Magnolia Susannah Radcliffe Wto 22 Mar - 11:15 | |
| Magnolia Susannah Radcliffe Za górami, za lasami, żyła niezwykła postać zwana Megara, której przygody spisano w księdze Hercules. Zamieszkiwał Wonderland, gdzie była czarownicą. Sielanka została przerwana, gdy nad królestwem Fairylandu pojawiły się ciemne chmury, straszna klątwa, która wymazała wszystkim pamięć. I choć postać ta nie uczestniczyła w rzucaniu strasznego zaklęcia, zmuszona była do rozpoczęcia zwykłego życia w Pinewood, pamiętając swoje poprzednie życie w 0%. W miasteczku znacie go jako dwudziestotrzyletniego mieszkańca, zwanego Susannah Radcliffe (ft. Magdalena Zalejska). Zamieszkuje dzielnicę Needlepoint Coast, pracując jako będąc bardzo bogatą.
| If there's a prize for rotten judgment I guess I've already won thatDla Ciebie to tylko kolejny dzień, w którym będziesz łapać motyle i beztrosko hasać po łące, a dla mnie? Walka o przetrwanie. Pytasz kim byłam czy o to kim jestem? Zacznijmy od tego kogo widzisz. Stoję przed Tobą ja. Długie, ciemne włosy, falami spływają po moich ramionach, a oczy koloru stali wbite w Ciebie, doszukują się ukrytych zamiarów. Jestem ostrożna. Usta mam ułożone w wąską linię, ale są kusząco pełne, a Ty naprawdę masz ochotę ich skosztować. Nie jestem kolejną królewną, co widać po nieodłącznym sztylecie za pasem i przybrudzonej kurzem sukience. Choć nie zawsze jestem w takową ubrana. Częściej przypominam wyrośniętego elfa, który przywdział skórzane spodnie na tyłek. Osobiście wolę siebie w tym drugim zestawieniu, bo jak się domyśliłeś nie jestem i nigdy nie będę damą w opałach, a pierwszy wariant mógłby Cię przez przypadek wprowadzić w błąd. Nie myśl sobie, że się o Ciebie troszczę. Po prostu nie lubię rozmawiać z obcymi. Zwyczajnie mi się nie chce odpowiadać na masę głupich pytań, które Ty już pewnie układasz sobie w głowie żeby zadać je w dobrej kolejności. Nie należę do tych osób, z którymi sobie pożartujesz i powspominasz dawne czasy. Na dobrą sprawę w chwili obecnej ŻADNYCH czasów nie pamiętam. Jeśli jednak będziesz wystarczająco interesujący żebym spędziła z Tobą trochę więcej czasu, może nauczysz się ode mnie jak radzić sobie w życiu. Jestem sprytna, to chyba już zauważyłeś. Przebiegła też, ale o tym się raczej nie dowiesz, bo już nie tak prostu będzie mi sobie z Tobą radzić. Kiedy mówię, że tak będzie to tak będzie. Przyzwyczaj się. Nawet jeśli chcesz czegoś odmiennego to jeszcze nie zdajesz sobie sprawy z tego, że chcesz tego co ja. Jestem uparta i wierz mi, że nie chcesz się ze mną sprzeczać. No chance, no way, I won't say it, no, no You swoon, you sigh, why deny it, oh, ohPtak jest podobno symbolem wolności, a ja nadzwyczaj ją sobie cenię, ale papuga w niewoli jest chyba odzwierciedleniem mojego życia. Powinnam zostać kotem i chodzić własnymi ścieżkami. Niemniej jednak, zawsze osiągam to czego chcę, ale o tym już wiesz. Znam milion sposobów na to, żeby zawrócić Ci w głowie. Mogę robić to powoli, oplatając Cię ramionami i szepcząc to co chciałbyś usłyszeć albo zrobić to siłą, ale wtedy mam mniejsze szanse, więc po co? I tak wiesz, że się zgodzisz. Będę Twoim snem na jawie, marzeniem które się spełni, zaleję Cię falą gorąca, a na Twoje usta wypełznie uśmiech. Musisz tylko się upewnić czy to prawda czy iluzja. Jest jeszcze moja słabość. Kocham ich wszystkich i nieważne ile razy sobie postanowię, że tak nie będzie, nie jestem w stanie się oprzeć. Jestem za to świetną aktorką i jeżeli nie będę chciała to nigdy się o tym nie dowiesz, że cokolwiek dla mnie znaczysz. Jeśli jest ktoś kto kłamie jak z nut to z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że jestem to ja. Jeśli ktoś ma szanse na otrzymanie nagrody za gnijącą prawdę to należy się ona mnie. Może kiedy poznasz moją historię stwierdzisz, że wcale nie jestem złą osobą, może kryje się we mnie ukryty skarb, który jesteś w stanie wydobyć. Jeśli rzeczywiście tak uważasz to życzę Ci powodzenia, bo nawet ja nie jestem w stanie w całości poznać samej siebie. It's too cliché, I won't say I'm in love I thought my heart had learned its lesson |
I'm tired of feeling like I'm fucking crazy I'm tired of driving 'til I see stars in my eyes
Od małego kochałam być centrum uwagi. Nic dziwnego, przecież urodziłam się jako pierwsze dziecko Radcliffe'ów, a moje rodzeństwo przyszło na świat wystarczająco późno żeby wykształcił się u mnie wysoce rozwinięty egoizm. Kiedy jednak już się pojawiło, a ja na chwilę znalazłam się na uboczu, nie potrafiłam tego zdzierżyć. Może to właśnie to był ten moment, w którym pojawiły się u mnie skłonności do kleptomanii? Miałam wszystko, ale dreszczyk emocji, który towarzyszył zabieraniu ludziom ich drobiazgów był na tyle pociągający, że nie mogłam mu się oprzeć. Kilka razy nawet znalazłam się w obliczu zagrożenia, że to może wyjść na jaw, ale kto by nie uwierzył moim wielkim, szarym, błyszczącym oczkom? Tak, w dość wczesnym wieku nauczyłam się też manipulacji. Było to jednak niezbędne, bo jak inaczej mogłam przekonać Effy żeby oddała mi swoją ulubioną lalkę? Dla przeciętnego człowieka było to niemożliwe, bo jeśli ktoś miałby urządzać imprezę w piekle to prawdopodobnie będziemy to własnie my. Nie byłam jakaś wybitna w szkole. To znaczy mogłam, ale nie chciało mi się. Sto razy bardziej wolałam szkicować sobie na stronach zeszytu w kratkę niż zapisywać na nim przeróżne wzory. Jakimś cudem udało mi się prześliznąć z jednej klasy do drugiej i tak dalej szło. Bardziej ciągnęło mnie do fizycznych ćwiczeń, dlatego ojciec, któremu opadały ręce na mój widok, zainwestował w rakietę do tenisa i milion lekcji. Brałam udział w zawodach. Byłam najlepsza, a cały wzrok skupiał się na mnie. Oczywiście nie raz też doszło do tego, że tą rakietą ktoś dostał po łbie. Najczęściej byli to chłopcy w moim wieku. Swego czasu wdawałam się dosyć często w bójki. Zrobiłam wkrótce po skończeniu szkoły kurs na trenera tenisa i mogłam z tego zacząć zarabiać pieniądze. Nie żeby mi ich brakowało. To chyba, dlatego że dalej pragnęłam być w centrum uwagi. Potem, nie tak dawno temu na mojej drodze pojawił się on. Zupełne przeciwieństwo mężczyzn z jakimi panna z mojego domu powinna się spotykać. Chyba nigdy nie widziałam go ogolonego. Na nogach miał prawie zawsze wytarte dżinsy. Nie pamiętam co robił, ale często widywałam go w pobliżu kortów. To było niechybne, że wdamy się w romans. Czy coś by z tego wyszło? Nie mam pojęcia. Po prostu nigdy też nie podejrzewałam, że ktoś mnie zdzieli rakietą w głowę. Co za niefart. Najgorsze jest w tym wszystkim to, że nie pamiętam zupełnie nic sprzed kilku miesięcy. Nie pamiętam jego. Co za ironia co? Pamiętam tylko... Krzyk. Jaskrawe, białe światło... I nagle nic. Dookoła otaczała mnie przyjemna, śnieżna biel, a nade mną pochylała się zmartwiona głowa pielęgniarki. Ah, jest coś jeszcze, co pamiętam nadzwyczaj dobrze. Nienawidzę kiedy ktoś mówi do mnie Magnolia, więc jeśli nie chcesz żebym Cię zdzieliła tym razem ja, lepiej tego nie próbuj. Nie wiem co naszło moich rodziców, ale dostałam najbardziej kretyńskie imię z całego mojego rodzeństwa. Jestem Suze i wcale nie jest mi miło Cię poznać.
Have you created a life for yourself where you can experience them? I have. I am fucking crazy. But I am free.
Mam niewytłumaczalne ciągoty do kradzieży. Pewnie nazwałbyś mnie kleptomanką, ale ja Ci tylko powiem - pieprz się. Pociągają mnie mężczyźni, za których moja matka miałaby mnie ochotę złapać za nogi, owiązać liną i zawiesić na drzewie. Nie żeby miała takie perwersje. Uwielbiam grecką mitologię i mam mnóstwo tomików na półkach w swoim pokoju. Cięty język i świetny prawy prosty myślę jednak, że odziedziczyłam po kimś z rodziny.
Chcesz znać moją historię? Dobrze. Wiedz jednak, że jeśli bym w zamian nie dostała tak dużo, w życiu byś jej nie poznał. Ostatecznie jednak udało Ci się ją kupić, gratulacje. Wiesz... Nigdy się o to wszystko nie prosiłam. Serio. Jeżeli myślisz, że ostatecznie moje życie skończyło się sielanką, a ja zasiadłam na Olimpie to jesteś w wielkim będzie. No, ale od początku. Megara. To imię znaczy furia. Mama wiedziała co robi kiedy mi je nadawała. Wychowałam się wśród złodziei. Byliśmy tak liczni, że bez problemu moglibyśmy założyć własne miasto, ba, nawet może i małe królestwo. Moje korzenie były szlacheckie. Nie ściemniam. Byłam księżniczką rozbójników. Pretendowałam nawet na stołek ich władcy, ale to dopiero kiedy no wiesz... Rodzice kopnęliby w kalendarz. Obracałam się wśród rzeczy pięknych i egzotycznych. Może nie byliśmy aż tak szczodrzy jak Robin Hood, ale biedni i słabi mogli znaleźć u nas schronienie, dołączyć, a potem stać się silni razem z nami. Uwielbiałam to życie, towarzyszące mu przygody, adrenalinę, a najbardziej fakt że świat stał przede mną otworem, a ja mogłam decydować za samą siebie. Księżniczki mają przerąbane. Już jako małe dziewczynki zostają bez własnej zgody przeznaczone do ślubu z kimś kogo nawet nie znając. Ja miałam wybór, nikt mi nie dyktował warunków. Chcemy mieć jednak to czego nie możemy, prawda? Więc jak pewnie się domyślasz dokonałam wyboru, o którym nie zapomnę do końca życia. Co w gruncie rzeczy jest paradoksem, ale o tym dowiesz się później. Od małego wymykałam się z naszych obozowisk pod osłoną nocy żeby poobserwować co się dzieje na zamkach. Nigdy nie był to ten sam zamek na dłużej, bo wędrowaliśmy po krainach. Wszystkie były piękne, ale w gruncie rzeczy nie działo się tam nic co mogłoby pochłonąć moją uwagę do tego stopnia, że myślałabym o tym dniami i nocami. Do czasu kiedy skończyłam piętnaście lat. Była letnia, upalna noc, a na niebie widać było wszystkie gwiazdy. Tylko chłodny wiatr dawał odrobinę orzeźwienia. Wspinałam się po drzewach, co jakiś czas słysząc jak gałęzie rozrywają materiał. W kilku susach, udało mi się przeskoczyć mur ogradzający kamienny zamek. Wylądowałam jak kot, czując pod palcami trawę, wyrastającą z wilgotnej ziemi. Usłyszałam czyjś śmiech, a kiedy podniosłam głowę, zauważyłam parę błękitnych oczu, w których wyraźnie malowało się zainteresowanie. Chłopak miał jasne, blond włosy i muskularne ramiona. Był może kilka lat starszy, ale nie dużo. Nie lubiłam kiedy ktoś się ze mnie śmieje, dlatego jednym ruchem wyciągnęłam zza pasa mały sztylet, który dostałam na urodziny i wycelowałam w niego. Nawet się nie przestraszył, mimo że naprawdę wyglądałam groźnie. Stwierdził tylko, że źle robię w ten sposób przedstawiając się księciu, a na wieść że ja też jestem księżniczką zaśmiał się jeszcze głośniej. Księżniczką żebraków? Nie. Rozbójników. Powaliłam go na ziemię i zerwałam z jego szyi medalion, który potem co noc obracałam w dłoniach, obsesyjnie myśląc o jego właścicielu. Myślałam, że to minie, ale wcale nie minęło. Zaczęłam więc coraz częściej przekradać się za zamkowe mury, tym razem lepiej pilnując czy nikt mnie nie widzi. Z chorą fascynacją podglądałam go, aż wreszcie zdecydowałam się na konfrontację. W ten sposób zaczęły się nasze schadzki, a nim zauważyłam, byłam w nim zakochana po uszy. Mimo, że to ja byłam złodziejką, on ukradł mi serce, rozum, cnotę, a na koniec jeszcze duszę. Nie, nie był żadnym demonem, ani czarnoksiężnikiem. Był zwykłym nastoletnim, cholernie przystojnym chłopakiem, który wpakował się w niemałe kłopoty, a ja żeby go uratować sprzedałam swoją duszę Hadesowi. W zamian za niego. Pewnie już wiesz, że to była najgłupsza decyzja w życiu, którego wcale tak wiele jeszcze nie przeżyłam. Długo się nie cieszyłam naszą miłością, która myślałam, że będzie trwać wiecznie. Głupia. Nakryłam go pewnego razu na spotkaniu z inną. Okazało się, że był z nią zaręczony od dawna, a ja byłam tylko błędem jak wtedy usłyszałam. To była chwila, w której pękło mi serce, rozumiesz? Niedługo potem Hades się o mnie upomniał i już na wieczność miałam zamieszkiwać podziemny świat, będąc jego pionkiem w grach, które rozgrywał. Po jakimś czasie zapomniałam jak to jest się śmiać. Nie żebym tego nie robiła, ale oprócz sarkazmu niczego w tym śmiechu byś nie usłyszał. Na dobre skończyłam z mężczyznami i zaufaniem. Tak przynajmniej mi się wydawało. Wtedy okazało się, że chłopiec o imieniu Herkules miał nie żyć od kilkunastu lat, a jednak żyje. Moim zadaniem było go owinąć sobie wokół palca i zniszczyć zanim pokrzyżuje plany Hadesowi. Nie było to nic trudnego, właściwie od małego potrafiłam manipulować ludźmi, a kiedy trafiłam tutaj, tylko się w tym podszkoliłam. Skomplikowało się to w momencie kiedy wbrew sobie zaczęłam coś czuć do tego 'cud chłopca'. Moje serce nie miało prawa robić mi po raz kolejny takiego świństwa, ale wyrywało mi się z piersi na każdy jego widok. Walka z sobą jest chyba najtrudniejsza, a ja toczyłam ją w trosce o własne dobro i suma sumarum - przegrałam z kretesem. Wtedy już było za późno, bo moje matactwa wyszły na jaw, a mój ukochany stąpał po cienkim lodzie w drodze do unicestwienia. Zrobiłam to samo co wtedy. Oddałam swoje życie w zamian za jego. Tym razem jednak on do ostatnich sił walczył o to żeby mnie nie stracić i udało mu się. Co więc stało się takiego dalej, że żyję w przeświadczeniu o własnym nieszczęściu? Rzeczywiście przez chwilę żyliśmy szczęśliwie, ale wcale nie długo. Życie wychowało mnie tak, że mogłam mieć to czego chciałam kiedy tylko o to zawalczyłam. Chciałam więc magii i robiłam wszystko żeby się jej nauczyć. Może to przez moją zachłanność, przez to że zapuszczałam się w swojej chciwości za daleko, a może po prostu to była najzwyklejsza w świecie zemsta. Złym ludziom nie podobało się to co zrobiłam i to co zaczęłam robić, dlatego w momencie, w którym najmniej się tego spodziewałam zostałam zaskoczona i przemieniona w papugę. To miała być kara za wszystko to co zrobiłam, szkodząc niewłaściwym ludziom. Tamtego dnia ostatni raz widziałam swojego ukochanego, który miał dać mi szczęśliwe zakończenie mojej bajki. Uciekłam tamtym ludziom, ale trafiłam z kolei w ręce kupców i tak z rąk do rąk znalazłam się finalnie u 'księcia złodziei' w Agrabahu, Aladyna. Miałam być z początku kompanem niedoli, ale przerodziłam się w towarzysza broni. Wszak byłam koleżanką po fachu, ale o tym nie wiedział. Miałam jeszcze większy problem z zaufaniem, dlatego też nie zdradziłam mu, że nie zawsze byłam tylko ptakiem. Może miłość to moje fatum, a serce to przekleństwo. Może po prostu ciągnie mnie do złych chłopców i silnych drani (nie myśl przecież, że Herkules to było jedynie umięśnione cielę). W każdym razie, spędzając tyle czasu u boku bratniej duszy, on też zaczął stanowić obiekt moich westchnień, a jeszcze bardziej pożądania. Nie mogłam jednak mu powiedzieć 'ej, chce Cię przelecieć', bo zabrzmiałoby to nawet wcale nie śmiesznie. Przecież miałam skrzydła i pióra, a jedyne co mogłam zaoferować to potarcie dziobem o czoło. Tym bardziej cała sytuacja zaczęła być dla mnie frustrująca, kiedy widziałam jego kwitnący romans z księżniczką Agrabahu, która jak na mój gust niewiele poza słomą miała w głowie. Próbowałam mu nawet zasugerować, że może gdyby spojrzał spod tych klap na oczach zobaczyłby jedynie wyfiokowaną lafiryndę. Moja przygoda w ciele papugi skończyła się w momencie kiedy zdecydowałam się Aladynowi wyznać prawdę, a on mnie jako swojej serdecznej przyjaciółce zaoferował pomoc w zdjęciu zaklęcia. Udało się. I wiesz co? Nie wiesz. Ja też nie wiem. Przestałam wszystko pamiętać. Znalazłam się w miejscu, którego nigdy wcześniej nie widziałam na oczy, a może widziałam tylko go nie kojarzę. Nie spotkałam też nikogo kto znałby mnie. Gdybym tylko pamiętała co się działo wcześniej, może stwierdziłabym, że to bogowie wreszcie się nade mną zlitowali, ale tak naprawdę nie wiedziałam nic. Poza jednym. Mam na imię Megara, ale mów mi Meg albo wyryję Ci to sztyletem na ciele.
|
|