Ray Hudson Sro 8 Lip - 8:23 | |
| Ray Hudson Za górami, za lasami, żyła niezwykła postać zwana Włóczykij, której przygody spisano w księdze Muminki. Zamieszkiwał Wonderland, gdzie nie praktykował magii. Sielanka została przerwana, gdy nad królestwem Fairylandu pojawiły się ciemne chmury, straszna klątwa, która wymazała wszystkim pamięć. I choć postać ta nie uczestniczyła w rzucaniu strasznego zaklęcia, zmuszona była do rozpoczęcia zwykłego życia w Lanville, pamiętając swoje poprzednie życie w 60%. W miasteczku znacie go jako dwudziestoczteroletniego mieszkańca, zwanego Ray Hudson (ft. Chris John Millington). Zamieszkuje dzielnicę Pelican Bay, pracując jako złodziej samochodów i dostawca dóbr wszelakich!
| I’ll come when it suits meJeśli byś go znała, doskonale wiedziałabyś, że na umówione spotkanie z Ray’em należy przyjść odpowiednio późno, choć nie za późno. Jest 12:05, umówiliście się w samo południe, a jego wciąż nie ma, prawda? Jeśli wytrzymasz jeszcze jakieś dwadzieścia minut, mężczyzna w końcu się pojawi. Jeśli nie, to pewnie się zezłości (aczkolwiek to pojęcie dość względne), że cię nie ma. Miałaś czekać, tak? Nie rozumiesz prostych instrukcji? Nawet on je rozumie, choć wiedzy nie ma żadnej, bo niby gdzie miał ją nabyć. Niekiedy wydaje ci się, że to okropny prymityw i czasem rzeczywiście tak jest. Trudno o Hudsonie powiedzieć, aby był skomplikowany. Choć owszem, potwierdzam – w jego głowie dzieją się czasem dziwne rzeczy. Do tego stopnia, że sam siebie nie rozumie. Generalnie jednak jest wyznawcą zasady, że najprostsze rozwiązania są tymi najlepszymi. Z jednej strony nie lubi się przemęczać, z drugiej jeśli coś zrobić musi, to z pewnością zrobi. Dlatego możesz powierzyć mu jakieś zadanie, tylko bardzo ważna kwestia: nie używaj tonu rozkazującego. W żadnej postaci. On działa na Ray’a jak płachta na byka i słowo daję, wścieka się (tak, wtedy już tak) wtedy okrutnie. Nawet, jeśli ktoś nim rządzi, powinien to robić z głową i tak subtelnie, że mężczyzna ten się nie domyśli. Wtedy współpraca może być naprawdę owocna. W przeciwnym razie Hudson odwróci się tyłkiem i będzie robić na przekór. Tak, bywa czasem złośliwy i lubi doprowadzać ludzi aż po sam skraj absurdu. I wytrzymałości. Rzadko kiedy uznaje półśrodki i to naprawdę niekiedy bywa przerażające. Może nie od razu będzie dążył do celu po trupach, jednak o perspektywicznym rozmyślunku mówić nie warto. W takim sensie, że nawet, jeśli jemu wydaje się, że sprawę przemyślał, to może zrobić coś tak nieodpowiedzialnego, że konsekwencje będą trudne do przełknięcia. Szczególnie, że przecież tak ich nie lubi. Najchętniej to żyłby sobie beztrosko wolny od zmartwień i komplikacji gdzieś w jakiejś dziczy. Niestety kontakty międzyludzkie często nie są tak klarowne jak woda w górskim strumyku i dawka goryczy do przełknięcia tuż po nawarzonym piwie może być zbyt intensywna. Mimo to Ray wciąż żyje dzielnie, bo tak de facto cóż lepszego ma do roboty? Ludzie postrzegają go często jako mruka i gbura, ale to też nie do końca prawda. Mimo, że bez dwóch zdań Ray jest nieporadny towarzysko, to nie ma nic przeciwko dobrej zabawie - w końcu to go cieszy, a skoro go cieszy, to wypada z tego korzystać. Może nie jest lwem salonowym, nie mówi dużo i nie rzuca dowcipami jak z rękawa, ale towarzyszem jest całkiem niezłym, szczególnie, kiedy potrzebujesz kogoś, kto dotrzyma ci kroku w piciu wódki na czas. Albo kiedy chcesz, aby ktoś cię przytrzymał przed bójką lub podsadził za płot, który chcesz przeskoczyć nielegalnie. Legalne rzeczy niespecjalnie się Hudsona trzymają, zatem powinnaś martwić się o niego non stop. Wszak kiedyś całość może się odbić potężną czkawką. It would be awful if the world exploded. It is so wonderfully splendidRay to dość wyczillowany gostek. Tak naprawdę zawsze zachowuje zimną krew i stara się chłodno kalkulować każdą sytuację. To jest ten typ, przed którym wszyscy uciekają z powodu jego niezmąconego spokoju. Kiedy się zdenerwuje (co jednak zdarza się dość często), po prostu marszczy brwi, wzdycha z wyrzutem czy też odpala papierosa. Unosi się naprawdę w skrajnych przypadkach i lepiej do tego nie doprowadzać. W końcu kto wie, co zrobi za moment? W gniewnym szale ciężko się kontrolować czy myśleć racjonalnie. W szczególności, jeśli on i konsekwencje ewidentnie nie lubią się i na trzeźwo. Dlatego po prostu żyj z nim w zgodzie, a on pokaże ci najlepsze miejsca na świecie. Tak, podróżowanie to jego pasja i szczerze mówiąc to do dziś go korci, aby stąd uciec. Jest tu już tak długo! Coś, a może ktoś go tu skutecznie zatrzymuje i w tym tkwi cały sekret Hudsona. Nie zraża się tym jednak, żyje po prostu chwilą. A tą lubi spędzać na łonie natury, ale nie mów tego nikomu, wszak reputacja ważna rzecz. W ogóle ma jakiś dziwny problem z obsługą techniki jutra, telefon ma przedpotopowy i używa go wyłącznie do dzwonienia i pisania SMS-ów. Czasem jeszcze używa dyktafonu, bo wiecie, w jego przypadku to dość wskazane. Jak ma wolne to zdecydowanie woli leżenie plackiem na trawie od zajmowania się głupotami. Taki z niego jest do bólu pragmatyczny gość. - dlatego, że Ray wolał się włóczyć, niż uczęszczać do szkoły, ma dość duże problemy z pisaniem (wali błędy ortograficzne), czytaniem (zawsze raczej duka niż czyta płynnie) czy liczeniem (większe liczby go przytłaczają i bez kalkulatora ani rusz) - ma swoją fajkę, którą nabija tytoniem i lubi ją palić - często ma infekcje gardła, dlatego nierzadko można go spotkać obwiązanego szalikiem - nosi się luźno i niekoniecznie szykownie - paradoksalnie głupi ludzie działają mu na nerwy - brodę zapuścił jakiś czas temu przez przegrany zakład z kumplem i do tej pory jej nie zgolił. Możliwe, że nawet nie zamierza - lubi jeść niezdrowe jedzenie, ale przede wszystkim tanie. Propozycję kawioru najpewniej wyśmieje, zresztą ma mało wysublimowane podniebienie - potrafi stworzyć coś z niczego, szczególnie w warunkach polowych - chyba nie ma takiej rzeczy, której nie potrafiłby załatwić swoimi kanałami. W końcu rzeczy trudne załatwia od ręki, a na niemożliwe należy poczekać kilka dni - jest trochę uzależniony od robienia sobie tatuaży - lubi łowić ryby. Czasem, aby je zjeść, a czasem dla relaksu - uwielbia też biwaki |
Jedna z wielu rodzin w Lanville, Hudson, nie była ani bogata, ani biedna. Prawdziwe ich bogactwo objawiało się w dzieciach, których mieli wręcz na pęczki. No, przynajmniej, jeśli zliczyć wszystkich noszących to nazwisko. Wśród nich zrodziło się mniej więcej ich środkowe dziecko – Ray. Ray od zawsze sprawiał problemy, na potłuczonych naczyniach zaczynając, a na problemach z prawem kończąc. Podstawówki praktycznie nie skończył. Głównie przez rozliczne wagary, akty chuligaństwa i rozboje. Wreszcie rodzice nie wytrzymali – zapożyczyli się u bliższej i dalszej rodziny, by wysłać chłopaka do katolickiej szkoły, o zaostrzonym rygorze. Tak, brzmi niczym więzienie i tym samym było dla Hudsona. Szczególnie, że on od zawsze nie cierpiał wszelakich nakazów i zakazów. Wolał być sam sobie panem i chadzał własnymi drogami. Nie trzeba było długo czekać jak i tam się buntował, by ostatecznie uciec z placówki i generalnie nigdy doń nie wrócił. Zaczął życie na ulicy. Bardzo trudne życie. Jednak jak sam do znudzenia powtarza – ono nauczyło go więcej niż jakieś durne szkoły. Których notabene nie skończył i to jest jednym z jego największych sekretów. Dostęp do tej wiedzy mają jedynie naprawdę wyjątkowe osoby. Reszta jest przekonana, że po prostu Ray uczył się za granicą. Nie, gadka o najlepszej szkole dla utalentowanych by nie przeszła, bo każdemu w Lanville Hudson dawał się we znaki już jako dzieciak, dlatego wszyscy myślą o ośrodku dla trudnej młodzieży. Mimo to przecież chłopak powinien mieć przynajmniej średnie wykształcenie, prawda? W wyższe też nikt by nigdy nie uwierzył zważywszy na to, że syn marnotrawny wrócił jakieś trzy lata temu do Lanville i tak de facto uspokoił się jedynie odrobinę. Ciągoty do łamania prawa przejawia wciąż, ale przynajmniej się nieco hamuje. Jego egzystencja wyglądała doprawdy różnie i próbował naprawdę wielu rzeczy. To był dla niego szalony okres młodości, kiedy to szalał i nie myślał o konsekwencjach. Przykładowo wpadł wraz ze swoją ówczesną dziewczyną i musiał się nieźle nagimnastykować, aby zatuszować sprawę. I szczerze? Niewiele go to nauczyło oprócz tego, że chyba woli unikać niezobowiązujących znajomości. Ogółem życie nauczyło go dwóch rzeczy – twardej dupy i umiejętności poradzenia sobie w każdej sytuacji. Jego rodzina nigdy go nie zaakceptowała, dlatego Ray mieszka w najbiedniejszej dzielnicy w camperze, którego nie do końca legalnie zdobył. Wóz ma milion lat, ale i tak jest wypasiony. Zresztą lubi go, dzięki niemu może się dowoli przenosić. Dodatkowo stoi sobie w ogródku jednego z jego ziomów, więc nie martwi się o to, że ktoś go za moment wypieprzy. Rzecz jasna dzieli się hajsem na korzystanie z łazienki, bo w tym autku to trochę jest utrudnione. Generalnie odpowiada mu takie życie, czuje się naprawdę wolny. Wolny od trucia dupy, podatków i konwenansów, które trzeba zachowywać dla „dobra” ogółu. Serio, takie banialuki możesz sprzedawać komu innemu.
- Ray podejrzewa, że istnieje jakieś inne życie poza Lanville, jednakże uznaje to raczej za wymysł umysłu przeżartego używkami - jego ulubiony kolor to zielony, choć nieczęsto zakłada ubrania w tym kolorze - tak samo uwielbia kapelusze, ale rzadko go zobaczysz w jednym z nich - uwielbia podróżować i prowadzi raczej koczowniczy tryb życia - potrafi grać na harmonijce - uwielbia czasem poleżeć na trawce i zapomnieć o wszystkim oglądając chmury - lubi niskie, rude i charakterne kobietki, ciekawe dlaczego? - woli ciepłe pory roku - dużo jara
Włóczykij nie zawsze był Włóczykijem. Niegdyś nazywał się Sven Mamla. Mieszkał w Wonderlandzie wraz ze swoją matką Mimblą, ojcem Joxterem oraz rodzeństwem. Żył sobie szczęśliwie w swojej wiosce wraz z rodziną i przyjaciółmi, kiedy pewnego dnia do chatki Mamlów zapukała pewna tajemnicza pani. Poprosiła Joxtera o pomoc, aby naprawił jej wóz, który zepsuł się podczas jazdy. Leniwy mężczyzna odmówił jednak, a kiedy Sven postanowił zrobić to za niego, ojciec kategorycznie mu zakazał. Kobieta wracała jeszcze do ich domu przez kilka dni z błaganiem o pomoc, albo chociaż schronienie czy strawę. Kiedy po pięciu dniach odpowiedź mężczyzny była taka sama, okazało się, że tak naprawdę kobieta była wróżką. Aby dać Mamlowi nauczkę, sprawiła, że jego ukochany syn zaczął się szybko starzeć i jeśli mężczyzna nic z tym nie zrobi, to chłopiec umrze. Joxter wpadł w panikę, jednak to właśnie Svena wysłał na poszukiwanie lekarstwa dla brata. Chłopak oczywiście się zgodził i ruszył w magiczne krainy, aby zdobyć odpowiedni artefakt. Jego poszukiwania spełzły na niczym i wreszcie dziecko zmarło ze starości. Wtedy też Sven ponownie ruszył w podróż, aby znaleźć łzę Roszpunki go wskrzesić. Niestety, ale również i ta próba się nie powiodła. Jednakże samemu chłopcowi podróże i nowe przyjaźnie spodobały się do tego stopnia, że od tamtej pory i tak zwijał się na zimę do Agrabahu czy innych miejsc, w których było ciepło. Zawsze jednak wracał, choć niekoniecznie ze względu na rodzinę, która kojarzyła mu się z bólem. Raczej z powodu pewnego rudego złośliwca!
|
|
Re: Ray Hudson Sro 8 Lip - 9:51 | |
| Bosz, ale ty jesteś boski. Ten nasz włóczykij, to niezłe ziółko. Trzeba się pilnować, aby nie palnąć przy nim jakiegoś złego słowa, albo nie podnieść głosu, bo mimo, że spokojny, to taka z niego trochę tykająca bomba. Świetnie zostało połączone życie w Lanville z bajkowym, od razu można się domyślić, że Ray jest włóczykijem! Bardzo mi się podobają też odstępstwa! Kto by pomyślał, że jego historia może być taka ciekawa i smutna zarazem. Wielka szkoda, że nie dało się uratować brata, ale z Hadesu wychodzi wiele osób! Na pewno znasz wszystkich mieszkańców Pelican Bay, bo oni się trzymają razem, a w szczególności ludzi z GPB! |
|