Blair Pressley (Grimm) Pon 6 Lip - 15:27 | |
| Blair Pressley (Grimm) Za górami, za lasami, żyła niezwykła postać zwana Persefona, której przygody spisano w księdze Herkules. Zamieszkiwał Wonderland i Królestwa Fairylandu, gdzie praktykowała białą magię. Sielanka została przerwana, gdy nad królestwem Fairylandu pojawiły się ciemne chmury, straszna klątwa, która wymazała wszystkim pamięć. I choć postać ta nie uczestniczyła) w rzucaniu strasznego zaklęcia, zmuszona była do rozpoczęcia zwykłego życia w Lanville, pamiętając swoje poprzednie życie w 40%. W miasteczku znacie go jako dwudziestoośmioletnią mieszkankę, zwaną Blair Pressley z domu Grimm (ft. Taylor Swift). Zamieszkuje dzielnicę East Valley, pracując jako właścicielka kawiarni East Wind.
| Cześć, nazywam się Blair Pressley (choć możesz znać mnie również jako Blair Grimm) i uosabiam wszystko to, czego najbardziej zazdrościsz innym, skondensowane w jeden pięćdziesięciokilogramowy, trzepoczący rzęsami, wiecznie uśmiechnięty i doskonale ubrany pakiet dziewczęcego uroku. A przynajmniej przypuszczalnie tak odpowiedzą Ci, gdy zapytasz o mnie na mieście. Grzeszę urodą, w nosie mam równowagę w przyrodzie - intelektem też cię przewyższam, choć od zawsze próbuje się mnie zamknąć w stereotypie pustej blondynki, powodzenia. Nie ma takiej bariery, której nie przekroczę w swoich niebotycznie wysokich szpilkach, przeciwności losu jedynie motywują mnie do działania. Śmieję się w nicości, tańczę w biegu. Oddycham ambicją, żywię się zabawą, śnię rzeczywistością. Jestem chodzącą perfekcją, zgrabnie lawirującą pomiędzy problemami. Ale to tylko jedna strona monety, chcesz poznać drugą? Moje życie jest układanką złożoną z kompleksów i rozczarowań. Nie masz nawet pojęcia, ile pracy wkładam w to, by być tym, kim jestem. Zawsze daję z siebie więcej, niż mogę, myśl, że można zrobić coś lepiej nie daje mi spać po nocach. Przewracam się z boku na bok, próbuję ułożyć do snu kubkiem ciepłego mleka z cynamonem, rankiem zabijam zmęczenie mocną kawą. Boję się odrzucenia, łaknę uwagi, dążę do ideału. I kiedy jestem już przekonana, że zaraz go dosięgnę, kiedy wyczuwam go opuszkami palców, boleśnie rozbijam się o ziemię. Nigdy nie czułam się wystarczająco wartościowa, nauczyłam za to szybko podnosić się z samego dna. Chcesz mnie osądzać? Najpierw poznaj całą historię. Jestem wypadkową wszystkich czynników, ciągiem logicznych wydarzeń, gdzie każda akcja wywołuje reakcję. Podążam własną ścieżką i nie obchodzi mnie, co o tym sądzisz. Mam swoje zdanie, potrafię używać rozumu i formułować własne opinie. Jestem kobietą sukcesu, jeśli nie potrafisz się z tym pogodzić, zejdź mi z oczu. Nie powiem ci tego wprost, nigdy tego nie robię: kpię, ironizuję i wymijam, wywracam szarymi oczami lub zbywam sardonicznym uśmiechem. Ludzi trzymam na dystans, nie pozwalam im poznać swoich myśli. Ale niewielu zdaje sobie jednak sprawę, że moje nastawienie jest również murem, który odgradza mnie od otaczającej rzeczywistości. Im mniej pewnie się czuję, tym bardziej pewną siebie gram – idealna taktyka obronna, prawda? Wszystkie uczucia kumuluję w sobie, w końcu jestem jedyną osobą, która może mi pomóc. Nie przekonasz mnie do porzucenia moich racji, o tym zapomnij. Trudno o drugą tak upartą osobę - nie zmienię zdania, nawet jeśli w trakcie konwersacji uświadomię sobie, że jestem w błędzie. To godziłoby w moją Dumę, a ona jest moim Absolutem. Proszę bardzo - obdarz mnie jednym spojrzeniem, wrzuć do swojej szufladki, zbądź machnięciem ręki. Z uśmiechem na ustach pokażę ci, jak bardzo mnie nie doceniłeś. Wygram dzięki twojej ignorancji. |
Urodziłam się w piekle. Nie powiem, że nie czułam się kochana, rodzice podarowaliby mi gwiazdkę z nieba gdyby tylko mogli. Cały problem w tym, że nie mogli. Nigdy nam się nie przelewało, zwykle ciężko było związać koniec z końcem, a pieniędzy nie starczało nawet do pierwszego. Mogłam liczyć jedynie na wsparcie psychiczne, o wszystko inne musiałam walczyć sama. Rozpychać się łokciami, przeć przed siebie pomimo przeciwności losu. Pracuję od trzynastego roku życia – najpierw były ulotki, potem zrywanie jabłek w sadzie, bieganie z tacą po sali, stanie w dusznej kuchni. Wracałam do domu późno i siadałam do książek, powtarzając samej sobie, że tylko ciężką pracą wyrwę się z tego piekła. Zawsze musiałam być najlepsza, chora ambicja napędzała mnie do działania. Z zazdrością przyglądałam się dzieciakom, którym życie poddawano na srebrnej tacy, ja musiałam walczyć o każdą drobnostką. Ale nie żałuję, nie żałuję niczego. Dziś jak nikt potrafię zaciskać zęby, nie spoczywam na laurach. Liceum skończyłam z wyróżnieniem, dzięki czemu przyznano mi stypendium naukowe, które wraz z odkładanymi przez lata do skarpety i nędznymi zarobkami kelnerki, pozwoliły mi uzyskać dyplom uczelni wyższej. Mydlana bańka moich marzeń prysła, studia wcale nie otworzyły mi drogi do lepszego życia. Nadal harowałam za marne grosze, co z tego, że jako pani magister. Powoli zaczynałam żegnać się z myślą o szczęśliwym zakończeniu, przyzwyczajając się do wizji przyszłego życia łudząco podobnego do tego wiedzionego przez moich rodziców. I wtedy pojawił się On. W idealnie skrojonym garniturze, z przebiegłym uśmiechem na ustach. Wystarczyła zaledwie chwila, bym poczuła się niczym Kopciuszek, tańczący w szklanych pantofelkach w ramionach swego księcia. Ale głowę straciłam dla niego, nie dla pieniędzy i pięknego domu w tej lepszej dzielnicy miasta, jak mówią złośliwi. Zakochałam się jak szalona i nim zdążyłam się zorientować, ze swojego pokoju na poddaszu przeprowadziłam się do jego willi, a zaledwie chwilę później podążałam do ołtarza w białej sukni z pięknym welonem. W prezencie ślubnym dostałam od niego swoją własną kawiarnię, moje oczko w głowie i ukochane miejsce na całej ziemi. Od kilku lat jestem piekielnie szczęśliwą żoną, która marzy jedynie o tym, by stać się jeszcze szczęśliwszą matką. Zaglądam do wózków, rozczulam się na widok niemowląt i uparcie ciągnę męża za rękaw, by zrobił mi takiego ślicznego, różowego maluszka. A on równie uparcie stara się odciągnąć od tego moją uwagę. Urodziłam się w piekle, ale umeblowałam je po swojemu. I nie pozwolę nikomu powiedzieć, że cokolwiek przyszło mi w życiu łatwo.
Uwielbiam owoc granatu, mogłabym go jeść w każdej ilości i dodawać do każdego posiłku. Może z tej ogromnej ilości cukru, czasami śni mi się, że ktoś mnie porywa, jednak wcale nie budzę się potem z krzykiem, nie rozumiem dlaczego. Gdy potrzebuję chwili samotności, przesiaduję na cmentarzu. Zdaję sobie sprawę, że to dziwne, ale naprawdę czuję się tam dobrze, zmarli wcale mi nie przeszkadzają. Poza tym, mam rękę do roślin i dziwne wrażenie, że odziedziczyłam to po matce. Wiem jednak, że to bzdura, bo moja mama zasuszyłaby nawet kaktusa.
Demeter nigdy nikomu nie wyjawiła, kto jest moim ojcem. Powstało wiele teorii spiskowych na ten temat, ona jednak zasznurowała usta i ukrywała to nawet przede mną. Najczęściej przypisywano "zasługę" głównemu kobieciarzowi wśród bogów, Zeusowi, jednak ten jeden raz Demeter stanowczo zaprzeczyła. Choć przez dłuższy czas wszyscy bogowie na Olimpie zażarcie o tym dyskutowali, z czasem postanowili pozostawić to w sferze domysłu. Historię o tym, jak porwał mnie Hades kiedy bawiłam się z nimfami na łące znają chyba wszyscy, nie będę więc jej opowiadać. Powiem jednak, że kochałam swojego męża do szaleństwa i nie widziałam poza nim świata. Byłam zazdrosna o te wszystkie kobiety, które zaprzedały mu dusze i nie raz urządzałam mu taką awanturę, że trzęsły się całe podziemia, ufałam mu jednak na tyle by wiedzieć, że nigdy by mnie nie zdradził. Sama nie miałam przed nim sekretów, jedynie raz ukryłam przed nim to, że Zeus próbował mnie uwieść. Nie chciałam powodować niepotrzebnej kłótni pomiędzy braćmi. Przez dłuższy czas byłam bardziej społeczną częścią swojego męża, gdy bogowie potrzebowali coś z nim załatwić, zwykle zwracali się do mnie, znając mój zbawienny wpływ na niego. Latami starałam się nakłonić go na dziecko i gdy wreszcie mi się to udało, na Fairyland została rzucona klątwa, w wyniku której poroniłam.
|
|
Re: Blair Pressley (Grimm) Pon 6 Lip - 22:44 | |
| Z pozoru Blair wydaje się być typową blondynką, która znalazła sobie bogatego męża i zaczęła zadzierać do góry nosa. Gdy jednak przyjrzeć jej się bliżej to okazuje się być doświadczoną przez los dziewczyną. To wszystko wyjaśnia jej podejście do życia i to, kim jest. Bez wątpienia czyni to z niej niezwykle złożoną osobę, którą niełatwo poznać, ale każdy komu już się to uda dojdzie do wniosku, że było warto próbować się do niej zbliżyć. Mam nadzieję, że znajdzie swoje miejsce w miasteczku, a mąż w końcu zgodzi się na upragnione dziecko. Znasz mieszkańców East Valley oraz klientów zaglądających do Twojej kawiarni. |
|