Ariadna Radcliffe Pią 25 Mar - 15:10 | |
| Za górami, za lasami, zyla niezwykla postac zwana Ariel, której przygody spisano w ksiedze Mała Syrenka. Zamieszkiwal Neverland/Fairyland, gdzie praktykowała magię neutralną. Sielanka zostala przerwana, gdy nad królestwem Fairylandu pojawily sie ciemne chmury, straszna klatwa, która wymazala wszystkim pamiec. I choc postac ta nie uczestniczyla w rzucaniu strasznego zaklecia, zmuszona byla do rozpoczecia zwyklego zycia w Pinewood, pamietajac swoje poprzednie zycie w 0%. W miasteczku znacie go jako prawie osiemnastoletniego mieszkanca, zwanego Aria Radcliffe ((ft. Holland Roden). Zamieszkuje dzielnice Needlepoint Coast, ucząc się w dwunastej klasie liceum bedac bardzo bogata na utrzymaniu rodziców.
Ariadna Radcliffe Rys bohatera Hm. Teenagers. They think they know everything. You give them an inch, they swim all over you. Sebastian
Taka ze mnie panna z mokrą głową. Pomysłów mam na minutę milion, ale żadnego z nich nie zrealizuję, bo potknę się o własne nogi. Wstanę, otrzepię się i pobiegnę dalej, na świat patrzę przez różowe okulary. Duszę mam lekką jak i głowę, moje stopy nie dotknęły ziemi ni razu. Czasami chciałabym umieć się przejmować, usiąść w jednym miejscu na dłużej i dumać, ale nie potrafię. Zamiast się martwić to kombinuję, chyba nie jestem też kobietą bo foszki różniaste i robienie z igły widły są mi zupełnie obce. Coś mówiłeś? Nie zauważyłam, nie słuchałam, robię to tylko wtedy, kiedy mam na to ochotę. Nie spodziewaj się, że nagle zupełnie magicznie zacznę ogarniać co się dzieje. Dobra jestem tylko w zapominaniu, zapomnieć potrafię o wszystkim i kiedyś pewnie też zapomnę swojej głowy. Całkiem sporo mam za uszami, ale cicho sza, co złego to nie ja. Popatrz na mnie, czy te oczy mogą kłamać. To inna sprawa, że taki ze mnie wilczek w owczej skórze. Czasami robię na złość tylko po to, żeby zrobić. Nie słucham się nikogo i niczego, jedyne zdanie jakie sobie cenię to moje własne. Może dobrze, że jestem królową, bo przynajmniej nikogo nad sobą nie mam. Ups, a raczej nie miałam. Utkana rzeczywistosc Miałam niecałe dwa lata, gdy zaczęłam śpiewać, pięć gdy zaczęłam tańczyć - choć mama wciąż upiera się, że jeszcze jako berbeć w kołysce piąstki zaciskałam na szczebelkach łóżeczka i wywijałam pieluchą słysząc muzykę. I siedem, kiedy posłali mnie do szkoły muzycznej. Niewiele więcej z dzieciństwa pamiętam, co w tym dziwnego, skoro biegałam z jednych zajęć na drugie. Najpierw wokal, potem balet, a na końcu ten nieszczęsny fortepian. Trochę mało czasu mi zostało siedzenie na podwórku i babranie się w piasku, ale chyba nie żałuję. Bo całe moje życie to właśnie muzyka. Bo całe życie chciałam iść do Tisch, żeby potem móc grać na Broadwayu. Więc uwierzcie mi na słowo, że mnie szlag jasny trafił, kiedy w jednej ręce trzymałam list przyjmujący mnie przedwcześnie do wymarzonej szkoły w Nowym Yorku, a w drugiej test ciążowy. Z dwiema, czerwonymi kreskami. Ja wiem, że może daleko mi do aniołka, że pod burzą rudych włosów chowam dwa różki i że sama jestem sobie winna, ale toż to kara niewymierna do winy. Zwłaszcza, jak się jeszcze ma mamie powiedzieć, że się nie do końca wie czyje to dziecko. Zachowane wspomnienia Mogłabym właściwie nie wychodzić z wody. Świetnie pływam i na długo umiem wstrzymać oddech i pewnie gdybym nie chciała zostać aktorką, myślałabym nad karierą sportową. Ale jednak wolę śpiewać, z resztą wszyscy śmieją się, że wychodzi mi to aż za dobrze, więc może pomińmy ten temat chwilą ciszy. Odstepstwa w bajce Powinnam była słuchać się tatusia, kiedy mówił mi, że wychodzenie za mąż w wieku lat szesnastu (w dodatku za księcia, którego zna się jedynie przez trzy dni) nie jest wcale takim znowu najlepszym pomysłem. Ale tak już mam, że zawsze wiem swoje, wtedy też wiedziałam, bo przecież to wielka, jedyna i w ogóle prawdziwa miłość, za którą przehandlowałam swój głos starej wiedźmie morskiej, więc co on – mój ojciec i król całej Atlantyki – może o tym wiedzieć. Wystarczył strajk głodowy, smutna mina i kilka tęsknych spojrzeń, rzucanych w kierunku brzegu, by tatuś spełnił moją zachciankę nawet bez tego strajku głodowego. Tak właśnie tupnęłam nóżką (całkiem nowiutką, bo przecież właśnie ją dostałam) i wyszłam za Eryka. Tylko chyba powinnam wiedzieć, że tatuś zwykle ma rację. Bo w sumie mając lat prawie osiemnaście, będąc już ponad rok po ślubie stwierdziłam, że trochę się rozmyśliłam. Mieszkanie w pięknym pałacu, noszenie drogich sukien i posiadanie specjalistów od etykiety, którzy tłumaczą mi, że włosów wcale nie czesze się wichajstrem (w tej kwestii nadal bardziej ufam Blagierowi, on jest przecież ptakiem światowym) niewiele różni się od życia w zamku mojego ojca, za to jest niebywale nudne. Moja wielka miłość również zaczęła mnie irytować, nie tylko zabieraniem mi kołdry, ale bagatelizowaniem wszystkiego, co mnie dręczy. Gdy tylko po raz milionowy próbowałam zacząć temat tego, że siedzenie w pałacu mnie nudzi i muszę wyrwać się stamtąd, choć na chwilę, traktował to jak kolejną moją zachciankę i zbywał całusem w czoło, powtarzając, że musi zająć się krajem. Więc uciekłam. Trochę po to, żeby poszukać przygód, trochę by po raz kolejny obudzić w mężu bohatera, bo przecież kiedy moje życie jest zagrożone, to mu się przypomina walka z wiedźmą morską i te sprawy. Jak zbir pod osłoną nocy wymknęłam się z zamku, dotarłam na drugą stronę wyspy, tam gdzie rezydują Indianie i Zagubieni chłopcy… i właśnie wtedy wszystko się skomplikowało. Nie pytajcie mnie, jak, kiedy i dlaczego, ale ocknęłam się w zupełnie innym świecie. Długo nie dane było mi błądzić po omacku, bo w jednym z lasów zostałam zaatakowana przez Robina Hooda i jego drużynę. Nie chciałam zdradzać im kim jestem i co tu robię, w końcu nie miałam pojęcia jak ci ludzie zapatrują się na syreny, więc zapytana o imię, podałam im pierwsze, które przyszło mi do głowy. Mojej służki. Przyłączyłam się do grupy złodziejaszków, muszę przyznać, że ten tryb życia całkiem mi odpowiada. Kiedy więc Robin osiedlił się na zamku i postanowił zacząć bawić się w porządnego obywatela, to ja stanęłam na czele tej części jego drużyny, która wcale nie chciała zrezygnować z napadania na przyjezdnych w lasach Sherwood. Chcę wrócić do domu. Pewnie nie tylko Eryk umiera ze strachu, ale i cała moja rodzina. Dlatego też w tajemnicy przed wszystkimi myślę jak zrobić użytek z magii, której nauczył mnie mój tatuś.
Ostatnio zmieniony przez Aria Radcliffe dnia Sob 26 Mar - 14:09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Re: Ariadna Radcliffe Sob 26 Mar - 14:22 | |
| Dziewczyna z dobrego domu i ciąża! W miasteczku na pewno krążą już ploteczki (a jeżeli nie, to z pewnością niedługo zaczną), więc Aria może mieć dość trudne życie, zwłaszcza, że nie wie, kto jest ojcem dziecka. Na szczęście nie wszyscy są tu tacy zaściankowi, więc powinna znaleźć wsparcie w części mieszkańców. Niezmiernie ciekawi mnie to, czy tatuś się odnajdzie i jak zareaguje na wieść o swym przyszłym potomstwie. Za bycie stałym graczem, otrzymujesz 15pkt magii! |
|