gerda ward Czw 24 Mar - 14:50 | |
| Za górami, za lasami, zyla niezwykla postac zwana Gerda, której przygody spisano w ksiedze Królowa Sniegu. Zamieszkiwal Fairyland, gdzie nie praktykowała magii. Sielanka zostala przerwana, gdy nad królestwem Fairylandu pojawily sie ciemne chmury, straszna klatwa, która wymazala wszystkim pamiec. I choc postac ta nie uczestniczyła w rzucaniu strasznego zaklecia, zmuszona byla do rozpoczecia zwyklego zycia w Pinewood, nie pamietajac swojego poprzedniego zycia. W miasteczku znacie go jako dwudziestoletniego mieszkanca, zwanego Gerda Ward (ft. Odette Pavlova). Zamieszkuje dzielnice Fables Hills, pracujac w wesołym miasteczku bedac skryciebogata..
Gerda Ward Rys bohatera Delikatna, bo wrażliwa na zło, które dzieje się innym ludziom. Bardzo prędko ukształtowała się we mnie głęboka empatia. Potrafię być bardzo czuła, jeżeli chcę, żeby komuś to poprawiło humor. Znam się na ludziach i umiem im pomagać. Cicha jest jednak moja wewnętrzność. Bo nie lubię opowiadać o swoich przemyśleniach. Za to idzie mi o wiele lepiej, jeżeli mam w dłoni piwo i jest ciemno. Wtedy mówię wszystko co myślę i zadaję ci pytania, na które będziesz bał się udzielić mi odpowiedzi. Głucha jestem na słowa, którymi wprowadzisz mnie do świata w który nie wierzę. Czasami, zbyt uparcie, trzymam się swojego przekonania, że życie to ciągła rutyna. I czasami mogę cię tym denerwować. Moja głowa bywa pomalowana obcymi kolorami. Nie polecam ci jednak pytać czy którykolwiek coś znaczy. Bo znaczą one wszystkie, ale zanim nie dasz mi piwa w dłoń i tak ci nic nie wytłumaczę. Twoja dłoń na moim kolanie mnie nie peszy. Dziewuchą jestem, bo wolę towarzystwo chłopców niż dziewczyn. Utkana rzeczywistosc Jestem najmłodszą siostrą Ward. Oznacza to tyle, że mam dwie starsze siostry. Jedną, która jest nadwyraz bystra i drugą, która jest zbyt ambitna. I żadna z nich nie pamięta o tym, że mają jeszcze mnie. Chowam się, ukrywam, jestem niewidoczna. Moi rodzice zapomnieli o tym, że kończę pierwszą klasę, bo byli zajęci przenoszeniem Aiden do klasy maturalnej. Ale kiedy nikt się mną nie zajmował, miałam dużo czasu na rozwijanie wyobraźni. Lubiłam siedzieć godzinami przy oknie na strychu naszego rodzinnego domu i obserwując ptaki, marzyć o takich jak one skrzydłach. Mogłabym wzbić się w powietrze i uciec z tego małego miasteczka. Gdzie bym odleciała? Na początek poleciałabym do wesołego miasteczka. Chciałabym po raz ostatni popatrzeć na tego chłopca, który obsługuje gabiner luster. Co robi, kiedy chowa się i nie mogę dojrzeć go z własnego miejsca pracy? Jako ptak mogłabym zajrzeć do jego ukrytego świata.
Mogłabym też go śledzić. Pół dnia spędzić na siedzeniu mu na ogonie. Czy później odleciałabym w nieznane? Siedząc w wygodnym siedzeniu na strychu - myślę, że tak. Chciałabym zwiedzić Indie i Meksyk. I zobaczyć jak to jest być samemu w lesie w nocy. I nie bać się. Że zje cię niedźwiedź.
Moje marzenia, senne mary, a może i śnienie na jawie, to wszystko i tak niknie, kiedy znów wstaję rano i po przebudzeniu mam do zrobienia tylko tyle, że wsiadam na rower i jadę do pracy. Miałam iść na studia, ale nie było nikogo, kto uparłby się na to. Wszyscy zajmowali się krnąbrną Tris albo niesamowicie mądrą Aiden. Zresztą jeżeli wyjechałabym na studia, musiałabym zrezygnować z przyjaźni z chłopakiem z gabinetu luster. A akurat to nigdy mi się to nie marzyło.
Poszłam do pracy w wesołym miasteczku. Nie wadzę nikomu. Jem na śniadanie zawsze to samo, piję kakao przed snem. Czasami wychodzę i jestem królową nocy, czasami tylko siedze i wypalam pół paczki papierosów. Nie wyróżniam się niczym, ale mam bardzo ładny uśmiech. Którego pewnie nie zobaczysz. Zachowane wspomnienia - Odstepstwa w bajce Mój Kai. Od zawsze był mój. Może twierdzić inaczej, ale nie widzę innej możliwości. Może mi uciekać, znikać na wieczność. A ja go zawsze znajdę.
Najpierw była bajka. Kai wrócił do mnie, utęskniona całymi dniami chciałam odtworzyć wspomnienia, którymi żyliśmy przed porwaniem. Mówiłam mu, żeby nie wychodził z domu, prosiłam, żeby został ze mną w środku. Mogliśmy bawić się zabawkami, układałabym z nim kolejkę, chociaż nigdy nie lubiłam tych chłopięcych zabawek. Ale jego ciągnęło na zewnątrz i pewnego dnia wyszedł po mleko do kakao i już nie wrócił.
Płakałam za nim, ale uznałam, że to niemożliwe, by znów porwała go ta wiedźma. Nic nie było takie jak wtedy, może odszedł z innego powodu? Czy to dlatego, że jego dłonie potrafiły wyczarować śnieżne kulki. Wiedziałam, że był inny niż wcześniej. Po raz pierwszy od kilku tygodni wyszłam na dwór, wziełam łyżwy. Tańczę na łyżwach najpiękniej na świecie, Kai zawsze mi tak mówił. Musiałam pomyśleć, a jeżdżenie na łyżwach uwalniało ze mnie całą złą energię. Ale na lodowisku już ktoś był. Nie po to jednak wychodziłam na zewnątrz, żeby nie skorzystać z lodu. Starałam się jeździć tak, żeby nie przeszkadzać temu drugiemu. A i on w pewnej chwili przysiadł obok i nie jeździł. Zrobiłam parenaście piruetów i nagle poczułam, że ten ktoś tańczy razem ze mną.
Nigdy nie przyznam się Kaiowi, ale Jack jeździł od niego dużo lepiej. Może to też kwestia tego, że był jak syrop na podrażnione gardło, jak lodowy drink w gorące popołudnie. W odpowiedniej chwili podał mi swoją pomocną dłoń i na chwilę mogłam przestać martwić się o Kaia. Gdzie był, czemu odszedł, nie, to przestało mieć znaczenie. Było, owszem, wciąż gdzieś w środku mnie, ale nie przejmowałam się tym. Przez kolejne pięć dni chciałam, by Jack zastąpił mi Kaia. Ale Jack prócz tego, że pięknie tańczył, okazał się być mniej cierpliwy. Powiedział mi wprost, że jestem okropnie nudna, że nie da się ze mną wytrzymać. Kazał spakować mi łyżwy, sweter i trochę jedzenia i wypchnął mnie z domu.
Sama nie wiedziałam gdzie idziemy i czy mamy jakikolwiek faktyczny cel w tej drodze. Może tylko tak sobie maszerowaliśmy? Po jakimś czasie okazało się, że Jack ma bardzo podobne do Kaia zdolności. Do tego Kaia, który wrócił od Krolowej Sniegu. Spytałam więc go, czy zna ją. Ale nie odpowiedział mi, za to pokazał mi jak się lata.
Lecieliśmy dość długo i pewnie mijaliśmy tysiące wiosek o których zwiedzeniu nigdy nie marzyłam. Aż Jack zatrzymał się i powiedział, że właśnie tutaj musimy się rozstać, bo zapomniał o czymś niesamowicie ważnym. Mówił coś o jakiś Żołnierzach, czy kimś... w każdym razie zostawił mnie oniemiałą na samym środku jakiegoś pola.
Siedziałam tam dwa dni i płakałam. A później pojawił się inny chłopiec. Przedstawił się jako Piotruś. Powiedział, że może pokazać mi coś na prawdę super. Oczywiście dawna Gerda spytałaby o drogę powrotną do domu, ale wciąż moje serduszko krwawiło na myśl, że w domu nie ma Kaia i wciąż dudniły mi w uszach słowa Jacka. Jestem nudna jak flaki z olejem? Nigdy więcej! Zgodziłam się na propozycję Piotrusia. I tak wylądowałam na statku pirackim. W jakiś niemożliwy do zapamiętania sposób, okazało się, że wpadłam w sam środek pijackiej bijatyki. Piotrek zawiedziony tym, że nie umiem latać, starał się mnie jakoś wydostać ze statku, ale wtedy zdarzyło się piętnaście rzeczy na raz: coś łupnęło, zgrzytnęło, pojawiła się znikąd fala, jeden z piratów wrzasnął, inny splunął, a kapitan uniósł brwi, szczekał pies i zgasło światło, całym statkiem zatrzęsło, zobaczyłam gwiazdy, usłyszałam pieśń syrenią, jakiś pirat ścisnął mnie za nadgarstek, przywiązał się ze mną do masztu, statek odwrócił się do góry dnem, Piotrek znikł, a ja... ja znalazłam się w innej krainie.
Z rąk piratów wydostała mnie kobieta o niesamowitej urodzie. Artemida z która wkrótce miałam sie zaprzyjaźnić, zapoznała mnie z tajnikami bycia wspaniałą, odważną i pewną siebie kobietą. Jej znajome, leśne nimfy, pokazały mi jak być kobietą w innym tego słowa znaczeniu. Świat do którego trafiłam oczarował mnie. Już nie było tej małej, zlęknionej Gerdy, która bała się wychylić z domu nos na centymetr. Była Gerda, która z ciekawością wybierała nowe zioła do swoich potraw, Gerda, która tańczyła do nieznanej sobie muzyki i Gerda, która nie bała się dzikich zwierząt.
Artemida zaprowadziła mnie do Wyroczni. Dowiedziałam się gdzie przebywa teraz Kai. Podziękowałam bogini łowów za wszystko i ruszyłam w dalszą drogę. Sama, gotowa na wszystko. Chciałam jak najprędzej pokazać się Kaiowi, spotkać go. Moje serce wciąż o nim pamiętało i mimo, że minęło mnóstwo czasu, byłam pewna, że kiedy tylko się ujrzymy, wszystko co dobre wróci.
Z pomocą starej znajomej rozbójniczki, która już raz pomogła mi kiedy szłam po mojego chłopca, znów udało mi się go znaleźć. Wspiełam się na najwyższą górę i oto miałam wreszcie spotkać się twarzą w twarz z moim Kaiem. Problem w tym, że kiedy mnie zobaczył, wcale nie uznał, że jestem inna. Może nie miał czasu się zastanawiać? Mam taką nadzieję, ale mało pamiętam, bo chwilę później wszystkich nas uderzyła klątwa.
|
|
Re: gerda ward Pią 25 Mar - 0:26 | |
| Charakter mimo, że niedługi idealnie obrazuje postać Twojej Gerdy. Mimo, że jest cicha to dzięki temu będzie miała więcej możliwości jako niepozorna osoba, a poza tym mowa jest srebrem a milczenie złotem. Wcale nie uważam żeby była nudna jak to powiedział Jack, bądź co bądź tak uparcie dążyła raz i drugi żeby odnaleźć Kaia, że w międzyczasie przeżyła mnóstwo przygód! |
|