Och Lacey, co ty sobie myślałaś??
Chyba nic, bo to, co zrobiłam było ekstremalnie głupie, poważnie. Żeby nie posłuchać policjanta, u którego robisz staż? Przecież tak nie można!
No cóż, przynajmniej mam nauczkę - nie przeskakuj przez płot! Zwłaszcza taki wysoki. I metalowy. Chyba na przyszłość będę wiedziała. Ale hej - przynajmniej wiem czego się spodziewać, no... nie?
Policjant, które nazwiska w sumie nawet nie pamiętam - Smith? James? Jones? - podwozi mnie do szpitala, żeby ktoś mógł zająć się moją nogą, a ja myślę sobie, że chyba mam kłopoty. Co też mi strzeliło do głowy, poważnie! I żeby jeszcze chociaż tamten gość był tym poszukiwanym złodziejem!
No ale hej, niewiele jest w Pinewood facetów z rudymi włosami.
Wchodzę teraz do szpitala, a moje policzki mają pewnie kolor zbliżony do moich rudych kosmyków albo i nawet bardziej czerwony.
Siadam na jednych z siedzeń i choć wiem, że przecież nikt nie może od razu stwierdzić co się stało - bo równie dobrze mogłam przecież potknąć się na schodach - to mam wrażenie, że wszyscy ty obecni są w stanie prześwietlić mój umysł i dowiedzieć się jak bardzo niemądra byłam.
Mam tylko nadzieję, że uda mi się utrzymać bycie stażystką - nie chciałabym, żeby jeden błąd przekreślił to, co zawsze chciałam robić.
No, może trochę panikuję. Ale to przecież nic dziwnego, zwłaszcza że moja noga tak piekielnie boli!