Astrid Hofferson Wto 26 Kwi - 19:33 | |
| Za górami, za lasami, zyla niezwykla postac zwana Astrid Hofferson, której przygody spisano w ksiedze Jak wytresować smoka. Zamieszkiwal Wonderland, gdzie nie praktykowal magii. Sielanka zostala przerwana, gdy nad królestwem Fairylandu pojawily sie ciemne chmury, straszna klatwa, która wymazala wszystkim pamiec. I choc postac ta nie uczestniczyla w rzucaniu strasznego zaklecia, zmuszona byla do rozpoczecia zwyklego zycia w Pinewood, pamietajac swoje poprzednie zycie w 0%. W miasteczku znacie go jako dwudziestodwuletnia mieszkanke, zwana Renny Paustlan (ft. Lioba z dA). Zamieszkuje dzielnice Central Pinewood , pracujac jako bileterko-sprzątaczko-odnalezicielka zasmarkanych bachorów w kinie St. Clair i ekspedientka w markecie „Beta” bedac biedna.
Renny Paustlan Rys bohatera Surowa niczym mięso dopiero co oddzielone od reszty upolowanego zwierzęcia – taka zazwyczaj była Renny. Typ słuchającej i patrzącej, wyrabiającej sobie własne zdanie osoby, która jednak nie ma obaw przed następnym zwięzłym go wyrażeniem. Zdawała się stronić od ludzi, zajmować sobą oraz własną przyszłością. Ostatnim, co można było powiedzieć o Rence to: „leniwa”. Wieczorami pracowała w kinie, za dnia wykładała towar na półki w „Becie” a w międzyczasie odżywiała się kawą tak gorzką jak jej odpowiedzi na wszelkie podrywy i uczyła się na kurs zarządzania, usiłując przełknąć życiowe rozczarowanie: nie udało jej się nazbierać wystarczającej sumy pieniędzy, by podjąć studia. Miała skłonności do fizycznej agresji i choć łatwo było ją zirytować, nie była tak zwaną „gorącą głową”, nie działała bez uprzednio wymyślonego planu - wręcz przeciwnie, rozpatrywała wszelkie za i przeciw; widząc przeszkody na drodze pokonywała je przy pomocy logiki oraz strategicznego myślenia, z łatwością rozwiązując wszelkie drobniejsze nieprzewidziane problemy za pomocą dość brutalnej improwizacji. Dzięki wrodzonemu uporowi poradziła sobie z ubóstwem i, pomimo niechęci do ślęczenia nad książkami, zdobywała zawsze świetne oceny co kwalifikowało ją do wszelkich stypendiów – tych dla uczniów ubogich oraz tych przeznaczonych dla uczniów wybitnych. Mogła więc zapisać się na zajęcia pozalekcyjne i chodziła w porządnych butach. Myślała z wyprzedzeniem – dążąc do wysokiej średniej zdawała sobie sprawę ze związanych z nią potencjalnych korzyści finansowych a te zaś prowadziły do możliwości rozwoju prawdziwych zainteresowań: boksu, łucznictwa, strzelectwa, biegania, survivalu. Za pomocą sportu radziła sobie także z frustracjami narastającymi w pracy czy podczas nauki, gdy natrafiła na trudny materiał – chadzała do lasu i rzucała siekierką kiedyś znalezioną na wyprzedaży sprzętu ogrodowego w pnie drzew, odnajdując podobną czynność jako wyjątkowo uspakajającą. Lubiła się zmęczyć i spocić dbając o kondycję. Jak na dziewczynę średniego wzrostu była bardzo silna dzięki noszeniu skrzynek na zapleczu marketu od ładnych paru lat – znalazła pracę w Becie jak tylko legalnie mogła podjąć jakąś robotę i wciąż się jej trzymała, pracując cicho, sumiennie, sprawnie. Wyjątkowo uparta blondynka mimo wszystko szanowała autorytety, ludzi u władzy – rzadko zdarzało jej się łamać regulaminy, zasady czy prawa; by zadziałać na własną rękę jej wyjątkowo silne pragnienie sprawiedliwości oraz praworządności musiało poczuć, że coś jest nie tak. Potrzebowała silnego powodu, by się sprzeciwić. Nie przeszła fazy młodzieńczego buntu wobec stojących ponad nią, o ile nie licząc tego, że nagle zaczęła odzywać się wyłącznie kiedy uważała, że ma rację - nie strzępiła języka, chyba, że na cierpkie komentarze czy zabawne, choć złośliwe, uwagi. Jednakże kiedy ktoś odnajdywał sposób na przełamanie tej zimnej, oschłej zapory, zyskiwał lojalną, wesołą i troskliwą przyjaciółkę, która, choć nie zawsze potrafiła kontrolować własną siłę, gdy w przekomarzankach wymierzała cios pięścią, skrywała w sobie nadzwyczaj wielkie serce; gdy znajdziesz się w bliższym kręgu jej znajomych odkryjesz, że potrafi być na swój sposób ciepła i czuła, że nie brakuje jej mądrości ani dobrego słowa dla każdego, kto go potrzebuje. Odkryjesz też, że Renny lubi odgrywać rolę „złego policjanta” kiedy zachodzi potrzeba albo pięścią rozwiązywać problemy z nazbyt upierdliwymi ludźmi. Oczywiście jej upór ma złe strony – zdarza się, że Renny, pewna swoich umiejętności oraz samej siebie, nie słucha co do powiedzenia mają inni; dominuje dzięki naturalnym skłonnościom do bycia liderką nad ludźmi, których pomysły też często warte są wprowadzenia w życie, i polega jedynie na sobie innym przydzielając role pomagające wprowadzić jej własne plany w życie. Upór wiąże się również ze skrywaniem emocji - niemal nie dało się uświadczyć Renny pokazującej, że jest zmęczona czy smutna - żeby zobaczyć jej rozterkę trzeba było zdobyć jej zaufanie. Lubi być najlepsza w tym, co robi; dąży do perfekcji i czuje się koszmarnie, gdy nagle pojawia się ktoś lepszy od niej, odsuwający ją od blasku i pochwał. Jest małą, ambitną cholerką o uśmiechach zarezerwowanych jedynie dla bliższych znajomych oraz przyjaciół. Potrafi jednak przyznać się do błędu o ile wytknie się jej go w wystarczająco bezpośredni sposób, ponieważ sama nie ma tendencji do wątpienia w słuszność swoich działań. Potrafi też wybaczyć, nawet zaprzyjaźnić się z wcześniejszym wrogiem – wystarczyło by ten wróg udowodnił, że jego intencje się zmieniły. Przedkłada przyjaciół oraz rodzinę ponad własne dobro i jest gotowa poświęcić dla nich naprawdę wiele - lojalna jak smok, którego oswoiłeś. Utkana rzeczywistosc Urodziła się jako jedyne dziecko pary policjanta i agentki rządowej. Początek życia był cudowny – kochający rodzice, którzy, choć rzadko bywali w domu jeżdżąc na misje i patrole, starali się spędzać z córką jak najwięcej czasu. Czytali jej książeczki, opowiadali bajeczki a kiedy udało im się wyrwać na rodzinny weekend wsadzali ją na kucyki czy prowadzali na różne zajęcia dla dzieci rozwijające ich zdolności w właściwie każdym kierunku – wymarzone dzieciństwo a dodatkowo Renny odziedziczyła po rodzicach - stróżach prawa oraz porządku – niemal każdą dobrą cechę jaką potencjalny agent lub policjant powinien się odznaczać. Odważna, inteligentna, pewna siebie, myśląca z wyprzedzeniem o potencjalnych konsekwencjach. Jaka szkoda, że podczas wspólnej misji agencji rządowej dla której pracowała pani Paustlan oraz kilku jednostek policyjnych, włącznie z jednostką pana Paustlana, pojawił się nieprzewidziany przez nikogo „wypadek przy pracy” - doświadczony, stary już niemalże, saper spartaczył robotę: lekko zadrżała mu ręka; wysadził ponad połowę ludzi uczestniczących w zadaniu. Pośród tych, którzy nie przetrwali wybuchu byli rodzice Renny, która trafiła pod opiekę swojego wuja, również policjanta uczestniczącego w feralnej misji – jego pozostawiła bez nogi, z niedowładem jednej z rąk. Wuj sprzedał jednorodzinny dom brata i szwagierki, dom zawierający w sobie wszystkie szczęśliwe wspomnienia cudownego dzieciństwa ich córki, oraz własne mieszkanie. W pracy łagodnie powiedziano mu, że nie jest im potrzebny kaleki pracownik - zacisnął więc zęby, tak samo jak zaciskała zęby jego osierocona bratanica, i zdecydował przeprowadzić się z nią gdzieś daleko, gdzieś w pobliże wody, lasów oraz ciszy. Niewielkie miasteczko Pinewood wydało się idealnym kandydatem na nowe siedlisko. Kupił dwupokojowe mieszkanie nad sklepem, w centrum, i zabrali się razem za odnawianie go: pieniędzy ze sprzedaży poprzednich loków spokojnie wystarczyło, żeby urządzić się wygodnie, choć skromnie, żeby jakoś dalej żyć; ale niewielka renta przysługująca niepełnosprawnemu nie starczyła, by dziewczynka mogła rozwijać pasje. Renty, które nadano dziewczynce po śmierci jej rodziców, też nie były wysokie – łącznie te pieniądze pozwoliły opłacać czynsz za małe mieszkanie nad sklepem, kupować jedzenie, chemię gospodarczą, używane ubrania i buty. Jednak Renny, jako osóbka poważna i rozsądna od dziecka, szybko zrozumiała, podsłuchawszy telefoniczną rozmowę wuja z dyrekcją szkoły wykłócającego się o wyższe stypendium socjalne dla bratanicy, że będą mieli więcej pieniędzy jeśli ona osiągnie wysoką średnią. Wujek był mężczyzną przystojnym i równie odważnym jak jego brat, tak samo rozsądnym, wykształconym, jednak brakowało mu „czegoś” - dlatego jedynym dzieckiem jakie miał wychować w swoim kawalerskim życiu była bratanica. I nie mógł być z niej dumniejszy, obserwując jak blondyneczka wyrasta na jeszcze poważniejszą, jeszcze rozsądniejszą, jeszcze pracowitszą. Jako szesnastolatka znalazła pracę w markecie i wsparła budżet domowy wypłatą, wciąż utrzymując wysoką średnią dla dalszego otrzymywania stypendium. Większość pieniędzy mieli dzięki Renny – i choć ona chciała odłożyć więcej, żeby w końcu mogli wynająć domek zamiast gnieździć się w niewielkim mieszkaniu wuj, pomimo braku nogi i lekkiego niedowładu ręki, poruszający się o kulach zamiast na wózku jej powiedział: „Tak być nie może. Wydaj nadmiar na książki i dodatkowe zajęcia. Masz przed sobą całe życie, ja sobie poradzę.”. Renny, choć przez chwilę pokłóciła się jeszcze z wujem, przyjęła w końcu jego zdanie – wiedziała, że ten ma w pewnym sensie rację. Liczyła na to, że pieniądze, które rodzice odkładali na jej studia a do których mogła mieć dostęp dopiero po osiemnastce, wystarczą na czesne. Nie wystarczyły. Przełknęła kolejną dawkę goryczy jaką zafundowało jej życie i parła dalej naprzód: podjęła pracę w kinie na wieczorne i nocne zmiany, znalazła kurs z zarządzania dla poszerzenia swoich kompetencji. Była twarda, milcząca i bliska kompletnego zgorzknienia. Miała wrażenie, że jej życie skończyło się zanim jeszcze zdążyło się zacząć. Zachowane wspomnienia Żadne. Zero procent pamięci. Zostały jej jednak upodobania do skóry, warkoczy i dużych prędkości - zapewne dlatego pieniądze, których było za mało na studia, zainwestowała w używany motocykl i kurs prawa jazdy. Miała też tendencję do używania zwrotów typu: "Dzięki Thorze" czy "Na Odyna". Odstepstwa w bajce Po bitwie z Oszołomostrachem i Drago Krwawdoniem to Astrid była pierwszą, która dostrzegła, że Czkawkę toczy chorobliwy niepokój. Valka nie miała szansy zobaczyć tego jako pierwsza – dwadzieścia lat rozłąki robi swoje. Astrid próbowała być blisko: wspierać, pomagać. Robiła co mogła, żeby nie pozwolić nowemu wodzowi osunąć się w klatkę uporu i obwiniania się o wszystko. Czuła jednak jak z dnia na dzień on odsuwa ją od siebie, odtrąca, jak w jego oczach kiedy na nią patrzył zdawała się czasem połyskiwać nienawiść. Wichura zaryczała pewnej nocy a niespokojnie od jakiegoś czasu śpiąca Astrid obudziła się od razu – podświadomie wiedziała, że w końcu Czkawka uciekł na co zanosiło się od dłuższego czasu. Założyła buty i poleciała za nim na Wichurce. Potem trafiła na piekło – słyszała ryk Szczerbatka w środku burzy, zobaczyła rozbłysk plazmy. W powietrzu przeskoczyła na grzbiet smoka Czkawki – wsunęła stopy w strzemiona i uratowała go przed utonięciem, przecież nie potrafił latać samodzielnie. Szczerbatek nie chciał wracać na Berk bez swojego przyjaciela, jednak nie było go nigdzie widać ponad wzburzonymi wodami, poniżej czarnych, skłębionych chmur, pośród gromów i ciemnej bezksiężycowej nocy. Po raz pierwszy od dawien dawna Astrid poczuła jak łzy zbierają się pod powiekami – wraz ze smokami szukała wodza aż sztorm przycichł a noc zaczęła przemieniać się w dzień. Wrócili we trójkę na wyspę a tam nie wiedziano kto ma przejąć obowiązki Czkawki: Pyskacz chyba po raz pierwszy w swojej karierze nie miał pomysłu co mógłby powiedzieć. Niby było to proste: obowiązki wodza powinna przejąć Valka, żona poprzedniego wodza. Odezwały się jednak oburzone głosy wikingów wymachujących pięściami: „Jak to? Uciekła na dwadzieścia lat! Nie wie jak teraz wygląda życie na Berk! I jest KOBIETĄ!”. O Astrid nikt nawet nie wspominał – była tylko ukochaną Czkawki. W końcu pozycję wodza przejął Sączyślin, ojciec Sączyzmarka. Valka zamieszkała ze Szczerbatkiem w domu Stoika Ważkiego i przy pomocy Astrid i Śledzika wybudowała obok nowego domu stajenkę dla Chmuroskoka. Astrid była pewna, że Czkawka żyje - zawsze, przecież zawsze uchodził z życiem z każdej opresji! I nie mogła patrzeć na to, co Sączyślin wyprawiał na Berk – przeprowadziła się na stałe na Kraniec Świata a niedługo potem dołączył do niej Śledzik, jak zawsze w konflikcie z Sączysmarkiem, który, odkąd został synem wodza, stał się jeszcze bardziej nieznośny, o ile to w ogóle możliwe. Bliźniaki przybyły razem ze Śledzikiem, najwidoczniej tęskniąc za wolnością, którą mieli w swojej osadzie.
Ostatnio zmieniony przez Renny Paustlan dnia Czw 28 Kwi - 21:25, w całości zmieniany 2 razy |
|