Felix Dickens Nie 8 Lut - 20:36 | |
| Felix Dickens Za górami, za lasami, żyła niezwykła postać zwana Kotem z Cheshire, której przygody spisano w księdze Alicja w Krainie Czarów. Zamieszkiwał Wonderland, gdzie praktykował białą magię. Sielanka została przerwana, gdy nad królestwem Fairylandu pojawiły się ciemne chmury, straszna klątwa, która wymazała wszystkim pamięć. I choć postać ta nie uczestniczyła w rzucaniu strasznego zaklęcia, zmuszona była do rozpoczęcia zwykłego życia w Lanville, pamiętając swoje poprzednie życie w 60%. W miasteczku znacie go jako dwudziestodwuletniego mieszkańca, zwanego Felix Dickens (ft. Pierre Niney). Zamieszkuje dzielnicę Mills Boulevard, nie pracując.
| Kot jaki jest, każdy widzi. Nie ma prawdopodobnie na świecie osoby, która nie słyszałaby choćby raz o tym, że koty są fałszywe, egoistyczne, że potrafią dbać jedynie o własny ogon i że nie powinno się im ufać. Nigdy. Mimo, że niejednokrotnie bywają również doskonałymi oszustami, potrafiącymi zaskarbić sobie sympatię innych, zdobyć ich zaufanie i uśpić czujność, by ostatecznie... odwrócić kota ogonem. Potrafią wykorzystać niemal każdą sytuację na własną korzyść, najczęściej sympatyzując z tymi osobami, dzięki którym korzyści te mogłyby okazać się największe. Z natury są egocentrykami, o innych zaś myślą jedynie w kategorii środków do osiągnięcia własnych celów. Nie mają większych oporów przed manipulowaniem innymi oraz narzucaniu własnej woli, przy czym naprawdę nie znoszą, kiedy ktokolwiek próbuje je jakoś ograniczać. Nie słuchają nikogo, jeśli tylko nie zwęszą w tym jakiegoś interesu. A nawet jeśli... zdarza im się po prostu robić na przekór, by ostatecznie i tak postawić na swoim i wyjść na wszystkim najlepiej. Koty to wyjątkowo sprytne stworzenia, które do perfekcji nauczyły się ukrywać własną naturę, jeśli tylko uznają, że przyniesie im to korzyść. Nie lubią się jednak zbytnio wysilać, więc jeśli tylko mogą, chętnie wysługują się innymi, świetnie okręcając sobie ludzi dookoła... ogona. Felix zaś nieodmiennie był, jest i na zawsze pozostanie kotem. Niezależnie od przybranej postaci. Prawdopodobnie bowiem kocia natura towarzyszyła mu od zawsze, jeszcze w czasach, zanim ujawniła się ona w jego czterołapnej postaci. Nie bez powodu przecież w Krainie Czarów skończył ostatecznie jako kot. Czy może raczej Kot, bowiem z pospolitymi, miauczącymi dachowcami niewiele go przecież łączyło. Był Kotem, jedynym w swoim rodzaju, niezmiennie zapatrzonym w siebie i przekonanym o własnej wyższości ponad wszystkimi innymi. Odrobinę... nie, w zasadzie bardzo szalonym, co jednak nijak nie umniejszało jego kociego "ja". O tym zresztą świetnie mógłby świadczyć choćby fakt, że w zasadzie Kot z Cheshire nigdy jednoznacznie nie określił się po żadnej ze stron. Owszem, osobiście nie przyłożył łapy do rzucania klątwy, jednak... gdyby dobrze powęszyć, pewnie dałoby się wyniuchać jego pokrętne rady, wskazówki i drobne podpowiedzi, jakich udzielał zarówno jednej, jak i drugiej stronie - w końcu nie bez powodu uważał się przecież za stworzenie wszechwiedzące. Bo może i rzeczywiście nie mógł nigdy wiedzieć wszystkiego jednak dzięki umiejętności stawania się niewidzialnym, potrafił zdobywać naprawdę mnóstwo, niekiedy bardzo przydatnych informacji. I nie miał większych oporów przed tym, by wyjawiać je każdemu zainteresowanemu, niezależnie od intencji takowego. O ile, oczywiście, cena udzielonej informacji była dla niego satysfakcjonująca. Wszystko to miało mu bowiem zapewnić nietykalność od klątwy, jak przynajmniej sam wierzył. Ostatecznie... jak widać i tak koniec końców trafił do Lanville. Może i nieco później niż większość postaci, jednak to chyba nie robi większej różnicy. |
Jest starszym dzieckiem Dickensów, jednych z bogatszych ludzi w Lanville. Jak podpowiadają mu fałszywe wspomnienia - większość życia spędził w tej właśnie mieścinie, od dziecka nawiązując dość silną więź z mniej zamożną rówieśnicą, Alease. Właściwie czasami ma wrażenie, że zna tę dziewczynę znacznie dłużej, niźli jedynie całe swoje życie, jednak... skupmy się na tym, co zrodziło się w jego umyśle za sprawą klątwy. Otóż z panienka Grimm od zawsze łączyła go silna, niemal nierozerwalna dziecięca przyjaźń - w końcu to właśnie ona, chyba jako jedyna zawsze w pełni go rozumiała i doskonale orientowała się w jego postrzeganiu świata. Albo przynajmniej świetnie udawała, że się w tym orientuje. Przez większość życia bowiem Felix uchodził za... no cóż, za dziwaka. Wiecznie nierozumianego przez innych dzieciaka, który zdecydowanie obdarzony został zbyt wybujałą wyobraźnią. Właściwie zaliczył nawet całkiem sporo sesji terapeutycznych, z czego żadna nie przyniosła pożądanych rezultatów i nie nakierowała go na jedyną, słuszną drogę. Dalej miał swoją dziwaczną wizję świata... właściwie... miał swój osobny, prywatny świat, w którym odnaleźć się potrafił chyba tylko on sam. No i, częściowo, Alease. Mimo zaś, że jakiekolwiek spotkania z terapeutami i tak nie uczyniły go normalnym, coś z nich jednak wyniósł - zamiłowanie do leków i wszystkich innych substancji psychoaktywnych. Nie, żeby był to jakkolwiek pozytywny aspekt jego licznych sesji... Po komponowanych samodzielnie mieszankach prawdopodobnie bowiem jeszcze trudniej było go zrozumieć, jemu samemu zaś - odnaleźć się w prawdziwym świecie. Ostatecznie wyjechał z Lanville trzy lata temu, rozpoczynając studia... farmaceutyczne. Tych jednak nigdy nie było mu dane dokończyć - ostatecznie wywalono go z uczelni, choć nikt chyba nie wie za co konkretnie. W każdym razie właśnie powrócił do rodzinnej mieściny, za którą jednak - jak sądzi - nie tęsknił jakoś specjalnie.
Pamięta całkiem sporo ze swojego bajkowego życia, jednak... wspomnienia te dość silnie mieszają się u niego nie tylko z tymi fałszywymi, powstałymi na skutek klątwy, ale również z tymi bardzo mglistymi, niemal zupełnie zapomnianymi, które dotyczą jego życia sprzed trafienia do Krainy Czarów.
- Jest prawie pewien, że nigdy nie był na żadnych studiach i że to zdecydowanie nie z tym łączy się jego rzekomy "powrót" do Lanville. - Ma problem z zapamiętywaniem nazw prostych przedmiotów codziennego użytku oraz zupełnie pospolitych zwierząt. Bez większej trudności posługuje się za to dziwacznymi słowami, rozumianymi prawdopodobnie tylko przez niego. - Uwielbia kolekcjonować (również podkradać innym...) przedmioty. Wszystkie, bo niezupełnie pamięta, które rzeczywiście mogłyby mieć jakąkolwiek wartość. Zostało mu to z bajkowego wcielenia, które miało ogromną słabość do wszelkich magicznych obiektów. - Nie da się ukryć, że momentami zachowuje się po prostu jak... no, kot. - W związku z tym naprawdę nie przepada za psami. Odczuwa przy tym niewytłumaczalną niechęć również do osób, które w bajkowych wcieleniach były psami. - Wonderland zna niemal na pamięć, dzięki częstemu "odwiedzaniu" tego miejsca w snach. Po przebudzeniu jednak za nic nie może sobie przypomnieć nazwy tej magicznej krainy. - Czasami zdaje się być absolutnie przekonany o tym, że jeśli tylko bardzo będzie tego chciał, to stanie się niewidzialny. - Lepiej nie wspominać o incydentach z próbami latania, które rzekomo przytrafiały mu się, gdy był małym chłopcem... - Mimo, że momentami ma wrażenie, że wszystko w realnym świecie jest dla niego nowe i obce, paradoksalnie jest również przekonany, że wszystko to miał już okazję poznać. No... z wyjątkiem technologii i większości nowoczesnych wynalazków. To niezmiennie jest dla niego wielką zagadką.
Do Krainy Czarów trafił podobnie jak Alicja - przez zupełny przypadek. Miało to jednak miejsce wiele, wiele lat przed samą Alicją, przez co po pewnym czasie sam już nie był do końca pewien, czy dostanie się do Krainy poprzez króliczą norę nie było jedynie jego wymysłem. Był wtedy kilkunastoletnim chłopcem, który przez dłuższy czas bezskutecznie starał się znaleźć drogę powrotną do realnego świata. Z czasem jednak dłuższy pobyt w krainie Czarów sprawił, że kompletnie postradał zmysły, niejako dostosowując się do otaczającej go rzeczywistości - w końcu... wszyscy tutaj jesteśmy odrobinę szaleni, czyż nie? I z pewnością nikt zupełnie normalny nigdy nie potrafiłby znaleźć drogi prowadzącej do Krainy Czarów, jednak nawet jeśli już w swojej ludzkiej postaci Kot z Cheshire był odrobinę szalony, to niewątpliwie pobyt w tym zwariowanym miejscu wywarł na niego ogromny wpływ. Po latach nie tylko stracił rozum, ale także swoją ludzką postać oraz - co gorsza - znaczną część wspomnień. Nie pamiętał na przykład w jaki sposób stał się magicznym kotem, podobnie jak nie pamiętał w jaki sposób w ogóle udało mu się posiąść magiczne zdolności. A może posiadał je od zawsze? Czasami bowiem sam poważnie wątpił w to, że kiedykolwiek rzeczywiście mógłby być częścią realnego świata. Zwłaszcza, że z czasem zwykł nawet twierdzić, że był równie leciwy, co sama Kraina Czarów i że istniał w niej niezmiennie, od samego początku. Nie pamiętał nawet swojego prawdziwego, ludzkiego imienia, choć w jego wspomnienia silnie wryło się hrabstwo Cheshire, z którego prawdopodobnie mógł pochodzić. Jak więc nietrudno się domyślić - stąd jego powszechnie znane w bajkowym świecie miano. Pomimo zaś, że dzięki magii posiadł umiejętność przemieszczania się pomiędzy poszczególnymi krainami, nigdy nie znalazł jednak drogi do realnego świata. No... przynajmniej do momentu, gdy nie odczuł na sobie skutków rzuconej klątwy...
|
|
Re: Felix Dickens Nie 8 Lut - 22:18 | |
| Karta zaakceptowana Bardzo interesująca wariacja kota z Chesire. Widzę go w tej postaci pseudo-neutralnego posłannika, który przekazywał tylko to, na co miał ochotę i co mogłoby mu się przydać. Warto, żeby rozwinąć te wątki w relacjach z Fairylandu, być może okaże się, że kot maczał w rzucaniu klątwy jeszcze większą łapę, niż się wszystkim wydaje. Również jego interpretacja w Lanville przypadła mi do gustu, z nadużywaniem środków psychoaktywnych i wyrzuceniem ze studiów szczególnie. Twoja postać w istocie wydaje się bardzo kocia! Twoja postać wyląduje w szpitalu, może zrobi użytek z tych fałszywych studiów i spróbuje pomóc innym postaciom pogrążonym w bólu. |
|