| ulica | Zachowane wspomnienia: 100% MOJA HISTORIA TO : Prastara istota
☆ Punkty magii : 715
☆ Liczba postów : 354
| | Zachowane wspomnienia: 0% MOJA HISTORIA TO : Hobbit
☆ Zwano mnie : Smaug
☆ Zawód : Przedsiębiorca, właściciel galerii w Storyville
☆ Punkty magii : 139
☆ Wiek : 30
☆ Liczba postów : 17
☆ Nabyte przedmioty : Brak Re: ulica Nie 25 Lis - 17:39 | |
| | 21.11.18Jutro miał się odbyć bal dziękczynny na którym pojawić się miała śmietanka towarzyska Storyville. Była to okazja do zaprezentowania siebie i pan Bale nie zamierzał jej nie wykorzystać. Z łóżka wytoczył się więc wyjątkowo wcześnie (jak na siebie). Poranna toaleta i szykowanie się do wyjścia zabrały mu rekordowo niespełna półtorej godziny. Pod szyją nie wiązał krawatu, muszki ani żadnej innej ozdoby. Nie było też koszuli, a lekki, czarny golf na który narzucona została brązowa marynarka z materiału odpowiadającego pogodzie. Niezobowiązujący ubiór był dopełniany przez urok skromnego sygnetu oraz perfum przywodzących na myśl delikatną pieprzność kolendry zmieszanej z drzewną świeżością cedru. Dopił podwójne espresso i wyszedł przed dom, gdzie w wynajętym przez niego samochodzie czekał na niego już szofer - to znaczy pani ochroniarz. Rozpinając guziki marynarki zasiadł na miejscu pasażera. - Markotnie pani dziś wygląda, pani ochroniarz. To bardzo niedobrze. Czeka nas dziś długi dzień - zauważył, a potem opuścił zasłonkę mającą chronić przed słońcem by przyjrzeć się w ujawnionym lustrze. Poprawił odstające kosmyki. Zapiął pasy i odchylił nieco szyby nie zrobiło mu się za szybko mdło - Pojedziemy najpierw odebrać mój garnitur - zaświergotał wesoło przepełniony dreszczykiem ekscytacji. Potem poważniej zlustrował swojego kobiecego kierowce - A pani, pani ochroniarz? Jak tam przemyślenia co do kreacji...?@Dara Watson |
| | Zachowane wspomnienia: 0% MOJA HISTORIA TO : Legendy Arturiańskie
☆ Zwano mnie : Mordred
☆ Zawód : bodyguard
☆ Punkty magii : 155
☆ Wiek : 29
☆ Liczba postów : 23
Re: ulica Nie 25 Lis - 19:56 | |
| Rytmiczne uderzanie palców o kierownicę samochodu, wystukiwało znaną prawdopodobnie tylko Darze melodię. Słuchawka w uchu, tylko połowicznie oddzielała ją od otaczających dźwięków. Poprawiła czarną rękawiczkę bez palców, używając do tego zębów. Drgnęła uśmiechem, gdy ostatnie dźwięki piosenki wybrzmiały w słuchawce i tym samym oznaczając pojawienie się na horyzoncie jej pracodawcy. Czarna koszula, marynarka a wewnętrznym pasem, dopasowane do tego spodnie z miękkiej skóry, pas i całkiem gustowne botki na niskim obcasie, dopełniały całości. I kto powiedziałby, że piękna kobieta nie mogła tym zacnym butem skopać komuś tyłka? Szczęśliwie Bale doceniał jej umiejętności, chociaż poznając Księciunia mogła przypuszczać, że kierował się czymś więcej niż rekomendacją szeregu jej zdolności. Przez ciemnookie oblicze mignęła chłodna rysa - Domyślam się, panie Bale - nie skomentowała wstawki o swoim humorze. Jak zawsze radośnie odnosząc się do jej zachowania. Zaczekała, aż mężczyzna usadowi się wygodniej na siedzeniu, zapnie pasy i standardowo odsłoni okno. To nic, że w aucie znajdowała się klimatyzacja. W końcu skóra Księciunia wymagała specjalnego traktowania - Ten sam adres, co ostatnim razem? - zapytała lakonicznie. Bale miał ulubione serie sklepów, korzystając z zasobów tylko wyselekcjonowanych specjalistów. W duchu nawet się zaśmiała. Odpaliła samochód, wsłuchując się w przyjemny dla ucha warkot silnika, który w pierwszej chwili zlał się ze słowami Nataniela. Odwróciła wzrok, na sekundę poświęcając mu uwagę - Kreację? - powtórzyła głucho - Nie płaci mi Pan za wygląd, a za ochronę - skwitowała spokojnie, chociaż szczęka na moment zacisnęła się i rozluźniła, gdy wróciła spojrzeniem do drogi. Odetchnęła cicho, przez nos, zbrojąc się właśnie na długą dyskusję. To rzeczywiście zapowiadał się długi dzień. |
| | Zachowane wspomnienia: 0% MOJA HISTORIA TO : Hobbit
☆ Zwano mnie : Smaug
☆ Zawód : Przedsiębiorca, właściciel galerii w Storyville
☆ Punkty magii : 139
☆ Wiek : 30
☆ Liczba postów : 17
☆ Nabyte przedmioty : Brak Re: ulica Nie 25 Lis - 21:17 | |
| - W rzeczy samej - ten sam - Nie miał problemów ze zgrzytliwą naturą swej pracownicy tak długo, jak ta nie była na niego przerzucana, a jedynie wisiała sobie w powietrzu otulając ją osobę. Niby wyrafinowany szal, który zdecydowanie nie miał w zamyśle trzymać ciepła. Było w tym coś ujmującego, coś ciekawego. Zaśmiał się wydobywając z siebie coś na wzór pobłażliwego pomruku. - Dobrze, zagrajmy zatem po twojemu - zmrużył powieki delikatnie wznosząc swój podbródek zupełnie jakby postawiono przed nim śmiesznie miałką i nijaką przeszkodę, której pokonanie nie było wstanie przysporzyć mu jakiegokolwiek kłopotu - Co znaczy ochrona? Czy to tylko pilnowanie by chroniony nie doznał żadnego fizycznego uszczerbku na ciele? Czy też może coś bardziej kompleksowego...? Jak również ochrona wizerunku chronionego, hm? - mnożył ze spokojem retoryczne pytania by ostatecznie westchnąć jak pasterz umęczony niepokorną owcą by w końcu przejść do jakiegoś konkretu - Jestem właścicielem Galerii Sztuki - podkreślił z dumą - Mam swój wizerunek, dbam o niego i o ile nie przeszkadza mi na co dzień twój sztampowy styl barowej kuny tak jednak towarzysząc mi na uroczystości publicznej takiego kalibru musisz się prezentować. Tak więc - opowiedz mi w co planujesz się ubrać. Ze szczegółami - zerknął na nią będąc całkowicie poważny choć mogło to brzmieć co najmniej absurdalnie. |
| | Zachowane wspomnienia: 0% MOJA HISTORIA TO : Legendy Arturiańskie
☆ Zwano mnie : Mordred
☆ Zawód : bodyguard
☆ Punkty magii : 155
☆ Wiek : 29
☆ Liczba postów : 23
Re: ulica Nie 25 Lis - 22:12 | |
| Zmieniła bieg i przyspieszyła. Prędkość potrafiła już wielokrotnie wybawić ją od nagłego soku adrenaliny. Potrafiła zapanować nad emocjami, ale nie znaczyło to, że nie istniały. Zignorowane, po prostu czekały na aktywację, wyładowanie, które odnajdowała właśnie w walce, w treningach, czy też nieco zbyt szybkiej jeździe. Tym razem, nie potrzebowała uspokajających dopalaczy z naturalną satysfakcją podejmując zaproponowaną grę. W pewien sposób przyzwyczaiła się do sposobu bycia Bale'a. I wbrew powszechnym opiniom, Dara nie przyjmowała każdego zlecenia, jakie otrzymywała. Nie każde pieniądze ją interesowały i wybór padał na jednostki, które wpisywały się w niewidzialny kodeks, którym kierowała się Watson. Słuchała wypowiedzi nadal wpatrzona w szybę i drogę, którą pokonywali. Nie odwróciła się ani razu, gdy do niej mówił, ignorując nuty lekceważenia, które przetykały wypowiadane słowa. W gruncie rzeczy, nie potrafiła się nie zgodzić, dostrzegając metodykę, którą sie posługiwał. Ale Dara widziała tam kilka luk, które miała zamiar sięgnąć - Co znaczy ochrona - powtórzyła za mężczyzną, nadal nie spoglądając na pasażera. Nie stawiając też znaku zapytania na końcu wypowiedzi - Tylko częściowo posłużył się pan właściwą odpowiedzią - nie przeczyła zawartości, komentowała ich skuteczność. Odchyliła się w fotelu, dopiero wtedy odwracając głowę w stronę Nataniela - a teraz proszę wyobrazić sobie mnie w odpowiedniej, wyjściowej kreacji. Sukienka. Niezależnie od tego jaka. Idealnie dopasowana do pańskiego gustu - przerwała i puściła jedną dłoń z kierownicy - Jak pan myśli. Na jak wysokim poziomie będzie moja skuteczność w walce, w obliczu realnego, fizycznego zagrożenia, gdy będą krepować mnie wysublimowane kreacje? - uniosła brwi i puściła drugą dłoń, pozwalając, by auto zjechało odrobinę w bok. świadomie. Chwyciła ponownie kierownicę i zwróciła wzrok ponownie na mijaną ulicę - Proszę wyznaczać priorytety względem tej ochrony. Narzędzia wybieram sama - dokończyła i ponownie zmieniła bieg. Wjechali na pas obrzeżnej drogi, przy której zawsze pozwalała sobie na przyspieszenie - Jak jazda samochodem ze skrępowanymi dłońmi - zakończyła powtórnie, ale nie siliła się na ironię, czy złośliwość. Chyba. |
| | | | |
Similar topics | |
|
| Permissions in this forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |