Garrett S. Richards Wto 28 Sty - 13:57 | |
|
Garrett S. Richards Gargamel ☆ Smerfy ☆ magiczny ☆ 40% pamięci ___________________________________________ Charakter bohatera Nie jest typowym, przykładnym nauczycielem, jakiego widzi młodzież gdy słyszy słowo 'nauczyciel'. Nie, na pewno nie. Przecież był kiedyś Gargamelem. Wyobrażacie sobie, żeby chodził w marynareczkach czy garniturach? No dobra, tak szczerze mówiąc, to mu się zdarza, ale rzadko. Bardzo rzadko. Preferuje raczej luźniejszy styl, nie posuwa się jednak do noszenia dresów. Zazwyczaj można go spotkać w dżinsach i koszuli. Różnokolorowej. od bieli po czerń, włączając w to czerwień, zieleń, błękit... róż też się zdarza. Jeśli chodzi o jego sposób nauczania... stara się trafiać do uczniów, to na pewno. Nie zawsze mu się to udaje, bo jak wiadomo, nie każdy uczeń chce słuchać swoich nauczycieli, ale stara się. A to już podstawa. Pierwszy krok do sukcesu. Nie krzyczy na dzieciaki, bo uważa, że to do niczego nie prowadzi. Mógłby jedynie je do siebie zniechęcić, a tego z całą pewnością nie chce. Próbuje rozmawiać z uczniami jak równy z równym. Tym starszym pozwala nawet zwracać się do siebie po imieniu, ale tylko poza murami szkoły, rzecz jasna. Obawia się, że to spoufalanie mogłoby nie spodobać się dyrektorowi, a zależy mu na tej pracy. Lubi chemie i to bardzo. Nie ma się zresztą co dziwić, przecież w świecie bajkowym był czarodziejem (czy może raczej czarownikiem) i często babrał się w eliksirach. Teraz nie może tego robić (bo nawet tego nie pamięta) ale w związku z tym straszliwie ciągnie go do chemii i tych wszystkich roztworów. Uwielbia czytać książki, dosłownie o wszystkim, chociaż brzydzi się tych współczesnych historii o miłości między człowiekiem a wampirem. Akurat to jest jedyna rzecz, której nie trawi. Bywa chamski, czasami, jeśli ktoś go zdenerwuje. Łatwo się irytuje i aż dziwne, że nie wydziera się na lekcjach. To biedny mężczyzna, w końcu jest nauczycielem, a oni kokosów nie zarabiają. Zresztą, podobnie było w świecie baśniowym, tam bywały chwile, że nie miał nawet co jeść i chodził w podartych ubraniach. Teraz jest nieco lepiej - ma w co się ubrać i nie głoduje. Najlepiej traktuje swojego kota - pewnie dlatego, że bardzo go kocha. To słodkie, rude bydle, uwielbiające słodycze. Podobnie jak jego pan, bo Gargamel również lubi czasami zatopić zęby w jakiejś dobrej czekoladzie, cieście czy na przykład wypić jakiś słodki jogurt.
Kilka słów o zyciu w bajce Pewnie wiele osób zastanawiało się nad tym co działo się z Gargamelem zanim ten zaczął polować na Smerfy, prawda? Historia właściwie nie jest zbyt pasjonująca, ale Gargamel nikomu o tym nie opowiadał. Był synem dwojga czarodziejów, urodził się właściwe w normalnej rodziny i na normalnego był wychowywany. I wszystko byłoby okey, gdyby nie babcia, która pokazała Gargamelowi (mniej więcej gdy miał dwanaście lat) tajemniczą księgę czarów. I to w dodatku tych złych czarów. Tak, miał dziwną babcię, to fakt. Zafascynowała go jedna ta ciemna strona mocy i zaczął chciwie czytać księgę, by wkrótce, w ciągu najbliższych paru lat, poznać wiele zaklęć i eliksirów, o których ludzie nie chcieliby usłyszeć - tak negatywne było ich działanie. Nie każde zaklęcie oczywiście potrafił rzucić. Był w końcu jeszcze gówniarzem, co on potrafił? Jedynie uwarzyć kilka prostych wywarów, rzucić parę zaklęć, w stylu : wyczaruj motylki, zamróź wodę, rozpal ogień w kominku. Takie tam drobnostki. Z czasem jednak uczył się coraz ważniejszych eliksirów i coraz potężniejszych czarów. Gdy od pełnoletności dzieliło go zaledwie kilka miesięcy ojciec wywalił go z domu, bo przesadził z używaniem magii i zranił swoją matkę. Niezbyt poważnie, bo wkrótce wyszła z tego, ale najwyraźniej stwierdził, że tego wszystkiego jest już za dużo. Gargamel wziął ze sobą swojego kota, Azraela, i ruszył w świat. Miał ze sobą niewielki tobołek z najważniejszymi rzeczami - czymś do jedzenia, co i tak nie wystarczało mu na zbyt długi okres czasu i kilkoma przedmiotami służącymi do higieny osobistej. Przez dłuższy czas żył w lesie, żywiąc się tym co znalazł albo upolował, śpiąc pod gołym niebem i kąpiąc się w pobliskim strumyku. Dopiero jakiś czas później, po wielu przenosinach z miejsca na miejsce, znalazł opuszczony domek, który postanowił odbudować i przystosować do siebie. Znalazł się w nim kociołek, półka na której najważniejsze miejsce miała jego księga, którą dostał od babci, łóżko, prowizoryczna część kuchenna i okno z widokiem na las. I wszystko toczyło się spokojnym rytmem, przynajmniej dopóki dopóty podczas pewnej podróży do lasu nie odkrył wioski. Wioski Smerfów. Smerfy. Smerfy. Smerfy. Smerfy. Smerfy. To zapoczątkowało jego obsesję. Wesołe, niebieskie stworzonka, śmiejące się, skaczące, radujące. Chichoczące. Bawiące się ze sobą. Zabawne, ale nic nie wkurzało go bardziej, niż radość innych, a te stworzonka po prostu emanowały dobrocią i to było w nich tym, czego nienawidził najbardziej. Gdyby chociaż nie były takie... s z c z ę ś l i w e. W pewnej chwili zirytowały go tak bardzo, nawet nie wiadomo czym, chyba swoim jestestwem, że postanowił je zniszczyć. A że w tej samej chwili cierpiał z głodu, bo najzwyczajniej w świecie była zima i nie miał niczego do jedzenia, automatycznie pojawiła się w jego głowie szatańska myśl, że może by tak ... z j e ś ć S m e r f y? Nie było to jednak takie łatwe, jak sądził. Stworzył więc Smerfetkę, dziewczynkę Smerfa, która miała ich zwieść na pokuszenie, zniszczyć będące pomiędzy nimi przyjazne stosunki, oziębić je, zgładzić... całą rasę. Nie muszę chyba mówić, że to nie zadziałało, prawda? W końcu on był tym czarnym charakterem, a czarne charaktery mają w bajkach najgorzej. Tak to już w bajkach bywa. Gdy wybuchła wielka wojna pomiędzy dobrem i złem stanął, oczywiście, po stronie zła. Tworzył wywary, rzucał potężne, mroczne zaklęcia... jednak nawet w małym stopniu nie planował, że wszystkie postacie z bajek trafią do świata ludzi. Ale tak się stało i ... wszyscy muszą z tym żyć.
Informacje o współczesnym zyciu Garrett wychowywał się w domu dziecka. Trafił tam w wieku trzech lat, więc logiczne, że nie pamięta swoich rodziców. Z tego co usłyszał w podsłuchanych rozmowach swoich opiekunów, jego rodzice utracili prawa do opieki nad nim, bo ojciec był alkoholikiem, a matka ćpunką. Wesoła familia, prawda? Miał jeszcze straszą siostrę, Juliette, ale gdy on został zabrany do domu dziecka (a więc w chwili gdy władze zainteresowały się losem rodziny) ona była już pełnoletnia i mieszkała z dala od rodziców. Garrett nigdy potem jej nie widział. Co się działo później z jego rodzicami - nie ma pojęcia. Był w bidulu do ukończenia osiemnastego roku życia, potem dostał od nich niewielkie mieszkanko, w którym zamieszkał. Dokończył naukę w szkole średniej i poszedł do pracy. Dorabiał sobie w niewielkiej restauracyjce, na zmywaku, jednocześnie rozpoczynając studia. Chemia i pedagogika, równolegle. Zawsze był ambitny i wiedział, co chce robić - chciał uczyć dzieciaki swojej największej pasji. Gdy skończył studia udało mu się dostać na staż do pracy w szkole, a jakiś czas później został tam przyjęty na pełen etat. Poszczęściło mu się, to trzeba przyznać. Gdy zarobił trochę był w stanie wynająć większe mieszkanie, choć nadal nie są to luksusy. Teraz ma już 34 lata, nadal pracuje w szkole, na stanowisku nauczyciela chemii. Czasami udziela także korepetycji, z których ma dodatkowe dochody. Jakoś wiąże koniec z końcem, stać go na ubrania, jedzenie, wynajem mieszkania, czasami jest w stanie też odrobinę odłożyć - na czarną godzinę. Właściwie jest szczęśliwy w swoim życiu, czasami tylko bywają chwile, kiedy ma ochotę zabić pierwszą osobę która minie go na ulicy, ale jest to raczej spowodowane jego nerwowością, porywczością. Żyje razem z kotem w swoim mieszkaniu i często kompletnie zatraca się w fantastycznych książkach, pełnych magii, eliksirów, różdżek, zupełnie nie zdając sobie sprawy z tego, że posiada w sobie nadal część osobowości która ma magiczne zdolności. Gdyby tylko wiedział...
Zachowane wspomnienia Nie, u niego nie działa to na zasadzie snów czy koszmarów. On po prostu pamięta jakieś niebieskie ludziki, ale nie jest do końca pewien skąd mu się to wzięło. Jest przekonany, że to niania czytała mu jakieś bajki z tymi ludzikami w roli głównej. Jeśli chodzi o sny, to często śni mu się las i cudowna, mroczna chatka. Ach, a co do kotów... ma jednego, o imieniu Azrael, którego zobaczył kiedyś w parku i poczuł nagłą potrzebę zabrania go do siebie do domu.
___________________________________________
Bad Spell ☆ 34 lata ☆ Nauczyciel chemii ☆ Aaron Paul |
|