| Las | | | Re: Las Pią 29 Sty - 1:34 | |
| /po przejściu przez drugi portal
Szum wiatru owiał drzewa po raz ostatni i cisza została przerwana przez szelest i głośne stuknięcie. - Au... – jęknęła cicho, po chwili zaczynając rozmasowywać głowę po nieprzyjemnym spotkaniu z jedną z gałęzi drzewa. Toothiana westchnęła, wypuszczając z ust kłąb pary, po czym schowała głowę pod kapturem granatowej peleryny. Rozejrzała się wokół. Najwyraźniej miejsce, w które się przeniosła, nie było zbyt często odwiedzane przez ludzi. Tym lepiej, tłumaczenie się z otworzenia portalu, którym przechodziła przez światy w otoczeniu ludzi nie byłoby zbyt komfortowe. Zwłaszcza, kiedy wychodzi z niego wróżka... W Neverlandzie byli bardziej przygotowani na takie widoki, w Fairylandzie... Różnie. Lepiej nie ryzykować. Dlatego właśnie bardzo cieszyła się, że wylądowała w lesie. Otrzepała ramiona z resztek śniegu, które spały z gałęzi drzewa, w które uderzyła. Pośpiech podobno nie jest dobrym doradcą, ale czas uciekał. Nie było wiele czasu na planowanie, po prostu musiała ruszyć przed siebie. Zakrycie skrzydeł nie było żadnym problemem – złożyła je na plecach, a latanie, wprawdzie mniej efektowne bez używania skrzydeł, nie sprawiało problemów dzięki magicznemu pyłowi. Niebo było przykryte chmurami, więc trudno ocenić nawet jaka była pora dnia. Tym bardziej z określeniem kierunków... Chwilę przelatywała powoli między drzewami, niczym duch, jednak sama nie była długo... Jednak zorientowała się o zbliżającej się osobie nieco za późno, aby schować się za drzewami, w tej chwili pozbawionymi zupełnie kryjówki z liści. Przystanęła więc na śniegu, starając się nie udawać ducha lasu, ale szybko jej nogi poszły w dół pod półmetrową zaspą... |
| | Re: Las Pią 29 Sty - 10:39 | |
| /przed spotkaniem z Rumplem
Nie można siedzieć całymi dniami w zamku. To nudne i bezcelowe, szczególnie, że informatorzy stanęli w miejscu i nie mają nic nowego. A to jest niesamowicie irytujące. Za coś się im płaci! W każdym razie, nie mając żadnych nowych faktów i informacji co do położenia pióra, Elsa postanowiła się przejść. Najzwyczajniej w świecie wybrała się na spacer, aby jakoś poukładać myśli. Normalnie poszłaby spać, ale pewnie nie ma łóżek w swoim lodowym zamku jak to ktoś ostatnio powiedział... śmieszki tak bardzo. Nie ubierała się jakoś specjalnie w ciepłe ubrania, bowiem ona nawet zimna nie odczuwała. Dziwnym by było gdyby je czuła, nie? Jedyne co na siebie założyła, to niezbyt gruba, fioletowa peleryna z kapturem, która umiejętnie zakrywała twarz. Nie była zbyt mile widziana w okolicach Arendell, a nie chciała, aby jacyś idioci znowu robili burdę o byle co. Chociaż w sumie... nie powinna się tym przejmować, ale dla dobra królestwa o które jeszcze jako tako dbała wolała nie rzucać się w oczy. Szczególnie, że wszyscy myśleli, że jest w stanie odwrócić zimę, którą stworzyła i sprawić wiosnę na nowo. No cóż. Musiała ich zawieść. Podczas spaceru, naprawdę nie spodziewała się natrafić na kogokolwiek, szczególnie, że wybrała takie miejsce, aby być na 99% absolutnie samą. Bo kto normalny idzie do ośnieżonego i oblodzonego lasu, który jest niebezpiecznie blisko pewnego lodowego zamku? No nikt! Jakież było więc jej zdziwienie, kiedy podczas swojej przechadzki, coś mknęło jej przed oczami. Podążyła za cieniem oczami i ze zdziwieniem przystanęła wzrokiem na pewnego... ciekawej osóbce, której nigdy w życiu tu nie widziała. A znała całe Arendell na wylot. Ba, nie była nawet plotką, czy jedną z legend o magicznych istotach, które zamieszkiwały te lasy. W sumie... widać to było, szczególnie jak jej nogi zapadły się w śniegu. Nope. Na 100% nie była przystosowana do tutejszych warunków. Co więc tu robi? - Kim jesteś?- spytała podejrzliwie, jak już spotkała się z nią spojrzeniem. W dzisiejszych czasach nie mogła ufać nikomu. Szczególnie ona. |
| | Re: Las Pią 29 Sty - 13:51 | |
| Jakoś udało jej się szybko złapać równowagę i po chwili już wpatrywała się zza ciemnego kaptura w osobę przed sobą, która najwyraźniej... Również próbowała ukryć swoją tożsamość. Dlaczego? W dodatku nie była ubrana za ciepło... Właściwie Toothiana nie powinna tego komentować, bo sama narzuciła na siebie jedynie płaszczyk, ale nie zapominajmy o piórkach, które doskonale trzymały ciepło! Mimo to nie sądziła, aby osoba stojąca przed nią miała jakąś grzewczą sierść, pióra czy inne takie sprawy... Chociaż kto tam wie, gdyby była jakimś duchem lasu, wtedy jasnym by było, to tutaj robi. I w sumie nie byłby to zły scenariusz. Wydawało się, że wróżka stoi dość daleko, ale wystarczyło, że postać niedaleko uchyliła usta, aby coś powiedzieć, a jej kaptur uniósł się dziwacznie, unoszony przez nastroszone piórka. I wszystko zaczynało się układać! Las, zima, w dodatku w tej krainie, osoba w samym płaszczu... I ten błysk zębów w kolorze śniegu między wargami! Widziała już podobny kolor zębów, tak, dokładnie! Wszystkie trafiały do złotego kalejdoskopu z narysowaną dziewczęcą buzią na nim – buzią dziewczynki o włosach białych jak śnieg. Oderwała stopy od ziemi i w mgnieniu oka znalazła się tuż przy młodej królowej, w lekkiej poświacie złotawego pyłku. Opór powietrza zdarł z jej głowy kaptur i właściwie wszystko stało się jasne. - Księżniczka Elsa? Czy ja dobrze widzę? Właścicielka tych pięknych, mlecznych kiełków? – fioletowe oczy błyszczały entuzjastycznie. |
| | Re: Las Pią 29 Sty - 17:46 | |
| Tak. To... coś, nie było z jej stron. Nie dość, że nigdy jej nie widziała, to jeszcze nigdy nie słyszała. A im dłużej na nią patrzyła, tym bardziej była zdziwiona. Wyglądała jak skrzyżowanie trzech różnych istot. Człowieka, ptaka i czegoś jeszcze. I te stroszące się co chwila kolorowe piórka... W każdym razie, widząc, że to stworzenie nie jest kolejnym wrogiem, które rzuciłoby się jej najchętniej do gardła, powoli zsunęła w tył kaptur, który w tej chwili jej niesamowicie przeszkadzał. Wyglądała bardziej na wystraszoną i zdezorientowaną, więc najpewniej znalazła się tutaj przypadkiem i najprawdopodobniej nie wie gdzie jest, a jeśli nie wie gdzie jest, to znaczy, że nie zna historii tego miejsca! Kiedy oczekiwała jakiejkolwiek odpowiedzi, nowo poznany ptaszek, gdy tylko ją zobaczył, jego oczy zrobiły się jak pięciozłotówki, jak nie większe. Ups. Czyli możliwe, że ją znał? YUP. Nie było wątpliwości, że znał, jak z prędkością wiatru pojawił się koło niej zadając pytania. Elsa jedynie cofnęła się o krok, bo ta była stanowczo za blisko i uniosła znacząco brwi do góry. Co? Jak? Kto? Hę? - Królowa Elsa, jak już.- odparła i zastopowała ją ręką, nie chcąc aby ta zbliżała się jeszcze bardziej, po czym cofnęła się kolejny krok. - I... że co?- spytała niezbyt ogarniając o co jej chodzi? Mlecznych kiełków? Że o zęby jej chodzi? Ale mleczne? Jezusmaria, skąd ona się urwała? Kiedy w końcu oddaliła się tymi kilkoma krokami na odpowiednią odległość, przystanęła w miejscu mierząc ją lekko zdziwionym wzrokiem.- To jeszcze raz. Kim ty właściwie jesteś?- w sumie, nie pytała skąd ją zna, bo wiele osób ją znało przez sam fakt bycia następczynią tronu Arendell. Dziwne jednak, że od niej nie uciekała ale była zachwycona... zębami. O cokolwiek właściwie chodzi. |
| | Re: Las Pią 29 Sty - 21:21 | |
| Wiele historii znała siłą rzeczy. Przecież wszyscy byli postaciami z bajek, a życiowe zajęcie Toothiany było związane z dziećmi. Ostatnio, dzięki jednemu białowłosemu chłopakowi, zaczęła wracać do nawyków przebywania wśród swoich podopiecznych, nawet po to, aby chwilę ich poobserwować. Przypomniała sobie ile radości sprawiało jej dawanie im wesołego dzieciństwa i bezpieczeństwa. Co może bardziej zadowolić kogoś takiego jak ona niż oglądanie efektów swojej ciężkiej, wieloletniej pracy. A powiedzmy sobie szczerze, ona naprawdę była bardzo wieloletnia. Ząbek splotła dłonie ze sobą i przyglądała się zachwyconym wzrokiem Elsie. Jej stałe zęby okazały się tak samo śliczne, o ile nie śliczniejsze, niż mleczne. W kolorze śnieżnobiałe, jednak bez sztucznego efektu, naturalnie równiutko ułożone jeden przy drugim bez najmniejszej szczelinki, a kiełki były zadziornie zaostrzone, ale bez przesady... Naprawdę, zdjęcie tych zębów mogłaby sobie powiesić nad łóżkiem (gdyby już nie było tam zdjęć zębów...) Przez dłuższą chwilę wpatrywała się w nią jak zaczarowana, brakowało tylko serduszek nad głową. Dopiero kiedy Elsa zaczęła mówić, wtedy nieco otrzeźwiała. Królowa? - Zaczęłaś rządzić Arendelle? Jak ten czas szybko mija, jeszcze niedawno otrzymałam twój pierwszy ząbek do kolekcji! Ile to już lat? – zaczęła liczyć na palcach. - Czternaście! Czas tak szybko ucieka. Przyłożyła dłoń do policzka i westchnęła ciężko. Kolejna setka na karku, a ona nadal czuła się jak zwariowana nastolatka. No, może z nieco większą ilością obowiązków... Wcale nie pracoholizmem! Nie była pracoholiczką, dobrze?! Właśnie, ciekawe czy wróżki pozbierały wszystkie zęby pod jej nieobecność... Co jak przegapiła najważniejsze okazy?! Nie, skup się Tooth, skup... - Kim jestem? – powtórzyła po Elsie zaskoczona. Dawno nikt jej o coś takiego nie zapytał. Uniosła się nieco wyżej nad ziemię po czym przejechała dłonią po nieco nastroszonych piórach na głowie. - Ja jestem królową zębowych wróżek, a na imię mi Tooth-iana. – wyjaśniła melodyjnym głosem.
Ostatnio zmieniony przez Toothiana dnia Sob 30 Sty - 14:39, w całości zmieniany 1 raz |
| | Re: Las Sob 30 Sty - 9:25 | |
| Ach, bajki! Matka jej i Annie opowiadała wiele ciekawych bajek. Niektóre zmyślała na poczekaniu, a niektóre były przekazywane z pokolenia na pokolenie. Opowiadała o wróżkach, czarownicach, księżniczkach, książętach, potworach, i różnych istotach przemienionych. Wszystkie z biegiem czasu uważała za zmyślone. Całe swoje dzieciństwo i nastoletni wiek spędziła za murami w zamku samej zamykając się jeszcze bardziej na wszystko co ją otacza. Elsa przyglądała się postaci przed sobą bardzo podejrzliwie. Jej... zachwyt i entuzjazm był odrobinę przerażający i denerwujący, ale w sumie bardziej ją ciekawiło to, czym tak bardzo się zachwycała. To trochę creepy. Każdy ma jakieś fetysze i w ogóle, ale zęby? W dodatku wygląda na to, że one dwie się już kiedyś spotkały, ale Elsa w ogóle nie pamięta tego momentu w jej życiu, a na pewno by zapamiętała jakby spotkała kogoś tak charakterystycznego. -Mój... ząb? - takie trochę 'wtf?' miała w tej chwili na twarzy. W końcu nie na co dzień spotyka się osobę, która nie dość, że wygląda jak połączenie człowieka, ptaka i ważki, to jeszcze zachwyca się Twoimi zębami, mówiąc, że czternaście lat temu zabrała Twój pierwszy mleczny ząb. O cholerę w sumie chodzi? Gdyby tu stała Anna, pewnie od razu wiedziałaby o co, bo była bardziej... dziecinna. Ale Elsę z wiekiem zaczął coraz mniej przekonywać fakt, że ktoś zbiera jej zęby. No bo po cholerę? O znikające spod poduszki zęby zaczęła w końcu podejrzewać rodziców i tak wyszło, że przestała wierzyć w rzeczy, których nie widziała. A teraz proszę. Kiedy królowa zębowych wróżek się przedstawiła, jeden łuk brwiowy Elsy momentalnie powędrował do góry. Że... jak? - Zębowych Wróżek? - spytała dla pewności, czy może się przypadkiem nie przesłyszała. Boże, jej życie było coraz bardziej dziwaczne, ale wtedy sobie o czymś przypomniała. Ona również miała styczność z białowłosym rozbójnikiem z którym miała przyjemność, albo przekleństwo się przyjaźnić. Co jest akurat rzadkim zjawiskiem w jej środowisku. W każdym razie, gdzieś kiedyś napomknął o czymś takim jak strażnicy i wróżka zębuszka. Wtedy myślała, że jaja sobie z niej robi, ale przed nią stała właśnie... wróżka zębuszka. A w sumie ich królowa. Przeklęty Jack. Nie wierzę, że miał rację. - Okej, okej... Czekaj, wróć. - przystopowała ją rękoma powstrzymując przed kolejnymi słowami - Nie jesteś może jakąś strażniczką, czy coś w ten deseń?- spytała dla pewności, mając w tym momencie niezłego mindfucka w głowie. |
| | Re: Las Sob 30 Sty - 15:03 | |
| Elsa nie miała pojęcia jak wielką moc miały baśnie. Między innymi one sprawiały, że dziecięca wiara była tak silna, a to ona dała Toothianie drugą szansę na życie. Istnienie i przekazanie światu temu, czego się nauczyła w swoim krótkim życiu. Może trochę po drodze się zgubiła, dbając o wiarę dzieci i sama potrzebowała przypomnienia sobie tego, co w życiu najważniejsze. Całe szczęście spotykała na swojej drodze samych odpowiednich ludzi. Cóż, Zębowa Wróżka nie spotkała Elsy tak bezpośrednio, ale trzymała w dłoni jej mleczne zęby! To przecież tak, jakby znały się całe życie. Wszystkie jej miniaturki również były zachwycone tą osobą, więc coś musiało w tym być. Właśnie, powinna się chyba teraz bardziej skupić na samej osobie, a nie zębach, prawda? Chociaż była trochę niepocieszona, że nie może zobaczyć ich z bliska, bo najwyraźniej białowłosa bardzo sobie tego nie życzyła... Nie będzie przecież wciskać palców na siłę... raczej nie będzie... Zmarszczyła brwi. To prawda, że z czasem dorośli przestają wierzyć w bajki, istnienie wróżek, czarodziejów, syrenek i tak dalej, ale raczej nigdy nie zapominali o tym, że w to wierzyli lub o tym słyszeli. Jeśli istniało dziecko, które nie słyszało o żadnym ze strażników w dzieciństwie to... musiało być naprawdę smutnym człowiekiem. Wiara w baśniowe istoty często rozświetlała świat nawet tych poszkodowanych przez życie – tak, takie przypadki Toothiana najbardziej lubiła. Rzadkie uśmiechy są zawsze najpiękniejsze. Aż przystanęła zaskoczona, patrząc teraz na dziewczynę (z resztą trochę wyższą od niej samej, czego się za bardzo nie odczuwało, kiedy ciągle unosiła się w powietrzu) oczami wielkimi jak pięciozłotówki. Aż jej się piórka nastroszyły na głowie. Nie spodziewała się takiej odpowiedzi, takiego pytania i w ogóle... takiej rozmowy! Owszem, było całkiem sporo ludzi, którzy słyszeli historię o Wielkiej Czówrce Piątce Strażników, w końcu to również jedna z baśni na dobranoc, ale jeszcze nigdy nie zdarzyło się, żeby ktoś lepiej kojarzył ją jako strażniczkę niż jako zębową wróżkę. - Chodzi o Strażników Dzieciństwa? Owszem. – potaknęła dziewczynie. - Jestem Strażniczką Wspomnień... Teraz i ona miała... jak to mówi młodzież – mindfucka.
Ostatnio zmieniony przez Toothiana dnia Sob 30 Sty - 23:32, w całości zmieniany 1 raz |
| | Re: Las Sob 30 Sty - 22:47 | |
| Jeśli się nad tym lepiej zastanowić, baśnie nigdy na nic nie przedstawiały dowodów. Występował w nich przystojny książę... czy naprawdę był taki? A może po prostu ludzie nazywali go przystojnym, bo był księciem? Dziewczyna była piękna jak poranek... no dobrze, ale który poranek? Kiedy leje deszcz, trudno nawet wyjrzeć przez okno, by się o tym przekonać! Opowieści nie chciały, byś myślała – chciały, byś wierzyła w to, co ci opowiadają. Ludzie zniszczyli baśnie. Przez nich elfy, smoki, wróżki muszą ukrywać się w ciemnych i wilgotnych zakamarkach wyobraźni. Ach, kiedyś, jeszcze przed wypadkiem wierzyła w mleczuszki i samą zębową wróżkę. Czatowała kiedyś na nią, czekając, aż się pojawi, ale nigdy nie wytrzymywała i zasypiała w międzyczasie, a jak się budziła, to zęba pod poduszką nie było. Kolejne próby również spełzały na niczym, ale wierzyła, że kiedyś się jej uda. A potem zdarzył się wypadek i już nic jej nie cieszyło. Przestała wierzyć w rzeczy, które kiedyś sprawiały jej tyle radości. Przestała okazywać uczucia i zaczęła wszystko brać na realizm. Conceal don't feel, don't let them know. Nie? Widać, że była zdziwiona jej pytaniem. W sumie, sądząc po jej reakcji, Elsa raczej nie powinna wiedzieć o strażnikach, ale pewien jasnowłosy strażnik ma niewyparzoną gębę i nie potrafi utrzymać języka za zębami... No cóż. Chyba powinni zrobić jakiś nowy nabór, czy coś. - Cokolwiek. - strażniczka czegoś tam. Whatever. Czyli ten skurczybyk miał rację? Pierwszy raz w życiu chyba. Normalnie, aż mu zaklaszcze. A skąd wiedziała o strażnikach? Jack oczywiście się musiał pochwalić, kiedy tylko do nich dołączył. BO CZEMU NIE. - Czyli jednak istnieje ktoś taki jak strażnicy. - powiedziała bardziej do siebie niż do niej - Skubany.- mruknęła pod nosem w sumie nawet nie zauważając, że powiedziała to na głos - Nie ważne w sumie. - pokręciła głową i podniosła wzrok na swoją rozmówczynię - Co tu robisz? Skoro jesteś zębową wróżką, to czy nie powinnaś być teraz przy jakimś pięciolatku zabierając mu zęba spod poduszki, czy cokolwiek tam robisz?- nie żeby coś, ale nie codziennie się spotyka zębową wróżkę, szczególnie, że jakoś nie była co do niej przekonana. Jakieś kilkanaście lat temu skakałaby z radości, że w końcu się jej udało ją zobaczyć, ale teraz była zbyt podejrzliwa co do każdej napotkanej przez nią osoby, aby okazać zachwyt i niedowierzanie. |
| | Re: Las Nie 31 Sty - 0:06 | |
| Cóż może dziewczęta były jak poranek ponieważ... Poranki były różne! W deszczu też można odnaleźć piękno, choć pewnie dla Śnieżnej Pani byłoby to trudne. Raczej kojarzy się z roztapianiem śniegu... Jednak utrata dziecięcej wiary zawsze była bolesna. Mimo iż tyle wierzących dzieci przybywało, ile zapominało o Strażnikach, to nieprzyjemne uczucie ciągle jej towarzyszyło. Nowe życie miało swoje plusy i minusy. Nie musiała już rozczesywać włosów i martwić się o grubą bieliznę w zimne dni! Z drugiej strony trafiła do wyścigu szczurów i traciła głowę. North i Zajączek to mieli szczęście – obijali się cały rok poza jednym dniem i mogli robić sobie super wakacje! Widzieliście kiedyś Świętego Mikołaja w slipkach na plaży jak z reklamy Pepsi? Naprawdę ma się wtedy ochotę pozbawić go wszystkich zębów! - Oczywiście, że istniejemy. – nadąsała się trochę. Wiara ludzi była coraz słabsza, naprawdę... Ale najwyraźniej królowa nie była zainteresowana jej osobą, a samym faktem jej przynależności do tej grupy. - Pierwszy raz spotkałam się z osobą, która lepiej kojarzyłaby strażników jako grupę niż mnie jako wróżkę zębuszkę. Ale miło mi, że znasz naszą historię. Wyjaśniła to w miarę zgrabnie. Właściwie taka wiedza też jest dobra, to co ona będzie narzekać. Nie doszukiwała się źródeł, bo przecież chyba nawet książki o nich pisali... Tylko czy były dostępne w Fairylandzie? Właściwie nigdy się nad tym nie zastanawiała. Zwróciła znów wzrok w stronę Elsy i odpowiedziała dość szybko, jakby nie musiała się nad tym zastanawiać (a musiała): - Prywatne sprawy, wiesz... Wróżki też mają prywatne życie... chociaż czasami. Wiem, że trudno w to uwierzyć w przypadku kogoś, kto ma pióra na tyłku. – uśmiechnęła się urokliwie. - A Ty? Królowa w samotności w lesie? To nie jest codzienny widok. |
| | Re: Las Pon 1 Lut - 21:50 | |
| Bycie strażnikiem ma swoje wady i zalety. To trochę jak ze sławą u ludzi. Cieszysz się, gdy widzisz ilu ludzi w Ciebie wierzy, patrzy na Ciebie i podziwia Twoje poczynania, ale może to też pójść w drugą stronę i tracić ich z każdym kolejnym rokiem. Utrzymanie się na rynku tyle lat to jest niebywałe osiągnięcie, ale spowodowanie, aby dziecko wraz z wiekiem nie przestawało wierzyć w słynnych strażników, to jest to już zadanie naprawdę mistrzowskie. Jeszcze się chyba nie spotkało, aby dorosły człowiek wierzył w któregokolwiek ze strażników. Dlatego dzieci są takie ważne, prawda? Ktoś w was musi wierzyć. U Elsy wygląda to odrobinę inaczej... U strażników, pożądane są moce, niesamowity, nietypowy wygląd i niezależne zachowanie. U królowej jest ono wybroczyną, którą trzeba wytępić. W końcu odpowiada ona za cały kraj, jest jego wizytówką i ma na swoich barkach całe zło, które spłynie na poddanych za swoje nieodpowiedzialne i niegrzeczne zachowanie. No cóż... Odejście, a właściwie ucieczka z Arendell wydawała się najodpowiedniejsza. Przynajmniej dla niej. - W sumie nie znam. - odparła nawet niezbyt się tym faktem przejmując. Bo tak naprawdę nie znała ich historii, ale pojedyncze fakty, które nie tworzyły jakoś specjalnie spoistej całości. Spojrzała na nią przenikliwie jakby chcąc wychwycić moment w którym kłamała. Prywatne sprawy? W jej królestwie? Na jej terenach? Wróżka Zębuszka, której nigdy wcześniej tu nie widziała? W sumie... to mogła nie widzieć, bo większość swojego cholernego czasu spędziła za murami zamku, ale NIE WAŻNE. W każdym razie wydawało się jej to podejrzane, ale ona pewnie w przechodzącej obok babci wyczułaby niebezpieczeństwo i podstęp, więc dla pewności by ją śledziła. To już chyba jakiś tik, czy coś. Brak zaufania nie jest przyjemny. Nie polecam. W każdym razie, nie pytała, a jedynie potaknęła powoli głową. - Prywatne sprawy. Wiesz... królowe też mają prywatne życie... chociaż czasami.- zbyła ją z tą różnicą, że Elsa się nie uśmiechała. - W każdym razie, nie wyglądasz na osobę, która wie gdzie idzie.- dodała, czując jak chłodny górski wiatr się powoli nasila. |
| | Re: Las Wto 2 Lut - 18:40 | |
| Właściwie to nie było tak, że dzieci były wybierane z braku laku, lub dlatego, że dorośli przecież wierzyć w strażników nie będą. Dziecięca wiara była bardziej niewinna, można nawet rzecz, że niewinna w niektórych przypadkach. Poza tym, to dzieci właśnie tego potrzebowały – tych istot, które wykazywały cechy po prostu godne naśladowania. Pracowitość, hojność, dobroć. Strażnicy nie tylko strzegli, ale i wychowywali... No, większość z nich. Za nie wykonywanie swoich obowiązków również groziło im wiele... Owszem, obowiązki i ich skutki w przypadku Elsy nie były zbyt przyjemne, ale to jest bez porównania z utratą wiary dzieci. Strażnicy byli już do niej tak przyzwyczajeni, że po jej utracie znikały ich wszelkie możliwości i siły. Słabi i zepchnięci na margines... Wtedy już nie liczyłyby się rzeczy, które są w nich charakterystyczne – po prostu w końcu by zniknęli, zostaliby zastąpieni, ale zapewne by nie umarli. W końcu nie można umrzeć dwa razy... Ale Ząbek wolała nie traktować tego jak twierdzenia do udowodnienia. - Hm? – przechyliła głowę. Coraz mniej zrozumiałe było dla niej to, skąd Elsa mogłaby czerpać wiedzę na jej temat. Chociaż nie, pewnie wiedziała bardzo mało na temat Toothiany i na tę chwilę wróżka nie widziała wielkiego powodu, aby to zmieniać. Chociaż nie miała też nic do ukrycia... Tak przynajmniej na pierwszy rzut oka. Dobrze, jednak miała wiele do ukrycia, bo jak się żyje tyle lat to różne rzeczy się zdarzają. - Więc skąd wiesz o Strażnikach? Właściwie to nie kłamała. Wprawdzie jej pojawienie się tutaj dalekie było od spotkań towarzyskich, ale nie miało dużo wspólnego z jej pracą, więc mogła uznać, że jest tutaj w stuprocentowo prywatnej sprawie. - Bo nie do końca wiem. – przyznała się, nie drążąc tematu dotyczącego prywatnych spraw królowej. Użycie tego argumentu mówiło jedno – ona też nie chciała, żeby ktoś wiedział, a skoro i Toothiana nie powiedziala, nie miała prawa dopytywać. - Dopiero tu przybyłam, a zazwyczaj wysyłam do Arendelle moje wróżki... Z pięćset lat nie widziałam tych lasów na oczy. Wydaje mi się nawet, że kiedyś nie było tu lasu. Chcesz mi potowarzyszyć? – zerknęła na Elsę pogodnie. |
| | Re: Las Sob 6 Lut - 11:32 | |
| Wiara, to coś co trzyma strażników przy życiu. Ludzie potrzebują wiary w bogów i strażników, choćby dlatego, że tak trudno jest wierzyć w ludzi. Strażnicy i bogowie są niezbędni. W kogoś trzeba wierzyć, a wraz z wiekiem przechodzisz z wiary w jednego na drugiego. Sensem wiary jest bezgraniczna ufność, a sensem wiedzy są dowody. Wiara jest tam, gdzie nie ma dowodów. Bezgraniczne zaufanie to cecha dzieci i prostych ludzi. Człowiek życiowo doświadczony o skomplikowanej osobowości rzadko przyjmuje coś na wiarę i uważa za pewnik. Wiara wiarą być przestaje jak dzieje się coś złego, a prosiło się o pomoc, która nie nadeszła. Nie ważne, czy od Boga, czy od strażników. Wtedy cholernie trudno na nowo zacząć w coś lub kogoś wierzyć. Elsa miała naprawdę wielu świetnych informatorów. I Jacka. On w sumie nie był informatorem, ale był ciapą, która potrafi wygadać wszystko jeśli się ją odpowiednio zagada i zbajeruje. Potwierdzone info. Elsę jednak niezbyt obchodziło co robili strażnicy. Wiedziała tyle ile zdołała usłyszeć przez te wszystkie 'piu piu piu, a wtedy ja Łaaaaa!! i wtedy on, nieeee! i wtedy ja: nie zadziera się ze strażnikami!'. O poszczególnych strażnikach nie wiedziała prawie niczego. Wiedziała jedynie kto jest kim i co po części potrafi. Jednak nawet to ją niezbyt interesowało, bo jeśli nie wiedzieli gdzie jest pióro i nie mieszali się w sprawy Arendell, to byli dla niej bezużyteczni. - Mały ptaszek mi powiedział.- hehe. Mały ptaszek. Get it? Ach, nie mogłam się powstrzymać. Well... w sumie, Elsa kłamała, bo nie była tu w żadnej prywatnej sprawie. Nie miała się spotkać z żadnym piekielnie ważnym informatorem, który miał jej zdradzić informacje, które doprowadziłyby ją do władzy nad światem. Nie była tutaj też, aby knuć z innym czarnym charakterem, który pragnie śmierci całego dobra. Sideł też nie chciała zastawiać. Po prostu poszła się przejść, aby porozmyślać nad aktualną sytuacją. No, ale po co się przyznawać do takich głupot, nie? Uniosła nieznacznie jeden łuk brwiowy do góry. No tak, zapomniała, że strażnicy mają po setki lat. W każdym razie, skubana się dobrze trzymała! Tuf, musisz mi zdradzić przepis na zmarszczki, którego używasz! Albo dać skierowanie na jakiś magiczny wróżkowy pyłek. heheh. - A gdzie się kierujesz?- spytała. |
| | Re: Las Nie 7 Lut - 18:24 | |
| Nie wiedziała jakie cele ma Elsa. Nie znała jej, wiedziała jedynie, że jest królową Arendelle... No i ma piękne zęby! Białe jak śnieg... Wspaniałe, naprawdę. No i słyszała pogłoski o tym, że królowa Arendelle potrafi władać lodem i śniegiem. Brzmi znajomo, prawda, Tuf? Chociaż ona Jacka za bardzo... nie przypominała. Frost był raczej bledszy, włosy też miał bardziej mroźne niż blond, ale to pewnie dlatego, że, tak jak Toothiana, już raz umarł. Trupy zazwyczaj są bledsze. No, Ząbka się to nie tyczyło, w końcu wyglądała świetnie! Rumieńce na policzkach miała jakby nadal przeżywała swój dwudziesty rok życia... A szkoda, że to już dawno za nią. Poza upierzeniem wiele się zmieniło. Może gdyby wiedziała, że Jack zna tę dziewczynę, trochę bardziej by ją to zaciekawiło, bo... Nie wspominał o niej. Nie udało jej się usłyszeć o Elsie, a przecież zapamiętałaby! Zwłaszcza, że kiedy ostatnio wychylał swój nos do Green Gables, to zazwyczaj siedział u niej. Przez to musiała podkręcać ogrzewanie bo wróżki skarżyły się na warunki pracy. Kwiknęła śmiechem pod nosem, wciągając powietrze szybciej, przez co wydała z siebie ciche chrumknięcie. Zadziorna sztuka! Mały ptaszek, hehe... Nie mogła pozbyć się rozbawienia z twarzy, ale i tak zaczęła temat: - Hej no, ale ja naprawdę chcę wiedzieć! Pooowiedz. – podleciała bliżej, zastępując jej drogę i zatrzepotała purpurowymi rzęsami. Jasne, że dla śmiechu, przecież królowa Arendelle się nie da w taki sposób podpuścić. - Idę? Hm, pewnie do wioski, a później już sobie poradzę... Albo do miasteczka! – jej brak zdecydowania był trochę podejrzany, ale trudno się skupić na słowach, kiedy wzrok wróżki momentalnie przykuty został do ust Elsy. Po chwili jednak wyciągnęła przed siebie dłonie jak w transie, bo znów światło dziennie ujrzały te piękne, białe kiełki... Choćby miała skończyć z odmarzniętymi palcami u stóp... Baaaardzo chciała je zobaczyć. |
| | Re: Las Sro 10 Lut - 11:08 | |
| Zawsze ją zastanawiało jak to się dzieje, że strażnicy budzą się nagle z innym wyglądem i żyją po kilkaset lat wiedząc co mają robić. W sumie, Jack jej opowiadał jak to było z nim, ale dlaczego zębuszka ma pióra i wygląda jak skrzyżowanie ważki, kolibra i pawia? I kim była w poprzednim życiu, że ją ten cały księżyc ożywił? To było akurat zastanawiające, ale nie na tyle, aby spędzało Elsie sen z powiek. W sumie, myślała nad tym raz i nigdy więcej do tego nie wróciła. Ona o Jacku również nikomu nie mówiła, dlatego jak nasza wróżka zębuszka dopytywała, Elsa jedynie wywróciła oczyma - Nie.- odparła i ją wyminęła. Zachowywała się w sumie trochę jak te dzieci, którym zabiera zęby spod poduszki. Aż jej się wierzyć nie chciało, że ma ponad pół wieku! W sumie... Jack do najdoroślejszych też nie należał. No! Ale fakt faktem, że zarażał tą swoją dziecinnością i fajnie było na moment zapomnieć o czymś takim jak obowiązki, aby zrobić komuś żart. Albo pięćdziesiąt. - Do miasta? - miasta, które było zaraz przy zamku? W sumie, nie wyglądała na groźną, raczej trochę fajtłapowatą i uroczą. Nie byłaby chyba w stanie zrobić czegoś głupiego i zagrażającego Arendell. Tak, mimo, że Elsa jest degeneratką, to jakby nie patrzeć, przez długi czas odpowiadała za to królestwo i jakiś tam sentyment wciąż do niego ma, mimo, że trzy czwarte osób się jej boi, a reszta chce ją zabić. To trochę jak taka matka, która nigdy nie przestaje kochać swoich dzieci mimo, że ją ranią na każdym możliwym kroku. Ale pamiętajmy, że Elsa zapewne byłaby straszną matką... Chociaż w sumie. - Musisz... iść w... dół... co ty w sumie robisz?- spytała patrząc się na jej dłonie, które były coraz bliżej. Cofnęła się o jeden krok i odsunęła od siebie jej ręce, przyglądając się jej ze zdziwieniem. Bo kurna, dziewczyna, wróżka, whatever, była jak w transie, a ona w sumie nie wiedziała o co chodzi. Tak nagle. Jakby miała jakiś przełącznik. Wpierw mówi normalnie, a potem się wyłącza i zbliża do Ciebie palce, jakby chciała coś... w sumie nie wiem co. |
| | Re: Las Sob 13 Lut - 19:15 | |
| Bardzo dobrze, że to nie były ważne pytania dla Elsy, bo właściwie Toothiana... nie wiedziałaby jak na nie odpowiedzieć. To po prostu tak było – póki dzieci w nich wierzyły, mogli bardzo dużo. Zachowywali wygląd, który miał być przyjazny i przystępny dla najmłodszych, ponadprzeciętną siłę, specjalne umiejętności... Jak latanie na przykład. Tak po prostu było. Wybierał ich księżyc i zaczynali z pustą kartą... Westchnęła pod nosem. Trudno się mówi, nie? Ta Elsa to nie wiadomo czego chce... Prawdziwa kobieta! Raz jest zadziorna i wydaje się zabawna, a po chwili zachowuje się sztywniacko jak czterdziestka w ciele dwudziestolatki. Nie wiadomo jaką postawę przy niej przyjąć, żeby nie mieć odmrożonych paluchów... Cóż, Toothiana stawiała na bycie sobą, chociaż nie wiadomo jak pani królowa sobie poradzi z taką dawką entuzjazmu. Cóż, Tuf nie miała powodu, żeby cokolwiek zrobić w Arendelle. Po pierwsze – tam były dzieci, jej podopieczni, źródło jej siły i sensu życia, po drugie – nie były tam te dzieci nagminnie krzywdzone, więc nie było potrzeby interweniować. Za to potrzebowała przekazać krótką wiadomość kilku osobom w Fairylandzie, to wszystko. Kiedy jej dłonie zostały odsunięte, spojrzała zdziwiona na Elsę, po czym uśmiechnęła się urokliwie. - O, co? A tak, do miasta. – splotła ze sobą palce, wzruszyła ramionami i przysunęła wierzch dłoni do policzka. - Wybacz, te ząbki są naprawdę strasznie śliczne. Niewiele osób ma takie piękne. – wydawała się, jakby nie zdawała sobie w ogóle sprawy z tych niesamowitych komplementów, którymi sypie, a jedynie stwierdzała fakty. Przymknęła oczy, a jej mina przybrała taki wyraz jakby myślała o chmurkach z kremówek (które nie psują zębów!) Przeleciała przy prawym ramieniu Elsy i zerknęła na nią kątem oka. - Jakiej używasz nici dentystycznej? O zapachu mięty, prawda? Od razu widać! I szczoteczka z miękkimi włóknami! Gdyby każdy tak o to dbał! Jestem pewna, że dbasz o dietę niskocukrową. W Arendelle wszyscy tak mają? Właściwie nigdy nie widziałam, żeby ktokolwiek inny miał takie ładne mleczaki, nawet księżniczka Anna... Ach tak, Arendelle, mamy się tam udać, czyż nie? Chodźmy, bo nigdy nie załatwię tej sprawy, a chciałabym szybko wrócić do pracy! Pewnie sekcja wodna znów zajęła się pływaniem synchronicznym! Idziesz, Królowo? Zdążyła w ciągu trzech ostatnich zdań wyprzedzić ją o parę metrów. |
| | Re: Las Nie 14 Lut - 17:13 | |
| No cóż, Elsa jest nieprzewidywalna jak burza śnieżna. W pewnych miejscach jest jedynie lekkim wietrzykiem, ale nim się obejrzysz, to jebnie Cię toną płatków śniegu o średnicy metra. No i bardzo możliwe, że ma okres! Toć to zwyczajna kobieta jest! Z tą różnicą, że ciska lodem z rąk. A tak swoją drogą... Czy Toothiana ma okres? To musiałoby być mega okropne mieć okres co miesiąc przez ponad pięćset lat. A jeżeli nie ma, to znaczy, że nasza Toothiana nie może się rozmnażać? To świetny deal! Możesz uprawiać miłość i nie musisz się martwić o wpadkę! Świetne wyjście! Gorzej tylko jakby chciała mieć własne dzieci. Wtedy przypał życia. No bo wszystkie dzieci świata to jej dzieci, wiadomo, wspominała już kilka razy, ale posiadać takie własne własne musiałoby być super. Przynajmniej dla niej. Nie? - Ząbki?- BOSZ. ELSA. MYŚL. Toć to Królowa WRÓŻEK ZĘBUSZEK. Ona ma bzika na punkcie zębów! Co prawda nie miała pojęcia, że aż takiego i, że jej zęby są jakieś mega specjalne, czy coś, bo... w końcu to tylko zęby, nie? No, ale widać, dziewczyna mogła się totalnie wyłączyć i zapatrzyć na twoje zęby. To w sumie może być dobry motyw dla faceta. Jest jakaś mega wielka kłótnia o coś tam, ten jej pokazuje zdjęcia bieluśkich, idealnych zębów wydrukowanych dla specjalnie takich okazji i PUF! Co? Kłótnia? Jaka kłótnia? Spójrz lepiej na te zęby! - Emm.. dziękuję?- czy coś. W sumie, słyszała komplementy, ale nikt nigdy z takim zachwytem nie komplementował jej zębów. No ale co kto lubi, nie? W każdym razie, myślała, że na komplementach się skończy. ALE NIEEEE. To był dopiero początek! Elsa ruszyła, chcąc ją naprowadzić na właściwą ścieżkę prowadzącą w stronę miasta. Toothiana jednak szybko ją dogoniła i zasypała pytaniami, które były... dziwne. Chociaż to chyba mało powiedziane. Chciała coś powiedzieć, ale królowa wróżek nie dała jej dojść do słowa. Nawet na chwilę. Starała się coś wtrącić, ale po chwili rezygnowała, aż w końcu dała sobie spokój i tylko słuchała jej monologu, aż w końcu stanęła w miejscu patrząc jak ta się oddala dalej zasypując pytaniami. Chyba nawet nie zauważyła, że Elsa się zatrzymała. To... była naprawdę dziwna wróżka. Czy wszystkie są takie? - Czy masz zamiar tak gadać całą drogę?- spytała mając nadzieję, że ta odpowie 'och, przepraszam. Już się nie odezwę nie pytana', ale coś jej mówiło, że to nie może być aż takie proste. |
| | Re: Las Sob 20 Lut - 21:23 | |
| Fizyczność wróżek to nie jest dobry temat do przemyśleń... Zwłaszcza, że przecież Toothiana była nazywana przez poznane przez nią osoby mamusią wszystkich zębowych wróżek. Tych malutkich. Dla uściślenia – nie, nie urodziła ich wszystkich, choć były teorie, że przez tyle lat by się jej udało. Ale dla niej pracowały również zębowe koniki wodne, małe zębowe myszki, a także inne stworzenia, których nikt by o to nie podejrzewał. Prawdziwe, biologiczne macierzyństwo jest wykluczone, a teoria zbyt nudna, żeby ktokolwiek by chciał słuchać. Serio, nikt nigdy nie zapytał, skąd się te wróżki wzięły, a prawda pewnie zdziwiłaby innych... Ale kogo to obchodziło! Lepiej dla Toothiany, serio – tłumaczenie tego to straszna męczarnia. W sumie towarzystwo dziewczyny nie było takie złe. Toothiana pewnie straciłaby trochę czasu zanim znalazłaby wioskę, bo później przecież pójdzie już z górki. Nawet jeśli nie będą poruszać się tak szybko tak, jakby wróżce szło to samej. Pogubiłaby się po drodze na pewno. Zerknęła na Elsę. Wydawała się raczej zdystansowana, ale jacy zdystansowani ludzie rozmawiają z napotkaną na ścieżce wróżka... Przecież nawet czerwonemu kapturkowi mama mówiła, że nie wolno rozmawiać z nieznajomymi, a najwyraźniej królowa Elsa specjalnie się ich nie bała. Uśmiechnęła się do niej przyjaźnie. Może i nie wyglądała jak najbardziej czuła i kochana osoba na świecie, ale nie wydawała się też jakimś specjalnym... Wcieleniem zła. - Wolisz nie rozmawiać? – spytała najpierw. Właściwie to Tuf nie przepadała za niezręczną ciszą. Nie było wiele osób, z którymi potrafiła dogadać się zupełnie bez słów... Chociaż były. W przypadku Elsy to na pewno nie był ten etap znajomości! Do tego trzeba lat... Tak z dwustu? Chociaż byli też tacy, z którymi znała się niedługo i potrafiła dogadać się bez słów. - A może Ty chcesz coś opowiedzieć? Długo w ciszy nie wytrzymała. Za to już raczej leciała wolniej, pilnując miejsca po prawicy białowłosej dziewczyny. |
| | | | |
| Permissions in this forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |