| Gabinet burmistrza | Zachowane wspomnienia: 100% MOJA HISTORIA TO : Prastara istota
☆ Punkty magii : 715
☆ Liczba postów : 354
Gabinet burmistrza Sob 17 Lis - 10:11 | |
| |
| | Zachowane wspomnienia: 0% MOJA HISTORIA TO : Alicja w Krainie Czarów
☆ Zwano mnie : Szalony Kapelusznik
☆ Zawód : Stróż prawa
☆ Punkty magii : 202
☆ Wiek : 28
☆ Liczba postów : 72
Re: Gabinet burmistrza Sob 24 Lis - 0:47 | |
| Krążył jakąś chwilę przed drzwiami zastanawiając się nad sensem przychodzenia tutaj. Czy musi najpierw robić, a potem myśleć? Przecież podświadomie czuł kłopoty, które wiązały się z przyjściem w to miejsce. Dlaczego więc to uczynił, jak potulny piesek słuchający rozkazów? Sam nie wiedział. Może to fakt wyższości Pani Burmistrz nie pozwalał na zignorowanie prośby zawartej w wiadomości? A może to ryzyko, które wiązało się z przybyciem tutaj? Kto wie. Kto ryzykuje, ten nie ma. Tylko szaleni są coś warci. A on nie miał przecież nic innego do roboty, skoro Thia zniknęła mu z oczu, a Kirby Powell wymknęła się jeszcze wcześniej ze swoją blond przyjaciółeczką. Cóż więc miał robić? Nie miał ochoty nikogo zaczepiać. Nie, kiedy zaczął mu się psuć nastrój i popadał w dziwny paranoiczny stan. Przez całą drogę miał bowiem wrażenie, że ktoś go obserwuje. Nawet jeśli nikogo tam za nim nie było, on czuł oddech szaleńca na szyi. Nie był strachliwy. W swoim życiu bał się niewiele razy. Owszem, miewał stany paniki, ale one za grosz nie łączyły się z prawdziwym strachem. Zawsze był to urojony lęk, który mijał, kiedy o nim zapominał. Dopił kieliszek szampana, który zwędził tuż przed wyjściem i odstawił szło na parapet w korytarzu przed gabinetem. A potem niepewnie wszedł do środka, nikogo jednak nie zauważając. - Czekać... Nie czekać... Oto jest pytanie. - mruknął sam do siebie, podchodząc do okna i podpierając się o parapet, zaczął sobie nucić, żeby zabić nudę. Nie lubił czekania na kogoś i był skłonny wyjść w tej samej chwili. Ale nie zrobił tego. Stał i wpatrywał się w szybę, stukając o nią palcem w takt niesłyszanej muzyki. -SAIL! SAIL! SAIL! Sail with me into the dark... - wyburczał, oblizując usta. Lalalalala Lalalalalaoooo . Stukał palcem w szybę, a potem ze zrezygnowaniem spojrzał na swój telefon. Może pomyliła odbiorcę? Nie, jednak nie. Lalalalala Lalalalalaoooo. Chodziło jej o niego. Czekał więc dalej. SAIL! |
| | Zachowane wspomnienia: 0% MOJA HISTORIA TO : Królowa Śniegu
☆ Zwano mnie : Królową Śniegu
☆ Zawód : burmistrz
☆ Punkty magii : 154
☆ Wiek : 48
☆ Liczba postów : 13
Re: Gabinet burmistrza Nie 25 Lis - 0:18 | |
| Isolde nerwowo przemierzała korytarze ratusza, czekając na wybicie godziny spotkania. Inne obowiązki wykonywała dzisiaj jakoś tak bezwiednie, bez żadnego zastanowienia, nostalgicznie wracając do złych przeczuć, które towarzyszyły jej od jakiegoś czasu. Nie miała pojęcia czemu, ale nieustannie widziała zagrożenie; może to przez pogróżki o bardzo dziwnych treściach ( Gwarantuję, że nie chcesz sobie przypomnieć więcej, bo wylądujesz na oddziale dla obłąkanych), a może jej przeciwnicy polityczni, którzy często brutalnie odnosili się do niej, wpłynęli na to. W każdym razie postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i zebrać pewnych ludzi, o pewnych zdolnościach, którzy mieli jej pomóc. Jednym z takich ludzi był @Alex Parker, którego zaprosiła na spotkanie do swojego gabinetu. Pozwoliła sobie na chwilkę taktownego spóźnienia i podeszła do drzwi. Pan Parker najwyraźniej już tam był, dlatego przekręciła gałkę w drzwiach i weszła do środka. -Dobry wieczór - powiedziała. -Mogę zaproponować coś do picia? Isolde podeszła do barku i nalała sobie i jemu pękatą szklankę whisky. Nie czekała na jego odpowiedź, najwyżej wypije dwie szklanki sama. |
| | Zachowane wspomnienia: 0% MOJA HISTORIA TO : Alicja w Krainie Czarów
☆ Zwano mnie : Szalony Kapelusznik
☆ Zawód : Stróż prawa
☆ Punkty magii : 202
☆ Wiek : 28
☆ Liczba postów : 72
Re: Gabinet burmistrza Nie 25 Lis - 12:33 | |
| Nie lubił czekać. Nigdy. Na cokolwiek. Tak więc, kiedy kobieta okazała chwilę taktownego spóźnienia i wreszcie weszła do swojego gabinetu, niemalże się w nim zagotowało niczym woda w czajniku. Mało co nie zagwizdał, winszując jej. Ale nie zrobił tego. Nie chciał, żeby odebrała jego zachowania jako brak okazanego szacunku. Była dla miasta kimś ważnym, więc musiał w jakiś sposób potrafić zachować się w jej obecności. Poza tym stróż prawa powinien być empatyczny, rozumieć i zachowywać się w porządny sposób. Wysoka kultura osobista przede wszystkim. Po chwili przypomniał sobie, że nie ustaliła żadnej godziny spotkania, więc być może nawet nie uważała się za spóźnioną. Taktownie skinął głową w geście powitania. - Dobry wieczór. - zawtórował jej. Szczerze zdziwił go fakt, że wspomniała coś o piciu. @Isolde Belfrey wydawała się być ciut inną osobą, niżeli zazwyczaj. W jej oczach było coś dziwnego. Nawet nie zdążył wysilić się na zgodę dla jej propozycji, bo nalała do dwóch szklanek bursztynowy trunek, zwany whisky. Z bursztynowych to on preferował akurat herbatę, no ale lepszy rydz niż nic. Podszedł do szklaneczki, którą chwycił w dłoń i upił z niej małą zawartość. - Czemu tutaj się znaleźliśmy? - postanowił przejść do sedna sprawy. Był szczerze zdumiony tym, że wyciągnęła go z balu. Nie kupował tego, że chciała po prostu napić się z nim whisky. Aż tak dobrze to oni się nie znali, by siąść do wspólnego picia alkoholu. Do herbaty może i owszem, ale alkohol świadczył zawsze o czymś większym i poważniejszym. Wiedział, że coś się za tym kryje. Nie byłby sobą, gdyby nie zdecydował się tego sprawdzić. |
| | Zachowane wspomnienia: 0% MOJA HISTORIA TO : Królowa Śniegu
☆ Zwano mnie : Królową Śniegu
☆ Zawód : burmistrz
☆ Punkty magii : 154
☆ Wiek : 48
☆ Liczba postów : 13
Re: Gabinet burmistrza Nie 25 Lis - 16:21 | |
| Isolde kilkukrotnie obeszła gabinet, zdradzając swoje zdenerwowanie. Upiła kilka malutkich łyczków whisky, aby się trochę uspokoić, po czym obeszła swoje biurko i usiadła w wielkim fotelu. To, co odnaleziono ostatnio, trochę ją niepokoiło i potrzebowała najbardziej doświadczonych funkcjonariuszy, którzy pracowali w tym mieście. To nie tajemnica, że służby podlegały burmistrzowi, dlatego Isolde była najwyżej postawionym zwierzchnikiem @Alex Parker, dlatego z góry zamierzała się zabezpieczyć i wyciągnęła z szuflady pismo, które zawierało informacje o klauzuli poufności, jaką objęta była teraz cała ich rozmowa. Dała mu czas na zapoznanie się z pismem i zaczęła gapić się w okno, kiedy dostała SMS-a. Najpierw wytrzeszczyła oczy, patrząc na ekran i zzieleniała, a po paru sekundach zrobiła się biała jak ściana. Musiała wypić jeszcze kilka łyków whisky, żeby móc przełknąć tę wiadomość. I to jeszcze w tej jednej chwili, w której opuścili bal! Cholera, biednemu zawsze wiatr w oczy. -Panie Parker, będę szczera. W naszym miasteczku dochodzi do dziwnych zdarzeń, natrafiamy się na dziwne miejsca i przedmioty... Czy jest Panu coś wiadomo na ten temat? - zapytała i usiadła, nie chcąc zdradzać zdenerwowania. |
| | Zachowane wspomnienia: 0% MOJA HISTORIA TO : Alicja w Krainie Czarów
☆ Zwano mnie : Szalony Kapelusznik
☆ Zawód : Stróż prawa
☆ Punkty magii : 202
☆ Wiek : 28
☆ Liczba postów : 72
Re: Gabinet burmistrza Nie 25 Lis - 16:52 | |
| Zanim naszła go chęć na zapoznanie się z tradycyjnym pismem dotyczącym klauzuli poufności, jakie nie było mu obce, upił duży łyk whisky. Odprężył się. Poczuł w sobie błogi spokój, który nadszedł wraz ze smakiem bursztynowego trunku. Było sielsko i anielsko, dopóki mógł rozkoszować się smakiem na języku. Kiedy dostąpił pisma i zaczął je czytać, co jakiś czas unosił wzrok, jakby zaintrygowany widocznym zdenerwowaniem po stronie Pani burmistrz. Wręcz go dekoncentrowała. Nie mógł skupić się na czytanym tekście. Kiedy usłyszał odgłos wibracji, przeniósł ponownie wzrok na tę elegancką kobietę, która jakby spięła się jeszcze bardziej. Niczym guma w majcioszkach. Wzruszył ramionami na ten jej stan, po czym złożył swój podpis i w tej samej chwili przemówiła. Dziwne zdarzenia. Dziwne miejsca. Dziwne przedmioty. What? - myślał gorączkowo, czując jakby mówiła do niego o czymś, co go dotyczyło. Może władza wyższa wiedziała o pigułkach, którymi się raczył, by odnalazł spokój w głowie. Może wiedzieli też, że raczył się wizytami w klubie ze striptizem? Jego myśli zaczęły pędzić. Ale przecież to nie dotyczy miasta, tylko mnie. Belfreyówny to nie dotyczy. Spojrzał na nią, po czym wzruszył ramionami i upił łyk whisky, czując narastający niepokój. Czemu czuł niepokój? Kobieta jeszcze będzie śmiała pomyśleć, że coś wie na ten temat. A przecież nic nie wie. - Nie wiem nic. Coś niepokojącego? - spytał. - Nie każde niepokojące rzeczy są złe. Może inne. Ale da się przyzwyczaić. - wymruczał pod nosem. - Jednak... - odchrząknął. - Ja nic takiego nie zauważyłem. Może Pani powiedzieć coś więcej o tych dziwnych zdarzeniach, miejscach i przedmiotach? Może będę mógł się temu przyjrzeć, jeśli będę wiedział o co chodzi. - spojrzał na nią, po czym usiadł w miejscu po przeciwnej stronie biurka. Zmierzył się z nią spojrzeniem. |
| | Zachowane wspomnienia: 0% MOJA HISTORIA TO : Królowa Śniegu
☆ Zwano mnie : Królową Śniegu
☆ Zawód : burmistrz
☆ Punkty magii : 154
☆ Wiek : 48
☆ Liczba postów : 13
Re: Gabinet burmistrza Wto 27 Lis - 12:52 | |
| Westchnęła ciężko marszcząc brwi. Nie zdawał sobie sprawy z tego w jakiej sytuacji znalazło się miasteczko, a przez to, przed jakimi wyzwaniami stanęła sama Isolde. Czuła, że władza wymyka jej się z rąk, a wydarzenia z ostatnich dni jeszcze bardziej podkopały jej autorytet. Musiała walczyć o swoją pozycję. Dobro miasteczka od zawsze stanowiło dla niej sprawę drugorzędną, ale na szczęście dla mieszkańców Storyville do tej pory zarówno szczęście pani burmistrz, jak i dobro miasta szły w parze. I nie zanosiło się na to, by stan ten miał się zmienić. Jeżeli chciała utrzymać się na fotelu to należało działać tak, by zadowolić wyborców. Odstawiła szklaneczkę z whisky na biurko tuż obok odwróconego ekranem do dołu telefonu, by zaraz potem ułożyć dłonie na blacie. - W Storyville nie życzymy sobie żadnych niepokojących rzeczy - odparła tonem nie pozostawiającym miejsca na dyskursy - Nie będziemy przyzwyczajać się do czegoś, czego można uniknąć, a co zdecydowanie nie przysporzy miastu niczego dobrego - kontynuowała - Jest pan, panie Parker, osobą, której z całą pewnością leży na sercu los Storyville i jego mieszkańców - kąciki jej ust zadrżały lekko i przez chwilę mogło się Alexowi wydawać, że kobieta chce się do niego uśmiechnąć, ale nic takiego się nie wydarzyło - Dlatego też zaprosiłam pana do siebie. Zapewne nie wie pan jeszcze, że na dzisiejszym balu doszło do... - zatrzymała się w pół zdania szukając odpowiedniego określenia - ... pewnego incydentu - jeżeli nadnaturalne zjawiska można nazwać incydentami to bez wątpienia mieli z takim do czynienia w tej chwili - Jako burmistrz czuję się w obowiązku podjąć wszelkie kroki, by sprawę tę wyjaśnić i zadusić w zarodku, zanim wynikną z niej katastrofalne dla miasta konsekwencje - należało przejść do sedna sprawy - Panie Parker. Jako stróż prawa powinien pan również poczuwać się do odpowiedzialności - jej dłonie wciąż spoczywały na blacie biurka złożone jak do modlitwy - Proponuję panu przystąpienie do elitarnego grona osób, których zadaniem będzie dojście do sedna tych wydarzeń. Uprzedzam jednak, że mogą one wykraczać poza to, co uznać można za naturalne - powieka prawego oka zadrgała jej ze zdenerwowania, które próbowała za wszelką cenę ukryć - Jeżeli nie czuje się pan na siłach, by podjąć to wyzwanie wówczas podziękuję panu za dzisiejszy wieczór i więcej do sprawy wracać nie będziemy - dawała mu wybór - Jeżeli jednak zdecyduje się pan do nas dołączyć wówczas może być pan pewien, panie Parker, że pańskie poświęcenie zostanie odpowiednio wynagrodzone - jako burmistrz i członkini jednej z najbardziej wpływowych w miasteczku rodzin mogła zrobić wiele, by poprawić czyjś los. Mogła też takiemu delikwentowi wyjątkowo uprzykrzyć życie. |
| | Zachowane wspomnienia: 0% MOJA HISTORIA TO : Alicja w Krainie Czarów
☆ Zwano mnie : Szalony Kapelusznik
☆ Zawód : Stróż prawa
☆ Punkty magii : 202
☆ Wiek : 28
☆ Liczba postów : 72
Re: Gabinet burmistrza Wto 27 Lis - 17:02 | |
| Oczywiście nie zdawał sobie sprawy z tego, co właśnie wydarzyło się na balu. Skąd miałby coś na ten temat wiedzieć, skoro wyszedł zaraz po otrzymaniu smsa? Nawet nie przypuszczał, że dzięki opuszczeniu budynku utrzyma swój bezpieczny stan, żyjąc w dalszej nieświadomości, że Storyville to jedynie przystanek; dziura, w której utknęły postacie z najróżniejszych bajek. Ba, że on w ogóle jest jakąś tam postacią. Zawsze był zdania, że przeznaczenia nie jesteśmy w stanie zmienić, możemy jedynie wybrać jedną z jego dróg. Najwyraźniej jego przeznaczeniem była dalsza niewiedza. Ale czy chciał wiedzieć kim był naprawdę? W jego dumaniu życie nie było takie złe. Przyzwyczaił się do różnych jego aspektów. Do tego, że kobiety bywają podłe, bawiąc się uczuciami. Do tego, że faszerował się pigułkami na ustabilizowanie stanu psychicznego. Oraz tego, że życie bywało nie do zniesienia. Ale lubił je takie, jakim było. Zawsze mogło być przecież gorzej. Owszem, wielokrotnie fantazjował na temat "Co by było, gdyby... było się kimś innym", ale to tylko głupie myśli, które miewa każdy. Nic nadzwyczajnego. Kiedy usłyszał jej ton głosu, zachmurzył się tak jak i ona. Szybko podłapywał czyjeś nastroje. Posępstwo. Zdenerwowanie. Lęki. Emocje były zaraźliwe. On łapał wszystko, jak leciało. Wyprostował się na jej słowa i słuchał uważnie. Kiedy wspomniała zaś o balu, spiął się. Był tam. Co się takiego wydarzyło, kiedy stamtąd wyszedł? - Co się tam stało? - wszedł jej w słowo, ale ona dalej mówiła, ignorując jego pytanie. Zdecydował się ostatecznie słuchać jej dalej, ale robił to inaczej niż do tej pory. Słuchał, owszem. Choć jakby przez szybę. W głowie świdrowały mu najgorsze scenariusze. Było tam przecież kilka osób, które były dla niego poniekąd ważne. Zaczął się gorączkowo zastanawiać nad tym, czy przypadkiem nie odniosły żadnych szkód. Kobieta mówiła i mówiła, a on zaczynał dostawać furii. Chciał wiedzieć i to natychmiast. Proponuję panu przystąpienie do elitarnego grona osób, których zadaniem będzie dojście do sedna tych wydarzeń. Uprzedzam jednak, że mogą one wykraczać poza to, co uznać można za naturalne - to ostatnie zdanie szumiało mu w głowie niemiłosiernie. Czuł narastającą frustrację. Jego umysł zalewały wszystkie możliwe uczucia. To chyba objaw, że nie powinien łączyć pigułek z alkoholem. W odpowiedzi na swoje wewnętrzne demony; myśli, które nie chciały odejść, sięgnął po szklankę z whisky i upił wszystko duszkiem. Na raz. A potem odchrząknął, nie krzywiąc się. Smak alkoholu był dla niego niczym smak herbaty. A to było ciut niepokojące, zważywszy na to, jaką funkcję pełnił. Powinien się skrzywić, choćby na niby. A tak naprawdę to nie powinien pić zbyt wielce. - Przechodząc do sedna sprawy. Co znaczy to ostatnie zdanie? Może to wykraczać poza to, co normalne. Co ma Pani na myśli? - Alex Parker podniósł swój wzrok, przyglądając się jej badawczo. - Żeby w to wejść, muszę wiedzieć co stało się na balu. I jeśli ktoś ucierpiał, chce wiedzieć kto. Nazwiska. - zacisnął w dłoni szklaneczkę. Gotów był ścisnąć ją jeszcze mocniej, a ta na pewno uległaby zniszczeniu. - Elitarna grupa. Kto ma w niej niby być? Poza mną? - W głowie wirowało mu milion pytań. - No słucham. Czekam na odpowiedzi. - rzekł, nie spuszczając z niej swojego wzroku. Zdawał sobie sprawę z tego, że brzmiał niczym szaleniec. Ale zważywszy na okoliczności, miał nadzieję, że właśnie to jest NORMALNE. Wiedział już, jaką decyzję podejmie w związku z przystąpieniem do elitarnej grupy, ale zanim udzieli odpowiedzi, chciał usłyszeć jej na swoje własne pytania. |
| | Zachowane wspomnienia: 0% MOJA HISTORIA TO : Królowa Śniegu
☆ Zwano mnie : Królową Śniegu
☆ Zawód : burmistrz
☆ Punkty magii : 154
☆ Wiek : 48
☆ Liczba postów : 13
Re: Gabinet burmistrza Sro 28 Lis - 9:18 | |
| Uśmiechnęła się krzywo słysząc lawinę pytań wypadających z ust @Alex Parker niczym seria z karabinu automatycznego. Pokręciła delikatnie głową, a następnie lekko uniosła dłoń dając mu do zrozumienia, żeby się wstrzymał z tym wypytywaniem. - Informacje, których pan się ode mnie domaga są utajnione - nie mogła rozpowiadać o tym każdemu, kto by ją o to zapytał, bo w mieście prędzej, czy później wybuchłaby panika. Poza tym, sama nie wiedziała o co w tym wszystkim chodzi. Isolde Belfrey była tak samo nieświadoma swego bajkowego pochodzenia jak Alex, ale na jej nieszczęście miała dostęp do informacji, które skutecznie mieszały jej w głowie. Czy brała w ogóle opcję istnienia bajkowego świata za możliwą? Oczywiście, że nie. Nie była wariatką. Uważała, że to wybryk jakiegoś młodzieżowego gangu. Zapewne prowadzonego przez jednego z tych okropnych Gale'ów albo, co gorsza, intryga uknuta przez Vanbergów, by pozbawić ją i Belfrey'ów wpływów w miasteczku. O tak... bez wątpienia. - Dostęp mają do nich jedynie osoby, które należą do naszego... - kurczę, nie miała nazwy dla tej ich grupki - Powiedzmy, sztabu kryzysowego - w zakresie ich działania będzie leżało radzenie sobie ze skutkami tornad, napadów, czy... zjawisk nadnaturalnych. - Rozumie pan zapewne, że to niezwykle delikatne kwestie - w tym momencie sięgnęła po podpisaną przez niego klauzulę poufności - Nie kazałabym przecież panu tego podpisywać, gdyby chodziło o organizację balu maturalnego - zaczynał ją irytować. A może to po prostu zdenerwowanie, z którym tak bardzo teraz walczyła? Była przerażona, ale przecież nikt nie może wiedzieć, że Isolde Belfrey się czegoś boi. A już zwłaszcza żaden z jej podwładnych. - Potrzebuję deklaracji, panie Parker - mówiąc to schowała podpisany przez Alexa dokument do szuflady, którą zamknęła na kluczyk. |
| | Zachowane wspomnienia: 0% MOJA HISTORIA TO : Alicja w Krainie Czarów
☆ Zwano mnie : Szalony Kapelusznik
☆ Zawód : Stróż prawa
☆ Punkty magii : 202
☆ Wiek : 28
☆ Liczba postów : 72
Re: Gabinet burmistrza Sro 28 Lis - 17:53 | |
| Zawsze miał wiele pytań. Czasem głupich, czasem absurdalnych, a czasem wręcz naiwnych. Jego drugie imię powinno brzmieć "Question". Najbardziej nie lubił, kiedy jego pytania pozostawały bez odpowiedzi. Wtedy czuł, że ktoś sobie z niego z góry kpi, nie mając w ogóle poszanowania w jego stronę. Nie dziwiło to Alexa w przypadku Burmistrz Belfrey. Twarz zazwyczaj miała kamienną. Była pozbawiona uczuć, to z pewnością. Ale akurat złych emocji nie potrafiła ukryć. Przynajmniej dzisiejszego wieczora. Widział, że coś ją gryzie. Widział także jej zdenerwowanie i wręcz zniecierpliwienie, jeśli chodzi o decyzję, jaką podejmie. Potrzebowała deklaracji, jak powiadała. Ale skąd miał wiedzieć, na co się pisał? Musiałby być prawdziwym szaleńcem, żeby tak bez pytania się zgodzić. - Więc gdzie mam podpisać zgodę? - burknął po chwili poirytowany. Na szczęście dla niej trafiła na szaleńca. Nawet nie znając do końca jej intencji, zgodziłby się. Bo cóż innego miał zrobić w tym wypadku? Z tonu jej głosu i wypowiadanych słów mógł dowiedzieć się, że sprawa ta była dla niej niezwykle istotna i nie uśmiechałoby się jej otrzymać odpowiedź odmowną. Znał babki takie, jak ona. One nie lubiły odmów; zwłaszcza, kiedy to one nad kimś górowały. Zapewne zarzuciłaby mu brać poszanowania i jej i stanowiska, a nawet miasta. Zwłaszcza miasta. Nie chciał szukać nowej pracy. Nie chciał także jej unikać. Będzie, co ma być. - Ale chcę wiedzieć, co się dzieje, Pani Burmistrz. Jeśli mam pomóc, muszę wiedzieć w czym. Bez tego nie przejdziemy o krok dalej. A chyba zależy Pani na tym, żeby wyjaśnić sprawę czy tam problem, który nastał. - odrzekł stanowczo, opierając dłonie o biurko i zaczął stukać palcami zniecierpliwiony. - Proszę zaczynać. A jeśli mam coś podpisać, proszę bardzo. Nie traćmy czasu, którego już zanadto straciliśmy. - powiedział po chwili, bawiąc się szklaneczką w dłoni, która była pusta. |
| | | | |
Similar topics | |
|
| Permissions in this forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |