- Jasne! - Cynka kiwa głową i przytakuje z radością. Chwyta Trudy pod ramię i ciągnie ją ze sobą do salonu szybkim krokiem. Przez chwilę zastanawia się, o jakie gołębie chodziło dziewczynie. Cyntia jednak wzrusza ramionami, nie myśląc nad tym długo. Wtedy uświadamia sobie, co miała na myśli Trudy.
- A co, nie masz z kim gruchać? - pyta z tajemniczym uśmiechem i porusza sugestywnie brwiami, obejmując ramieniem dziewczynę. Nachyla się przy jej uchu.
- Spokojnie, znajdziemy ci kogoś - szepcze pokrzepiająco, jakby nie chcąc, by jej słowa dotarły do osób trzecich. W jej głowie utworzył się szalony plan, o którym wkrótce bardzo szybko zapomni. Lub poświęci mu swoje najbliższe, bardzo intensywnie dni. Tak to już jest, gdy Cynka wypije trochę alkoholu. Przypominając sobie o nim, podnosi rękę z butelką i upija kilka soczystych łyków, mrucząc coś z rozkoszą. Och, jak dobrze opłukać wysuszone gardło. Zauważa, że wkrótce jej magiczny płyn się skończy, ale nie przejmuje się tym zbytnio. W końcu od czego ma Trudy z wódką obok? Dlatego dziewczyna wyciąga butelkę w stronę przyjaciółki i rzuca jej promienny uśmiech.
- Nie spodziewałam się tu tylu ludzi - komentuje, rozglądając się po pomieszczeniu pełnym znajomych i nieznajomych. Kołysze się nieświadomie w takt muzyki, po czym robi naburmuszoną minę.
- Aż mam ochotę zapalić - wzdycha z tak wielką żałością, że ciężko ocenić, czy ma na myśli papierosy, czy może coś innego.