| Przed budynkiem | Zachowane wspomnienia: 100% MOJA HISTORIA TO : Prastara istota
☆ Punkty magii : 715
☆ Liczba postów : 354
Przed budynkiem Sob 17 Lis - 9:28 | |
| |
| | Zachowane wspomnienia: 100% MOJA HISTORIA TO : Prastara istota
☆ Punkty magii : 715
☆ Liczba postów : 354
Re: Przed budynkiem Czw 22 Lis - 19:09 | |
| Konkurs w jedzeniu ciasta dyniowego na czas
Co to za Święto Dziękczynienia bez ciasta dyniowego? Żadne, dlatego nie mogło go zabraknąć również na balu. Jednak każdy lubi rywalizację, a połączona z jedzeniem i możliwością wygranej to układ idealny. Nie ty jeden chcesz spróbować sił, ale może to właśnie ty zgarniesz główną nagrodę? Może jednak robisz to, żeby zyskać podziw w czyiś oczach? Rzuć kostką, aby odczytać efekt. 1-2 kostki - oho, chyba Twoje ciasto było zrobione ze starej dyni. Nie poczułeś tego jednak od razu, ale spokojnie, efekty pojawią się w domu. Twoja postać na balu czuję się w porządku, ale przez kolejne dwie rozgrywki czuję uczucie bólu brzucha oraz mdłości. 3-4 kostki - jesteś mistrzem w jedzeniu na czas! Pobijasz poprzedni rekord i tym samym zgarniasz główną nagrodę, którą jest wielka dynia. Dodatkowo otrzymujesz 20 punktów magii 5-6 kostek - nie udaje ci się wygrać, ale w Twoim cieście była karteczka, że otrzymujesz nagrodę specjalną. To bon na wielką pizzę w Pizzerii Zimmerów, który możesz wykorzystać do końca roku. Dostajesz również Zapałki dziewczynki.
|
| | Zachowane wspomnienia: 0% MOJA HISTORIA TO : Alicja w Krainie Czarów
☆ Zwano mnie : Królową Kier
☆ Zawód : Stróż Prawa
☆ Punkty magii : 154
☆ Wiek : 25
☆ Liczba postów : 23
☆ Nabyte przedmioty : Zapałki dziewczynki Re: Przed budynkiem Czw 22 Lis - 19:34 | |
| /1Cały ostatni tydzień zastanawiała się czy wybrać się na ten bal z okazji Święta Dziękczynienia. Nie żeby tego nie obchodziła - wręcz należało świętować! - no, ale bal to jednak nie taka zwyczajna impreza. Rosabelle czuła się o wiele lepiej na posterunku lub w terenie. W swoim mundurze albo w czymś w czym łatwiej było się poruszać. Prawdę mówiąc nawet myślała o tym aby wziąć dzisiaj zmianę, ale musiała to odrzucić, gdy się okazało, że ich rodzinna pizzeria zaopatruje to święto. Poza tym stróż prawa w cywilu to dalej stróż prawa. Nawet jeśli pewnie mieli tutaj jakąś ochronę to i tak! Z drugiej strony to takie pokojowe święto, że nawet zwaśnione rody zawierały sojusz, więc kto by chciał to niszczyć? Może to i lepiej. Przynajmniej wieczór zapowiadał się spokojny. Pojawiła się naturalnie o czasie - punktualność przede wszystkim! - i na sali balowej wysłuchała tego co Vanberg miał do powiedzenia. Pewnie trochę się przeszła, z kimś słowo zamieniła, ale bardziej ciągnęło ją w inną stronę. Tak, właśnie przed budynek! Konkurs w jedzeniu ciasta dyniowego to było coś dla niej. Rywalizacja i jedzenie to najlepsza rozrywka. No ba, że się zgłosiła. Nie byłby to jej pierwszy taki konkurs choć preferowała bardziej te barowe. No, ale konkurs to konkurs! - Rosabelle Zimmer carried out 1 launched of one Kostki :
|
| | Zachowane wspomnienia: 0% MOJA HISTORIA TO : Piotruś Pan
☆ Zwano mnie : Dzwoneczek
☆ Punkty magii : 62
☆ Wiek : 28
☆ Liczba postów : 410
Re: Przed budynkiem Czw 22 Lis - 20:20 | |
| Trixie nieco znudzona sytuacją w środku - a szczególnie przemową Starego Alfreda, wyszła przed budynek, mając nadzieję, że zazna nieco rozrywki. Wysokie buty, które założyła, nieco męczyły stopy (które i tak były zmęczone po pracy #ciężkieżyciekelnerek). Gdzieś obok ścieżki przygotowano bardzo duże stanowisko na konkurs, szumnie nazwany "Jedzenie ciasta dyniowego na czas". Obrała sobie to miejsce na cel i ujrzała @Rosabelle Zimmer, która właśnie mierzyła swoje siły i otrzymała jakieś pudełeczko z zapałkami. Trixie postanowiła wypróbować swoje siły w tej rozgrywce i podeszła do organizatorów, którzy wskazali jej stanowisko. Uśmiechnęła się to Rosy, która skończyła już udział w konkurencji i zaczęła mierzyć czas. - Trixie Bell carried out 1 launched of one Kostki :
Trixie zaczęła szybko pałaszować kawałki ciasta i już po chwili poczuła, że jej niedobrze. Chwilę później usłyszała gong, obwieszczający koniec czasu i odetchnęła z ulgą. Wypiła na raz całą butelkę wody i uśmiechnęła się; wygrała bon do pizzerii i te same zapałki, co dziewczyna poprzednio! |
| | Zachowane wspomnienia: 0% MOJA HISTORIA TO : Muminki
☆ Zwano mnie : Włóczykij
☆ Zawód : Lekarz, specjalizacja kardiochirurgia
☆ Punkty magii : 74
☆ Wiek : 28
☆ Liczba postów : 68
Re: Przed budynkiem Czw 22 Lis - 21:15 | |
| #1 kostki: 4Zachary ostatnio prawie cały swój czas spędzał w szpitalu. Robienie specjalizacji, którą dopiero co zaczął, pochłaniało jego każdą chwilę i nic nie mógł z tym zrobić. Oczywiście również znajdował czas, żeby spotykać się z pewną uroczą panną Belfrey, ale to nadal była jedna wielka tajemnica. Nie cierpiał chodzić na ten bal. Zawsze dziadek wcześniej im pieprzył tygodniami, że to ważne wydarzenie i muszą zadbać o dobry wizerunek rodziny, ale Zack miał to gdzieś. Szczerze mówiąc, to wolałby spędzić ten czas w domu, z rodziną. Nigdy tak tego nie robili, więc to by było coś innego. I dużo bardziej intymnego niż spędzanie czasu z mieszkańcami. To nie tak, że Zack był konkretnym gburem, ale to podobne rodzinne święto, a on nigdy tego nie poczuł. On też próbował wziąć dodatkową zmianę, ale dziadek mu to kategorycznie zablokował. Z tego Alfreda to czasami wychodził taki zgred, że rodzina miała go dosyć. Wnuki się buntowały po cichu, ale Zack nadal nie miał serca mówić mu co i jak. Nie chciał mówić o tym, komu powoli oddawał swoje serce. Przyszedł do hotelu w garniaku, wysłuchał co miał jego dziadziuś do powiedzenia i ruszył oglądać atrakcję, które przygotował ratusz. Znając @Isolde Belfrey to były dobre rzeczy, bo blond laska robiła dobrą robotę dla miasta mimo wszystko. Nagle znalazł się na konkursie jedzenia ciasta i postanowił wziąć udział. Co się okazało? Farciarz wygrał, a w dodatku spotkał @Rosabelle Zimmer którą znał bardzo dobrze. Kiedyś był jej obiektem westchnień, a podczas prób poderwania go biedna zawsze miała coś nie tak. Albo się potknęła albo coś palnęła, ale Zack nigdy się z niej nie śmiał. Teraz potrafiła z nim nawet normalnie gadać. Podszedł do niej i zakrył jej oczy. - Zgadnij kto.- uśmiechnął się szeroko, czekając na jej reakcję. Dodane punty - Zachary
Ostatnio zmieniony przez Zachary Vanberg dnia Pon 26 Lis - 3:53, w całości zmieniany 1 raz |
| | Zachowane wspomnienia: 0% MOJA HISTORIA TO : Alicja w Krainie Czarów
☆ Zwano mnie : Królową Kier
☆ Zawód : Stróż Prawa
☆ Punkty magii : 154
☆ Wiek : 25
☆ Liczba postów : 23
☆ Nabyte przedmioty : Zapałki dziewczynki Re: Przed budynkiem Czw 22 Lis - 21:27 | |
| No i się nie udało... Trochę szkoda bo sądziła, że się lepiej przygotowała, ale widać będzie musiała jeszcze trochę poćwiczyć. Wniosek? Ciasto dyniowe to nie skrzydełka barowe! W zasadzie to trochę ze śmiechem prychnęła, gdy otrzymała nagrody pocieszenia. Wszak sama zwała się Zimmer, więc ten kupon to teoretycznie nie był jej tak bardzo potrzebny. No, ale może komuś innemu się przyda? A jak nie to trudno. Za to jak zapałki ją zdziwiły. Widać było od razu, że miasto ma za mało pieniędzy. Trudno. Zapałki zawsze się przydadzą. Zwłaszcza, że Rosabelle nie miewała takich przy sobie. Zapalniczki to lepsza sprawa, a i potrafiła rozpalać ognisko z gałęzi, więc cóż... Zapałki schowała, a przyglądała się temu kuponowi z rozbawieniem dalej. Do czasu bo ktoś jej oczy zakrył! Gdyby to miało miejsce, gdzieś na ulicy to pewnie odruchowo próbowałaby żartownisia z nóg zwalić. Szczęście miał, że tutaj ludzie dokoła i jej pierwszą reakcją nie była obrona - albo to i pech jak dla policjantki. Za to dla dziewczyny, która się durzyła w @Zachary Vanberg to tak... fart, że mu czegoś nie zrobiła bo mogłaby dopisać sobie kolejne zażenowanie do jakże długiej listy. Tyle, że tylko przy nim kiedyś ciągle musiała się wstydzić. Ech, młodzieńcze lata! Nic dziwnego, że po pierwszym zaskoczeniu i wzdrygnięciu się, momentalnie głos poznała. Talent, gdy się do kogoś kiedyś wzdychało. - Niech no pomyślę... Edward z warzywniaka bo czuć warzywkami? Albo nie... Alina? Bo jak złodziej ukraść kupon do pizzerii to ostrzegam, że wiem jak się kopie - żartowała sobie i było to słychać. Pewnie najbardziej po części o Alinie, a i naturalnie, że nie było go niczym takim czuć! Widać miała dzisiaj humor dobry. Ciężko nie mieć jak wreszcie się nie ośmieszyła... a może? Może miała na sobie jakiś okruszek i nie wiedziała?! Albo widział jak jadła? Powinna się lepiej wcześniej rozglądać! |
| | Zachowane wspomnienia: 0% MOJA HISTORIA TO : Muminki
☆ Zwano mnie : Włóczykij
☆ Zawód : Lekarz, specjalizacja kardiochirurgia
☆ Punkty magii : 74
☆ Wiek : 28
☆ Liczba postów : 68
Re: Przed budynkiem Pią 23 Lis - 2:16 | |
| Biedna Rosa, będzie ją brzuch bolał potem! Głupie te dynie. No, ale jednak Zack lubił nawet to ciasto. Z początku mu nie smakowało jak był młodszy, ale z biegiem lat zmieniły mu się smaki. Nie ma co mieć pretensji do chłopaka. On tam się nawet cieszył z nagrody, ale był w stanie sobie wyobrazić co musiała odczuwać taka Zimmer, która pewnie ma aż nad to przysmaków ze swojej rodzinnej pizzerii. Zack nie ma tego problemu, bo jego rodzina zajmuje się medycyna, a nie żarciem. On tego żałuje, uwierz mi. Chłop lubi sobie pojeść, ale przy tym dalej dobrze wygląda. Nie chciał przestraszyć rudej ani doprowadzić do tego, żeby go uszkodziła. Miał po prostu głupie pomysły, a dziewczynę bardzo lubił. Nigdy nie był typem chłopaka, który naśmiewał się z innych. Z reguły pomagał słabszym albo się nie wtrącał.Uśmiechnął się, kiedy się do niego odwróciła. -Edward? Auć. To bolało. Ale serio, pachnę marchewką? - pokręcił głową, patrząc na nią- Ja i złodziej? Za kogo ty mnie masz. Złapał sie teatralnie za serce jakby go zraniła. Nie no Zack to słabo w złodziejowanie potrafi. Pewnie by mu się tak łapki ze stresu spociły, że kapałaby z nich woda. Cały on. - Jak ci sie podobała ta cała przemowa mojego dziadka? Uciekłaś tak samo szybko jak ja? |
| | Zachowane wspomnienia: 0% MOJA HISTORIA TO : Alicja w Krainie Czarów
☆ Zwano mnie : Królową Kier
☆ Zawód : Stróż Prawa
☆ Punkty magii : 154
☆ Wiek : 25
☆ Liczba postów : 23
☆ Nabyte przedmioty : Zapałki dziewczynki Re: Przed budynkiem Pią 23 Lis - 10:56 | |
| Szkoda, że miała to swoje silne poczucie sprawiedliwości bo jeszcze mogłaby taki kupon komuś sprzedać. No, ale to jednak panna Zimmer, która oka nie przymknie nawet na najmniejszą zbrodnię. Nope! Raczej po drodze do domu odda kupon komuś potrzebującemu. Na pewno mieli takich w miasteczku, a żeby nie było, że na sucho to i jeszcze zapewne trochę pieniędzy zostawi. Czasem mogła! Miała pracę, lubiła ją, więc tym bardziej mogła i na inne sposoby ludziom pomagać. Dzięki temu uzna, że nagroda pocieszenia wcale taka zła nie była. - Myślałam raczej o kalafiorze, ale to są dobre zapachy. Szkoda, że tak nie pachniesz bo byś przyciągnął dzisiaj pewnie niejedną gospodynię - jak on żartował to ona też mogła. Nie mniej musiała ładnie sprostować, że nie było go czuć warzywami. W zasadzie w tej okolicy i tak aktualnie najbardziej się dynie liczyły, więc ciekawe czy ktoś by zwrócił uwagę na co innego. - Jak powiem złodziej kobiecych serc to przesada, co? - i się nawet lekko skrzywiła. Uff, że nabyła tej odwagi bo jakby to miało miejsce w szkole to chyba by właśnie wpadła pod samochód byleby odwrócić uwagę od tego co powiedziała. Prawdę mówiąc i teraz troszkę ją to kosztowało, ale wyglądała na rozluźnioną. Pewnie zasługa tego, iż przed chwilą się jadło. - Wcale nie uciekłam. Jak zwykle była niezwykła - i specjalnie się rozglądnęła bo kto wie kto akurat będzie przechodził, a potem biedna Rosa straci pracę. - Wiesz, przynajmniej długa nie była. Nie było Ci smutno, że tak krótko to trwało? - nawet się zaśmiała pod nosem bo już słyszała jak Zacka przemowa nie porwała. - Też brałeś udział? - wskazała na stoisko z konkursem jedzenia ciast dyniowych. Ech... za bardzo była tym zabsorbowana to nie zwróciła uwagi na konkurencję! |
| | Zachowane wspomnienia: 0% MOJA HISTORIA TO : Muminki
☆ Zwano mnie : Włóczykij
☆ Zawód : Lekarz, specjalizacja kardiochirurgia
☆ Punkty magii : 74
☆ Wiek : 28
☆ Liczba postów : 68
Re: Przed budynkiem Pon 26 Lis - 3:51 | |
| Musisz mi wybaczyć taką słabą aktywność w te ostatnie dni, ale niestety, praca i goniący mnie deadline były gorsze niż moje życie razem wzięte! Zack nie miałby by z tym problemu, ale raczej nie chciałby hajsu. Nie oszukujmy się, jego rodzina ma tego pod dostatkiem, dlatego spełniał się jako lekarz. Co z tego, że z początku ruszył w tym kierunku, bo dziadek? On lubił to co robił w tym momencie i leczenie oraz pomaganie innym sprawiało, że czuł się spełniony. Dlatego dobrze, że Rosa również to samo odczuwała w swojej pracy. - Kalafior? Wiesz, że ugotowany i jak troszkę poleży w wodzie to czuć go gazami starszego pana?- wybuchł śmiechem, patrząc na nią.- Och, mówisz, że podryw na kalafiora jest mądry w dzisiejszych czasach? Oj tam, żarty są dobre. Na całe szczęście teraz oboje mogą sobie żartować, bo kiedy Zack coś próbował, ale jak Rosa się w nim jeszcze durzyła to słabo było z jej żartami. Nie mniej, nigdy nie miał jej tego za złe, jakby co! - Och, kobiecych serc? Łechtaj mojego ego dalej, to urośnie do takich rozmiarów, że nie będzie czym oddychać w Storyville.- pokręcił głową, szczerząc się. Zacharego cieszyło to, że mogą normalnie rozmawiać. On naprawdę lubił Zimmer, która według niego była urocza, ale w czasach szkoły on był zwykłym bawidamkiem niczym Hiram, więc nie mógł nic jej dać. tylko by ją skrzywdził, a taka dziewczyna jak ona tego nie potrzebowała. - Ehe, bo ci uwierzę. Znam swojego dziadka. Wszyscy by chcieli stamtąd uciec. Uwierz mi.- przewrócił oczami.- Och, bardzo. Serce mnie aż boli z tego powodu. Nagle jego wzrok stał się mętny, bo nagle miał przebłyski. Bycia Włóczykijem. Podróżował. Teraz szykował się w kolejną podróż. Musiał zostawić Muminki same, skazane na to, żeby radzić dalej sobie w tym ciężkim życiu. Na niego przyszedł czas, dlatego zabrał swój tobołek i ostatni raz odwrócił się za siebie. Dużo mu dali. To tutaj zdobył przyjaciół, mimo, że jego odmienna natura nie dała o sobie zapomnieć. Uśmiechnął się na wspomnienie wszystkich dobrych chwil, ale nie tylko ich. Złe chwile uczą nas życia... Zack pokręcił głową i spojrzał na Rosabelle, która również dostała jedno wspomnienie. - Cholera... co to było... |
| | Zachowane wspomnienia: 0% MOJA HISTORIA TO : Alicja w Krainie Czarów
☆ Zwano mnie : Królową Kier
☆ Zawód : Stróż Prawa
☆ Punkty magii : 154
☆ Wiek : 25
☆ Liczba postów : 23
☆ Nabyte przedmioty : Zapałki dziewczynki Re: Przed budynkiem Pon 26 Lis - 10:38 | |
| - Co? Serio? - nie wiedziała tego! Prawdę mówiąc po jego śmiechu nie była pewna czy to żart czy naprawdę tak jest. - Może powinnam Ci dać kilka lekcji gotowania? - również się zaśmiała jednocześnie chwaląc się swym talentem. No dobra tam... może to nie taki wielki talent bo mamie pewnie do pięt nie dorastała, ale jeszcze takiego problemu z kalafiorem to nie miała, więc nie było źle, o. - Nie wiem czy tak do końca mądry, ale na pewno nieprzewidywalny i wiesz jeszcze jaki? Zdrowy! Kalafior jest zdrowy. Zapach musi przyciągać - przynajmniej tak strzelała bo nie słyszała aby akurat to warzywo robiło komuś jakąś krzywdę. Kto wie, może przy okazji dała najlepszą radę na podryw jaka istniała? Fakt faktem teraz o wiele lepiej jej się rozmawiało z Zacharym niż to miało miejsce w szkole. Wtedy to by już dawno pod ziemię się zapadła. - Jak to ostrzeżenie to postaram się nie nadużywać tej mocy bo sprowadzę zagładę na miasteczko, a mam je chronić - jeszcze dla żartu przyjęła dumną pozę superbohatera z rękami na biodrach. Wszak nie mogło tutaj powietrza zabraknąć! Choć pewnie jeszcze nieraz coś podobnego Zach od niej usłyszy. Ech, ciężko było się powstrzymać jak przez taki kawał czasu ani myślała tak swobodnie się wypowiadać w jego obecności. Sama też na pewno w głębi doceniała, że mimo wszystko podczas szkolnych lat nie wykorzystał jej w żaden sposób bo wtedy była na jego urok za bardzo podatna i dzisiaj mogłaby tego żałować. Zamiast tego ponownie się zaśmiała na to biedne serce mężczyzny. Nawet chciała czymś rzucić, ale i do niej dotarł dziwny obraz... Zrobiła to... Wreszcie to zrobiła. Koniec prób przypodobania się ojcu. Koniec obawy o to, że ją skrzywdzi albo wygna. Dostał to na co zasłużył. Z dumą i uśmiechem patrzyła na zakrwawiony topór, który trzymała w swoich dłoniach, a przed nią leżało ciało... Głowa ojca potoczyła się pod tron, a sama Rosabelle prychnęła z pogardą. Teraz tron był jej. Musiała jeszcze tylko zrobić jedno. Musiała... Co? Co musiała? Wzdrygnęła się bo obraz jaki zobaczyła był niezwykle prawdziwy i mega dziwny. Czemu coś takiego nagle pojawiło się jej w głowie? I czemu sądziła, że widziała martwego ojca jak to przecież nie był jej ojciec! W ogóle do Zimmera nie był podobny, a czuła, że to rodzic. I skąd taki makabryczny obraz?! Nikogo by przecież nie skrzywdziła i na pewno nie w tak bestialski sposób. - Co? Ach... Coś... Źle się poczułeś? Pewnie coś nam dosypano do tego ciasta - nie wyglądała już na tak rozbawioną, ale co by sobie Zach pomyślał jakby wiedział co Zimmer do głowy wpadło? |
| | Zachowane wspomnienia: 0% MOJA HISTORIA TO : Muminki
☆ Zwano mnie : Włóczykij
☆ Zawód : Lekarz, specjalizacja kardiochirurgia
☆ Punkty magii : 74
☆ Wiek : 28
☆ Liczba postów : 68
Re: Przed budynkiem Czw 29 Lis - 2:45 | |
| Spojrzał na nią i wybuchnał śmiechem, kiedy dziewczyna nie dowierzała w jego informację. - No serio. Sprawdzaliśmy to kiedyś z Coleysią. Wiesz, takie pomysły bliźniaków.- przewrócił oczami rozbawiony.- Chcesz uczyć mnie gotować? Dobra, to jaka jest Twoja popisowa potrawa? Zacharego wiele osób próbowało nauczyć gotować, ale raczej ze słabym skutkiem. Jego własna matka nie miała do niego powoli siły, kiedy ten usilnie chciał jej pomóc w kuchni. To była jedna wielka masakra. - I ty byś poleciała jakby podbił z tekstem w stylu: "Chodź, pokaże ci mojego kalafiora i razem ugotujemy go, a potem zjemy, maleńka".- zmarszczył brwi, patrząc na nią. Bardzo był ciekawy czy dziewczyna by na coś takiego poleciała. Akurat z podrywaniem nie miał problemów, ale wiele razy śmiał się z nieudolnych prób chłopaczków na najgorsze teksty świata. Nigdy tego nie rozumiał, a strony, które można było znaleźć w necie były śmieszne. - No jasne, że ostrzeżenie. Przekaż innym. Ale po cichu.- szepnął jej na ucho, a potem się zaśmiał. Wszyscy mieli Zacka za wielkiego podrywacza bez serca. Fakt, miał taki okres w swoim życiu, ale nigdy nic nie robił bez wiedzy drugiej strony. Rosabelle była dla niego osobą, której nie umiał by potraktować w okropny sposób. Po prostu, po ludzku ją lubił. Mimo wszystko wolał, żeby kiedyś miała z nim normalne relacje niż chciała wydrapać mu oczy. - Pewnie tak. Może musimy napić się wody.- pokiwał głową i skombinował dla nich po szklance wody.- Trzymaj. Zdecydowanie to co zobaczył, nie było normalne i on o tym wiedział... |
| | | | |
Similar topics | |
|
| Permissions in this forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |