzieć się czegokolwiek o swoim rodzicielu, może prócz nazwiska, bo przecież je po nim odziedziczył. Zaintrygowany, szybko otworzył starego laptopa i wyszukał w przeglądarce „Merlin Richelieu”, a gdy jego oczom ukazał się adres antykwariatu w Lanville, nie zastanawiał się długo. Spakował rzeczy, wybrał wszystkie pieniądze z konta bankowego i opuścił swoje rodzinne miasto. Jednak gdy dotarł do Lanville, opuściła go cała odwaga. Bał się poznać prawdę, więc antykwariat domniemanego ojca omijał szerokim łukiem. Wynajął kawalerkę, a utrzymywał się głównie z tego, co zdołał ukraść. Szuka teraz grupy, która będzie zastępować mu starych, szkolnych przyjaciół i pozwoli mu znowu czuć się jak prawdziwy człowiek.
Ω Często ma nieodparte wrażenie, że każdego mijanego na ulicy kota powinien dogonić za wszelką cenę i zrobić mu coś złego. Te zwierzaki naprawdę go irytują. Ω Szerokim łukiem omija schroniska dla zwierząt - napawają go odrazą i nieuzasadnionym lękiem. Wmawia sobie, że przypominają mu więzienie czy poprawczak, dlatego tak bardzo ich nie lubi. Ω Jest w niemal stu procentach mięsożerny, a najbardziej lubi pieczone indyki. Podczas rodzinnych pikników w Święto Dziękczynienia ma okazję do szaleństwa. Dosłownie. Ω Okropny z niego bałaganiarz – nie przeszkadzają mu góry śmieci, które zbierają się pod zlewem w jego mieszkaniu, albo ogromne sterty brudnych ubrań. Odór ze śmietniska również nie przyprawia go o ból głowy. Czasem nawet uśmiechnie się, wspominając dobre czasy i wydaje mu się, jakby w dzieciństwie biegał po wysypisku i skakał po zepsutych meblach. Ω Ma słabość do jasnowłosych kobiet. Ω Trudno mu zaufać jednemu przyjacielowi, bo ma nieodparte wrażenie, że został kiedyś zdradzony.
Życie Bustera w „nowoangielskim, starym miasteczku” to tak naprawdę tylko drobny ułamek całej jego historii. Wszystko zaczęło się o wiele wcześniej i w nieco innych okolicznościach, niż ktokolwiek mógłby podejrzewać. Jego rodzicami nie były zwierzęta, lecz… Ludzie. Najprawdziwsi, z krwi i kości, w dodatku wysoko postawieni i wpływowi. Podpowiem - korzeni dobermana należy szukać w zamku Camelot. Tuż po zawarciu małżeństwa przez Artura i Ginewrę sprowadzono kilka dam dworu, które miały być towarzystwem dla ukochanej króla. Wśród nich jedna wyróżniała się delikatną, północną urodą, która przyciągała ogromną liczbę adoratorów. Mnóstwo rycerzy obrało ją za damę swego serca, lecz ona zawsze patrzyła tylko na Merlina, trzepocząc niewinnie rzęsami i wzdychając cichutko za każdy razem, gdy czarodziej pojawiał się tuż obok niej. Niestety, los chciał, że okazja do prawdziwej rozmowy nadarzyła się dopiero kilka tygodni później, podczas święta wyprawianego na cześć zjednoczenia Rycerzy Okrągłego Stołu. Czarodziej wydawał się kompletnie zauroczony jej dźwięcznym śmiechem, nienagannym obyciem i inteligencją. Od tamtego dnia codziennie wymykali się wieczorem do zamkowych ogrodów, by w świetle gwiazd rozprawiać na najróżniejsze tematy. Wydawali się dla siebie stworzeni, nic więc dziwnego, że Merlin zakochał się bez pamięci. Zaproponował jej małżeństwo, lecz dama nie była zachwycona perspektywą wiązania się z jednym mężczyzną na całe życie. Namówiła go, by utrzymywali wspólną relację w tajemnicy, tłumacząc się strachem przed ewentualnymi plotkami. Z biegiem czasu niewinna miłość zmieniła się w płomienny romans. Nikt nie odkrył sekretu kochanków i wszystko układało się po myśli damy. Przynajmniej do chwili, w której na dziedzińcu zamku nie pojawił się rycerz z dalekich stron, prosząc Artura o przyjęcie do grona szlachetnych mężów Okrągłego Stołu. Imię jego brzmiało Lavaine i prócz pokaźnej świty miał w zanadrzu również dworskie maniery, a także miłą kobiecemu oku aparycję. Ukochana Merlina od pierwszej chwili zapłonęła do niego pożądaniem i ledwo kilka dni po osiedleniu się rycerza w zamku rozbrzmiał głośny skandal o ich romansie. Zraniony czarodziej postanowił ukarać niewierną kobietę i zamienił ją w psa, nie zdając sobie sprawy, że dama nosi w sobie jego potomka. Zrozpaczona i upokorzona, uciekła do innej krainy, gdzie po dziewięciu tygodniach powiła brązowo-czarnego szczeniaka. Wychowała go troskliwie w cieniu miejskiego wysypiska śmieci, jednak po pół roku spotkało ją kolejne nieszczęście. Opuściła syna dosłownie na moment w poszukiwaniu czegoś do jedzenia, niestety dokładnie w tej chwili na wysypisko przypałętali się ludzie i zabrali pieska do domu, myśląc, że jest porzucony. Niemal oszalała z rozpaczy suczka musiała pogodzić się z utratą jedynego dziecka i uciekła z miasta. Szczeniak otrzymał w nowe miano i ludzką rodzinę, lecz nie podobało mu się domowe zacisze. Gardził wygodami, chcąc wrócić do dawnego życia na śmietnisku. W końcu zerwał się ze smyczy i wrócił na ukochaną ulicę, lecz nie odnalazł choćby śladu matki. Od tamtej pory radził sobie zupełnie sam, skazany na kradzież pożywienia i wieczne ucieczki przed hyclem. Kilka lat później Buster znalazł prawdziwego przyjaciela. Spotkał Trampa na wysypisku i od razu uznał go za intruza, bo szary kundel obwąchiwał jego prywatne legowisko zrobione z porozdzieranych, kanapowych poduszek. Na szczęście szybko wyjaśniło się, że przybłęda jest w podobnej sytuacji i zna się na ulicznym życiu równie dobrze jak Buster. Razem gonili koty, kradli kurczaki i właściwie stali się dla siebie braćmi. Aż któregoś pięknego dnia Tramp opuścił go dla psiej arystokratki, co było dla dobermana niewybaczalną zdradą. Już nigdy nie wyleczył się z poczucia samotności, które nie opuściło go nawet po utworzeniu z bezpańskich psów „wysypiskowej społeczności”.
|
|