Matthew Beakley Sob 26 Mar - 19:29 | |
| Za górami, za lasami, zyla niezwykla postac zwana Cheshire Cat/Knave of Hearts, której przygody spisano w ksiedze Przygody Alicji w Krainie Czarow. Zamieszkiwal Wonderland, gdzie praktykowal czarna magie. Sielanka zostala przerwana, gdy nad królestwem Fairylandu pojawily sie ciemne chmury, straszna klatwa, która wymazala wszystkim pamiec. I choc postac ta uczestniczyla w rzucaniu strasznego zaklecia, zmuszona byla do rozpoczecia zwyklego zycia w Pinewood, pamietajac swoje poprzednie zycie w 0%. W miasteczku znacie go jako dwudziesto jednoletniego mieszkanca, zwanego Matthew Beakley (ft. Tyler Joseph). Zamieszkuje dzielnice Needlepoint Coast, pracujac jako artysta bedac bogaty.
Matthew Beakley Rys bohatera Siadam na zbyt wygodnym fotelu i zaczynam bawić się palcami, czekając na pana. Zazwyczaj w dłoniach mam filiżankę herbaty i kiedy są puste, nie wiem co z nimi zrobić. Próbuję położyć je na udach, ale nie potrafię wytrzymać dłużej niż przez dwie sekundy. Włożenie ich w kieszenie działa tylko na cztery. Splecione palce, dłonie położone na oparciach, założone za głowę. Rezygnuję z dalszych prób i zabieram kubek, w którym trzyma pan długopisy, ze stołu. Nie zwracam uwagi na to, że z głośnym dźwiękiem spadają na podłogę, bo w końcu mogę czymś zająć dłonie. To dlatego zacząłem grać. Gitara, ukulele, pianino. W ten sposób mogę je zająć. Lubię też śpiewać i zaczynam to robić, czekając na pana. Cicho, o tym co czuję. Czasami pochwala pan moje opowiadanie o swoich uczuciach, ale innymi razami każe mi pan przestać. Może praca psychiatry nie była odpowiednim wyborem, jeśli przytłaczają pana myśli pańskich pacjentów? - Dzień dobry, panie doktorze. - Wskakuję na swój fotel, a pan tego nie komentuje, wiedząc, że nie odwiedzie mnie pan od takiego sposobu siedzenia. Lubię być wyżej od mojego rozmówcy, a z moim średnim wzrostem to jedyne co mogę robić. Już jako dziecko lubiłem też wspinać się po różnych rzeczach, często zdejmowano mnie z drzew. A raczej kazano zejść, kiedy nie chciałem, nikt nie czekał, aby mnie złapać w razie upadku tylko wracał do poprzednich zajęć. - Jak się mam? Och, jest wprost cudownie! Ale mam do pana pewną prośbę... Kapelusznik zbił moją kolejną zastawę. Czy mógłby mi pan załatwić nową?Zrobi pan co w pana mocy. Oczywiście, kiwam trochę zbyt mocno głową, wypijając powietrze z kubka. Wierzę, bo dlaczego miałbym tego nie robić? - Opowiedzieć o sobie? Po co? - Musi pan uaktualnić kartotekę, rozumiem. - Nazywam się Matthew Beakley. Mam 21 lat i 4 lat temu zdiagnozowano u mnie zaburzenia afektywne dwubiegunowe i schizofrenię niezróżnicowaną - recytuję tak dobrze mi znaną formułkę, którą muszę mówić na każdym spotkaniu, ale dzisiaj mnie to nie denerwuję i wypowiadam ją z radością. - Ten tydzień był jednym z lepszych. Na obiad była raz pizza, a na podwieczorek kilka razy budyń. Lubię budyń. Ale wolę herbatę. To załatwi pan tę zastawę? Kapelusznik ją zbił. - Niech pan nie naciska tak mocno długopisem na papier, bo zrobi pan dziurę. **** Siedzę prosto w tym samym fotelu, co tydzień temu, a moje palce kreślą znaki na jeansach, które personel pozwala mi nosić ze względu na moje nazwisko i zachowanie kiedy mi na to nie pozwalali. Nie patrzę na pana z radością, kiedy pan wchodzi, tak jak zrobiłem to ostatnio. Nie podnoszę nawet wzroku. Obciągam leniwie rękaw bluzy, kiedy komentuje pan to, że zostałem w zeszłym tygodniu upomniany o oddanie wszystkich ostrych przedmiotów. "Jak się czujesz?" Znowu to pytanie. Zawsze zaczynamy od niego i teraz wizja opowiadania o sobie mnie nie cieszy. Czemu to w ogóle pana interesuje? W mojej rodzinie jest sporo ciekawszych osób. Moja matka płaci panu za to sporo, prawda? Albo i nie, dlaczego miałaby się mną przejmować? "No dalej, Matt." - Nazywam się Matthew Andersen. Mam 21 lat i 4 lata temu zdiagnozowano u mnie zaburzenia afektywne dwubiegunowe i schizofrenię niezróżnicowaną - mamroczę pod nosem. "Jak minął ci tydzień?" - Cudownie - mówię z sarkazmem, patrząc się w ścianę, uważając ją za ciekawszą od pana. Czy to cień Świstaka na niej? Zapytałbym, czy widział pan to jak patrzy się na mnie gąsienica siedząca na liściu pańskiej roślinki, ale nie odpowiedziałby pan, tylko pisał coś w swoim zeszycie. **** - Cytat :
- Freeze frame. Please let me paint a mental picture portrait.
Something you won't forget, it's all my forehead And how it is a door that hold's back contents That makes Pandora's box contents look non-violent. Migrena. Okropny ból, który towarzyszy mi w prawie każdym momencie mojego życia. Oczywiście, dają mi tabletki, ale nie zawsze działają. Nie zawsze chcą mi je dać. Biorę też kilka innych ze względu na poważniejsze choroby i boją się, że będzie to za dużo. Dlatego muszę żyć z nigdy niekończącym się bólem. I dlatego też nie dziw się, kiedy trafisz na mnie, krzyczącego z bólu, albo wręcz przeciwnie - pogrążonego w katatonii. - Cytat :
- But I know a thing or two about pain and darkness
If it wasn't for this music, I don't know how I would've fought this Śpiewam, gram, maluję. W ten sposób pozwalam męczącym myślom opuścić mój umysł, a mojej wyobraźni się wyżyć. Sceny z bajek, postaci z książek, przypadkowi przechodnie na płótnach, których pełen jest mój pokój. Notesy wypełnione tekstami piosenek, poprzez które staram się pokazać co dzieje się w moim umyśle, bo nie potrafię opowiadać inaczej o swoich uczuciach. Jeśli chcesz wiedzieć o walkach, które toczą się w mojej głowie, musisz wyłapać to w słowach piosenki albo zauważyć na obrazie. I swear I heard demons yelling, Those crazy words they were spellingHalucynacje i omamy, które mnie rozpraszają. Nie martw się, kiedy rozmawiając z tobą zacznę patrzeć z przerażeniem na niewidoczne dla ciebie stworzenie, albo kiedy będę śmiał się z myszy siedzącej na twoim ramieniu. Rozmawianie z osobami, których tam nie ma też jest dla mnie normalne. - Cytat :
- I'm never what I like
I'm double-sided. And I just can't hide I kinda like it When I make you cry Cause I'm twisted up, I'm twisted up, inside. Nazywam to swoimi "dobrymi" i "złymi" dniami. Podczas pierwszych będę dla ciebie bardzo miły, może trochę za bardzo, ale nie będzie ci to przeszkadzało. Będę gentlemanem, który zbyt szybko wstanie, żeby się z tobą przywitać, albo będzie kręcił się na krześle z szerokim, nieznikającym z twarzy uśmiechem, czekając aż wrócisz z toalety. Będę wiecznie wesołym chłopcem, który głośno będzie się śmiał z wszystkich twoich żartów, kiedy po długim monologu dam ci dojść do słowa. Są też te gorsze dni. Kiedy trafisz na mnie w czasie jednego z nich, będę cichy. Nie wstanę, kiedy wejdziesz do pokoju, nie przywitam się. Będę siedział, nie ruszając się i jedynie wpatrując w ścianę. Kiedy powiesz mi o czymś, co normalnie bardzo by mnie uszczęśliwiło, nie zobaczysz zmiany w mojej mimice. W najlepszym wypadku obdarzę cię pustym spojrzeniem. Będziesz opowiadała mi o swoim dniu, ale ja nic nie odpowiem. Mój wzrok pozostanie wlepiony w ścianę, a uwaga skupiona na moim cieniu, który z każdą minutą zacznie się wydłużać. - Cytat :
- Sometimes quiet is violent
I find it hard to hide it My pride is no longer inside It's on my sleeve My skin will scream Reminding me of Who I killed inside my dream Sny są najgorsze. Gorsze nawet od migreny. Nie jestem w nich sobą. Zamiast popijania herbaty z przyjaciółmi, dołączam do armii Królowej Kier i robię swoim znajomym okropne rzeczy. Kiedy się budzę, czuję ich krew na swoich rękach, słyszę ich krzyki i błagające głosy w swojej głowie. Sam dołączam do nich i wyimaginowaną krew zamieniam na swoją, która pojawia się na moich dłoniach na skutek szorowania ich zbyt mocno, a dźwięki w głowie zastępuję słowami piosenek, które wymyślam na poczekaniu. Budzę wszystkich, ale nie potrafię przestać dopóki mi czegoś nie podadzą. Zazwyczaj są to leki nasenne, więc zamiast mi pomóc, wysyłają mnie z powrotem do świata koszmarów. Utkana rzeczywistosc Beakley. Znasz to nazwisko. Być może nim gardzisz, może szanujesz. Znasz panią burmistrz, znasz jej męża i pewnie co najmniej jedno dziecko. Nie wiesz raczej, że mają pełnoletniego syna, który od kilku lat zamknięty jest w szpitalu psychiatrycznym. Jestem wstydliwym sekretem swojej rodziny i dzięki ich możliwościom finansowym i znajomościom, pewnie tak zostanie. Na początku było dobrze. Jako mały chłopiec byłem całkowicie normalny. Ciemne włosy, ciemne oczy, nie za wysoki, nie za niski, nie za gruby, nie za chudy. Idealnie wpasowałem się w otoczenie i jako całkiem dobry, ale nie wyjątkowo zdolny uczeń byłem dosyć lubiany, miałem kilkoro przyjaciół. Od najmłodszych lat interesowałem się sztuką. Uwielbiałem rysować, grać i śpiewać. Moi rodzice nie próżnowali i już w przedszkolu zaczęli wysyłać mnie na lekcje gry na pianinie, a potem na gitarze i nauki śpiewu. Gry na ukulele nauczyłem się samodzielnie, podobnie było z rysowaniem i malowaniem. Mój pokój zawsze zagracony był sztalugami, a dywan poplamiony farbami. Sam malowałem swoje ściany, które w późniejszych latach zapełniały się postaciami z Alicji w Krainie Czarów. Wszystko zaczęło się komplikować przed moimi siedemnastymi urodzinami. Pojawiły się objawy, których nie dało się zignorować. Rodzice wysłali mnie do psychiatry. Potwierdził obawy, ich syn był psychicznie chory, musiał być leczony w szpitalu. Wcześniej duma, artystyczna dusza rodziny, musiała zostać zamknięta w izolatce, bo stanowiła niebezpieczeństwo dla siebie i innych. Ale na tym się nie skończyło. Co jakiś czas bywało ze mną lepiej. Lekarze twierdzili, że to będzie dla mnie dobre, więc wysyłali mnie do domu na jakiś czas. Wykorzystywałem ten czas na malowanie. Chociaż wielokrotnie prosiłem pielęgniarki o kupno nowych farb i płócien, nie słuchały mnie. Siedziałem w swoim pokoju, śpiewając i tworząc nowe obrazy, które potem wystawiałem w internetowym sklepie. Czasami ktoś coś kupował. Czasami dostawałem nawet zlecenia na zrobienie jakiegoś obrazu. Ale wtedy przychodziły gorsze dni i zostawałem odsyłany z powrotem do szpitala. Brałem jednak w torbie farby. Z czasem leki zaczęły lepiej działać. Nie stanowię już dla nikogo zagrożenia. Wróciłem do domu, do rodziców, bo sam nie mogę mieszkać. Do szpitala chodzę tylko na badania, albo zostaję w nim na kilka dni, kiedy gorzej się czuję.
Zachowane wspomnienia Od dziecka uwielbiam historię Alicji w Krainie Czarów, utożsamiam się z mieszkańcami Wonderlandu i żałuję, że się tam nie urodziłem. Bardziej niż jakikolwiek Amerykanin uwielbiam herbatę, koty to moje ulubione zwierzęta, a za grą w karty nie przepadam.
Odstepstwa w bajce Większość osób mówi, że jestem podobny do matki. Odpowiadam im, że o tym marzę. Mama była piękna, dobra. Nie posiadała magii, ale była w stanie zmieniać swoją postać. Wychowałaby mnie na dobrego człowieka. Niestety to ci dobrzy zawsze odchodzą pierwsi, a ci, którzy byli dobrzy tylko dla nich, wracają do swoich poprzednich zwyczajów. Jestem pod każdym względem jak mój ojciec. Rodzice poznali się przypadkiem. W ten sam sposób się też w sobie zakochali. O matce po jej śmierci, która miała miejsce, kiedy miałem sześć lat, słyszałem tylko dwie rzeczy. Była piękna i dobra. Mówienie o niej go bolało, dlatego tego nie robił. Był słaby. Nie zrobił tego, co by chciała, żeby zrobił. Wrócił do tego kim był wcześniej. Wrócił na dwór Królowej Kier, a ja poszedłem za nim. Był czarnoksiężnikiem, pomagał Królowej w tym, czego nie musiała robić sama. Całe dnie spędzał na dworze królewskim, a kiedy wracał, cały swój czas poświęcał na to, żeby mnie nauczyć magii, którą posiadałem tak, jak on. Zaczął od tego, co znał - czarnej magii, tej, która przychodziła mu naturalnie. Któregoś dnia wrócił jednak z naszyjnikiem mamy, który znalazł w którejś kieszeni płaszcza i starał się nauczyć mnie czegoś, co ona by zaaprobowała. Zaklęcie mu się nie udało, skutki były dla niego śmiertelne. Miałem czternaście lat, kiedy Królowa wzięła mnie pod swoje skrzydła, widząc we mnie potencjał. Kazała mi przysiąc i w zamian za to nauczyła mnie wszystkiego co umiała ona sama i jej posiadający magię poddani. Po kilku latach zauważono, że potrafiłem porozumieć się ze wszystkimi, miałem twarz, której ufano. Byłem też niezwykle utalentowany w walce. Przydzielono mi nowe obowiązki. Przewodziłem armii Królowej i stałem się jej prawą ręką. Niedługo po tym zaczęto wysyłać mnie wgłąb Krainy Czarów. Miałem sprawdzać, czy nikt nie planuje buntu, czy ktokolwiek nie mówi źle o Królowej. Potrzebowałem przykrywki. Na dwór przyprowadzono kogoś, kto potrafiłby mnie nauczyć zmieniać swoją postać. Pokazał mi jak przyjmować inną formę i niedługo po tym stałem się Kotem z Cheshire, pojawiającym się, żeby poznać mieszkańców i znikającym, aby wydać ich Królowej.
Ostatnio zmieniony przez Matthew Beakley dnia Sob 26 Mar - 19:59, w całości zmieniany 1 raz |
|