Otto Beakely Sro 23 Mar - 19:56 | |
| Za górami, za lasami, zyla niezwykla postac zwana Hadesem, której przygody spisano w ksiedze Herkules. Zamieszkiwal Wonderland, gdzie był bogiem. Sielanka zostala przerwana, gdy nad królestwem Fairylandu pojawily sie ciemne chmury, straszna klatwa, która wymazala wszystkim pamiec. I choc postac ta uczestniczyla w rzucaniu strasznego zaklecia, zmuszona byla do rozpoczecia zwyklego zycia w Pinewood, pamietajac swoje poprzednie zycie w zeru procentach. W miasteczku znacie go jako czterdziestodziewięcioletniego mieszkanca, zwanego Otto Beakley (ft. Jon Hamm). Zamieszkuje dzielnice Needlepoint Coast, pracujac jako dyrektor banku bedac niesmacznie bogatym.
Otto Beakley Rys bohatera Jestem spokojny. Nie potrafi mnie wzruszyć nic, wszystko widziałem, nie będę się kłócił o coś co było. Nie marnuję energii na rzeczy nieistotne, wiec mi nie siedź na głowie i tak nic dla ciebie nie zrobię. Denerwuję się. Kiedy sprawiasz, że myślenie wychodzi mi słabo. I wtedy, kiedy mam ważne sprawy na głowie, a ty się przede mną pojawiasz i jesteś zbyt piękna, żebym mógł sobie odmówić. Jestem Łowcą, potrzebuję schwytać co mnie mija. Mija mi życie przed nosem, więc je chwytam, ale nie mogę go złapać na dobre, wiesz o tym. Wtedy nadejdzie nuda, a mnie nie trzeba tego. Bo lubię być w biegu i lubię jak coś się dzieje. Ale nie wtedy, gdy akurat potrzebuję odpocząć. A lubię odpoczywać, dawno temu odpoczywałem cały rok, pamiętaj. Lubię sprawiać wrażenie zadumanego, chociaż nie bujam w obłokach. Wiem co jest ważne, a co nie. Jestem tym, który stąpa twardo po ziemi, nie dam się bajkom schwytać. Czasami kłamię. Nigdy nie kłamię. Mówię tylko prawdę. Kłamię zawsze. Które z nich jest prawdą, które chcesz żeby było?
Utkana rzeczywistosc Mam zacięcie do pracy, odkąd pamiętam robiłem wszystko, żeby osiągnąć sukces. Bo sukces, to właśnie to, czemu poświeciłem swoje życie. Pierwszego maja prawie pół wieku temu, urodziłem się w domu na obrzeżach Lanville. Miałem być piątym dzieckiem Beakleyów, piątym i ostatnim. Miałem wielką rodzinę, jedną z tych, które są niesamowicie rozpoznawalne. Nie chciałem jednak zginąć w tym tłumie, marzyłem o tym, by się wybić. W domu zawsze byłem najgorszy, jak wspominała matka. Kłóciłem się do ostatnich mocy, nie pozwalałem się przegadać, lubiłem czuć się zwycięzcą, mimo że zwykle były to zwycięstwa ważne jedynie dla mnie. Ale wierzcie mi, było o co walczyć - szczególnie, kiedy patrzyłem na całe to złoto, które wkładała na swoją szyję matka. Złoto kojarzyło mi się z władzą. Stawałem się wygadanym dzieciakiem, szkołę skończyłem, bo byłem inteligentny, nie dlatego że się przykładałem. Po szkole zrobiłem sobie dwa lata przerwy, musiałem się wyszaleć, każdy mężczyzna musi. Wyjechałem do Meksyku, zapuściłem brodę i chodziłem wiecznie pijany. Miałem tam swoją piękną meksykańską kobietę, miałem jak chciałem dwie i trzy. Miałem gitarę i bawiłem się jej strunami. Śpiewałem piosenki. Wróciłem, żeby studiować. Równo zapierdalałem. Nie po trzech latach uznałem jednak, ze powinienem się uczyć więcej, ale nie w szkole. Na świecie. Dwa kolejne lata spędziłem w Indiach. Tam poznawałem wszystkie tajniki duchowości, tam poznałem też mądrości, podróżowałem praktycznie całą szerokością i długością Azji. Wróciłem, dostałem pracę, zostałem szują i ścierwem. Z moimi doświadczeniami, bycie komornikiem okazało się być największym umartwieniem i skrzywdzeniem, ale miałem złamane serce i chciałem się umartwiać. Po roku poznałem Isoldę, była dobra, w jakiś nieokreślony sposób. Ale odpowiadała mi. Nauczyła na nowo być mężczyzną, nowym mężczyzną. Nigdy nie byłem taki jak wtedy gdy mnie na nowo ustawiała. Zrobiłem jej dziecko, a pobraliśmy się wcześniej. Miałem dużo pieniędzy, bo nauczyłem sie zarabiać. Po kilku latach zostałem Dyrektorem. Czekam na wnuki, starzeję się, nic mi do życia nie potrzebne już jest. Tylko może jakieś zmiany? Zachowane wspomnienia ------ Odstepstwa w bajce *** O tym, jakim jestem romantykiem ***
Z Persefoną nie było tak łatwo, jak wszystkim się wydaje. Miałem po nią wyjechać, a ona miała zgodzić się zstąpić ze mną do podziemia. To by było żałośnie proste. Jak zwykle bywa to w życiu, wtrąciła się jej mateczka. Demeter, moja siostra najukochańsza, miała podobnoż przeczucie (bądź wygadał jej o mych zamiarach jakiś nieposłuszny paź), i wysłała swoją piękną córkę daleko poza Wonderland. Oczywiście była naiwna, jeżeli sądziła, że władca podziemia nie dotrze na drugi koniec Czarodziejskiego Świata. Persefonę znalazłem, z trudem ale znalazłem. Dla niej trwało to dwa lata, ale ziemskie dwa lata nie odpowiadają czasowi w Królestwie Podziemia. Dla mnie trwało to chwilę, ale zdecydowanie zbyt długą chwilę. Zniecierpliwony byłem, bo namnożyło mi się w tamtym czasie obowiązków, musiałem zajmować się duszami, a zamiast tego ganiałem za kobietą. Boginią. Ale miałem do niej słabość. Panik i Ból nie umieli robić wszystkiego jak trzeba, więc kiedy wracałem, okzywało się, że znów coś sknocili, znów jakiś koleś nie umarl, znów jakaś babeczka wywinęła się szponom wiecznosci. Ale porwałem w końcu Persefonę. Była na mnie zła, niewdzięcznica. Posadziłem ją na tronie obok mnie, a ta śmiała uciec. Ale tak mnie irytowało jej zachowanie, że dałem jej uciec. Żyć z nią nie było jak, ale bez niej było jeszcze gorzej. Postanowiłem mieć ją na widoku. Śledzić. Nie miała szczęścia moja ukochana. Wiecznie narażała swoje życie, miała pecha do zbirów, złodziei i kłamców. Ja zaś przyglądałem się jej życiu z miską popkornu. Jeżeli miała akurat jakiegoś chłopaczka, zirytowany sprawiałem, że ten okazywał się być bandytom. I niszczył ją, kawałek po kawałku. Jej kara. Napawałem się tym, jak cierpi z dala odemnie. Miała uwierzyć, że tylko ze mną dane jest jej być szczęśliwym, przecież mogła być królową. I kiedy już chciał jej zrobić krzywdę, pojawiałem się i ją oswobadzałem. Byłem jej księciem, jej wybawcą. Aż pewnego dnia sama zgodziła się zejść do Hadesu. Oczywiście znów ingerowałem i wmówiłem jej, że te zawieruchy (przejdę do tego później) i nieszczęścia, które kumulowały się wokół niej (sprawka Panika i Bólu) to coś, przed czym schować może się tylko w moim Królestwie. I czy ona chciała w to uwierzyć, czy na prawdę uwierzyła, mój cel został osiągnięty a ona...? Ona została moją Królową. Później znów wtrąciła sie Demeter, ale o tym poczytacie już w mitach.
*** O tym jak uczestniczyłem w rzucaniu klątwy ***
Chyba nie muszę tłumaczyć, że generalnie było mi to wszystko obojętne. Ta cała sprawa z tym, że dobre-złe postaci. Dla mnie nie ma różnicy, wszyscy i tak przychodzą do mojego królestwa. I po zamknięciu bajek nie było by inaczej, chociaż... Miałem w tym jeden cel: wyobrażałem sobie, że jeżeli wszyscy zginą, to muszą trafić do mojego królestwa. Zyskałbym wtedy tylu wspaniałych poddanych. A że jestem łapczywy, to zaraz dogadałem się z innymi złymi postaciami. Nie ufali mi, ale kto zaufałby władcy śmierci? Oczywiście im się wydawało, że śmierci unikną, naiwniacy.
|
|
Re: Otto Beakely Czw 24 Mar - 12:09 | |
| Ślicznie napisana karta. Czytając ją, czułam się zupełnie jakby Otto opowiadał mi swoją historię. Jako mieszkaniec Pinewood, widać że nie cofnie się przed niczym i nie ma problemu z rozkochaniem w sobie ślicznych pań. Z kolei w przypadku mitologicznego, wcale nie dziwię się Persefonie, że się w nim zakochała, skoro potrafił stworzyć taki piękny obraz, mimo że nieprawdziwy. Swoją drogą może coś w tym romantyzmie jest skoro był do takich rzeczy zdolny! |
|