Patch Gerard Pią 1 Maj - 2:17 | |
| Patch Gerard Za górami, za lasami, żyła niezwykła postać zwana Naveen, której przygody spisano w księdze Księżniczka i Żaba. Zamieszkiwał Królestwo Fairylandu, gdzie nie praktykował magii. Sielanka została przerwana, gdy nad królestwem Fairylandu pojawiły się ciemne chmury, straszna klątwa, która wymazała wszystkim pamięć. I choć postać ta nie uczestniczyła w rzucaniu strasznego zaklęcia, zmuszona była do rozpoczęcia zwykłego życia w Lanville, pamiętając swoje poprzednie życie w 40 %. W miasteczku znacie go jako dwudziestotrzyletniego mieszkańca, zwanego Patch Gerard ((ft. Dudley O'Shaughnessy ). Zamieszkuje dzielnicę Mills Boulevard, pracując jako strażak.
| Patch od samego początku był urokliwy, czarujący i opiekuńczy w stosunku do rodziny i przyjaciół. Mimo natłoku pracy i obowiązków lubił się śmiać i uśmiechać do ludzi wiedząc, że ci odpowiedzą tym samym. To zawsze poprawiało kolejny chaotyczny dzień. Jeszcze zanim pojawił się jego brat, był beztroski i rozbrykany, nie przejmując się tym, czy ma co jeść czy nie. Interesowała go jedynie dobra zabawa. Z wiekiem jednak zaczął rozumieć sytuację w domu. Jego bajkowy świat się jednak rozpłynął i przemienił się w szarą rzeczywistość, kiedy to na jego barki spadła opieka nad młodszym bratem. Wtedy dopiero dostrzegł co tak naprawdę wyrabiało się w domu. Brak rodziców mimo tego, że byli oraz rodzicielstwo sprawiło, że chłopak nabrał do wszystkiego dystansu. Jego długie zabawy przerodziły się w kolejne obowiązki. Stał się odpowiedzialny za całą rodzinę, a w szczególności za brata. Jego rozradowany uśmiech przerodził się powagę i zmęczenie. Zaczął też wtedy marzyć, że to wszystko się kiedyś skończy, a ich sytuacja się polepszy. Bardzo lubił marzyć, a gdy miał chwilę wolnego, zatracał się w swoim świecie muzyki, grając na zwykłej, starej. obdrapanej gitarze akustycznej, która należała do jego ojca. Grał na niej dla matki jeszcze zanim zatracił się w alkoholu. Muzyka dawała mu coś, na co czekał przez całe dnie roboty. Spokój. Po wyprowadzce z domu kilka rzeczy się zmieniło. Patch aktualnie jest człowiekiem zdystansowanym do wielu rzeczy. Jest realistą, ale lubiącym żyć tak, jakby każdy dzień miał być jego ostatnim. Poczuł się w końcu wolnym, więc stara się to wykorzystać, nie raz ze swoimi znajomymi robiąc głupie rzeczy na które nie zdecydowałby się nikt inny. Lubi zaskakiwać. Nie za wiele marzy. Wie, że nic nie przyjdzie od tak, a jeśli coś chce, to musi sam to sobie wziąć nie czekając na cud, lub ludzką dobroć. Wstąpienie do gangu sprawiło, że stał się twardszy wobec innych ludzi. Jednak jego stosunek do bliskich mu osób się nie zmienił. Pragnie dla nich jak najlepiej i zrobi wszystko, aby im to zapewnić. Jest odpowiedzialny i opiekuńczy nawet jeśli tego po nim nie widać, a babcie krzywią się i modlą na jego widok. ~ nie lubi wyrywać każdej napotkanej dziewczyny, chociaż lubi jak na niego patrzą z pożądaniem i się starają o jego względy ~ od nastolatka gra na gitarze akustycznej, ale nigdy nikomu nic nie zagrał ~ jest fanatykiem jazzu, mógłby go słuchać na okrągło ~ nigdy w życiu się do tego nie przyzna, ale bardzo lubi tańczyć i jest w tym naprawdę dobry, ale znając swoich kumpli, woli ten sekret trzymać dla siebie. Tak dla utrzymania swojej reputacji. |
Patch urodził się 23 lata temu niedaleko Lanville, jako pierwszy syn państwa Gerard. Tak więc w niezbyt bogatej i przyjemnej rodzinie, którą znał każdy mieszkaniec starych kamienic. Ojciec alkoholik, który przepijał całą wypłatę, matka, która kochała dzieci ponad wszystko i pracowała na dwie zmiany, aby wyżywić rodzinę oraz młodszy o siedem lat brat, który widział w Patchu autorytet i przyjaciela. Ich rodzicielka wracała głównie nocami przynosząc zakupy, gotując obiad na następny dzień i kładąc się spać wcześniej zakrywając kocem męża śpiącego na kanapie i otulając śpiące dzieci. Anioł nie kobieta. Jednak taka sytuacja sprawiała, że to na chłopaka spadło wychowanie młodszego brata. Musiał być bratem i rodzicem już w wieku piętnastu lat. Gdy oboje z rodziców wychodziło wczesnym rankiem do pracy, chłopak budził się wcześniej o godzinę niż powinien i budził rodzeństwo, robił śniadanie dla nich obu z tego co zostało, a potem wyprawiał go i siebie do szkoły. Szkoła... właśnie. Przez sam fakt, że to na niego spadło większość obowiązków rodzicielskich i domowych, miał w niej niemałe kłopoty. Nie miał czasu na naukę, czy odrabianie zadań domowych, więc co chwila łapał złe oceny. Po zakończeniu zajęć zawsze odbierał brata, odgrzewał obiad, pilnował, aby ten odrobił swoje lekcje, wówczas kiedy on zmywał naczynia, robił kolację i na końcu kładł go spać. I tak przez wiele, wiele lat. Będąc w liceum wtargnął w niebezpieczne towarzystwo. Chciał pośród nich chociaż na chwilę oderwać się od obowiązków i się rozluźnić. Jak się później okazało, ludzie z którymi się zadawał, byli jednym z większych, tutejszych gangów, a jak się wtargnie do gangu raz, to bardzo trudno się z niego wyrwać. W dodatku matka zachorowała i nie mogła pracować tak dużo jak wcześniej, a że zapijaczony ojciec nie miał zamiaru oddawać nawet części swojej pensji przeznaczonej na alkohol, to w końcu zaczęło brakować kasy. Patch czuł się zobowiązany do jakiegokolwiek zarobienia gotówki, więc za namową swoich 'dobrych' przyjaciół zaczął brać zlecenia na kradzieże, pobicia, wymuszenia i groźby. Nie minęło dużo czasu, aby zaczął do domu przynosić zakupy i prezenty, którymi obdarowywał matkę i młodszego brata. Rodzicielka nie raz pytała się co za pracę sobie znalazł i ostrzegała go, aby tylko nie pakował się w jakieś złe towarzystwo. Nie wiedziała tylko, że to właśnie towarzystwo ratowało ją i jej dzieci przed umarciem z głodu i komornikiem. Ojca nie było całymi dniami w domu, ba, czasem znikał na całe dni, tygodnie, a potem pojawiał się pod drzwiami jak skomlący pies prosząc o przyjęcie go z powrotem. Chorowita matka o dobrym sercu zawsze przyjmowała go na nowo. Mimo, że Patch się z nią o to kłócił, nie było szans, aby zmienić jej myślenie. Aby nie robić jej przykrości omijał ojca szerokim łukiem, aby nie wdać się z nim w niepotrzebną awanturę. Po skończeniu liceum, postanowił się wyprowadzić. Nie mógł patrzeć na to co się działo w domu, ale nie chciał też zostawiać ich samych sobie. Dlatego co miesiąc wysyła im zarobione na brudno pieniądze. Oficjalnie pracuje jako strażak, będąc jednocześnie jednym z ważniejszych członków gangu, o którym wiedzą jedynie ci, co zboczyli z właściwej ścieżki, popadli w kłopoty, lub mają odrobinę rozsądku w głowie i wolą znać swoich wrogów.
~ czasem mu się śni, że jest żabą. Naprawdę. Zawsze uważa te sny za dziwaczne i nikomu się do nich nie przyznaje. ~ Zdarza mu się zastanawiać jakby to było być z królewskiej rodziny, w której nie miałby żadnych obowiązków i zmartwień o jedzenie, pieniądze, czy rachunki. ~ zawsze się chciał nauczyć grać na ukulele, ale nie było go na nie stać, a ma przeczucie, że byłby w tym naprawdę dobry.
------
|
|
Re: Patch Gerard Pią 1 Maj - 10:09 | |
| Naveeen! Kibicowałam do przedostatniego posta, gdyż przyznam się, że do karty nie dotrwałam, ale cudnie jest! Cieszę się przeogromnie, że wreszcie ktoś przebił ten ciąg białasów na forku (maz kilka ciemnoskórych dziewczyn za to do towarzystwa), a jeszcze bardziej się cieszę, że to jesteś ty! Ale jak o karcie, to o karcie. Biedny ten Patch! Kiedy czytałam historię z Lanville zrobiło mi się smutno, rzadko kiedy ktoś tak krzywdzi księcia i decyduje się zrobić go biedakiem. Jest to jednak fantastyczny punkt wyjścia do późniejszej kreacji bohatera, więc cieszy mnie droga w którą poszłaś. Podoba mi się , że Gerard jest taki zaradny i nie da sobie w kasze dmuchać. To na prawdę pomaga, chociaż na pewno będzie zabawnie, kiedy odzyska wszystkie gwiazdki pamięci i uprzytomni sobie, że wcale się tak bardzo przejmować swoją historią rodzinną nie musi. Wprawdzie bajkowego Naveena rodzice wydziedziczyli, ale to była chyba też jego osobista decyzja? Pomyśl koniecznie nad poszukiwaniami brata Patcha, bo przewijał się w karcie nie raz i byłby zapewne dobrym kompanem dla rozwinięcia Twojej postaci. Za kartę daję Ci maks punktów, może nie jestem specjalnie obiektywna, ale co tam, dorwałam się gdo karty, więc można mi. Powinieneś znać oczywiście wszystkich mieszkańców dzielnicy Pelican Bay, ale też masz pewnie jakieś swoje ofiary i ludzi którym pomagałeś w pożarach (strażak, serio?). Nie zapomnij rzucić kostkami na złowrogie artefakty. |
|