Zachowane wspomnienia: 0% MOJA HISTORIA TO : Piotruś Pan
☆ Zwano mnie : Dzwoneczek
☆ Punkty magii : 62
☆ Wiek : 28
☆ Liczba postów : 410
Peter Royce Wto 16 Gru - 20:20 | |
| Peter Royce Za górami, za lasami, żyła niezwykła postać zwana Piotruś Pan, której przygody spisano w księdze Piotruś Pan. Zamieszkiwał Nibylandię, gdzie praktykował czarną magię. Sielanka została przerwana, gdy nad królestwem Fairylandu pojawiły się ciemne chmury, straszna klątwa, która wymazała wszystkim pamięć. I choć postać ta uczestniczyła w rzucaniu strasznego zaklęcia, zmuszona była do rozpoczęcia zwykłego życia w Lanville, pamiętając swoje poprzednie życie w dwudziestu procentach. W miasteczku znacie go jako siedemnastoletniego mieszkańca, zwanego Peter Royce (ft. Thomas Brodie-Sangster). Zamieszkuje dzielnicę Milles Boulevard, będąc uczniem pobliskiego liceum.
| Surowy i okrutny, czarujący i zabawny. Młody, młody duchem, młody czynami. Egoistycznie dziecinny, samolubnie pewny siebie. Tworzący imponującą kwintesencję zarówno dobrych, jak i tych najgorszych cech charakterystycznych dla kogoś, kto dorosnąć nigdy nie zechciał. Kręcąc się i wiercąc, rzucając się w wir wydarzeń, wpada w zajęcia wysoce nieodpowiedzialne, brnie w sytuacje bez wyjścia, krnąbrnie uśmiechając się na samą myśl o tarapatach. Charyzmatycznie skupia na sobie uwagę, wprowadzając zamęt, gdziekolwiek się pojawi, jakby w zamian za porzucony cień, na krok nie odpuszczał go chaos. Znajomości zdają się być dla niego sprawą pierwszorzędną, a wprowadzanie zamieszania, szkodzenie, czy robienie na złość doskonale leży w jego niewątpliwie psotnej naturze. Wierzy, iż wywinąć potrafi się z wszystkiego, że czarującym uśmiechem rozgromi każdą złość, a propozycjami korzystnych układów w stanie rozwiązać jest wszystko. Lecz złudne jego swobodne słowa, złudny nieustanny uśmiech, kłamliwe czułe gesty, gdy obejmując zapewnia Cię o świetlanej przyszłości. Kręcąc na boku kombinuje by wyciągać jak najwyższe zyski ze swych drobnych poczynań, by manipulować urokiem, by pod fasadą czarującego młodzieńca, wbijać bolesne szpilki. Nie zmartwi go twój los, a jeśli złoży ręce w przejmująco pełnym współczucia geście, kryć za tym będzie się płynąca dla niego korzyść. Ciepło złoży pocałunek na twym umartwionym czole, by później bezlitośnie Cię odepchnąć. ★ Zapełnia głowę informacjami o lotnictwie, wprost podświadomie szukając sposobów, które znów pozwolą mu szybować. ★ Bez ostrzeżenia, tajemniczo znika z domu dziecka na dnie. Włóczy się z chłopcami, tymi którym poważne życie nie w głowie, a z którymi gotów jest byle dla zabawy wskoczyć w największy ogień, jakby na nowo tworzył grupę niegdyś władającą jego krainą ★ W szufladzie składuje małe fiolki z zafarbowanym na różne odcienie piaskiem. Choć pojęcia nie ma, jest to podświadome pragnienie ku kolekcjonowaniu wróżkowego pyłu. ★ Często określa swych kumpli mianem zagubionych chłopców, pojęcia jednak nie ma, skąd taka nazwa mu się ubzdurała. ★ Nigdy się nie całował, a przynajmniej tak mu się przez klątwę wydaje. ★ Tak naprawdę w Nibylandii spędził ponad sześćdziesiąt lat, podczas których znacznie wyszkolił się w magii wróżek oraz w czarno magicznych urokach. Przez czas ten fizycznie ani o dzień się nie postarzał. |
Świat, w który dzisiaj wierzy zbudowany jest na błędnych wspomnieniach wpojonych przez magię. Zapomniał o Nibyladii, zapomniał o doskonałym, baśniowym świecie. Całe życie spędził w Lanville, prowadząc luźną i pozbawioną głębszych zmartwień egzystencję, zawzięcie uciekając od wszystkiego nazbyt dorośle się zapowiadającego. Wystrzega się szkoły, wystrzega się jej ukończenia, z zadowoleniem przyjmując fakt, że przez swe stopnie nie musi jeszcze jej kończyć, że rok dostał gratis. Wymyka się obowiązkom, ze strachem myśli, chociażby o wyprowadzeniu się z domu, domu, z którego większość dzieci woli uciec. Z zadowoleniem mówi o tym, że nie ma rodziców, a jego kąt to wypchany sierociniec. Szeptem jego podświadomość w rozgorączkowanej głowie mówi, że to zazdrość maluje się na jego twarzy, gdy patrzy na idealne rodziny. Głośno jego myśli krzyczą, że żal mu wszystkich tych biedaków, którzy pod jarzmem surowych opiekunów, mniej są wolni od niego samego. Baśniowy przywódca sierot, wciąż bajecznie czuje się królem porzuconych i porzucających.
★ Co drugą noc śni mu się fantastyczna kraina, w którą wystarczy szczerze wierzyć, a która w zamian jest w stanie dać wszystko czego się zapragnie. W krainie tej jest w stanie spełnić jedno ze swych największych marzeń, jakim jest latanie. ★ Jest absolutnie pewien, że spędzał kiedyś wakacje wśród rdzennych Amerykanów. Niestety opiekunki z domu dziecka zaprzeczają tym podejrzeniom. Nie ma więc pojęcia skąd zna parę indiańskich piosenek.
Nibylandia przyśniła mu się dwudziesty siódmy raz z rzędu, gdy w końcu postanowił stanąć na brzegu swego okna i pełen ogromnej wiary, w krainę która mu się wymarzyła, wzlecieć w powietrze. Tylko dziewięć razy zastanawiał się nad światem, który zostawił za sobą, a o którym wraz z biegiem jego ponad siedemdziesięcioletniej egzystencji, zupełnie zapomniał. Nibylandię zastał prawie pustą, a po brzegi wypełnił ją zagubionymi chłopcami, których stopniowo nakłaniał do ucieczki z domu, obiecując wszystkie te niezwykłe przygody, które w ich świecie są zakazane. Dawał im swobodę i zabawę, obiecywał wolność. Wolność pod jego przywództwem. Mamił i zwodził, zapewniając, iż rodziny na nikogo nie czekają. Wpajał kłamstwa o nowych dzieciach, o tym, że są już zapomniani, tak, by jego kompani na zawsze mu towarzyszyli. Sprawnie manipulował, przerzucając między palcami okruchy skradzionego, wróżkowego pyłu. W twarz dmuchał wrogom, stosując na nich tajniki czarnej magii. Gdy zapragnął, by pozbyć się tych, którzy swym dobrem przeszkadzali mu we władaniu, zawarł najmroczniejszy pakt w swym życiu. Wraz z innymi mieszkańcami bajkowej krainy mieli rzucić urok, który raz na zawsze sprawi, że nikt nie będzie się im przeciwstawiać. Nie pisane jednak były mu dalsze bezwzględne rządy, a jedynie całkowita utrata pamięci, by w ramach pokuty żyć miał na równi z innymi ludźmi. Bez pyłu, bez wzlotów, bez czarów i magii. W więzieniu zbudowanym z dorosłej codzienności.
|
|
Re: Peter Royce Sro 17 Gru - 17:01 | |
| Karta zaakceptowana Nie raz nie dwa czytałam już Twoje karty, a ta wydaje się być takimklasykiem. Dokładnie tak widzę kartę napisaną przez Ciebie. Najbardziej lubię Twoje puenty na koniec każdego opisu, szczególnie ten w utkanej rzeczywistości. Ciekawie napisałaś odstępstwa od bajki, nie ma w nich niepotrzebnego streszczania historii, za to pokazujesz idealnie złą stronę Piotrusia. Jeszcze muszę dodać, że urzekło mnie wspomnienie na temat indiańskich pieśni! Twoja postać zna doskonale wszystkich pracujących w sierocińcu, jak i młodszych, z którymi chodził do szkoły, głownie mieszkających w Mills Boulevard. |
|