Snow Queen Pon 18 Sty - 22:40 | |
| Snow Queen (ft. Nicole Kidman) Za górami, za lasami, żyła niezwykła postać zwana Królową Śniegu, Lodową Panią, Snow Queen, której przygody spisano w księdze Królowa Śniegu. Zamieszkiwała Królestwa Fairylandu, gdzie był ranga, którą miała postać.
| - Cytat :
- W powietrzu kołysało się mnóstwo płatków śniegu, a jeden bardzo duży uczepił się na brzegu skrzynki kwiatowej, zaczął rosnąć prędko, coraz większy, wyższy, aż stał się cudną panią w długiej, białej szacie z cieniutkiego, przezroczystego muślinu, obsypanej milionami śnieżnych gwiazdek.
Mówiąc o czterech żywiołach na myśli ma się zawsze ogień, ziemię, powietrze i wodę. Skrajnie różnie, a jednak tworzące wspólną całość. Często zapomina się, że ostatni występuje w większej liczbie postaci, a jedną z nich jest lód, wieczna zmarzlina pokrywająca znaczną powierzchnię Ziemi. Isolde w języku germańskim znaczy ‘władająca lodem’. Jaka musi być kobieta nosząca właśnie takie imię? Isolde z całą pewnością nie jest kimś, kogo kojarzylibyśmy z miłością. Rządzą - tak, ale nie z tym czystym i niewinnym uczuciem. Przez wielu uważana za niezdolną do miłości, wszystkich traktująca raczej z dystansem i zdecydowanie zbyt dużą dozą obojętności. W stwierdzeniu tym tkwi gorzka prawda – niewiele było sytuacji, w których okazałaby jakieś głębsze uczucia. Zimna i wyniosła wydaje się być pozbawiona wszelkich uczuć, które uznać można byłoby za pozytywne. Zimna niczym lód sama tak naprawdę będąc lodem. Jej towarzyszami są mróz i wiecznie panująca zima. Zasiadając na swym śnieżnym tronie w lodowym pałacu całymi dniami słucha świszczenia wichrów szalejących po pustych, zmrożonych komnatach. Śnieżną krainę zamieszkuje naprawdę niewiele stworzeń, a jednymi z nich są trolle, które pełnią rolę swego rodzaju sług Królowej Śniegu. Niezbyt rozgarniętych, ale jedynych, którzy są w stanie znieść niemiłosierny chłód. - Cytat :
- Ciało jej było z przezroczystego lodu, białe i połyskujące, a jednak ona żyła. Patrzyła się na Kaja i uśmiechała się do niego, a oczy jej jaśniały jak brylanty. Na koniec skinęła ręką, jak gdyby wzywała go z sobą.
Isolde nie zawsze była taka jak teraz, przed wiekami jej serce przypominało to należące do każdego jednego śmiertelnika, ale tkwiąca w jej osobie magia lodu w końcu przejęła nad nią kontrolę sprawiając, że serce Isolde zamarzło zmieniając się w zwykły kawałek lodu. Kobieta stała się całkowicie obojętna, a granica między dobrem i złem zupełnie się dla niej zatarła. Każdy, do kogo się zbliżyła natychmiast cierpiał dotknięty bijącym od niej chłodem. Wystarczyło jedno jej dotknięcie, by nabawić się odmrożeń. Wybierając samotność przypieczętowała swój los. Została Królową Śniegu, panią zimy, towarzyszką śnieżnych zawieruch, trzaskających mrozów i tańczących w wietrze płatków śniegu. Każdego roku gotowa, by pokryć nieprzebrane połacie ziemi śnieżnym puchem. |
Nie każdy rodzi się od razu zły. Wszyscy przychodząc na świat dostają od losu czystą kartę i tylko od nas zależy jak ją zapiszemy. To my decydujemy czy będą to pięknie wykaligrafowane zdania, czy też bliżej nieokreślone gryzmoły okraszone kilkoma wielkimi kleksami atramentu. Nawet Królowa Śniegu nie zawsze była ‘lodowym potworem pozbawionym wszelkich uczuć o bryle lodu zamiast serca’. Czasami jednak nie wszystko układa się po naszej myśli i decyzje, które podejmujemy czynią z nas osoby, którymi nigdy nie chcieliśmy się stać... Isolde urodziła się w trakcie jednej z największych śnieżyc jaka kiedykolwiek nawiedziła jej rodzinną krainę. Taka pogoda była dość niezwykła jak na okolice, gdzie zima objawiała się zwykle oscylowaniem temperatur wokół zera i przede wszystkim częstym deszczem. Burza śnieżna była zapowiedzią przyszłych wydarzeń, które miały raz na zawsze odmienić tę krainę. Isolde była długo wyczekiwanym dzieckiem władcy pewnego niewielkiego królestwa położonego na dalekiej północy. Starszy już król i jego małżonka starali się o następcę tronu latami, w końcu postanowili jednak dać za wygraną. Nie zrobiła tego jednak królowa, która zdecydowała się na dość radykalne środki. Pewnej bezksiężycowej nocy, starsza już kobieta, udała się do lasu, gdzie nadzieję miała spotkać osobę, z którą niewiele osób chciałoby mieć do czynienia. Chodziło o pewnego maga, czy czarodzieja, który, jak głosiły legendy, był w stanie dać ludziom wszystko to, czego zapragnęli. Niosło to jednak ze sobą określoną cenę, którą w tamtej chwili królowa była gotowa zapłacić. Ów mag nosił imię Rumpelstiltskin. W niecały rok później na świat przyszła Isolde, dziecko o cerze białej niczym śnieg. Wydarzeń, które później nastąpiły, z całą pewnością nie można nazwać ‘szczęśliwym zakończeniem’. Dziewczynka rozwijała się zdrowo, ale jej rodziców niepokoił jeden fakt. Magia zawsze niesie za sobą pewną cenę, której to nie miała płacić bezpośrednio królowa. Szybko okazało się, że za możliwość przyjścia na świat odpowiedzieć będzie musiała sama Isolde, która z czasem zaczęła przejawiać dość niepokojące umiejętności. Ot, zamieniała w lód wodę w wazonach, czy niekiedy tworzyła wokół siebie płatki śniegu. Początkowo cały dwór starał się ignorować te odstępstwa od normalności i wszystko zdawało się zmierzać w dobrym kierunku. Ojciec dziewczynki był dobrym władcą, dla którego nadrzędnym celem było zapewnienie bezpieczeństwa poddanym, a dla tych potencjalnym zagrożeniem była jego własna córka. Mężczyzna wyznaczył ogromną nagrodę dla tego, kto zdoła poskromić siły Isolde nie wyrządzając jej jednocześnie krzywdy. Wielu było śmiałków, każdy z innym rozwiązaniem, żaden jednak z takim, które usatysfakcjonowałoby króla. Dopiero, gdy jego córka skończyła trzy lata, a jej moce stały się już dość silne, na zamku pojawił się pewien mag, który zaoferował swą pomoc. W zamian za nagrodę gotów był oddać małej księżniczce parę rękawiczek, które jego zdaniem miały zatrzymać magię. Prawdziwość słów nieznajomego została potwierdzona, gdy na dłonie małej Isolde założono rękawiczki. Dziewczynka utraciła moce, by odzyskać je tuż po zdjęciu podarunku maga. Uradowany król oddał wybawcy swojego królestwa połowę zgromadzonych w królewskim skarbcu kosztowności. Dzięki magicznej parze rękawiczek, które Isolde zdejmowała wyłącznie za zamkniętymi drzwiami swej komnaty, królewna wiodła całkiem normalne życie dorastając otoczona miłością rodziców i poddanych. W dniu swych dwudziestych pierwszych urodzin Isolde spotkała młodzieńca imieniem Tristan. Był on rycerzem jej ojca, wyjątkowo odważnym i oddanym swemu władcy. Młodzi od razu zapałali do siebie uczuciem, pół roku później będąc już zaręczonymi. Król i królowa, oboje już w sile wieku, przyjęli te wieści z ogromną radością, świadomi, że nie zostało im zbyt wiele czasu. Chcieli jednak być świadkami narodzin przyszłego władcy, który tron miał objąć po swej matce. Tristan i Isolde tworzyli idealną parę, a o ich miłości napisano wiele poematów i pieśni. Historia ta miała skończyć się szczęśliwie, gdyby nie kolejna interwencja Rumpelstiltskina. Mężczyzna, u którego przed laty królowa szukała pomocy okazał się być tą samą osobą, która podarowała młodej księżniczce parę magicznych rękawiczek. Od samego początku kierował się tylko sobie znanymi pobudkami realizując większy plan, który nie uwzględniał zamążpójścia Isolde. Miesiąc przed ślubem zakradł się do komnat należących do przyszłego króla, gdzie pozbawił mężczyznę serca czyniąc z niego swego sługę. Dzięki temu był w stanie zaaranżować zdradę. Pewnego wieczoru Isolde dostała tajemniczy list, w którym polecano jej jak najszybciej odwiedzić jedną z wież królewskiego zamku. Autor tej notatki podpisał się jako Przyjaciel, ale w owym czasie dziewczyna nie mogła wiedzieć o kogo chodzi. Nieświadoma tego, co ją czeka postanowiła wykonać prośbę nieznajomego udając się we wspomniane w liście miejsce. W pośpiechu zapomniała nałożyć swe magiczne rękawiczki. W wieży zastała swego ukochanego w objęciach innej kobiety w dość dwuznacznej sytuacji. Oszołomiona kazała dziewczynie natychmiast opuścić komnatę, po czym zwróciła się do ukochanego z prośbą o wyjaśnienia. Ten, wciąż będąc pod wpływem czarnej magii, wyznał jej, że tak naprawdę nigdy niczego do niej nie czuł, a całą tą farsę z małżeństwem wymyślił tylko po to, by zasiąść na tronie u jej boku. Wówczas zamierzał uśmiercić swą małżonkę podając jej truciznę, tak, jak to powinna była zrobić jej matka przy narodzinach córki. Przyznał się również do tego, że od zawsze uważał ją za potwora, tak samo jak większa część jej poddanych, którzy ze strachu udawali miłość do swej przyszłej królowej. Po tym wszystkim młodzieniec ruszył na swą narzeczoną, ale ta zareagowała odpowiednio szybko zasłaniając się wysuniętymi ku niemu dłoni. Jednym nieostrożnym gestem Isolde raz na zawsze przekreśliła swoje szanse na szczęście. Tłumiona przez zaczarowane rękawiczki magia raziła Tristana zamieniając go w bryłę lodu. Dziewczyna padła na kolana zanosząc się płaczem i obejmując zastygłe w przerażeniu ciało swego ukochanego. Przywabiony przez dziewczynę, z którą Tristan zdradził narzeczoną, strażnik zastał Isolde w tej właśnie pozycji. Nie czekał na wyjaśnienia, natychmiast uciekając, by chwilę później poinformować każdą napotkaną osobę o tym, że księżniczka dopuściła się morderstwa. Wieści te szybko rozeszły się po całym królestwie. W zamku pozostała już tylko królewska rodzina. Nie trwało długo, gdy pod murami stanęli uzbrojeni poddani gotowi zgładzić potwora, którego jeszcze tak niedawno nazywali swą przyszłą królową. Ojciec Isolde polecił, by ona i jej matka zabarykadowały się w Sali Tronowej, on natomiast miał wyjść do swych ludzi, by pertraktować. Rozmowy te były tragiczne w skutkach - poddani nie chcieli słuchać króla i kierowani chęcią zemsty zgładzili swego władcę. Chwilę później ruszyli na zamek. Królowa błagała córkę, by obie opuściły warownię i uciekły, póki jeszcze była na to szansa. Do Isolde dopiero wówczas dotarło, że słowa Tristana były prawdziwe, a wciąż dźwięczały jej w głowie.
Wszyscy uważają cię za potwora!
Magia, której udało się w końcu wyrwać z okowów poczęła przejmować władzę nad dziewczyną, poczynając od jej serca, które wraz ze śmiercią Tristana zaczęło przemieniać się w bryłę lodu.
Jeżeli uważają mnie za potwora to dostaną potwora!
Jednym machnięciem dłoni otworzyła zaryglowane drzwi do Sali, przez które do środka wsypał się rozjuszony tłum. Nikt nie zdążył zrobić niczego więcej. Z uniesionych dłoni Isolde wystrzeliły potężne promienie lodu, które poczęły zamieniać wszystko i wszystkich wokół w martwe kawałki lodu. Nie oszczędziło to również królowej, do której tuż przed śmiercią dotarło, że jej córka naprawdę jest potworem. Całe królestwo pokryło się grubą warstwą śniegu i lodu. Wszystkie domostwa zniknęły pod czapami białego puchu, każde jezioro zamieniło się w błyszczącą taflę, a wszystkie rzeki w koryta wypełnione lodem. Kraina stała się lodową pustynią z jedną tylko żywą istotą siedzącą w bezruchu na zamarzniętym tronie wpatrującą się tępo w swych martwych poddanych. W pozycji tej Isolde spędziła lata, sama z czasem upodabniając się do jednej z setek lodowych figur. Jej serce zamarzło kompletnie czyniąc ją niezdolną do odczuwania czegokolwiek. Z tego stanu wybudził ją dopiero jakiś mężczyzna odziany w złotą zbroję. Isolde, teraz już przez niektórych zwana Królową Śniegu, uniosła swe przymarznięte powieki wbijając lodowate spojrzenie w nieznajomego. Zapytany o to, czego tu szuka wyjaśnił, że przybył do lodowego pałacu wiedziony legendami o starym królestwie pokrytym lodem, z zamkiem, w którego skarbcu znajdowały się niezliczone bogactwa. Dość spokojnym tonem wytłumaczyła mu, że nie znajdzie w tych okolicach niczego poza śniegiem, lodem i… śmiercią. Nie czekała na dalsze wyjaśnienia, tylko machnęła w rycerza dłonią zamieniając go w kolejną kryształową postać.
Pora, by świat poznał kim tak naprawdę jest Królowa Śniegu…
Opuściwszy zamek udała się nad największe w okolicy jezioro, nad brzegiem którego spod grubej warstwy śniegu przy pomocy magii wyrósł lodowy pałac, z setką komnat, po środku którego znajdował się wielki tron, na którym Isolde od teraz zasiadała. Z czasem, do mroźnej krainy sprowadziły się trolle, które dość szybko zostały poddanymi Królowej Śniegu służąc jej w zamian za ochronę, którą była w stanie zapewnić im dzięki swej magii. Z ich pomocą poczęła przenosić niektórych z zamrożonych poddanych do swego pałacu czyniąc sobie z nich wypełnienie swego zimowego ogrodu. Stali się nieodłączną częścią wystroju zamku. Wraz z upływem lat poczęła odczuwać pustkę w swym życiu. Potrzebowała towarzysza, równie obojętnego na uczucia, co ona. W realizacji tego planu pomóc miało magiczne lustro, dzięki któremu byłaby w stanie obserwować wszystko, co tylko mogłaby sobie zapragnąć. Wykonano dwa bliźniacze obiekty, z czego jeden miał być w posiadaniu pewnej Królowej z odległego królestwa, drugie natomiast należeć miało do jakiegoś maga zamieszkującego pobliską krainę. Z niewielkimi problemami Królowej Śniegu udało się zdobyć zaczarowane lustro i kolejną lodową rzeźbę do kolekcji. Problemem był tylko transport przedmiotu, którym zająć miały się oddane swej pani trolle. Jak wiadomo, troll to dość… roztrzepane stworzenie, które niekoniecznie skutecznie działa w zorganizowanych grupach. Mówiąc pokrótce – w trakcie przenoszenia zwierciadła stwory upuściły lustro, które roztrzaskało się na tysiące drobnych odłamków. Wściekłość Królowej Śniegu była niewyobrażalna i tamtego dnia zamroziła wiele trollów rozbijając chwilę później to, co z nich zostało. Na szczęście czasami z niepowodzeń mogą wyniknąć również dobre rzeczy. Z niemałym trudem Isolde udało się zebrać większość rozbitego lustra, ale to pozostała część okazała się nad wyraz pomocna. Każdemu, komu magiczny okruch wpadł do oka natychmiast zaczynał spoglądać na świat z odrazą, a tym, którym kawałek lustra wylądował w sercu odbierał zdolność do miłości. W najgorszej sytuacji byli jednak ci nieszczęśnicy, którym okruchy wpadały zarówno do oka, jak i serca. Jednym z nich był Kaj, którego Królowa upatrzyła sobie jako swego wiecznego towarzysza. Króla godnego swej Królowej… Chłopiec początkowo nie wzbudzał jej szczególnej uwagi, ot, uważała go za kolejne dziecko, które zafascynowane jest zimowym pokazem roztańczonych płatków śniegu. Ale nie Kaj. W jego oczach było coś szczególnego... Coś, co dostrzec można było również w oczach samej Królowej Śniegu. Dar magii lodu. Nie od razu to dostrzegła, ale gdy tylko uzmysłowiła sobie jaka potęga drzemie w chłopcu natychmiast rozpoczęła starania, by sprowadzić go do swego lodowego pałacu. W ten sposób Kaj stał się dla Królowej Śniegu kimś w rodzaju syna, którego postanowiła nauczyć wszystkiego, co sama potrafiła. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego jak wymagająca jest magia lodu sama musząc radzić sobie z nią samodzielnie. Zajęło jej to setki lat, więc zamierzała zająć się rozwojem chłopca pomagając mu ujarzmić tę moc. Jej plany pokrzyżowała jednak pewna dziewczynka, ale o tym już wszyscy dobrze wiedzą z bajki… Pokonana musiała przyznać się do porażki i pozwolić odejść Kajowi i Gerdzie. Nie oznacza to jednak, że zapomniała o swym upokorzeniu… Szczęśliwe zakończenia. Nawet ci źli pragną być szczęśliwi w taki, czy inny sposób, dlatego gdy tylko nadarzyła się ku temu okazja, Królowa Śniegu bez wahania postanowiła rozpocząć poszukiwania magicznego pióra, dzięki któremu mogłaby pozbyć się Gerdy z życia Kaja sama stając się dla niego jedyną towarzyszką. Oczywiście próbowała wiele razy odnaleźć chłopca, ale nigdy jej się to nie udało…
|
|