| Korytarz na piętrze | Korytarz na piętrze Sob 19 Mar - 17:09 | |
| |
| | Re: Korytarz na piętrze Pon 28 Mar - 22:43 | |
| /dzień po imprezie! Okay. Czy ja myślałam sobie zaledwie wczoraj, że moja młodsza siostra jest nieodpowiedzialna? Czy ja chciałam mówić jej, że się tak nie robi? Czy ja chciałam jej pilnować? Rany, jestem chyba nawet gorsza niż ona. Miałam wszystkim się zająć w razie jakiegoś kryzysu, a zamiast tego wypiłam tyle ponczu, że aż ledwo mogłam chodzić. I choć niby pamiętam wszystko, to nie jest aż taka znowu pewna czy to aby na pewno jest wszystko! Och, dlaczego to zrobiłam? Mam jakiś cień nadziei, że może Gerda mnie jednak nie widziała, zbyt zajęta tym swoim Kaiem, ale jakoś w to wątpię. Czy przegapiłaby okazję do wytknięcia siostrze tego, że zrobiła coś tak strasznie nieodpowiedzialnego? Na dzień przed pracą? Właśnie. Praca. Szefowa dała mi niesamowitą szansę, a ja przychodzę teraz w takim stanie do szkoły? Ach, bardzo, bardzo źle! Mocno źle! Wchodzę do budynku na raczej chwiejnych nogach, bo jestem prawie pewna, że tańczyłam albo skakałam czy Zeus wie co jeszcze. Mdli mnie potwornie, mięśnie mnie bolą, a do tego w mojej głowie siedzi mały potwór, jakaś Erynia, która rozsadza mi tę głowę od środka. Albo trochę dramatyzuję, bo prawdopodobnie wcale nie wyglądam aż tak źle. Co nie zmienia faktu, że zdecydowanie przesadziłam i czuję się strasznie. Moja teczka wydaje się być nagle bardzo ciężka i aż muszę się oprzeć o drzwi, najwyraźniej prowadzące do gabinetu szkolnego psychologa. Niestety, akurat w tym momencie drzwi otwierają się, a ja lecę na bok, i pomimo że udaje mi się utrzymać równowagę, to mam teraz obolałe ramię. Super. Mimo to uśmiecham się tak jak zwykle, bo przecież nie mogę pozwolić na to, żeby ktokolwiek widział jak się denerwuję. Muszę mieć dobre podejście do świata i ludzi, prawda? |
| | Re: Korytarz na piętrze Sob 2 Kwi - 17:15 | |
| Wiedziałem, że czytanie do czwartej w nocy nie było dobrym pomysłem. Zwłaszcza nie, kiedy na następny dzień muszę iść do pracy. Od rana byłem praktycznie nieprzytomny. Trzy godziny snu najwyraźniej nie są wystarczającą ilością. Zanotowane. A przecież muszę co jakiś czas przeprowadzać z młodzieżą te lekcje o stresie i tyle razy mówię, że sen - albo w tym przypadku jego brak - to jeden z czynników, które go wywołują lub wzmacniają. A uważam się za takiego inteligentnego! Na szczęście zauważyłem, że nie byłem jedyną osobą, która tego dnia była nie do końca w najlepszej formie. Za pierwszym razem prawie się przewróciła na schodach, ale zanim zdążyłem podbiec, żeby jej pomóc, wyprzedził mnie jakiś uczeń. Wcale nie spojrzałem się na niego z nienawiścią, nie, nie. Za drugim zaczęła chyba przysypiać siedząc na ławce pełniąc dyżur, ale znowu ktoś ją obudził zanim ja miałem szansę to zrobić. Czy jak ja byłem młody to też taki byłem? Kiedy nie miałem być uprzejmy, to byłem, ale poza tymi kilkoma momentami byłem okropny? I to wcale nie tak, że jakoś specjalnie ją obserwowałem. Po prostu zawsze przypadkiem była niedaleko... Tak jak i teraz, za trzecim razem, prawie przewracam ją wychodząc ze swojego gabinetu. Szybko orientuję się, że ktoś opierał się o drzwi i obchodzę je szybko i łapię Aiden, mimo iż wydaje się być już w równowadze. - Aiden? Wszystko w porządku? - Moja dłoń cały czas leży na jej ramieniu. - Wyglądasz jakby przydała ci się kawa. Albo herbata. Ja osobiście wolę to drugie. - Czemu tak dużo mówisz! - To przerwa na lunch, może zechciałabyś mi towarzyszyć? - Kończę swoje pytanie perlistym uśmiechem, chociaż jestem prawie pewien, że widniał on na mojej twarzy od razu kiedy ją zobaczyłem. Nie mogę tego powstrzymać i jeśli mam być szczery, nie przeszkadza mi to. |
| | Re: Korytarz na piętrze Sob 2 Kwi - 17:54 | |
| Za każdym razem widziałam Aleca w pobliżu - pewnie że widziałam. No ale co, miał rzucić wszystko i ruszyć mi na ratunek? Dajcie spokój, dlaczego miałby tak postąpić! Teraz jednak jestem prawie pewna, że wcale nie musiał mi pomagać, bo przecież odzyskałam równowagę sama. Szybko jednak pokręciłam głową, kiedy już się odsunął. Miałam przecież chłopaka, a Alec nie miał wcale powodu, żeby... co dokładnie robić? Daj spokój, Aiden! - Alec - mówię głosem, który zdradza entuzjazm, choć nie rozumiem z czego dokładnie. Odchrząkuję po chwili - brawa dla mistrzyni subtelności - i uśmiecham się jak gdyby nic się nie stało. - Pewnie, jasne że tak! - i tym razem cieszę się bardziej niż powinnam, no ale hej - na co dzień jestem entuzjastyczna, na pewno to zamaskuje ten fakt! - I tak, wszystko w porządku! - kiwam głową, choć chyba mi nie uwierzył w to, co mówię. Bo przecież co mam powiedzieć? Że miałam pilnować młodszej siostry, a zamiast tego byłam wstawiona jak nigdy w życiu i teraz mam okropnego kaca? Z jakiegoś powodu wolę tego Alecowi nie mówić!
|
| | Re: Korytarz na piętrze Pią 8 Kwi - 22:03 | |
| Kiedy wypowiedziała moje imię i na jej twarzy zagościł tak dobrze mi znany uśmiech, myślałem, że to ona będzie musiała mnie zaraz podtrzymywać. Widziałem go tak wiele razy, ale nadal nie miałem go dosyć. Widziałem tyle jego wariacji i nadal uważam, że tyle jeszcze muszę zobaczyć. Tyle chcę zobaczyć. Nie sądziłem, że można czegoś tak bardzo w życiu chcieć. Chcę na nią codziennie patrzeć. Non stop. Chcę patrzeć na jej uśmiech, na jej oczy, które otwierają się szerzej, kiedy z kimś rozmawia, na nieśmiały śmiech, który ucieka spomiędzy jej ust i jest piosenką dla moich uszu. Chcę patrzeć na to, jak z entuzjazmem opowiada o fizyce, o swoich uczniach i jej ulubionych książkach. Chcę odgarniać włosy z jej twarzy, chcę kłaść dłonie na jej policzkach. Chcę poczuć smak jej ust i kosmyki jej włosów między moimi palcami. Chcę, chcę, chcę. Boże, Alexander, uspokój się. Biorę głęboki oddech i z lekkim grymasem, który pojawił się na mojej twarzy na sekundę, zabieram dłoń z jej ramienia i otwieram ponownie przed nią drzwi, tym razem nie uderzając jej nimi. - Za tobą - mówię jak prawdziwy gentleman, bo przecież tak mnie wychowano, prawda? Kiedy wchodzi do środka siada w fotelu na przeciwko mojego, bo go przed nią lekko odsunąłem, zachęcając, żeby usiadła, po czym zabrałem się za robienie nam napoi. - Herbata? Kawa? - pytam, ale dobrze wiem, jaka będzie odpowiedź i już przygotowuję jej ulubiony napój. Kakao przygotowane z 4 łyżeczek. Kiedy nasze czekolady są gotowe, podaję jej kubek z malunkami pastelowych waleni, który kupiłem kiedyś na etsy, a sam oplatam dłonie dookoła tego z rysunkiem Piotrusia Pana, który jest moim ulubionym, i którego nawet Aiden bym nie odstąpił. - Więc? Aiden, chcesz mi powiedzieć co doprowadziło cię do tego stanu? - pytam z uśmiechem błąkającym się po moich ustach. - Wyglądasz, jakbyś jeszcze nie opuściła snu z poprzedniej nocy - dodaję szybko, chcąc zastrzec, że w żadnym wypadku nie krytykuję jej wyglądu. Boże, jak mógłbym? Zawsze wygląda tak olśniewająco. |
| | Re: Korytarz na piętrze Pią 8 Kwi - 22:29 | |
| Widzę, że coś zmieniło się w jego wyrazie twarzy, kiedy go witam i nie jestem w stanie określić co dokładnie to jest i nawet się tym nie przejmuję, choć przecież powinnam, bo Aiden Ward zawsze poprawnie określa ludzkie emocje! Tym razem jednak tak nie jest, a ja jestem zbyt zajęta szerokim uśmiechaniem się jak głupia, żeby zastanowić się nad tym, czemu coś nie jest takie jak zwykle. To trochę błędne koło, tak w sumie - on uśmiecha się, kiedy ja się uśmiecham, a kiedy on się uśmiecha, to uśmiecham się ja. Tylko, że nie nazwałabym tego błędnym kołem, bo przez chwilę jest to najbardziej słuszna rzecz na świecie. Tylko, że mam chłopaka, na którego nie narzekam i wcale nie powinnam tak myśleć. No ale ej, może po prostu bardzo lubię Aleca, no nie? Jak przyjaciela? Nie musi ci się ktoś podobać, żeby tę osobę lubić! - Rany, zawsze brzmisz jak nie z tego wieku - mówię ze śmiechem i żartobliwie dygam, łapiąc za krańce mojej spódniczki, dopasowując się do tych czasów, choć nawet nie wiem co to za czasy. Uczę fizyki, a nie historii, no nie? - Chociaż to dobrze. Mało kto jest teraz uprzejmy. Większość facetów, których znam, minęłoby mnie po prostu dzisiaj na tym korytarzu i pewnie nawet nie zauważyło. To znaczy, pewnie Eric nie, no a ty to już na pewno nie - stwierdzam i po chwili orientuję się, że właśnie stwierdziłam, że Alec jest bardziej uprzejmy niż mój chłopak. Ups? Mam nadzieję, że Alec tego nie słyszy, bo byłoby pewnie raczej awkward (albo awkWARD, bo Ward musi być awkward). Wchodzę za nim do środka i siadam wygodnie, a kiedy otwieram usta, żeby odpowiedzieć na pytanie, on już się zabiera za robienie tego, o co zamierzałam poprosić. Czuję dziwne ukłucie i nie wiem dlaczego. Przecież Eric też na pewno wiedziałby, że chciałabym kakao. No nie? Biorę od niego kubek - na pewno w czasie kiedy on robi napoje zarzucam go tysiącem słów na raz - i urywam wypowiedź, żeby się napić. - Twoja zawsze jest najlepsza - stwierdzam z uśmiechem i pewnie teraz mam czekoladowe wąsy, ale nie zwracam na to uwagi, bo to jest naprawdę pyszne kakao, warte wypicia.
Pewnie szwedzkie. - Ach, no wiesz, to nie jest, ehm, bardzo ciekawa historia? - mówię i nagle uświadamiam sobie, że chyba nigdy jeszcze nie udało mi się kłamać Aleca, bo jakoś zawsze się wtedy albo rumienię, albo robię całkiem nerwowa, tak jak teraz na przykład - czuję, że mam czerwone policzki i o rany, tak bardzo nie chciałabym, żeby Alec wiedział, choć chyba nie powinno mi aż tak bardzo zależeć na tym, co o mnie myśli.
|
| | Re: Korytarz na piętrze Sob 9 Kwi - 22:38 | |
| Uśmiecha się tak do wszystkich, prawda? Jest po prostu wesołą osobą. Widziałeś ją z tymi dziećmi, zawsze jest taka uprzejma i dobra. Ten uśmiech to tylko uprzejmość. Powtarzam sobie tak za każdym razem, kiedy go widzę, ale nadal nie potrafię sobie uwierzyć. Odwzajemniam go jednak i czuję, że moglibyśmy tak trwać cały czas po prostu patrząc się na siebie i uśmiechając. Cóż, przynajmniej ja bym mógł. - Odkryłaś mój sekret, Aiden. Tak naprawdę jestem Panem Czasu. Naprawiłem ten jeden przycisk w TARDIS i ponownie dostosowuje swój kamuflaż do miejsca i czasu, w którym się znajduje. Dużo czasu spędziłem ostatnio w dziewiętnastym wieku, cały czas się przyzwyczajam do dwudziestego pierwszego - mówię grobowo poważnym tonem, siadając naprzeciwko niej i patrząc jej w oczy. Po kilku sekundach utrzymywania tego nastroju, nie wytrzymuję i uśmiecham się do niej szeroko. - Um, Aiden - zaczynam. - Masz tutaj trochę... - mówię, wskazując na jej czekoladowego wąsa, bo tak chyba należy postąpić, prawda? Może jej to przeszkadzać i może chcieć go zetrzeć. Ja osobiście odnajdywałem ten widok jako wyjątkowo uroczy. - Te kilka tygodni pracy w Starbucksie chyba się na coś przydały - odpowiadam cicho, patrząc w swoje kakao. Nie wiem czemu, ale nie lubię o tym rozmawiać. Poszedłem do tej pracy tylko dlatego, że było to coś, czego nigdy nie robiłem i chciałem spróbować. Powiedzmy, że praca, w której potrzebna jest zręczność i szybkość nie były dobrym pomysłem. Nie wiem czy wstydzę się bardziej tego, czy tego, że była to jedyna praca w moim życiu poza tą, którą mam teraz. Nigdy nie musiałem dorabiać, kiedy byłem na studiach, a i teraz tak naprawdę nie ma potrzeby, żebym był zatrudniony jako psycholog szkolny. Czy to złe, że wstydzę się tego, że miałem wygodne życie? Tylu ludzi by się tym chwaliło. - Och nie bądź taka, Aiden. Widzę, że jest inaczej niż mówisz. - Odchylam się na swoim fotelu i patrzę na nią, unosząc lekko kącik ust i popijając swoim kakao. |
| | Re: Korytarz na piętrze Sob 9 Kwi - 23:02 | |
| Wielka szkoda, że nie można siedzieć i uśmiechać się przez cały czasy, bo to jedna z najfajniejszych rzeczy, patrzenie na uśmiech Aleca. Ekhm, ogółem na uśmiechy ludzi. Przecież każdy ma ładny uśmiech, no nie? - Naprawdę? - pytam z entuzjazmem, jakby to, co powiedział było prawdziwe. - Zawsze chciałam jakiegoś poznać. Weź przyjdź na moje zajęcia i pomóż mi wytłumaczyć dzieciakom na czym polega efekt fotoelektryczny, bo mają problemy z obliczaniem stałej Plancka i zapamiętaniem stałej "h" i w ogóle. Na pewno rozumiesz fizykę jeszcze lepiej niż ja, dzięki podróżom w czasie, no nie? - uśmiecham się szeroko, bo faktem jest, że czasem ciężko mi wczuć się w umysły tych dzieci i w to, że mogą mieć z fizyką problem, chociaż dla mnie przedmioty ścisłe to nie był żaden problem. - Och, o rany, czy ja ci naprawdę o tym nie powiedziałam?? - zrywam się nagle, a Alec pewnie patrzy zdziwiony (i zaniepokojony, bo prawie wylewam kakao) - Dyrektorka stwierdziła, że pozwoli mi zostać nauczycielką na pół etatu, już nie stażystką. I być może rozważy normalne przyjęcie mnie do pracy! - mówię radośnie, uśmiechając się przy tym bardzo szeroko, bo przecież kocham uczyć i to są dla mnie bardzo dobre wieści. - Trochę co? - unoszę brwi, po czym śmieję się cicho - Wiem o tym, ale to kakao jest zbyt dobre, żeby to wycierać. Zaraz znowu będę brudna - wzruszam ramionami z rozbawieniem i dalej piję pyszny napój, bo jakoś specjalnie nie przejmuję się tym jak wyglądam. No i może też uśmiech Aleca jest piękny. - Wyglądasz jakbyś zamordował kogoś mikrofalówką, a nie pracował w kawiarni. Tak swoją drogą to chyba nie słyszałam o zabiciu kogoś mikrofalówką, no ale chyba byłoby to możliwe, gdyby tak trafić w tył głowy, tam gdzie jest najbardziej wrażliwa część mózgu - mrużę przez chwilę oczy, zastanawiając się nad sensem tego co mówię i z żalem odstawiam kubek z kakao gdzieś na bok, po tym jak już je wypiłam. - Czuję się jak na przesłuchaniu - stwierdzam z rozbawieniem, kiedy tak na mnie patrzy - Powinieneś jeszcze poświecić mi latarką w twarz - śmieję się, jednak widzę, że chyba nie udało mi się wyminąć żartem tej sytuacji. - Okay - wzdycham, poddając się - Możliwe, że chciałam być odpowiedzialna, a wyszło tak, że byłam, no, przeciwieństwem odpowiedzialności. Tylko proszę, nikomu nie mów, bo dopiero co dostałam tę szansę i nie chciałabym jej stracić - mówię z minimalnym smutkiem, który trwa tylko przez chwilę, bo potem wracam do lekkiego uśmiechu, który zawsze jest na mojej twarzy. |
| | | | |
Similar topics | |
|
| Permissions in this forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |