Ariel Wto 19 Sty - 2:14 | |
| Ariel (ft. Holland Roden) Za górami, za lasami, żyła niezwykła postać zwana Ariel, której przygody spisano w księdze Mała Syrenka. Zamieszkiwała Neverland, a później Fairyland. gdzie była syrenką i złodziejką, posługującą się magią neutralną.
| “Hm. Teenagers. They think they know everything. You give them an inch, they swim all over you.”SebastianTaka ze mnie panna z mokrą głową. Pomysłów mam na minutę milion, ale żadnego z nich nie zrealizuję, bo potknę się o własne nogi. Wstanę, otrzepię się i pobiegnę dalej, na świat patrzę przez różowe okulary. Duszę mam lekką jak i głowę, moje stopy nie dotknęły ziemi ni razu. Czasami chciałabym umieć się przejmować, usiąść w jednym miejscu na dłużej i dumać, ale nie potrafię. Zamiast się martwić to kombinuję, chyba nie jestem też kobietą bo foszki różniaste i robienie z igły widły są mi zupełnie obce. Coś mówiłeś? Nie zauważyłam, nie słuchałam, robię to tylko wtedy, kiedy mam na to ochotę. Nie spodziewaj się, że nagle zupełnie magicznie zacznę ogarniać co się dzieje. Dobra jestem tylko w zapominaniu, zapomnieć potrafię o wszystkim i kiedyś pewnie też zapomnę swojej głowy. Całkiem sporo mam za uszami, ale cicho sza, co złego to nie ja. Popatrz na mnie, czy te oczy mogą kłamać. To inna sprawa, że taki ze mnie wilczek w owczej skórze. Czasami robię na złość tylko po to, żeby zrobić. Nie słucham się nikogo i niczego, jedyne zdanie jakie sobie cenię to moje własne. Może dobrze, że jestem królową, bo przynajmniej nikogo nad sobą nie mam. Ups, a raczej nie miałam. |
Powinnam była słuchać się tatusia, kiedy mówił mi, że wychodzenie za mąż w wieku lat szesnastu (w dodatku za księcia, którego zna się jedynie przez trzy dni) nie jest wcale takim znowu najlepszym pomysłem. Ale tak już mam, że zawsze wiem swoje, wtedy też wiedziałam, bo przecież to wielka, jedyna i w ogóle prawdziwa miłość, za którą przehandlowałam swój głos starej wiedźmie morskiej, więc co on – mój ojciec i król całej Atlantyki – może o tym wiedzieć. Wystarczył strajk głodowy, smutna mina i kilka tęsknych spojrzeń, rzucanych w kierunku brzegu, by tatuś spełnił moją zachciankę nawet bez tego strajku głodowego. Tak właśnie tupnęłam nóżką (całkiem nowiutką, bo przecież właśnie ją dostałam) i wyszłam za Eryka. Tylko chyba powinnam wiedzieć, że tatuś zwykle ma rację. Bo w sumie mając lat prawie osiemnaście, będąc już ponad rok po ślubie stwierdziłam, że trochę się rozmyśliłam. Mieszkanie w pięknym pałacu, noszenie drogich sukien i posiadanie specjalistów od etykiety, którzy tłumaczą mi, że włosów wcale nie czesze się wichajstrem (w tej kwestii nadal bardziej ufam Blagierowi, on jest przecież ptakiem światowym) niewiele różni się od życia w zamku mojego ojca, za to jest niebywale nudne. Moja wielka miłość również zaczęła mnie irytować, nie tylko zabieraniem mi kołdry, ale bagatelizowaniem wszystkiego, co mnie dręczy. Gdy tylko po raz milionowy próbowałam zacząć temat tego, że siedzenie w pałacu mnie nudzi i muszę wyrwać się stamtąd, choć na chwilę, traktował to jak kolejną moją zachciankę i zbywał całusem w czoło, powtarzając, że musi zająć się krajem. Jakby jeszcze dobrze się nim zajmował, to może bym mogła na to wszystko przymknąć oko, ale aż krew mi wrze w żyłach, kiedy widzę jak traktuje swoich poddanych. Bo co z tego, że dla mnie jest księciem z bajki, skoro inni aż drżą, gdy tylko pojawia się w pobliżu? Więc uciekłam. Trochę po to, żeby poszukać przygód, trochę by po raz kolejny obudzić w mężu bohatera, bo przecież kiedy moje życie jest zagrożone, to mu się przypomina walka z wiedźmą morską i te sprawy. Jak zbir pod osłoną nocy wymknęłam się z zamku, dotarłam na drugą stronę wyspy, tam gdzie rezydują Indianie i Zagubieni chłopcy… i właśnie wtedy wszystko się skomplikowało. Nie pytajcie mnie, jak, kiedy i dlaczego, ale ocknęłam się w zupełnie innym świecie. Długo nie dane było mi błądzić po omacku, bo w jednym z lasów zostałam zaatakowana przez Robina Hooda i jego drużynę. Nie chciałam zdradzać im kim jestem i co tu robię, w końcu nie miałam pojęcia jak ci ludzie zapatrują się na syreny, więc zapytana o imię, podałam im pierwsze, które przyszło mi do głowy. Mojej służki. Przyłączyłam się do grupy złodziejaszków, muszę przyznać, że ten tryb życia całkiem mi odpowiada. Kiedy więc Robin osiedlił się na zamku i postanowił zacząć bawić się w porządnego obywatela, to ja stanęłam na czele tej części jego drużyny, która wcale nie chciała zrezygnować z napadania na przyjezdnych w lasach Sherwood. Chcę wrócić do domu. Pewnie nie tylko Eryk umiera ze strachu, ale i cała moja rodzina. Dlatego też w tajemnicy przed wszystkimi myślę jak zrobić użytek z magii, której nauczył mnie mój tatuś.
|
|
Re: Ariel Pią 22 Sty - 20:19 | |
| Cieszę się, że udało nam się doprowadzić tę kartę do końca i zdecydowałaś się jednak z nami grać. Właśnie tak wyobrażałem sobie bajkową Ariel - jako taką niezbyt zdecydowaną nastolatkę, która niekoniecznie wie, czego w życiu chce i ciągle tego szuka, a nie zawsze wychodzi jej tak, jak powinno. Mam nadzieję, że odnajdzie jednak sposób, by powrócić do swojego Eryka. Oby przed tym, gdy zło odnajdzie sposób, by zniszczyć wszystkie szczęśliwe zakończenia. |
|