Alan Dickens Nie 28 Cze - 20:57 | |
| Alan Dickens Za górami, za lasami, żyła niezwykła postać zwana Aladyn, której przygody spisano w księdze Aladyn. Zamieszkiwał Wonderland, gdzie nie praktykował magii, zbierał artefakty. Sielanka została przerwana, gdy nad królestwem Fairylandu pojawiły się ciemne chmury, straszna klątwa, która wymazała wszystkim pamięć. I choć postać ta nie uczestniczyła w rzucaniu strasznego zaklęcia, zmuszona była do rozpoczęcia zwykłego życia w Lanville, pamiętając swoje poprzednie życie w 60%. W miasteczku znacie go jako dwudziestodwuletniego mieszkańca, zwanego Alan Dickens (ft. Naleye Junior). Zamieszkuje dzielnicę Mills Boulevard, pracując jako strażak.
| Niepoukładany. Szalony. Z odwagą większą niż cała galaktyka. Skok na bungee. Zjedzenie robaka. Skok przez płonącą obręcz. Spacer po linie na wysokości dziewięciu metrów. Jazda na słoniu. Akrobacje w powietrzu. Eksploracja płonących budynków. Wspinaczka wysokogórska. Skok ze spadochronem (niedługo może nawet bez?). Trzymanie na rękach jadowitego węża. Pająka w sumie też. Bieg po rozżarzonych węglach. Skoki do wody z kilku metrów. Można wymieniać długo. Lista „do zrobienia” jest obszerna niczym przestrzeń we wszechświecie. Codziennie odhacza inne zadanie, choć całość raczej wynika zgoła spontanicznie. Alan nie planuje swojego dnia, w końcu ufa żywiołom. Każdym. Zmienności wody, porywistości powietrza, zagładzie ognia i niepewności ziemi. Choć woda może go zalać, powietrze zdmuchnąć, ogień spalić, a ziemia pochłonąć, ma w sobie ufność. Do natury i do ludzi. Co może być jednocześnie jego największą zgubą. Nie jest jednak osobą bez refleksji, bardzo analizuje swoje kroki, szkoda, że po fakcie. Zawsze jednak stara się naprawić popełniony błąd, o ile za niego uzna swe poczynania. Bo widzisz, Alan ma swój kręgosłup moralny, który nie zawsze pokrywa się z tym ogólnoprzyjętym. Gdzie kradzież jest zła, lecz przecież według niego nie zawsze. On na przykład na potęgę kradnie dziewczęce serca, czasem łamiąc je nieświadomie. Bo życie to przecież zabawa, nie można brać wszystkiego na serio. Nie można zamykać się w zbędnych konwenansach, stawiać sobie kolejne ograniczenia i zamykać w złotej klatce. Jest zatem wolny od odpowiedzialności, tak przynajmniej sądzi i chce w to mocno wierzyć. Bo czy jest coś lepszego od wolności? Od powiewu wiatru, słońca na niebie i świata szerokiego, który zaprasza nas do zwiedzania? Alan na pewno odpowie, że nic piękniejszego nie ma. A cała reszta jest po prostu dodatkiem, nad którym nie można się za bardzo roztkliwiać. Bo wszystko się kończy. Oprócz przygody. Przygoda to coś, co będzie towarzyszyć mu zawsze, jak sam twierdzi. Gdziekolwiek nie pójdzie po śmierci, która wydaje się być tak bardzo odległa przecież. To też będzie przygodą. Szaleństwo, podbijanie nowych terenów, walka z istotami nadprzyrodzonymi. Jak gdyby był w jakiejś grze, baśni. Jak gdyby świat był nierealny, a jego czekało coś zgoła innego. Spełnianie życzeń. Nie jest co prawda rozkapryszonym księciem (no, może czasem), lecz dobrze mieć coś, co będzie na twe zawołanie. Co będzie łapać dla ciebie gwiazdkę z nieba. A, nie, to akurat z chęcią zrobiłby sam. Chętnie też zostałby pilotem, ale podobno rodzina jest najważniejsza. Dlatego siedzi tyłkiem w Lanville i ubarwia życie innych, czasem będąc dla nich złotą rybką. Choć uparcie szuka swojej. Bo czasem chciałby, aby jego los się odmienił. Nie wie dlaczego, wszak jest najszczęśliwszy pod słońcem, lecz ciągle mu czegoś brakuje. Może… Fairylandu? I piasku Agrabahu? - pali sziszę, czasem zajara skręta, ale #niemówmamie- niekiedy ma wrażenie, że tu nie pasuje - lubi zgrywać dowcipnisia i złotego aniołka, który w życiu nie zrobił niczego złego! Czy te oczy mogą kłamać? - uprawia parkour, codziennie ćwiczy też na siłce, bo klata Aladyna sama się nie zrobi. - w dzieciństwie podejrzewano, że ma ADHD, ponieważ wszędzie go pełno i śpi bardzo krótko. Okazało się, że ma po prostu mnóstwo energii. - jak najprościej go wkręcić? Założę się, że nie zrobisz…- nie lubi ciasnych pomieszczeń, ale spokojnie – nie piszczy w windzie jak baba. - jak był mały przejawiał objawy kleptomanii, ale wyrósł z tego. - kiedyś coś go też natchnęło, aby przeczytać Koran. Nawet myślał o tym, aby przejść na Islam, lecz ten pomysł po tygodniu mu się znudził. Jak wiele pomysłów zresztą. - uwielbia pić kawę, najlepiej zrobioną po turecku. - całkiem nieźle się uczył, choć bardzo nie lubił. Klasyczny przypadek „zdolny, ale leniwy”. - uwielbia fajerwerki, co sylwestra męczy znajomych, aby je puszczać. Choć jak był mały, to męczył ojca! - w ogóle nadaje się na syna idealnego – i ryby połowi, i sport pouprawia, i w karty pogra… - jego ulubiony owoc to jabłka. - nadaje rzeczom różne dziwne imiona, a ludziom przydomki. Zazwyczaj wynika to z pierwszych jego skojarzeń. Rodziców czasem nazywa żartobliwie sułtanami, co by się w sumie zgadzało jeśli chodzi o harem ojca… - uwielbia czytać komiksy. I grać w gry komputerowe. - uprawiał szermierkę i boks, teraz robi to raczej okazyjnie, bo mu się znudziło. - podobno nieźle śpiewa, ale nigdy nie dał się namówić na żadne szkoły czy castingi. |
To było dziwne uczucie. Odkąd pamiętał, miał wrażenie, że coś tu jest mocno nie tak. Że nie pasuje do miejsca, w którym się urodził i wychował. Jego uroda również nie była typowa i choć bliżej było mu pod względem fizyczności do matki, to jednak nie potrafił stworzyć z nią odpowiedniej więzi. Co noc nawiedzały go sny przekonujące go, że jego rodzicielka nie żyje. Kimże więc była osoba, która czytała mu bajki na dobranoc i posyłała buziaka, aby lepiej się spało? Nie drążył rzecz jasna tematu, nie chciał nikogo ranić. Dystans jednak pozostał. Do ojca również długo nabierał zaufania, przecież ten od nich odszedł. Tak mówiły mu sny. Że tato wrócił dopiero po osiągnięciu przez Alana pełnoletności. To było o tyle dziwne, że przecież mężczyzna cały czas był w ich życiu. Jasne, bardziej nieobecny niż obecny, zajęty sprawami banku i w ogóle wszystkimi innymi, ale był przecież. Mógł czasem podejść i z nim pogadać, nawet, jeśli to była największa bzdura świata. W każdym razie… Drugie dziecko Dickensów nie bardzo im się udało. Alan w niczym nie przypominał swojej ułożonej, oczytanej siostry. Która wspaniale się uczyła, poszła na studia, została prawnikiem. Alanowi od zawsze marzyły się przygody na miarę największych podróżników. Był energiczny, ciekawski, jednocześnie odważny i nieroztropny. Dotykał gorących urządzeń, próbował się golić golarką ojca i parę razy pokroił sobie paluchy. Nie całkiem, oczywiście. Żywe srebro, choć od zawsze wolał złoto. To nie sprzyjało siedzeniu nad książkami i wkuwaniu kolejnych dziwnych definicji. Nie był też uzdolniony artystycznie. Najlepsze oceny miał z WF-u. Co chwilę jarał się czymś innym, by zaraz się to w nim wypaliło. Zawsze gdzieś gnał, jadł w biegu, spotykał się z kumplami i z dziewczynami. Na edukację brakło czasu. Najgorzej jednak było, kiedy okazało się, że po skończeniu liceum Alan wcale nie zamierzał iść na studia. I tak nie było tam kierunku, który by mu odpowiadał. Wyżebrał od rodziców jakieś centy i na dwa lata wyruszył w świat. Z jednym plecakiem, paroma drobniakami i głową pełną pomysłów. Zwiedził trochę stanów USA, Kanadę, Meksyk. Na więcej już nie wystarczyło czasu i środków, które i tak musiał pozyskiwać pracując to tu, to tam. Rozładunki, kelnerowanie, wyprowadzanie psów, ścinanie trawników i wiele innych. Jedno trzeba było mu przyznać – pracy się nie bał. Po powrocie miał wrażenie, że jego młodsza koleżanka zdecydowanie wypiękniała. Nawet nie miał pojęcia jak to się stało, że wylądowali w łóżku, choć przecież nawet ze sobą nie byli. A potem ona wyjechała na wymianę, więc chłopak tak naprawdę nie dowiedział się, że został ojcem. Jaka szkoda. Mógłby zabrać dziecko (nieważne jakiej płci) na ryby. W każdym razie ponownie skierował swoje życie na poprzednie tory. Pracował jako strażak, dostarczając sobie w ten sposób kolejnych porcji adrenaliny. Nie, nie umiał spokojnie żyć nigdy i chyba już się nie nauczy.
- Agrabah… to miejsce na pewno istnieje i na pewno w nim był, jak uparcie twierdzi. - ma przeczucie, że jest adoptowany, bo wielokrotnie śniła mu się śmierć matki i powrót ojca. A co, jeśli to prawdziwe wspomnienia? Dziwna sprawa! - uwielbia dywany, w jego pokoju nie znajdziesz kawałka gołej podłogi. - jest okropnie pedantyczny w swym chaosie, niemalże codziennie ściera kurze ze swoich znalezisk, których ma całkiem sporo. Mania kolekcjonowania. - nie lubi ciemności, ma dużo lamp w pokoju. - nie przepada też za zimą, latem zaś czuje się świetnie. Kiedy tylko może, chodzi bez koszulki. - jest złodziejem, ale tylko serc niewieścich! - uwielbia latać samolotem. I plaże. Ciepły piasek pod gołymi stopami… - dobrze dogaduje się ze zwierzętami. Zaś małpy uważa za najmądrzejsze ze wszystkich! - lubi złoto. Srebro nie jest tak pociągające. Czasem żałuje, że nie jest kobietą i nie może się bezkarnie porozwieszać złotymi błyskotkami. - jest zwinny i szybki.
brak
|
|
Re: Alan Dickens Nie 28 Cze - 22:01 | |
| #niepowiemnicmamie Alan nie musi się martwić, ale będę chciał w zamian jakieś zaproszenie na tą sziszę, czy coś. W każdym razie młody Dickens jest naprawdę podobny do swojego bajkowego odpowiednika i aż dziwne, że nie ma przy nim nigdzie jakiejś małpki. Może powinien sobie takową kupić? Albo UKRAŚĆ z lokalnego zoo. Jestem też ciekawy jakby wyglądały te jego ryby z niemowlakiem. To mogłaby być naprawdę piękna scenka! Jako tak ruchliwy chłopak znasz z pewnością większość młodych mieszkanek Lanville, którym z takim zamiłowaniem łamiesz biedne serduszka! Mieszkańcy Mills Boulevard także nie są Ci obcy, chociaż uważałbym na tych, którym podebrałeś jakieś drobiazgi. |
|