James Jake Claudius Sro 22 Sty - 19:00 | |
|
James Jake Claudius Jaś ☆ Jaś i Małgosia ☆ nie magiczny ☆ 0% pamięci ___________________________________________ Charakter bohatera James ... Jakby go tu określić? Był raczej napobudliwy
Kilka słów o zyciu w bajce W pewnym życiu, w pewnej bajce, żyła sobie pewna rodzina. Szczęśliwa jak wszystkie inne wokół. Mama, tata i dwójka małych słodkich dzieci: Jaś i Małgosia. Nie była to bogata rodzina. Żyli w odosobnieniu od świata. W głębi puszczy gdzie nie dochodziły żadne przyziemne problemy. Głód, strach przed zbrodniami sąsiadów, podatki... Żyło im się jak w siódmym niebie. Niestety wszystko co dobre kiedyś się kończy. Pewnej nocy matka wyszła na dwór po wodę ze studni. Piękna to była noc. Gwiazdy lśniły srebrzystym światłem, a księżyc oświetlał całą polankę na której stało domostwo jakby narysowane. Kobieta wyszła powoli z domu,z wiadrem, usiadła na krawędzi studni i się nad nią pochyliła. Dzieci usłyszawszy hałas cichutko przemierzyły Wspólny pokój, który dzieliły z rodzicami. Podreptały za swoją ukochaną matką, zobaczyły jak się nachyla, jak wrzuca wiadro do wody, odwraca wzrok w stronę dzieci i tracąc równowagę wpada do wody. Na początku dało się usłyszeć upiorny krzyk, a następnie przeraźliwy jęk. Jaś stał jak wryty i przez chwilę nie wiedział co się dzieje. Zaczął wrzeszczeć. Wrzasną tak doniośle i przeraźliwie, że ze ściany lasu wyskoczyło ogromne stado czarniejszych niż noc kruków, które kracząc zwiększały hałas. Chłopiec podbiegł do studni i spojrzał w jej głąb. Nic nie było widać pośród wzburzonej tafli wody. Studnia miała około 5 metrów głębokości do tafli. Dzieci widziały tylko księżyc idealnie na środku studni, ale tylko przez chwilkę. Stado Ptaków niczym burzowa chmura zasłoniły gwiazdy i księżyc, zataczając koło nad polaną. W jednej chwili las stał się ponury i groźny. Ciemność była nieprzenikniona. Jaś chwycił siostrę za rękę i pociągną ją w stronę domu. Jakimś cudem udało mu się wymacać klamkę, otworzyć drzwi i wejść do domu. Przebiegł szybko sień i ich pokój. Nigdzie nie było znaków ojca. Nie było czasu do stracenia. Jaś chwycił line i kazał dla Małgosi zostać w domu. Wybiegł na dwór. Ptaki wciąż zataczały koła lecz coraz mniejsze. Chłopiec wrzucił linę do studni krzycząc żeby matka się niej złapała. Nie było już anie jednego dźwięku ani ruchu pochodzącego ze studni ani z jakiejkolwiek strony. Jednakże kruki wciąż latały zataczają już koła tylko nad studnią. Nagle jak grom z jasnego nieba, dał się usłyszeć chlupot i lina się naciągnęła. Jasia ogarnęła wszechobecna nadzieja. Lecz gdy już był pewien że ktoś się próbuje po niej wspinać ptaki runęły całą chmarą w głąb studni. Wszystko się waliło. Lina zniknęła wśród czarnych piór. Razem z tym wręcz paranormalnym zjawiskiem dał się słyszeć przeraźliwy odgłos wydawany przez ptaki wpadające czarną kolumną do studni. Chłopiec odwrócił się i zaczął biec w kierunku domu. Zatrzasną za sobą drzwi i zaczął płakać. Wydawało by się że to koszmar, który zastał nas w nocy jednak to była prawda. Dzieci płakały już kilka godzin lamentując gdy nagle powoli zaczęły otwierać się drzwi. W nich stał ojciec dzieci i dziwna ciemna zakapturzona postać. Przybysz szepnął coś rodzicowi do ucha. Widać tylko było że jest niska i że się niemiłosiernie garbi. Ojciec chwycił za jedną rękę jedno dziecko, a za drugą drugie. Ciągnąc je siłą i nie zwracając uwagi na płaczące dzieci, które wręcz wykrzykiwały co stało się z jego małżonką, wyprowadził je z domu. Jak zahipnotyzowany wciągną je w puszcze. Szli tak parę godzin. Dzieci już były zmęczone tym ciągłym płaczem. Nagle ojciec puścił ich ręce. Odwróciwszy się niemal natychmiastowo Jaś zauważył że ojca już nie ma. Skierowawszy wzrok na siostrę zobaczył że stoi jak wryta. Podążył za nią spojrzeniem i zobaczył coś niesamowitego... Dom... cały zrobiony ze słodyczy!!! Wszystko, nawet ścieżka było z wyrobów cukiernictwa najwyższej klasy! Dzieci niemal natychmiast zapomniały o traumatycznych przeżyciach. Zaczęły pałaszować dom z tak wielkimi uśmiechami że miało się wrażenie jakby kąciki ust miały im wyjść z obrębu twarzy. Pożerały tak niezły kawał czasu lecz domku wcale nie ubywało. Po paru chwilach ciągłego pochłaniania niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki dzieci usnęły. Jaś obudził się w klatce. Trochę była mała, ale nie było czasu na przemyślenia. Chłopiec czuł się jakby przespał niezłych parę tygodni. Z drugiej strony klatki stała wyszczerbiona starucha. Miała ogromny nos, wszędzie brodawki i zgnilizna. Porwane strzępki materiału imitujące długą szatę, zwisały bezwiednie, kładąc się na podłodze. Kobieta... znaczy wiedźma (bo kogoś wyglądającego jak trol w zmniejszonej wersji nie można nazwać kobietą) poprosiła Jasia o... o palec. Zza wiedzmy wyglądała Małgosia. Wytrzeszczała swoje oczy to na Jasia, to na jakiś przedmiot leżący na podłodze klatki. Chłopiec dyskretnie wyciągną rękę w stronę rzeczy i od razu gdy go pochwycił zorientował się że to patyk. Podał go chyba ułomnej czarownicy, która chyba wcale nie zorientowała się że to nie palec i mamrocząc coś pod nosem, że nie będzie więcej czekała, i, że już nastał czegoś tam czas. Zbliżyła się do drzwiczek klatki i otworzyła ją z furią. wyciągnęła Jasia za kołnierz jak psa.
Informacje o współczesnym zyciu Tutaj wpisz
Zachowane wspomnienia Tutaj wpisz
___________________________________________
Innocent Charm ☆ 20 ☆ Cukiernik ☆ Adam Gallagher |
|