Zachowane wspomnienia: 0% MOJA HISTORIA TO : Alicja w Krainie Czarów
☆ Zwano mnie : Kot z Cheshire
☆ Zawód : uczeń
☆ Punkty magii : 143
☆ Wiek : 18
☆ Liczba postów : 12
Olivier Vanberg - Kot z Cheshire Sro 21 Lis - 20:30 | |
| Olivier Vanberg ft. Ezra Miller Dane osobowe:
☆ Mam 18 lat ☆ Niegdyś zwano mnie Kotem z Cheshire ☆ Pochodzę z księgi Alicja w Krainie Czarów ☆ Zamieszkuję Storyville w dzielnicy Tundratown ☆ W prawdziwym świecie pracuję jako wciąż się uczę ☆ Moja postać posiada wrodzoną magię ☆ A zatem nie potrzebuje różdżki do czarowania ☆ Moja genetyka to - ☆ Zachowałem 0% wspomnień z poprzedniego życia
Ciekawostki:
☆ Uczulony na psią sierść. ☆ Na orzechy również, więc - jak twierdzi - nie powinien jeść praktycznie niczego, skoro orzeszki znajdują się praktycznie wszędzie. ☆ Najprawdopodobniej jest tą właśnie osobą, która prędzej czy później wpędzi własnego dziadka do grobu. ☆ To nie tak, że zdarza mu się mówić zupełnie bez sensu. Po prostu czasami próbuje przekazać zbyt wiele rzeczy na raz. Albo coś ma sens, ale tylko w jego przekonaniu. ☆ Z dość niejasnego dla niego powodu nie przepada za królikami. ☆ Punktualność zdecydowanie nie jest jego mocną stroną. ☆ Generalnie trzymanie się jakichkolwiek ogólnie przyjętych zasad nie jest jego mocną stroną... ☆ Prawdopodobnie z tego właśnie powodu nigdy nie udało mu się zdać na prawo jazdy, a ostatni egzaminator zasugerował, żeby więcej już nie próbował... ☆ To chyba niezbyt dobrze wróży jego planom awaryjnym w razie, gdyby zrezygnował z pisania. Plan awaryjny zakłada zostanie pilotem, bo jakoś tak zawsze ciągnęło go do latania. Ale skoro nie udało się z prawkiem, to licencja pilota wydaje się być chyba dość nierealna... ☆ Świetnie kłamie. W zasadzie przychodzi mu to chyba nawet łatwiej niż mówienie prawdy. ☆ Będąc jeszcze w bajkowym świecie, nigdy jasno nie określił się po żadnej ze stron. Był wstrętnym mącicielem, skupionym w głównej mierze na sobie samym i nie miał większych oporów, by pomagać zarówno złym, jak i dobrym. Kwestią była tylko odpowiednia cena...
Historia i charakter postaci Koty to indywidualiści. Wie o tym każdy, kto kiedykolwiek próbował nauczyć czegoś kota. Zwłaszcza, jeśli było to coś, na co kot nieszczególnie miał ochotę... Teoretycznie jest to możliwe - w końcu koty to nie tylko indywidualiści. Są też piekielnie inteligentnymi indywidualistami i - wbrew pozorom - bardzo szybko pojmują, czego się od nich wymaga. Jeśli więc ktoś jest wystarczająco cierpliwy i zdeterminowany, to prawdopodobnie będzie w stanie nauczyć kota wszystkiego, czego tylko zapragnie. A kot przy najbliższej nadarzającej się okazji i tak zrobi wszystko po swojemu.
Każdy, kto przychodzi na świat jako jeden z Vanbergów, od swoich pierwszych dni ma postawione dwa podstawowe wymagania - nienawidzić rodziny Belfrey, a w przyszłości wybrać jedną z wielu możliwych ścieżek zawodowych. Pod warunkiem, że będzie to ścieżka lekarska. Olivier Vanberg postanowił zaś złamać oba te wymagania. Stając się tym samym czarną owcą - kotem? - rodziny, spędzając sen z powiek dziadkowi i mogąc być absolutnie pewnym, że kiedy już senior Vanberg odejdzie z tego świata, to temu konkretnemu wnukowi zostawi w spadku co najwyżej parę paskudnych świątecznych skarpetek z motywem w renifery. O ile akurat będzie w dobrym humorze podczas sporządzania ostatecznej wersji swojego testamentu. Niestety, kłamstwem byłoby stwierdzenie, że kiedykolwiek Olivierowi jakoś szczególnie miałoby zależeć na poklasku reszty rodziny. Utarte schematy zdecydowanie nie były tym, czym zamierzał się w swoim życiu kierować, więc od najmłodszych lat uparcie wszystkie je łamał. Nie widział absolutnie nic złego w tym, by bez większych oporów utrzymywać całkiem niezłe relacje z głową rodziny Belfrey. Niestety, najwyraźniej nie widział również tego, że sprytna Helen dość skutecznie wmanewrowała go w swoje gierki mające na celu uprzykrzenie życia seniorowi Vanberg. Chociaż... tego akurat nigdy nie można było być do końca pewnym - równie prawdopodobne było również to, że także sam Olivier nie miał nic przeciwko temu, by pograć nieco na nerwach dziadkowi, całkiem świadomie pozwalając innym przypuszczać, że dawał sobą manipulować. W końcu... czy kiedykolwiek komuś udało się zmanipulować jakiegoś kota?
Inną istotną kwestią, jaką warto wiedzieć o kotach jest to, że stworzenia te uwielbiają znajdować się w centrum zainteresowania. Jeżeli jakiegoś zostawi się zbyt długo samemu sobie i nie zwraca się na niego uwagi, można być pewnym, że wkrótce ignorowany kot znajdzie jakiś skuteczny sposób, by tę uwagę na siebie ściągnąć. Może to być zrzucona z szafki szklanka, podrapana kanapa, czy też cokolwiek innego, co akurat wpadnie kotu do głowy, a co na pewno nie spodoba się innym. Może być to też sprawianie problemów w szkole, o ile tyko kot urodzi się jako człowiek i o ile do rzeczonej szkoły pójdzie. Na to ostatnie postawił Olivier, od pierwszych dni swojej edukacji trzymając się mocnego postanowienia, by nieustannie znajdować się w centrum zainteresowania. I chociaż nie dałoby się odmówić mu sporego potencjału intelektualnego, to jednak niezaprzeczalnym pozostaje fakt, że od tych pierwszych dni w szkole, Olivier Vanberg stał się istnym utrapieniem nauczycieli, dyrekcji i własnych rodziców. Nigdy nie miał jakichś większych oporów przed tym, by wcielić w życie jakiś szalony pomysł, który akurat przyszedł mu na myśl. Niezależnie od tego, czy miałoby skończyć się to odsiadką w kozie po lekcjach, kolejną wizytą u dyrekcji, czy może jednak wizytą rodziców w szkole. Albo kolejnym siwym włosem na głowie dziadka. Możliwe, że było to zresztą następne jak najbardziej przemyślane działanie Oliviera - z tak pokaźną kartoteką szkolną, nie miał raczej większych szans, by dostać się na jakikolwiek dobry kierunek medyczny. Nawet, jeśli jego wyniki w nauce spokojnie by mu na to pozwoliły.
Czy koty nadają się na pisarzy? Trudno powiedzieć, choć pewnie nie można im odmówić sporej wyobraźni. Odrzucając bowiem karierę lekarską, ku zgrozie własnego dziadka, Olivier otwarcie mówi bowiem od dłuższego czasu o tym, że wolałby zająć się pisaniem. Nie zdecydował jednak jeszcze, czy rzeczywiście miałyby to być powieści, czy może jednak zwykłe artykuły w jakiejś gazecie. Póki co w szkole zajął się pracą na rzecz szkolnej gazetki. Uparcie udając przy tym, że wcale nie słyszy poirytowanego zgrzytania zębami w wykonaniu głowy rodziny.
Mówi się, że koty są również złośliwe. I jest to kolejne twierdzenie, któremu trudno byłoby odmówić słuszności. Olivier zaś... również pod tym względem niespecjalnie różni się od tych stworzeń. Może i na co dzień nie pluje jadem, nie podstawia nikomu celowo nóg na korytarzu i nie wpycha staruszek pod auta, ale... powiedzmy sobie szczerze, że zdecydowanie lepiej jest nie załazić mu za bardzo za skórę. Nie da się bowiem ukryć, że pamiętliwe z niego stworzenie i że jeśli tylko choćby raz ktoś podpadnie mu dostatecznie mocno, to z pewnością prędzej czy później przekona się, że młody Vanberg rzeczywiście potrafi być złośliwy. Na wiele możliwych sposobów.
Odstępstwa od bajki Każdy, kto zna historię Alicji, prawdopodobnie wie doskonale, że pewien magiczny kot odgrywał tam rolę może nie pierwszoplanową, ale jednak całkiem istotną. Nie każdy wie jednak, że kot ten, mimo że zdawał się świetnie znać całą Krainę Czarów, wcale nie był jej mieszkańcem od urodzenia. Wręcz przeciwnie. Urodził się w niemagicznym świecie - w Anglii, w Warrington w hrabstwie Cheshire. W dodatku nie jako kot, a chłopiec. Jak więc doszło do tego, że ostatecznie trafił do Krainy Czarów? Nie było to wcale trudno. Po prostu na długo przed Alicją, popełnił dokładnie ten sam błąd, co ona - zaintrygowany niecodziennym widokiem królika sprawdzającego nerwowo godzinę, postanowił pójść jego śladem. Zanim się zorientował, spadał już wgłąb króliczej nory, a chwilę później znalazł się w magicznym świecie, w którym nic nie wydawało się być do końca normalne.
Nieco bardziej skomplikowaną historią wydaje się być ta, która wyjaśniałaby, jakim cudem skończył w ciele kota. I to nie byle jakiego, pierwszego lepszego kota... Nie stało się to bowiem od razu. Nie brały w tym udziału żadne magiczne grzybki, czy inne podejrzane napoje. W największym skrócie - przemienienie chłopca w kota i przy okazji (nieplanowane) obdarowanie go magią było efektem zalezienia za skórę pewnemu czarownikowi. W przeciwieństwie do Alicji, nasz jeszcze-nie-kot w zasadzie wcale nie planował opuszczać magicznego świata. Wszystko wskazywało na to, że odnajdzie się w nim znacznie lepiej niż w tym prawdziwym, w którym... w zasadzie niespecjalnie miał do czego chcieć wracać. I rzeczywiście - nie dałoby się zaprzeczyć temu, że świetnie odnalazł się w Krainie Czarów. Powoli jednak wnikając ją w nią na tyle, że stopniowo zatracał siebie, wspomnienia z wcześniejszego życia, czy - jak mogłoby twierdzić wiele osób - zdrowy rozsądek. Poza mąceniem, zajął się w swoim nowym życiu przede wszystkim kolekcjonowaniem magicznych przedmiotów. I to właśnie one stały się powodem tego, że ostatecznie zyskał kocią fizjonomię (mniej więcej, nie licząc zdecydowanie niekociego uśmiechu...). Upatrzywszy sobie bowiem ciekawe znalezisko w zbiorach niezbyt przyjaźnie nastawionego czarownika, wpadł na świetny pomysł, by poprzez kradzież spróbować zdobyć to, co akurat wpadło mu w oko. Nie udało się. Czarownik nie tylko złapał go na gorącym uczynku, ale dodatkowo postanowił należycie ukarać złodzieja. W jego planach prawdopodobnie miało się to skończyć na zwykłej przemianie w zwierzę, jednak z powodów nie znanych chyba nikomu, nieudolny złodziej nie przemienił się w zwykłego kota, ale jednocześnie w jakiś sposób wchłonął część skierowanej przeciwko niego magii. Umiejętność latania, czy znikania zdecydowanie nie była tym, czym czarownik chciał go obdarzyć. Podobnie jak mniej znana umiejętność Kota z Cheshire (jak w końcu zaczął być nazywany złodziej), jaką było tworzenie iluzji.
Od tamtego czasu minęło wiele długich lat, zanim w Krainie Czarów pojawiła się Alicja. W tym czasie prawdopodobnie nawet większość mieszkańców Krainy zdążyła zapomnieć o historii Kota - podobnie zresztą, jak on sam. Jedynym, co pozostało mu z poprzedniego życia był element nazwy nawiązujący do zamieszkiwanego wcześniej hrabstwa. Choć po takim czasie prawdopodobnie nawet Kot nie byłby w stanie wyjaśnić, dlaczego nazywany był akurat Kotem z Cheshire. To znaczy... potrafiłby. Ale nie miałoby to nic wspólnego z prawdą.
Ostatnio zmieniony przez Olivier Vanberg dnia Pią 23 Lis - 18:31, w całości zmieniany 1 raz |
|
Zachowane wspomnienia: 0% MOJA HISTORIA TO : Muminki
☆ Zwano mnie : Włóczykij
☆ Zawód : Lekarz, specjalizacja kardiochirurgia
☆ Punkty magii : 74
☆ Wiek : 28
☆ Liczba postów : 68
Re: Olivier Vanberg - Kot z Cheshire Sob 24 Lis - 2:51 | |
| Karta zaakceptowanaNa dobry start otrzymujesz: 140 pkt magiiNo proszę. Kolejny Vanberg, który chce dziadka wpędzić do grobu. Nie wstyd wam? No, ale przynajmniej rozgrywka będzie ciekawa. Szybko wbijaj na bal, a może natkniesz się na głowę rodu i wyprowadzisz go z równowagi? |
|