| Wioska | Wioska Sob 26 Gru - 16:24 | |
| |
| | Re: Wioska Czw 28 Sty - 19:14 | |
| /drugie użycie fasolki portalu - została jedna fasolka
Fairyland to wyjątkowe miejsce. Jako, że pełno tu zamków, miasteczek i, co najważniejsze, ludzi, często ów miejsce odwiedzała. Przynajmniej przed laty, kiedy jeszcze w zbieraniu zębów całkowicie nie wyręczały jej wróżki. Od tego czasu wiele się zmieniło. Powstały nowe królestwa, nowe zamki, ale niektóre stare, pozostawały niezmienne. Toothiana pojawiła się w jednym ze znanych sobie miejsc – małej wiosce niedaleko majestatycznego królestwa. Płaszcz narzuciła na ramiona, a głowę skryła pod kapturem, więc mijani ludzie brali ją za tajemniczego wędrowca... Co w sumie nawet było trafne. Wieś dzisiaj huczała od plotek. Podobno jedna z wróżek przepowiedziała nadchodzące wielkie nieszczęście, a resztę mieszkańcy domówili sobie sami. Toothiana była zaskoczona, ale całkiem pozytywnie. Trochę ułatwiało jej to zadanie. Była wiarygodniejsza. Chociaż nie musiała być... W końcu kto próbowałby wyłgać się od spotkania z Glindą? Nikt! Przystanęła przy jednym z kantów budynku i przez chwilę zerkała na przechodzących nieopodal ludzi, starając się wśród nich wzrokiem wyszukać tych znanych jej z bohaterskich opowieści. Starych znajomych z kart ksiąg. |
| | Re: Wioska Czw 28 Sty - 22:11 | |
| Przez dłuższy czas Hood nie wychodził ze swojego rodzimego Nottinghamshire, jednak dziwne przeczucie, które już od dłuższego czasu go dręczyło było wystarczającym bodźcem by ruszyć z kopyta! Tak też zrobił, co dziwne, bo nawet nie pokusił się o zabranie kogoś ze swojego dworu! Ubrany w lekki, można nawet go nazwać dawnym Hoodowskim strojem, z łukiem i kołczanem ze strzałami przewieszonym przez ramię. Nie był to strój, w którym Robin jako właściciel dość pokaźnej posiadłości winien się ukazywać, ale Hood szedł tylko na przeszpiegi do większego miasta, w końcu czasem wystarczy tylko posłuchać co mówią we wsi. Tak było najlepiej, bez zbędnych ceregieli, po ludzku. Na śniadym koniu ruszył z kopyta, nawet nie zastanawiając się nad jakimś porządnym okryciem, które uchroniłoby go od wiatru, który po pewnym czasie jazdy stał się zwykłym podmuchem. Finalnie kiedy dojechał do królestwa DunBroch długo się nie zastanawiał, skręcił do najbliższej wioski, którą miał w zasięgu wzroku. Kiedy do niej wjechał czuł się przytłoczony całym tym tłumem, dlatego zsiadając z konia wybrał jedno z przyciemnionych miejsc pod murem i oparł się o niego, żywo rozglądając dookoła. Raczej nie spodziewał się jakichkolwiek przychylnych spojrzeń w swoim kierunku, w końcu nie był okryty dobrą sławą, nawet wśród ludzi z pobliskich wsi, w których rzadko kiedy się pojawiał. |
| | Re: Wioska Czw 28 Sty - 23:07 | |
| Szukanie bajkowych postaci było dużo trudniejsze, gdy nie były wróżkami czy smokami. Zwłaszcza w miastach pełnych ludzi. Wróżka celowała trochę na oślep – przybyła tu sądząc, że na pewno na kogoś trafi. Przyznać trzeba było, że to trochę lekkomyślne, ale przynajmniej działała. Nie lubiła długo stać w miejscu i rozmyślać, zwłaszcza kiedy uciekał czas. Czarnoksiężnik nie śpi! I mógł zostać w jej świecie. I nie była aż tak egocentryczna, aby podejrzewać, że ataki mogą być uderzone w nią, ale jej źródło siły – dziecięca wiara – może zostać odcięte bardzo szybko... Na szczęście nie odczuwała skutków mieszania w tym, więc się nie martwiła... Co nie zmieniało faktu, że zadanie trzeba było wykonać. Mijali ją wieśniacy, rolnicy, handlarze, kupcy, młynarze... Wszyscy dla niej bezimienni, choć pewnie toczyli swoje codzienne bitwy, a te większe ich nie obchodziły lub się ich bali. Bohaterowie i tak byli niezdecydowani, mieszanie w te sprawy zwyczajnych ludzi nie byłoby odpowiednie. Z resztą, nigdy nie mieli do czynienia z Glindą ani z jakimikolwiek antagonistami. Ich trzeba było chronić. W zamyśleniu spoglądała na dziewczynę sprzedającą kwiaty, w tym bardzo ładne białe kwiaty, kiedy tuż obok niej przeszedł jakiś mężczyzna. Nie wiedziała dlaczego zwróciła na niego uwagę – to chyba było przeczucie. Na pewno nie mylne! Kobieca intuicja jak zwykle niezawodna. Wyciągnąwszy więc dłoń spod granatowej peleryny, chwyciła go za ramię. Nie trzeba było się nawet specjalnie skupiać na tej niewysokiej osóbce, aby dostrzec, że od nadgarstka jej ręce pokrywają zielone pióra... Dlatego właśnie nie trzymała ich cały czas poza peleryną. - Psst... – szepnęła, po czym zbliżyła palec do ust, pokazując, żeby być cicho. Krzyków jej tu nie potrzeba... |
| | Re: Wioska Pią 29 Sty - 1:28 | |
| Biedna Zębuszka! Tyle stresu dla jednej osoby! Ktoś powinien bidulkę odciążyć, co by tyle się nie nalatała i straciła energii na takie pierdoły! Niestety tak to jest kiedy jest się jedynym w swoim rodzaju, Wróżka powinna pomyśleć o jakimś młodym adepcie, który przejąłby część z jej zadań, choć wydawałoby się, że Zębuszka to tak naładowana energią postać, że wystarczy jej myśl o zębach. Dobrze, że niektóre przeglądy ma już za sobą, jak przykładowe sprawdzanie zębów przez Wróżkę. Przez chwilę Robin myślał że mu się przewidziało, autentycznie widział już gdzieś te piórka! Dopiero kilka sekund później zorientował się, że to postać magiczna, bo co za człowiek ma zarośnięte ręce? Zatrzymał się przy nieznajomej/ym i dyskretnie rozglądnął, najwyraźniej przybysz nie lubił ogromnych tłumów, jak Robin. Szarpnął lekko głową, tak naprawdę pokazując kierunek, w którym ma się udać i obrócił się zaraz, żeby podążyć w tamtym kierunku. Skoro ktoś ma ochotę z nim rozmawiać na osobności to tak też będzie. Wolnym krokiem poszedł w kierunku muru i przystanął na jego krzyżówce, na której było zdecydowanie mniej ludzi. Czekał, aż zakapturzona postać również pojawi się za rogiem. Jego myśli krążyły jak szalone, w końcu skoro ktoś nie zaczepił go oficjalnie z ukazaniem rąbka swojej twarzy, oznaczało to, że ktoś mógł ich obserwować. Przez tą całą sytuację, aż zmarszczył brwi i czujnie wypatrywał potencjalnego szpiega. |
| | Re: Wioska Pią 29 Sty - 2:06 | |
| Każda, nawet najmniejsza osoba była tego nalatania się warta. W końcu każdy z nich miał swoją historię, swoje życie i swoje specjalne umiejętności! Każdy był równie ważny, więc latanie do innego wymiaru, czy na koniec świata to żaden problem. Mogłaby się jednak martwić o swój zębowy biznes... Co jak małe wróżki sobie nie poradzą? Wydawały się kompetentne, ale bez królowej to różne rzeczy mogły się dziać. Kiedy wskazał jej kierunek, niespecjalnie długo się zastanawiała – po prostu ruszyła przed siebie, po chwili skręcając w odpowiedni zaułek. Zapominała powoli jak dziwnie wygląda świat z takiej... perspektywy! Ciągle poruszała się nad ziemią, więc siłą rzeczy trudno było ocenić jej wzrost. Teraz natomiast doskonale prezentowała się jako osoba drobnej, bardzo pierzastej budowy, raczej niewysoka, szła spokojnie i nie wyglądała jakby się spieszyła... A się spieszyła! W zaułku minęła go tak, aby zostać zakryta jego plecami, po czym zdjęła kaptur i ukazał mu się piękny, dumny, zielony pióropusz zamiast, przewidywalnie, włosów. Purpurowe oczy zmierzyły go dokładnie. - Pan Hood. Trzy wybite mleczaki... – westchnęła z nostalgią. To był dobry zbiór. - Przysyła mnie Glinda. – nie trzeba było tłumaczyć o kogo chodzi. - Jestem tu aby pomóc bohaterom wszystkich krain przejść do jej pałacu w Oz. |
| | Re: Wioska Pią 29 Sty - 11:32 | |
| Szkoda, że Zębuszka nie potrafiła się jakoś teleportować, bo wiadomo, że te jej koliberowe skrzydełka były pomocne i to bardzo, ale fakt, faktem nie były tak szybkie jak inne, magiczne środki transportu. Poza tym dodatkowa moc rozmawiania ze swoimi pracownikami przez spore odległości, a nawet krainy, byłaby bardzo pomocna! Nawet nie zaprzeczaj, bo przecież wiadomo, że to byłoby prostsze, tylko od kiedy to Wróżki idą na łatwiznę? W tym chyba był największy kruczek. Po chwili zauważył, że zakapturzona postać przyszła dokładnie do miejsca, w którym się jej spodziewał, przez chwilę miał ochotę ją przestraszyć i tak po prostu wyskoczyć zza rogu, jednak powstrzymał się. No przecież był szlachcicem, a im nie przystoi tak się zachowywać, przynajmniej przy ludziach! Powiedzieć, że się przestraszył widząc opierzoną postać to chyba zbyt wiele. Można stwierdzić, że Hood przyzwyczaił się do dziwactw tego i innych światów, choć trzeba przyznać, że dreszcz niepokoju przeszedł przez jego plecy. Na jej pierwsze słowa niemal parsknął jej w twarz śmiechem i być może kiedyś by tak zrobił, tym razem jednak trzymał się dzielnie, jedynie uśmiechając się w jej stronę. - Tak to ja, ale nie pamiętam gdzie były wybite, więc proszę nawet nie pytać. - naprawdę powstrzymywał się od śmiechu, w końcu jak można mówić o zębach na samym początku rozmowy! Niespotykana osóbka mu się trafiła, ot co! - Rozumiem. - przytaknął poważniejąc z miejsca i kiwając głową, już wcześniej czuł, że coś się dzieje, teraz był przekonany, że ma to jakiś związek ze 'złymi bohaterami'! - Ale to już, teraz, w tej chwili? - spytał lekko zdziwiony tym pośpiechem, w końcu nie może to być tak naglące, żeby nie mógł powiedzieć słowa swoim pobratymcom na dworze i oczywiście Lady Marion oraz Ariel. - Nie mamy ani chwili czasu? - w prawdzie wiedział jaka padnie odpowiedź, skoro sama wróżka pojawiła się w wiosce i nie pojawiła się oficjalnie w jego włościach, oznaczało, że to było nagląca sprawa. |
| | Re: Wioska Pią 29 Sty - 20:37 | |
| Nie można mieć wszystkiego. Latanie sprawiało jej wielką przyjemność. Bo cóż nieprzyjemnego może być w wietrze między piórami? Nie wyobrażała sobie po prostu tak odpuścić sobie latanie... Ale kiedyś nie wyobrażała sobie nocy bez oglądania spokojnych, dziecięcych twarzy. Wszystko się zmienia, nawyki przechodzą w inne nawyki i może i ona kiedyś nauczy się teleportować. Jak na razie to musiała radzić sobie zwyczajnymi i dostępnymi sposobami. Ale z drugiej strony... Co zwyczajnego mogło być w hybrydzie człowieka, zielonego ptaszka i w dodatku ze skrzydłami ważki?! Chrząknęła pod nosem z lekkim uśmiechem. Ludzie lubią wspominać swoje dzieciństwo, a ona, cóż, lubiła patrzeć jak uśmiechają się na myśl o tych beztroskich czasach. To chyba właśnie to najbardziej lubiła w swojej pracy. Oczywiście pomijając uczucie siły, kiedy dziecięca wiara jest bezpieczna. Kto by w takim wypadku myślał o takich rzeczach jak... ułatwienie sobie życia! Pff... To nie tutaj... - Nie przyszłam tutaj na wywiad środowiskowy, spokojnie! – zaśmiała się pod nosem. Co jest z złego w mówieniu o zębach?! Czy to koniec rozmowy czy początek – zęby to zawsze dobry temat na przełamanie lodów. Zwłaszcza, kiedy takie przypadki się pamiętało bardzo dobrze... Och, nie oszukujmy się. Toothiana pamiętała każdy sprawdzony przez nią przypadek – mniej lub bardziej wyjątkowy, nieważne. - A skąd, nie, nie! Jeszcze wielu zostało do powiadomienia. Ważne, żebyś przybył o zmierzchu, dzisiaj, tam gdzie głazy tworzą skalny krąg. Jeśli możesz – weź ze sobą wszystkich, których uważasz za odpowiednich. |
| | Re: Wioska Sob 30 Sty - 0:48 | |
| Trzeba przyznać, że każdy ma inne priorytety i to w prawdzie całkiem dobra sprawa, w końcu są różni, tak jak powinno być. Gdyby wszyscy byli tacy sami, życie stałoby się naprawdę nudne, a tak nie powinno być! Spotykanie takich magicznych stworzeń jak przykładowa Zębuszka, to pewnego rodzaju ewenement dla zwykłych wieśniaków, ale Hood takowym nie był, no przynajmniej nie po porządnym zapoznaniu! W każdym razie my tutaj o środkach transportu, a nie Robinie! Na szczęście on nie musiał skakać w żadne portale, które w jego oczach były tylko ujmą na całym podróżowaniu, bo nie raz składał jakiegoś rozbitka, który zboczył ze ścieżki międzyportalowej, o ile coś takiego istniało. Do czasu aż przybysze mówili mądrze Hood im wierzył, choć jego perfekcyjna, wręcz kobieca intuicja zawsze podpowiadała mu, czy warto. Taak, każdy miał własne zamiłowania. Zębuszka kochała zęby i to wydawałoby się być takie właściwe, w prawdzie to było właściwe, tylko strasznie dziwne dla osób postronnych, które nie przykładały do taki spraw zbyt dużej wagi. - To dobrze, już się przestraszyłem, że muszę odpowiedzieć na jakieś skomplikowane pytanie, a dzisiejszy dzień nie jest dobrym dniem na myślenie. - stwierdził poważnie, starając się nie myśleć po co tak naprawdę przyjechał do wioski. Teraz już był pewien, że coś było nie tak i obecność Wróżki z pewnością nie poprawiała jego poczucia bezpieczeństwa, które powinien mieć i dzielić się z nim ze swoimi ludźmi. - Dobrze, możesz mi powiedzieć choć rąbek tego o czym to spotkanie ma być? Czy to coś złego, co powoli wkrada się do Fairylandu? - pytał błyszcząc ząbkami w jej stronę. |
| | Re: Wioska Sob 30 Sty - 14:33 | |
| Lubiła spotykać takie osobowości jak ten pan tutaj. Każdy, kto znał tę historię, wiedział jak wiele taki Robin ma za uszami, a mimo to potrafił odnaleźć właściwą ścieżkę w życiu. Został bohaterem, a nie antagonistą. Toothiana szczerze wielbiła tą różnorodność ścieżek, które obierali sobie ludzie i czasami słuchając różnych historii, była pod wielkim wrażeniem, jak potrafią trzymać się swoich przekonań nawet w chwilach zwątpienia w cele, do których zdążą. Historia jej życia nie wydawała się tak bohaterska... Jednak kiedy już otrzymała drugą szansę, wiele, wiele lat temu, nie zwątpiła ani razu w swoją misję. Kochała swoje zajęcie, nie ważne jak dziwnie brzmiała ekscytacja ludzkimi zębami. - Uwierz mi, że mój dzień prezentuje się bardzo podobnie. – uśmiechnęła się urokliwie. Z resztą, było to widać! Zachciało się jej zabrać do Fairylandu bez żadnego planu... Dobrze, że spotkała kogoś, kogo spotkać miała, inaczej pewnie długo by sobie tutaj błądziła. A im więcej osób dowiedziało się o zebraniu, tym więcej osób na niego przyjdzie i będą mogli obmyślić plan... Dobry plan, bo zagrożenie na pewno rosło w siłę. Wróżka nałożyła kaptur na głowę ponownie, przyklepując nieco pióra, po czym zbliżyła się o krok do pana Hooda, jakby specjalnie nie chciała, żeby ktoś ich usłyszał. Nie zależało jej na wywoływaniu paniki... - W Green Gables pojawił się czarnoksiężnik. To Rumpelstilskin... Prawdopodobnie umie poruszać się między światami, więc wszystkie krainy są zagrożone. Widziałam go na własne oczy... Więcej, zarówno ja jak i ty, będziemy mogli dowiedzieć się na miejscu. – wyjaśniła spokojnie, po czym spojrzała na mężczyznę i kiwnęła głową porozumiewawczo. Teraz mogła zostawić go z własnymi myślami, więc minęła złodzieja i pochylając lekko głowę odeszła w dalszą część wioski...
z/t |
| | Re: Wioska Nie 31 Sty - 22:10 | |
| Szkoda że z zębów można było dowiedzieć się przeszłości, zaś przyszłość pozostawała pod jednym wielkim znakiem zapytania. Gdyby Robin wiedział co go czeka być może nie pakowałby się w tyle problemów, którym sam sobie nie był winny. W końcu to świat, a raczej Szeryf był przeciw niemu i nie zanosiło się, żeby ktokolwiek więcej mu się postawił poza słynnym "Panem Porządku", dlatego Hood wrócił na dobrą stronę, o ile kiedykolwiek podkradanie bogaczom i rozdawanie biedakom pieniędzy było czymś złym... Jednak nie ma co się w tym temacie rozczulać, bo każdy miał jakieś swoje problemy i boleści, na które kiedyś musiał trafić. Z pewnością Zębuszka wciąż trafiała na przeszkody, w końcu ogarnąć tyle dziecięcych zębów to nie byle co! Tym bardziej jeśli ma się własnych pracowników, którym trzeba ogarnąć cały plan, dlatego nawet się nie zdziwił kiedy Zębuszka powiedziała mu, że jej dzień również nie był wielce owocny. Jedynie smutny uśmiech potwierdził jego obawy, każdy przy minimalnej władzy zawsze miał przerąbane. - Rumpelsilskin... - powtórzył w zamyśleniu, jakby kiedyś słyszał to imię? Nie, z pewnością mu się coś pomyliło, w końcu spotykanie się z takimi gwiazdami zbrodni nie było czymś co Hood miał w priorytetach na swojej liście do zrobienia przed śmiercią. W prawdzie to on w ogóle nie miał takiej listy, może teraz powinien ją założyć? Szykowały się ciężkie czasy, a na takowe najlepiej się czymś zająć. W momencie kiedy wróżka odeszła w swoją stronę przez chwilę stał w tym samym miejscu, by finalnie znów wsiąść na konia i wrócić na swój dwór, w końcu jego obawy się ziściły i kto by pomyślał, że w ten dzień trafi na Zębuszkę? Cóz za śmieszne zrządzenie losu!
//zt |
| | | | |
Similar topics | |
|
| Permissions in this forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |