Kieren (Lis z Pinokia) Sro 27 Sty - 16:36 | |
| Kieren Walker (ft. Cameron Monaghan) Za górami, za lasami, żyła niezwykła postać zwana Honest John (Lis), której przygody spisano w księdze Pinokio. Zamieszkiwał Neverland/Green Gables i teraz Fairyland, gdzie był istotą przemienioną.
| - Cytat :
- I'm nuts, baby, I'm mad,
The craziest friend that you've ever had
Siadam na fotelu ze znudzoną miną. Zatapiam plecy w miękkim oparciu i przerzucam nogi przez podłokietniki. W końcu odwracam głowę, żeby na ciebie spojrzeć, doktorku. Uśmiecham się uroczo i widzę, jak odwracasz wzrok, żeby nie dać się oczarować. Pytasz, czy to tak zdobyłem dodatkowe lekarstwa od pielęgniarek. Ah, tak... Patsy, prawda? Urocza dziewczyna. Długo nie musiałem jej namawiać. Wystarczyło kilka uśmiechów, komplementów i niewinnych kłamstw. Nie mogła przecież pozwolić, żeby bolała mnie głowa, prawda?Czy to też dlatego powiedziałem jej, że kolega z celi - przepraszam, pokoju - tylko śpi i nie można mu przeszkadzać? Dlatego zagadywałem ją przy drzwiach, kiedy moi znajomi starali się wydobyć od niego informacje na temat magicznych fasolek w "nieludzki" sposób? Oh, please... Wiedział w co się pakuje. Załatwiłem dla niego leki, a on nie chciał mi oddać tego, co obiecał. Należało mu się.Jak udało mi się namówić innych do pobicia go? Nie odpowiadam, dobrze wiesz, doktorku. Albo coś dla nich załatwiłem, albo ładnie poprosiłem. Widzę sposób w jaki na mnie patrzysz. Chcesz mnie zwymyślać. Powiedzieć, że jestem szalony, arogancki i egoistyczny, ale wiesz, że tylko bym się z tym zgodził. Nic nie mówisz, bo kolejne przymiotniki, które przychodzą ci do głowy mają pozytywne wybrzmienie. Inteligentny, pomysłowy, czarujący, charyzmatyczny. I zawsze doprowadzający sprawy do końca. Chociaż o tym już nie wiesz, dostaję to, czego chciałem i uciekam samotnie z tego miejsca, pokazując już na sam koniec, że nie można mi ufać. Okłamię cię i sprawię, że uwierzysz w jedną z postaci, jakie wymyśliłem, a potem zostawię cię samego, myśląc tylko o sobie. |
Większość "tych złych" ma jakieś tragiczne backstory, którym zawsze może się odkupić i polepszyć w oczach osób, które zna. Będę dość sporym zawodem, jeśli na to liczyliście. Nie miałem tragicznego dzieciństwa, nie byłem sierotą. Zawsze miałem co jeść, miałem dach nad głową, a moi rodzice mnie kochali. Cóż... Kochali mnie dopóki ich prawie nie zabiłem.
To nie twoja wina, Ren powiedzieli mi tylko zanim odesłali mnie do zakładu psychiatrycznego jako kilkunastoletniego chłopca.
Podobno to, co sprawiało, że byłem jaki byłem miało przyczynę w moim mózgu. Uleczalne, ale długotrwałe. Głowa do góry, mały! Jeśli będziesz grzecznie łykał lekarstwa to do czterdziestki wyzdrowiejesz.
Marzyłem o tym, żeby się wydostać. Myślałem, że nie uda mi się to, aż do czasu, kiedy usłyszałem plotki jakoby ktoś posiadał magiczne fasolki, które pomogłyby mi uciec. Oczywiście, nie uwierzyłem od razu, byłem przecież w miejscu, w którym takim opowieściom nie powinno się wierzyć, ale co miałem do stracenia? Ku mojej uciesze, fasolki zadziałały i przeniosły mnie do magicznej krainy, której nazwę wkrótce usłyszałem. Nibylandia. Spędziłem tam kilka miesięcy. A może lat? Kto wie? To tam zacząłem kraść. Nie można powiedzieć, żeby życie Zagubionego Chłopca zbytnio rozpieszczało, a w domu przecież niczego mi nigdy nie brakowało. Zgaduję, że nie wszyscy podchodzą do kradzieży z takim entuzjazmem, co ja. Zwłaszcza nie ci, których okradam.
Czarodziej, którego rozzłościłem nie przepadał za krzywdzeniem innych w oczywisty sposób. Zamiast tego postanowił mnie przekląć, zmienić w lisa, bo przecież jako zwierzę nie będę w stanie kraść, prawda? Na dokładkę wysłał mnie do innej krainy, ażeby tam ludzie od razu postrzegali mnie jako sprytne, fałszywe stworzenie i nigdy mi nie ufali.
W Green Gables szybko zacząłem szukać sposobu na pozbycie się klątwy. Pocałunek osoby, która by mnie pokochała był jedyną opcją. Myśląc, że jestem na przegranej pozycji, powróciłem do kradzieży. Kradłem częściej i więcej. Któregoś dnia zobaczyłem kota, który wahał się czy nie zabrać jabłka ze straganu jakiegoś starca. Rozproszyłem go, umożliwiając jej kradzież. Potem ją odnalazłem i zaczęliśmy rozmawiać. Dowiedziałem się, że była przeklęta tak jak ja i szybko poczułem nawiązującą się między nami nić porozumienia.
Nie minęło wiele czasu, aż przekonałem Lacey do dołączenia do mnie. Stworzyliśmy najbardziej znany, choć nigdy nie widziany, duet złodziei. Po którejś z naszych eskapad z radością wycałowałem Lacey, jednocześnie zdejmując z niej klątwę. Chwilę potem ona z wdzięcznością całowała mój lisi pyszczek i ja również stałem się z powrotem człowiekiem. Razem obrabowaliśmy połowę mieszkańców Green Gables, ale zaczęło się to nam nudzić. Po długich poszukiwaniach magicznych fasolek, odnaleźliśmy je i trafiliśmy do Fairylandu, gdzie postanowiliśmy zacząć od czegoś dużego - napadliśmy na zamek Rumpelstiltskina. Szybko tego pożałowaliśmy, kiedy zostaliśmy przyłapani i zamknięci bez szansy na ucieczkę. Czy uda nam się wydostać?
|
|
Re: Kieren (Lis z Pinokia) Czw 28 Sty - 21:10 | |
| Ach! Uwielbiam Twoje szalone postacie! Są zawsze pełne charakteru idealnie dopasowanemu szaleńcowi i zbirowi! Wiem, bo pisałam z Tobą! Kocham opisy charakterów i historii, no naprawdę. Pełen szacuneczek. Właśnie, co do historii. Szipuję was od poprzedniej edycji, więc w sumie nie zdziwiłam się, jak zobaczyłam kisski Super powiązana historia i ciekawe zakończenie! Zobaczymy co Rumple z wami zrobi! Dacie sobie radę! Na dobry poczatek twoja postac dostaje: Nóż Mroku
|
|