| kuchnia | |
kuchnia Pią 25 Mar - 20:14 | |
| tu można zostawiać swój alkohol |
| | Re: kuchnia Pią 25 Mar - 20:33 | |
| Odważnie. Bo złapałam za kosmetyki, które kiedyś kupiły mi siostry i siedziałam przed lusterkiem całe trzydzieści minut. Nałożyłam cienie na powieki, maskarą pociągnęłam rzęsy, kiedy się uśmiecham błyszczyk odbija światło, a jeżeli światło będzie tylko delikatne, to na pewno zobaczycie, jak na kościach policzkowych mruga do was brokat. Na włosy czasu mi nie starczyło, ale czy to ważne? Zostawiłam je takimi, jakie były. Puszczone i związane gumką kilka pasm żeby mi na twarz nie spadały, związane na czubku głowy. Po raz ostatni spojrzałam na stół i uznałam, że na prawdę dobrze się spisałam. Zrobiłam dwie pyszcze zapiekanki i sałatkę, a do tego wielką wannę alkoholu. Samo przygotywowanie posiłków nie zajęło mi aż tak wiele czasu, bo zanim rodzice wybrali się na samolot, powiedziałam, że zaproszę kilka koleżanek i obejrzymy film. Dlatego nie dziwili się, że coś pichcę. Niestety rodzice nie mogli się zoriętować, że moje koleżanki tak na prawdę będą bandą poznanych niedawno ludzi, których zaprosiłam na pierwszą pijacką imprezkę w domu od czasów mojej osiemnastki. Staliśmy w grupce znajomych Kaia i on coś wspomniał o tym, że przecież ja nigdy nie robię żadnego party u siebie. Więc postanowiłam udowodnić mu, że to nie prawda. A i osiemanstki nie mogę zaliczyć do szczególnie pijackich, po tym jak pilnowała nas mama i nie miałam szans nawet zagadać do Kaia, bo ciągle stała obok mnie. Ale tym razem miało być inaczej. Tym razem miałam mu udowodnić... wszystko. Dlatego powiedziałam, że moi rodzice wyjeżdżają, a on i jego kumple mogą wpaść. Powiedziałam nawet, że przyjdzie moja siostra @Tris Ward, żeby Kai się jeszcze bardziej ucieszył i nie zastanawiał czy wpadać. No ale jeszcze nikogo nie było, a ja.. ja zaczęłam zastanawiać się, czy dobrze zrobiłam? Włączyłam więc muzyczkę i w samotności siedzę w kuchni i czekam, czekam, czekam.. @Filippa Redhood przynieś ciasto, skoro chcesz wpaść po sąsiedzku @Zachary Beakley ty możesz wpaść ze swoją dziewczyną uwieszoną na swoim ramieniu, nikt sie nie dowie, że jesteście jak Romeo i Julia, ale zakaz wstępu do mojej sypialni, zrozumiano! @Aiden I. Ward oczywiście przyjdź siostro, myślę, że nie masz pojęcia o tym, że robię tę imprezkę, bo nie poinformowałam cię o tym, ale możesz się zdziwić i spróbować sprawdzić czy z moją głowa na pewno wszystko okej, przecież nie zachowujęsię tak na codzień. @Pierce Oliviera załóż głęboki dekolt, bo @Kai Langerberg coś czuję będzie chciał ci tam zajrzeć kilka razy. I uśmiechnij się zołzo mała do mnie, może być złośliwie, na więcej nie liczę. narazie oznaczyłam was, ale będe dodawać w późniejszych postach kolejnych, oczywiście jak ktoś chce a nie dostał zaproszenia, to zapraszam mimowszystko <3 |
| | Re: kuchnia Pią 25 Mar - 21:52 | |
| W zasadzie to wcale nie planowałam imprezy, ani nic, ale w tym wypadku Fata zadecydowały inaczej, no i w końcu tu trafiam. Szłam sobie z @Amelia E. Snow po Pinewood i rozmawiałam z nią na różne tematy - pewnie to ja głównie mówiłam, a ona była taka miła, że mi nie przerwała. No i kiedy tak sobie szłyśmy z jakimiś frappe pewnie w dłoniach to sobie uświadomiłam, że rano chciałam zajrzeć do mojej młodszej siostry, bo przecież przez studia się z nią nie widziałam i teraz muszę jak najczęściej się z nią widywać. Tak więc spytałam Amy czy nie ma nic przeciwko, a ona się chyba nawet ucieszyła, że pozna kogoś nowego, więc ruszyłyśmy w stronę mojego rodzinnego domu. Wchodzimy do budynku i pukam do drzwi, kiedy już pod nie podchodzimy. Słyszę jakąś muzykę, co mnie trochę dziwi, no ale nie wpadam na to, że może się tu odbywać jakakolwiek impreza, bo przecież to nie w stylu Gerdy, jak to tak! Myślę więc sobie, że pewnie po prostu słucha muzyki. Mam nadzieję, że pomimo tego słyszy, że pukam do drzwi! |
| | Re: kuchnia Pią 25 Mar - 22:04 | |
| I nagle słyszę pukanie do mych drzwi, a więc ktoś jednak zechciał przyjąć moje zaproszenie! Zeskakuję ze stolika i już biegnę, ale zaraz zatrzymuję się, och, a jeżeli to jacyś koledzy Kaia a ja nie wiem nawet co mam im mówić, to on zwykle z nimi rozmawia? Obciągam w dół spódniczkę i podchodzę do drzwi, ale kiedy je otwieram mój szeroki uśmiech znika. Na pare sekund. Aiden, tutaj? Teraz? Tris nie powiedziałaby, prawda? A moze jednak? Nie, Tris taka nie jest. Mrugam pięć razy i uśmiecham się znów, widząc, że z siostrą moją przyszła jej koleżanka. - Och Aiden, co tu robisz? - staram się zasłonić sobą kuchnię i wielką wannę z pączem, którą tam ustawiłam. Och Aiden, nie zrobisz mi przypału prawda? Spoglądam na frappe w jej dłoni. Jaka ona jest typowa! - Cześć Amelia - uśmiecham się niemrawo i na prawdę zestresowana. I patrzę czy ktoś nie idzie... oczywiście że idzie. |
| | Re: kuchnia Pią 25 Mar - 22:10 | |
| Ups, chyba popsułam plany Gerdy? No ale hej, nie wiem o nich, prawda? Nie jestem więc złą osobą. - No jak to co, chciałam odwiedzić siostrę! - mówię udawanym oburzonym tonem, bo ani trochę nie podejrzewam, że mogłam w czymś przeszkodzić. - Co taka spięta jesteś? Wszystko w porządku? Nie martw się, nie gryzę! - szczerzę się radośnie, chociaż Gerda naprawdę jest jakaś taka podejrzana, co zaczyna mnie martwić. - Ej, ale serio, czy wszystko w porządku? - unoszę brwi i patrzę na moją młodszą siostrę z zatroskaniem. Wchodzę trochę bardziej do środka i wcale nie chcę się rozejrzeć, bo to by było przecież niemiłe, no ale mój wzrok mimowolnie pada na to, co Gerda próbuje ukryć w kuchni. - Po co ci tyle? - pytam z rozbawieniem i zainteresowaniem, bo przecież... A może? - Gerda! Czy ty robisz imprezę? - mrugam oczami z niedowierzaniem, bo no, nie jestem przesadnie sztywna, ale to zdecydowanie nie pasuje do mojej siostry! |
| | Re: kuchnia Pią 25 Mar - 22:17 | |
| Ups, Aiden. Wiesz jak bardzo cię kocham, bo jesteś taką modrą starszą siostrą. Ale jesteś trochę zbyt mądra. Masz przeczucia. Na przykład takie, że przychodzisz do mnie wtedy, jak mam zrobić pierwszą w swoim życiu imprezkę alkoholową bez rodziców. - Nie jestem, po prostu, chciałabym...- ale nie mogę mówić, a ona mija mnie. Przecież nie zamknę jej drzwi przed nosem i nie powiem: nie wolno ci wchodzić do mnie do domu. Bo ten dom jest także jej domem, chociaż wyprowadziła się już dawno od rodziców. Bałam się, że skojarzy fakty: że rodzice wyjechali na wakacje dziś popołudniu, że w kuchni jest dużo jedzenia i że ja jestem w spódnicy i w makijażu. - NIE - słyszę jak mój wojowniczy ton atakuje obie panie, które przyszły w gościach. Zaciskam wargi i zaraz śpieszę z przeprosinami. - To znaczy... zaprosiłam kilka osób, zaraz przyjdą. Kilka. Pół miasta. Chcę ukryć spojrzenie, och Aiden, nie chciałam cię zawieść. |
| | Re: kuchnia Pią 25 Mar - 22:18 | |
| Dzisiejszy dzień był jak dla mnie niezwykle upalny. Nie żebym nie lubiła tego, bo nienawidzę zimy. Mimo wszystko jednak, mieszkając w przyczepie z rana czuję się jakbym budziła się w piekle albo po prostu zamknięta razem z sardynkami w wyjątkowo śmierdzącej konserwie. Na szczęście w przypadku drugiej opcji nie śmierdziałam rybami, a całkiem ładnie. Mandarynką i czymś tam jeszcze co obiecywali na opakowaniu żelu za dolara, który dostałam w sklepiku niedaleko kempingu. Odkąd turyści przestali tak tłocznie napływać do Pinewood, imprezy przestały już być tak powszednie. Tak przynajmniej jest od kilku lat, czyli od momentu w którym sprowadziłam się tu z powrotem zesłana za niecnotę. Po prostu studia medyczne wołały do mnie 'Pierce spierdalaj jak najdalej!'. Uwierzyłam im. Dlatego zamiast budzić się w samym środku miękkiego łoża na metalowym stelażu, budzę się spocona i czerwona z włosami wołającymi o pomstę do nieba. W każdym razie to całkiem spoko, że Gerda urządziła jakąś imprezę. Pierwszą od... No nie pamiętam. W ogóle też nie bardzo wiem kim jest Gerda. Właściwie do momentu, w którym mnie zaprosiła chyba nie rejestrowałam jej w spisie mieszkańców. Nie żebym w ogóle zwracała uwagę na większość z nich. Chyba udało mi się ściągnąć ze sobą @Lydia Simmons, z którą dzisiaj opracowywałam plan kradzieży wiatraków. Oczywiście mogła stawiać opory, ale byłoby to nierozsądne. Kto by odmawiał przecież imprezy? - Gerda kochanie! - zaćwierkałam u progu, uprzednio otwierając drzwi kopniakiem, bo tak miałam w zwyczaju, a nawet nie były zamknięte. W podskokach podbiegłam do tej wątłej dziewuszki, która zazwyczaj sprawiała wrażenie jakby miała być na spotkaniu klubu szachistów, a nie na wielkim, miasteczkowym melanżu. Mimo wszystko propsy dla niej, bo teraz zyskała w moich oczach punktow plus milion. - Przyniosłam... - w sumie nie wiedziałam co przyniosłam, ale w ręku trzymałam butelkę pełną alkoholu. - Flachę - dokończyłam, machając jej trunkiem przed nosem. - Fajnie tu masz - dodałam, rozglądając się za czymś co mogłabym zakosić. |
| | Re: kuchnia Pią 25 Mar - 22:23 | |
| Przez większość czasu udaję, że totalnie nic nie rozumiem, no ale teraz muszę chyba interweniować, no nie? W końcu muszę zadbać o siostrę! - Gerda - patrzę na nią smutno i kręcę głową. Nie z dezaprobatą, ale troską, bo to niepokojące. - Znam to. Wiesz, że nie musisz robić czegoś co nie jest w twoim stylu, żeby komuś zaimponować, prawda?Pewnie teraz już brzmię raczej sztywno, no ale chcę tylko żeby Gerda była szczęśliwa. Zanim zdążę coś jeszcze powiedzieć, Amy mówi coś do mnie o tym, że w sumie to mogłybyśmy zawsze zostać (Kierenowa się nie obrazi ), a ja otwieram usta i szybko je zamykam. - Okay, słuchaj. Niczego nie powiem. Ale pamiętaj proszę moje słowa, bo nie chcę żebyś później źle się ze sobą czuła - mówię, uśmiechając się do Gerdy lekko - I pozwolisz nam zostać? Dopilnuję, żeby nie wymknęło się to za bardzo spod kontroli! - mówię, bo przecież nie chcę żeby jeszcze Gerdę aresztowali czy coś! Potem widzę jak Pierce wchodzi, w dość wielkim stylu i podchodzi do Gerdy. - Cześć! - witam się z nią i powstrzymuję przed dodaniem kilku dziesięciu zdań, jak to mam z reguły w zwyczaju. Wygląda na podejrzany typ, dlatego stwierdzam, że będę musiała ją poobserwować, żeby potem nasi rodzice nie zauważyli braku czegoś, ani nic! |
| | Re: kuchnia Pią 25 Mar - 22:59 | |
| Areszt. To trochę tak, jakbym była pod wiecznym nadzorem i trochę tak się czuję. Bo wiecznie ktoś się mną zajmuje, ktoś udziela mi rad i ktoś jest mądrzejszy niż ja. Więc, jezeli trafiłabym do więzienia, czy i jak bardzo bym się źle z tym czuła? Nie zauważyłabym pewnie różnicy. Teraz też, czuję jak mimo tego, że chciałam być w końcu s a m a, to i tak starsza siostra mnie pilnuje. Kiwam głową, słysząc kolejną dobrą radę. Ależ ja chcę bardzo zaimponować Kaiowi, co mam zrobić innego, jak nie to że wreszcie otworzę się na jego świat? Stąd blady mój uśmiech, bo jestem trochę zagubiona. - Możecie... tak mi się wydaje. Częstujcie się - niepewnie cofam się i pokazuję im, żeby nalały sobie ponczu i wzieły po kawałku ciasta albo zapiekanki. Boję się, co się stanie, kiedy Aiden odkryje, że nie znam wszystkich gości, którzy przyjdą. Chciałam zagonić obie panny do niewidzialnej szafy, kiedy usłyszałam jak drzwi za naszymi plecami się otwierają. Pierce była znaną mi postacią, chociaż oczywiście byłam wobec niej bardziej uprzedzona niż mi się wydawalo. Bo nie ucieszyłam się za bardzo na jej widok. Za to już widziałam, jak Kai się będzie do niej szczerzył. I tych jej cycków, co jej wypadają z dekoltu. Staram się jednak opanować i z uśmiechem przywitać gości. Najważniejsze, że przyszły! Może nie są aż takie złe? - O, wreszcie jesteście - podchodzę do nich i niezręczność się wkrada, bo nie wiem czy całować je w policzki, czy co. Ale szybko odnajdujemy porozumienie i przyjmuje flaszkę. Uśmiecham się, chociaż czuję jak siostra spogląda na moje plecy. Aż mnie pali! - Dzięki, nie musiałyście, bo mam wielkie zapasy. Ale to miłe! Co się jeszcze mówi, kiedy jest się gospodarzem? Pokazałam im, żeby częstowały się piciem i z przerażeniem odkryłam, że Aidan idzie się przywitać z Lydią i Pierce. UPS. |
| | Re: kuchnia Pią 25 Mar - 23:16 | |
| Gerda robiła imprezę. Taką z alkoholem. Al-ko-ho-lem. I nawet bez rodziców za ścianą!! Ja tymczasem zastanawiałem się, czy gdy mówiła, że ją zrobi, nie miała przypadkiem na myśli wieczoru z miską słodyczy i oglądaniem filmów, w większym gronie. Albo jeszcze gorszą, babską nasiadówkę. Patrzyłem podejrzliwie, jakbym usłyszeć chciał słowa potwierdzające moje przypuszczenia, jakbym czekał na informacje, jakie ciastka każe nam przynieść, albo jaki film to będzie... i nic takiego nie usłyszałem. A jednak do końca nie byłem przekonany, czy impreza, którą chce zrobić, nie jest imprezą, którą zrobiła na swoje osiemnaste urodziny. A której do wydarzenia roku (okej, nawet miesiąca), bardzo sporo brakowało. Tak bardzo martwiłem się tą kwestią, że aż zadbałem o to, by mieć ze sobą większą ilość alkoholu. Ponadto, robiłem to z ogromną troską o mą najdroższą Gerdę, bowiem, skoro już organizowała coś na pół miasta, dobrze byłoby, jeśli byłoby to w miarę dobrze zapamiętane. Widziałem przemykającą przede mną, jedną ze starszych sióstr Gerdy (nie tą najbardziej hot, niestety), która wprawiła mnie w lekką konsternację, czy oby na pewno tych rodziców nie miało być w drugim pokoju. Ostatecznie swe wątpliwości chyba rozwiać miałem dopiero w trakcie wieczoru, zastanawiając się, czy jednak jej staruszkowie nie postanowią wyskoczyć z szafy. Ja i moi kumple (ilość sztuk niezidentyfikowana), wspięliśmy się na piętro gerdowego mieszkania, łomocząc gwałtownie w drzwi. A potem po prostu je przekraczając i wchodząc do środka, bo przecież kto tam by czekał, aż gospodarz w gwarze muzyki i gości, usłyszy, że ktoś się dobija. Kiedy gospodyni była zajęta jeszcze rozmawianiem z innymi, ja podszedłem w stronę wanny z piciem. Przyjrzałem się mu uważnie, bardzo łatwo uznając, że powinienem go doprawić częścią tego alkoholu, który ze sobą przyniosłem. Najwyżej spijemy się jak prosięta. Gerda wyglądała jakoś inaczej. Błyszczała się cała. Kiedy stałem obok niej i nie wiedziałem jak tu poczochrać ją po głowie na przywitanie, gdy włosy miała jakośtam związane. Zasępiłem się poważnie, zastanawiając czy tą imprezą to ona w ogóle nie próbowała tutaj ściągnąć któregoś z miejskich futbolistów, skoro tak się cała mieniła. To wszystko było bardzo podejrzane! - Boże Gerda, dorastasz, jeszcze takiej wysmarowanej brokatami Cię na pewno nie widziałem - Popaplałem do niej, zajmując się testowaniem wzmocnionego drinka w mej szklance. Gdzieś rzuciłem okiem za przechadzającą się Pierce. Chyba nie żyliśmy teraz w zgodzie? Szkoda, ładnie wyglądała. - Chodzi o kogoś ode mnie? - Zapytałem szeptem, zbliżając się przy tym do Ward, chcąc zachować maksimum dyskrecji. - W sumie nie polecam, wiesz jacy oni są. No ale jak uważasz - Dodałem nim mi odpowiedziała, szybko ostrzegając ją przed tymi moimi tajemniczymi ziomkami. I dałem jej jeszcze szklankę mocniejszego ponczu, by się też dobrze bawiła, w końcu jej impreza, powinna. |
| | Re: kuchnia Pią 25 Mar - 23:20 | |
| Po tym jak już witam się z Pierce, widzę to spojrzenie Gerdy, więc wywracam oczami i odchodzę sobie gdzieś na bok z Amelką, ale wszystkiego wciąż pilnuję. Ach, mam tylko nadzieję, że Gerda nie wypije za dużo tego alkoholu i nie zrobi niczego głupiego! Widzę jak podchodzi do niej Kai i szybko się domyślam, że to dla niego ta cała imprezka nie w stylu Gerdy. W sumie to trochę ją rozumiem - kiedyś mogłabym nawet postąpić podobnie. Wydaje mi się, że jestem taka mądra, ale tak naprawdę to nie jestem, nawet jeśli, no, jestem. Bo tak szczerze to ja wcale nie jestem taką odpowiedzialną siostrą za jaką mnie Gerda ma. Wolę jednak tego nie pokazywać, bo czuję silną potrzebę pilnowania jej po tym, jak mnie tak długo w Pinewood nie było. Rozmawiam więc sobie z Amelką i mam nadzieję, że za chwilę będę mogła serio z nią rozmawiać, bo na razie to cały czas de facto rozmawiam trochę na niby. |
| | Re: kuchnia Pią 25 Mar - 23:32 | |
| Kiedy Aiden pojawiła się pod drzwiami domu Amelki, ta ucieszyła się niezmiernie na widok swojej przyjaciółki. Tak dawno nie miały czasu na spotkanie się przez nadmiar pracy ich obydwu, więc z radością zmieniła swoją piżamę na jakąś sukienkę, bo to za nimi najbardziej przepadała, i z szerokim uśmiechem wyszła z domu. Większość czasu mówiła Aiden, bo wydawała się mieć dużo do powiedzenia, a Amy nie chciała jej przerywać, bo i tak zazwyczaj to Snow jest tą, która najwięcej mówi i często jest to gadanie o niczym. W odróżnieniu od niej, Aiden mówiła od rzeczy i tego dnia miała akurat dużo do powiedzenia. Coś się chyba przewinęło o tym przystojnym nauczycielu, o którym Amy już tyle słyszała od przyjaciółki, ale nie narzekała na to, nieznajomy wydawał się być naprawdę ciekawą osobą i Amy kochała sposób w jaki Aiden o nim opowiada. Zanim się więc zorientowały była już późna godzina, a one z zimnymi już napojami (Amelia nalegała na wycieczkę do Starbucksa, dostała swoją wypłatę i chciała kupić swoją ulubioną gorącą czekoladą) przeszły prawie całe miasto. Kiedy Aiden zapytała, czy mogłyby wpaść do jej siostry, Amelka z radością pokiwała głową, ciesząc się, że będzie mogła ponownie zobaczyć rodzeństwo przyjaciółki, które kojarzyła z poprzednich spotkań. Teraz, po tym jak udało jej się namówić Aiden, żeby zostały, stały gdzieś w domu, rozmawiając. |
| | Re: kuchnia Pią 25 Mar - 23:43 | |
| Och, bardzo by mnie to ucieszyło, gdyby to usłyszała, bo zawsze mam wrażenie, że ludzie to wcale nie chcą słuchać mojej długiej paplaniny o wszystkim i o niczym. W zasadzie to już nie pamiętam o czym dokładnie mówiłam, ale miałam nadzieję, że nie mówiłam o Alecu, bo to by było super embarassing. Znając życie, jednak mówiłam. Naprawdę staram się skupić nad tym, co Amy do mnie mówi, ale nie jestem w stanie, bo cały czas martwię się o moją małą Gerdę. Okay, nie jest już mała, a ja wcale nie jestem tą sztywną Wardówną, no ale jednak nie było mnie przy niej przez bardzo długo. - Myślisz, że nie zrobi niczego głupiego i nie wpadnie w kłopoty? - pytam w końcu Amy, mając nadzieję, że nie obrazi się za zmienienie tematu. Potrzebuję teraz jakiegoś zapewnienia, że wszystko pójdzie dobrze, chociaż i tak pewnie nie zadziała to tak do końca. No ale po to tu jestem - żeby pilnować! I moooże też dla ponczu, bo jest bardzo dobry. Szkoda, że nie wiem, że Kai dodał alkoholu. Ups? |
| | Re: kuchnia Pią 25 Mar - 23:57 | |
| Rozglądam się po korytarzu i widzę urocze zdjęcia, wiszące na ścianie, oprawione w mosiężne ramki. Ciekawe ile bym zyskała, gdybym dała je zaprzyjaźnionemu mężczyźnie, który skupuje złom za dobrą cenę. Czasami ze smutkiem zastanawiam się czy nie powinnam wyperswadować ojcu studiów medycznych i zamiast nich przedstawić moją świetlaną karierę w krainie ekonomii. Jednak byłam zbyt impulsywna i trafiłam z powortem tutaj. Do miasta pachnącego sosną. Dalej czułam kłucie drobnych igiełek w stopy. Niezbyt lubię ubierać obuwie na stopy. Nie wiem skąd to przyzwyczajenie, ale ojciec odkąd pamiętam uwielbia mokasyny, a matka? Jakieś buty z lnu, liści czy innego, hipisowskiego szajsu. Coś tam jeszcze mruczę do Gerdy pod nosem, utrzymując na swoich malinowych usteczkach uprzejmy uśmiech. Dobrze trafiła, zapraszając mnie, bo nawet ze stypy zrobię imprezę roku. W każdym razie tak mi się wydaje, bo ja na pewno będę bawiła się dobrze. Zaraz podbiegła do mnie jej siostra, wymieniając ze mną uprzejmości. Nawet dygnęłam tak na żarty, trochę pochichotałam i poszłam w swoją stronę. Kątem oka ujrzałam @Kai Langerberg. Uśmiechnęłam się w duszy do siebie, bo wyglądałam naprawdę dobrze. Spocone włosy, umyłam przed wyjściem, a pozostawione do wyschnięcia, ułożyły się w fale, które kobiece pisma uważają za seksi, więc to chyba dobrze. Niby przypadkiem przechodzę obok niego. - O, Kai - rzucam totalnie zaskoczona, bo przecież nie spodziewałam się go na imprezie, na której będę ja i w ogóle WSZYSCY. - Jak się masz - rzucam niezbyt wyrafinowanym tekstem, ale bardzo uprzejmym, jak wszystko co dotad zrobiłam na tej imprezie. Nie czekając jednak na odpowiedź, oddalam się, może i niezbyt daleko, ale to chyba Lydia albo jakby jednak ze mną nie przyszła to ktoś totalnie do niej podobny mnie właśnie woła! |
| | Re: kuchnia Sob 26 Mar - 0:04 | |
| Przychodzę razem z Pierce, choć jakoś Gerda nie słynie z super fajnych imprez. Ale impreza to impreza, więc chyba w sumie to żadną nie pogardzę, bo jak to tak! Wchodzę razem z nią do środka i witam się z gospodarzem i z zadowoleniem stwierdzam, że szykuje się całkiem fajna impreza, a nie taka jaka zakładałam, że będzie! Witam się w zasadzie ze wszystkimi, niezależnie od tego czy kogoś znam czy nie i w sumie to podświadomie rozglądam się za wiatrakami, ale chyba żadnych nie ma. Szkoda, no ale może w jakimś innym pomieszczeniu, do którego nie zajrzałam, jakiś jest! Potem rzeczywiście jestem tą osobą, która woła Pierce, więc kiedy podchodzi, zauważam z szerokim uśmiechem, że jest chyba trochę lepiej niż podejrzewałam, że będzie. - Szkoda tylko, że nie mają wiatraków - dodaję z rozbawieniem i trochę krzywię się na myśl o tym gorącu na campingu, no ale jak zwykle szybko mi przychodzi. - Poza tym, podoba mi się pomysł alkoholu w ponczu. Jest sto razy lepszy dzięki temu - kiwam głową, mówiąc to, chociaż de facto nie ma to nic wspólnego z moim poprzednim zdaniu z wiatrakami. - Zauważyłaś coś ciekawego, kiedy się rozglądałaś? |
| | Re: kuchnia Sob 26 Mar - 0:27 | |
| Więc przyszedł i on. Nie widzę, kiedy wchodzi, bo jestem trochę skołowana od ilości ludzi przebywających w moim domu. Trochę się tym stresuje, ale chyba najbardziej obecnościa Aiden, która wydaje się wszystko kontrolować. Czemu, och, czemu muszę być taką pechową dziewczyną? Pierce nieco mnie zdziwiła swoimi długimi uśmiechami, byłam przekonana, że oleją mnie z Lydią i pójdą być piękne w otoczeniu mięśniaków, a one wcale nie! Dlatego kiwam głową, kiedy dziewczyny mówią, że napiją się ponczu, albo rozejrzą po mieszkaniu. Rozmawiam jeszcze z jakąś randomową koleżanką z pracy, kiedy pojawia się obok mnie Langerberg. Uch, oczywiście musiał skomentować ten makijaż, wiedziałam, że za mocno się pomalowałam. Ale może uznałam, że jak będę wyglądała trochę bardziej dojrzale, to spojrzy na mnie jakoś inaczej? - Uch, bo raczej nie będę tak chodzić wysmarowana do pracy - zakładam włosy za ucho i spoglądam jak miesza w wannie z ponczem. Mam nadzieję, że nie dolał tam kolejnej porcji alkoholu, bo ja już nieźle tam wlałam butelek. Przecież nie chcę, żeby mi zarzygali podłogi. Zerkam na niego i szybko do daję: - Chyba, że uznasz, że to będzie nowy uniform, wtedy będe ciągle się tak wyma..- nie kończę, bo Kai się do mnie przychyla i pyta, czy to dlatego, że chcę zaimponować któremuś z jego kolegów. I myślę sobie wtedy, że chłopcy, a w szczególności Kai, są okropnie niedomyślni. Uśmiecham się, kiedy mówi, że nie poleca żadnego ze swoich kolegów. Moje spojrzenie jest trochę bardziej odważne, bo chyba największą przyjemność sprawiają mi te małe sprzeczki, które prowadzimy od czasu do czasu. - To po co się z nimi kolegujesz, myślałam, że można zaufać tym twoim kolegom Wtedy znów pojawia się obok Pierce. Upijam sporego łyka ponczu, którego nalał mi Kai i zerkam w bok, chcąc dać jej i jemu trochę prywatności. Głupia ja, powinnam przerwać im i pokazać jak tańczę. Nim jednak zdązyłam na to wpaść, ona znów odeszła. - Teraz się nie lubicie?- pytam, bo zamiast go podrywać, postanowiłam znów zgrywać jego koleżankę. I który to już raz, że raz się lubią i zaraz już nie. Piję więcej i czuję jak w gardle mi gorąco. Podsuwam szklankę do Kaia, żeby napełnił ją na nowo. I wzdycham i wyjaśniam obecność Aiden, wywracając przy tym oczami. - Moja siostra chyba dostała cynk od rodziców, skoro przyszła tu przed samą imprezą. Stoi pod ścianą i pewnie czeka tylko, aż ktoś zacznie coś odwalać. Pewnie zawoła policję jeżeli ktoś będzie bawił się lepiej od niej |
| | Re: kuchnia Sob 26 Mar - 0:37 | |
| Zachary spędzał sobie miłe popłudnie z Effy, której poświecał maksymalną ilość swojej uwagi, bo wiedział, ze to osoba dla niego ważna, a on dla ważnych osób jest w stanie poświecić wszystko, nie? No, ale mniejsza, spędzali sobie miło czas i nagle Zack dostał smska od Gerdy o jej imprezce. Musiał dostać smska, bo inaczej pewnie i tak by wpadł. Nie oszukjmy się. Ucałował @Effy Radcliffe w czoło i razem ruszyli do Gerdy. Weszli do mieszkania i od wejścia przywitali się z gospodynią domu. - Cześć, jesteśmy. Nas impreza nie moze ominąć, Gerdka.- zaśmiał się, przytulając na powitanie G. Rozejrzał się po pomieszczeniu i dostrzegł @Pierce Oliviera. Nawet jego najlepsza przyjacióła się tutaj pojawiła. Super, już wiedział, że ten wieczór będzie osom. - Effy, chodź przywitamy sie z Pi.- złapał ją za rękę i podeszli do Pierce. - Cześć, maluchu.- uśmiechnął się szeroko i przytulił do siebie dziewczynę. JEgo kontakty z jego byłą dziewczyną, a teraz przyjaciółą były zajebiste. Każdy im ich zazdrościł, prawda? @Kai Langerberg był dobrym ziomeczkiem Zacka, więc ten również z nim się przywitał i z każdym kogo zna, bo nie chce mi się wszystkich wymieniać, bo pewnie zna wszystkich. - Napijesz się czegoś?- spojrzał na Effy, a potem na resztę. - Wy też może sie czegoś napijecie, hm? |
| | Re: kuchnia Sob 26 Mar - 11:32 | |
| Można mnie dziś pomylić z menelem lub za sprytnie przebranego za pijaka spod monopolowego hipstera. Na sobie nie mam ani grama makijażu, więc pierwszą rzeczą jaką robię po przyjściu do domu Gerdy, to odwiedzenie toalety i nałożenia pomadki w kolorze bordowym i machnięciem rzęs tuszem. Na nogach mam lekko toporne buty, a nie drogie szpilki i w normalny dzień z pewnością czułabym się niekomfortowo przez tą uliczną stylówę, ale dziś mnie to nie obchodzi ani trochę. Wyrwałam się z domu pod pretekstem przewietrzenia się, więc jestem z siebie niebywale dumna, że w ogóle znalazłam się na tej imprezie. Chcę chyba pilnować Gerdzi, coby nie wypaplała komukolwiek, co jej powiedziałam ostatnio po pijaku. Mam taki plan, zaprzyjaźnienia się z nią i złapaniu na nią kilka haków, by przestać się bać, że komuś powie, czemu tak lubię spędzać czas z Ottonem. Właściwie to nie jest do końca tak, jak jej powiedziałam Gerdzie, ale mając do wyboru ufanie jej czy sobie to niespecjalnie sądzę, aby Otto uwierzył mi. Wychodzą z tej łazienki macham do @Gerda Ward i @Kai Langerberg, a potem do was podchodzę i całuję w policzki na przywitanie. - Jak uroczo wyglądasz – chwalę moją małą blondyneczkę. - Gdzie tu jest alkohol? – unoszę oczy do nieba, przechodząc do konkretów. - Potrzebuję się nawalić – zdradzam szeptem moim gołąbeczką (bo wciąż pamiętam, co Gerda powiedziała o moim ziomku od przekim i całkowicie im chyba kibicuję, ale tylko chyba, żeby nikt nie pomyślał, że mi serce mięknie). |
| | Re: kuchnia Sob 26 Mar - 12:52 | |
| Byłem niesłychanie sentymentalnym chłopcem (albo po prostu niezdecydowanym). Najbardziej chciałem to, co właśnie przed chwilą straciłem. Kiedy wyruszałem z punktu A do punktu B, za chwilę znów chciałem być w A, a kiedy wróciłem, znów w B. I tak bez końca. Pierce kręciła się po pomieszczeniu, rzucając mi jakieś krótkie słowa, po których sam nie wiedziałem już, na ile ona jest właściwie na mnie obrażona, ale które na pewno mi przypominały, że dawno w punkcie P nie byłem. Egzotyczna Oliviera nie dała mi odpowiedzieć na pytanie "jak się masz", a w tej chwili miałem się bardzo nostalgicznie, tylko ruszyła dalej, odsłaniając świat przede mną, czyli przypominając mi, że prowadziłem rozmowę z Gerdą. W końcu ta zaraz o nią zapytała. - Stwierdziła, że ją okłamałem - powiedziałem takim tonem, jakbym miał się obrazić na sam fakt, iż ktoś obraził się na mnie. Przecież a pewno jej nie okłamywałem - po prostu nie zdradziłem całej prawdy, a to kompletnie co innego. - Niektórzy tak chodzą - skwitowałem tylko, dając do zrozumienia, że przecież może sobie chodzić wysmarowana do pracy, bo połowa tego świata, zapewne tak robi. Na przykład pani burmistrz. Ona zawsze miała perfekcyjnie ułożone włosy i doskonały makijaż, który w sumie wcale się nie świecił, ale był, i był piękny. - Nooo wiesz, ale to zupełnie co innego - mówię próbując wyjaśnić Gerdzie, dlaczego moje ziomki to średnia partia. Jakoś nie wyobrażałem sobie Gerdy z kimkolwiek w parze z nich. Może za bardzo przywykłem do myśli, że ona jest sama, gdzieś w pobliżu mnie, a nie w pobliżu któregoś z tych chłopaków. Szczególnie, że ja już wiem jak oni zmienni z tymi babkami bywali! - Oni się tylko na kumpli nadają - w końcu machnąłem ręką, nie będąc pewnym, jak powinienem sformułować to co chciałem jej przekazać. Chociaż skoro kierowały mną jakieś nieeleganckie egoistyczne pobudki, to pewnie wcale nie powinienem był tego robić. Rzuciłem okiem w stronę siostry Gerdy, o której ta wspomniała, a gdzieś w tej chwili pojawiła się przy nas jeszcze Delilah. A gdzieś tam jeszcze był Zachary, który niestety nie przyszedł na imprezę ze swoją matką. Co za szkoda. - To wyślij ją do tego ponczu, jest całkiem mocny, może zaraz zaśnie i będziesz mieć ją z głowy - zaproponowałem, jednocześnie odpowiadając na pytanie drugiej panny, a potem popijając ze swej szklaneczki. Postanowiłem mądrze, że jak już będziemy mieć we krwi trochę alko, to ja spróbuje z tą Pierce pogadać, bo może zmięknie i zapomni o tym głupim fochu na mnie. |
| | Re: kuchnia Sob 26 Mar - 14:02 | |
| Amy z uśmiechem patrzy na zmartwienie w oczach Aiden i niepewność malującą się na jej twarzy, przypominały jej się czasy dzieciństwa, kiedy to zawsze sama tak wyglądała, zajmując się swoim rodzeństwem. Chociaż chyba wcale nie była najstarsza, to rodzice zawsze jej najbardziej ufali i powierzali uwagę nad dziećmi, kiedy wychodzili, nawet kiedy była jeszcze mała. Snow musiała przyznać, że dość jej tego brakuje, opiekowania się swoimi bliskimi. To pewnie dlatego od kiedy tylko się usamodzielnili pracowała w schroniskach dla zwierząt lub bezdomnych i pomagała w szpitalach, przedszkolach i innych tego typu instytucjach, lubiła czuć się potrzebna. Zgadywała, że Aiden podziela to uczucie po jej wyrazie twarzy i stwierdziła, że nie wygląda wcale na taki wesoły, za jaki zawsze go miała. - Tak, jestem pewna! - powiedziała z szerokim uśmiechem, który, jak miała nadzieję, miał rozwiać wszelkie obawy przyjaciółki. - Napijmy się czegoś - zaproponowała z radością i podeszła tanecznym krokiem do ponczu, który rozlała w dwa plastikowe kubeczki, bo pewnie takie były do dyspozycji. Oddała jeden Aiden i uśmiechnęła się do niej, wracając do rozmowy: - Too... znasz tu kogoś, masz jakieś plany czy będziemy wallflowers cały wieczór? Młodzi ludzie chyba za takimi nie przepadają - mówi ze śmiechem, przypominając sobie, jaka jest stara. |
| | Re: kuchnia Sob 26 Mar - 14:13 | |
| Dla mnie to wcale takie fajne nie jest - nie żeby irytowała mnie Gerda rzecz jasna. Po prostu odpowiedzialność jest trudna i to dziwne, że nagle jestem tą odpowiedzialną. - Dzięki - uśmiecham się do niej, bo potrzebowałam czyjegoś zapewnienia. Gerda ma już dwadzieścia lat, prawda? Jest dorosła. Da sobie radę! Wolę jednak być w pobliżu, żeby pilnować nie jej, a tego całego towarzystwa. Założę się, że moja siostra nawet ich wszystkich nie zna! - Pewnie - uśmiecham się szeroko i piję sobie ponczu. Jest taki dobry, że stwierdzam, że w sumie co mi szkodzi skorzystać z okazji, że trafiłam na imprezę? W końcu nie zawsze trafiają się takie okazje! No i to nie tak, że piję alkohol i potem nie będę w stanie pomóc. W sumie to piję, ale, no, o tym nie wiem. Chyba mam słabe kubki smakowe. Pozostaje mieć nadzieję, że nic się nie wydarzy! - Nie chcę być wallflowerem, ale wiesz, Gerda pewnie by się obraziła, gdybym chciała do kogoś podejść. Chyba myśli, że nasłali mnie rodzice, czy coś - stwierdzam ze smutkiem i mam nadzieję, że jednak nie mam racji, bo to przykre, jeśli tak o mnie siostra myśli. Może i bywam denerwująca, bo staram się aby ludzie postępowali dobrze, ale jednak staram się ją wspierać i skoro już coś się stało, to chcę pomóc jej w uporządkowaniu wszystkiego. - Następnym razem to my zorganizujemy imprezę i pozapraszamy wszystkich w Pinewood - szczerzę się na ten pomysł. Chyba ta odrobina alkoholu zaczęła działać i dodała mi lepszego humoru, bo zawsze byłam happy drinker. - Wtedy będzie jeszcze lepiej! |
| | Re: kuchnia Sob 26 Mar - 14:15 | |
| Wzruszam ramionami, czując, że pewnie nie powiedziałes jej wszystkiego i poczuła się oszukana. I chociaż nie chcę Szybko staję po twojej stronie, bo chociaż sprzeczać lubię się bardzo, to w kwestii kobiet, wolę narzekać razem z tobą. A nóż uznasz, że wcale nie jest taka wspaniała, by nie słuchać mnie, a wodzić za nią wzrokiem. - Takie dziewczyny jak ona chyba potrafią dużo sobie wmówić - stwierdzam więc podążając spojrzeniem za kolejną grupą ludzi, którzy pojawili się znikąd. Znaczy się, z miasteczka się pojawili, ale nigdy z nimi nawet nie rozmawiałam. - Wow, nie sądziłam, że tyle osób będzie chciało przyjść - mówię Kajowi moje nagłe przemyślenie, które jednocześnie jakoś tak mnie pocieszyło. Nie myślałam o tym, że oni nawet nie wiedzą kim jestem. Jak nie wiedzą, to się dowiedzą. Podchodzi nagle do mnie Zachary, który jest synem pani burmistrz i mówi jakąś miłą formułkę, ale wcale nie zrozumiałam co do mnie powiedział, bo jestem w szoku, że nawet syn burzmistrzowej uznał, że warto do mnie przyjść. - Bawcie się dobrze - mówię im, kiedy odchodzą, a Effy uwieszona na Zacharym wygląda tak ładnie! Szybko komentuję co widzieliśmy do Kaja: - Ciekawe co ich rodzice na ten związek, myślisz że pani burmistrz zgodziła się na ten związek? Później pijemy poncz, podchodzi Delka i pokazuję jej z dumą wannę z alkoholem. Jestem z siebie ogromnie zadowolona, może to wyczytać z moich gestów, bo kiedy tak wszystko pięknie się układało a Delka i Kai byli blisko mnie, to czułam się wspaniale i trochę rozpierała mnie energia. - Wlałam tu chyba cztery wielkie flaszki wódy!! - lubię liczby. Tak mi się wydaje - Kai mówi, że musimy upić moją starszą siostrę za karę, że przyszła bez zaproszenia - mrugam do koleżanki i nagle dopada mnie okropna myśl, że Delilah mogła przez przypadek wziąć ze sobą trochę tego proszku, który ostatnio sprawił, że kiedy ja wróciłam do domu, ona tańczyła do rana. - A ty dlaczego musisz się nawalić, bo Kai dlatego, że znów się pokłócił z tą Pierce - tu lekko wstawiona już jestem i mówię coś czego nie powinnam, wywracam oczami i uśmiecham się do obgadywanego. |
| | Re: kuchnia Sob 26 Mar - 18:21 | |
| Pewnie nawet by mi do głowy nie wpadło, żeby w środku tygodnia (każdy dzień jest przecież środkiem jakiegoś tygodnia, zależy kiedy się zaczyna liczyć) pojawić się na imprezie, na której nie znam nikogo i formalnie to nie zostałam nawet zaproszona, ale kiedy @Lydia Simmons pisze mi, żebym wpadła i w pe-esie dodaje, żebym wzięła sobie jakiś soczek, to przypominam sobie, że ostatnio nie dopięłam się w ulubionych spodniach, zaczynam mieć rozkminę stulecia i postanawiam wymknąć się oknem, bo mama ostatnio łypie na mnie za każdym razem jak wychodzę z domu. Bitch please, drugi raz nie wpadnę, nie? W każdym razie, zanim wyłażę tym oknem, to narzucam na siebie jakąś kieckę, w której nawet nie widać tego nieszczęsnego brzuszka, bo to ten krój, w którym każdy poza mną wygląda źle - oversize i te sprawy, zerkam w lusterko, żeby upewnić się, że jak zawsze wyglądam bez skazy i schodzę po drzewie. Kilka minut mija i już jestem w Central Pinewood, gdzieś w tej części Main Street, w której nie pojawiłabym się nigdy gdybym nie musiała i wchodzę do mieszkania nawet nie wiem kogo. Sądziłam, że tylko Lydia będzie tu moim sojusznikiem, ale już w drzwiach wpadam na @Kai Langerberg i od razu mu się rzucam na szyję, bo pewnie się za mną stęsknił. A jakby nie zajarzył, że to ja, to ruda czupryna mu podpowie. - Oj, no już nie rób takiej miny, wzięłam swoje picie. Sok ananasowy, ponoć dobry na tasiemca - uspokajam go, ale to ostatnie dodaję trochę cieszej, bo póki wszyscy nie wiedzą, że złota córka Radcliffów wpadła, to jest mi z tym dobrze. - Idę do Lidki, też Cię kocham - puszczam do niego perskie oczko i mu znikam na kilka kroków, podchodząc do przyjaciółki. - To co to za biba i kogo mam unikać? - pytam, siadając gdzieś koło niej! |
| | Re: kuchnia Sob 26 Mar - 18:41 | |
| Zanim Pierce mi odpowiada, podchodzi do nas Aria, a ja uśmiecham się szeroko na jej widok i przytulam ją radośnie, uważając żeby dziecka nie zgnieść, bo byłoby na pewno trochę kiepsko, gdyby tak zostało zgniecione, chociaż ja się tam na dzieciach nie znam. Pewnie nigdy żadnych nie będę mieć, bo jakoś nigdy nawet nie myślę o facetach. Pewnie dlatego, że jeszcze nie poznałam Matta! - Imprezę robi Gerda Ward, nie pij ponczu, bo jest w nim alkohol i chyba nie ma tu nikogo, kogo powinnaś unikać! - wyrzucam z siebie na jednym wydechu, chociaż przecież nie mam powodu do pośpiechu. Zamierzam tu zostać aż do samego końca. - Super, że udało ci się wymknąć, btw - stwierdzam, zamiast "by the way" wypowiadając skrót, bo przecież po co przejmować się poprawnym wysławianiem się, no nie? Nieczęsto mam okazję zaglądać na tumblr, bo jednak na campingu nie ma internetu, ale i tak ta strona mnie zniszczyła i przez nią nie umiem już mówić całkiem normalnie. - Mam nadzieję, że masz dobrą wymówkę, bo na pewno szybko stąd nie wyjdziesz, w końcu dopiero co się zaczęła! - mówię, szczerząc się i och, mam dzisiaj taki dobry humor, nawet lepszy niż zwykle, a przecież nawet niczego nie wzięłam i nie wypiłam bardzo dużo tego doprawianego ponczu. |
| | Re: kuchnia Sob 26 Mar - 22:10 | |
| Mrużę jeszcze oczy z daleka, wlepiając wzrok w mojego drogiego Kaia, który tak okropnie mnie potraktował, zatajając przede mną, dziewczyną z kempingu, wykwalifikowaną złodziejką fakt, iż wcale nie jest takim nieszczęśliwym biedakiem za jakiego go miałam, a właściwie za sprawą pstryknięcia palca jego rodzice mogliby mi sprezentować klimatyzowany domek zamiast mojej śmierdzącej przyczepy. Tak się nie robi! Nie kryję więc swojego oburzenia. Dopiero z letargu wyrywa mnie @Lydia Simmons, z której powodu tutaj tak właściwie przyszłam. Nie na imprezę oczywiście tylko w to miejsce. Chociaż impreza bez Lydii mogłaby się też okazać niewypałem. Dobrze więc, że ją mam przy sobie! - Bo mają klimatyzację - stwierdzam kwaśno. Czasami tęsknię za klimatyzowanym loftem w Nowym Jorku, ale zaraz przypominają mi się studia medyczne, więc wszystko cofam. - Jest całkiem mocny! Możemy za jakiś czas podpuścić parę osób do gry w rzucanie piłeczką do kubka, a przegrani z akażdym razem będą musieli pić poncz. Wyobrażasz sobie jacy będą zalani? - kończę z żywym entuzjazmem, bo podoba mi się wizja bandy nawalonych frajerów, gotowych do tego żeby ich w niecny sposób wykorzystać. Oby wśród nich znalazł się @Kai Langerberg! - Już parę rzeczy przyuważyłam. Widziałaś ile mają tutaj zdjęć oprawionych w mosiężne ramki? Jakby udało nam się tak wszystkie gwizdnąć to mogłybyśmy sobie pozwolić na po dwa wiatraki do pokoju! - opowiadam jej rozmarzona, zaciskając ręce w pięści z podniecenia jak małe dziecko. Kątem oka widzę jak mój były przyjaciel wdaje się w rozmowę z innymi dziewczynami i grupką matołów, którzy z nim przyszli. Nawet nie zauważam czupryny rudych włosów, wesoło zmierzajacych w naszą stronę. Przez chwilę zamieniam się w słup soli i mnie nie ma. |
| | | | |
Similar topics | |
|
| Permissions in this forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |