Ross Beriszl Wto 7 Kwi - 1:00 | |
| Ross Beriszl Za górami, za lasami, żyła niezwykła postać zwana Eros/Kupidyn/Amor, której przygody spisano w księdze Herkules. Zamieszkiwał Wonderland, choć jako bóg odwiedzał wszystkie krainy, gdzie praktykował białą magię. Sielanka została przerwana, gdy nad królestwem Fairylandu pojawiły się ciemne chmury, straszna klątwa, która wymazała wszystkim pamięć. I choć postać ta nie uczestniczyła w rzucaniu strasznego zaklęcia, zmuszona była do rozpoczęcia zwykłego życia w Lanville, pamiętając swoje poprzednie życie w 60%. W miasteczku znacie go jako ośmioletniego mieszkańca, zwanego Ross Beriszl (ft. Logan Evans). Zamieszkuje dzielnicę Central Lanville, będąc najsłodszym uczniem podstawówki.
| Mama mówiła, że jesteśmy z Antkiem piękni, bo zrodziliśmy się z pięknej miłości, a jeszcze piękniejszą mamy do rozdania światu. Na pewno tak jest, bo wszyscy zachwycają się naszym urokiem. Wiem to, bo co jakiś czas ściskają nam nasze różowe poliki i mówią do nas jak do ułomów. Tylko nie mów mamie, że znam takie brzydkie słowa! Ona mówi, że nie możemy się tak nieelegancko wysławiać, bo wtedy ludzie myślą, że nie jesteśmy piękni w środku, a to nieprawda. Nie wiem w sumie, nigdy nie widziałem jak wyglądam w środku. Choć raz miałem prześwietlenie płuc i widziałem takie dziwne zdjęcie wtedy. Jeśli to było moim wnętrzem to fuuuj, nie wiem jak możemy być piękni w środku. Może Antek jest piękniejszy? Nie, to niemożliwe, obaj jesteśmy tacy sami. Trzymamy się razem i najlepiej się rozumiemy. Trzymamy sztamę. Razem chorujemy, albo razem udajemy, że chorujemy. Nie lubimy tych samych dziewcząt i dokuczamy tym samym osobom. To nie może być przypadek! W końcu nawet tak samo wyglądamy, jesteśmy nie do rozróżnienia, co czasem wprowadza zamęt w życie innych ludzi. Tak, znam trudne słowa, bo taka ze mnie trochę papuga jest. Wszystko zapamiętuję i powtarzam, nie możesz przy mnie kląć, bo najpewniej powtórzę to przy najbliższej okazji. Często więc edukuję moich kumpli z gangu (tak, mamy gang, ale nie mów mamie!) i mówię im mądre rzeczy, które przeczytałem w książce, obejrzałem w telewizji lub ktoś je wygłosił. Jak chodzimy na jakieś imprezy, to muszę wyglądać uroczo w małym garniaku i z miną profesora wygłaszać osądy, których w sumie nie zawsze rozumiem. To i tak jednak dobry scenariusz, bo często z Antkiem coś podłapujemy, jakieś słowo czy zdanie, a uznając je za niezwykle zabawne biegamy wkoło i je powtarzamy. Niektórzy mówią, że w ogóle jesteśmy bardzo irytujący, bo często kończymy za siebie zdania, przedrzeźniamy innych czy ich nawet wyzywamy. Nie wiem czemu to takie denerwujące, przecież to świetna zabawa! A my bardzo lubimy się bawić. I mama przymyka oko na nasze wybryki, bo jesteśmy jej kochanymi dzieciątkami. Jak spytałem się, skąd się biorą takie dzieciątka, to mama powiedziała mi, że z brzuszka. Spytałem więc jak mogło się takie dzieciątko w tym małym brzuszku zmieścić, a ona powiedziała, że brzuszek wtedy robi się większy. Ale kiedy spytałem pani stojącej przed nami w kolejce w sklepie kiedy pojawi się na świecie jej dzieciątko, to bardzo się zezłościła i powiedziała mamie, że jesteśmy niewychowani. Nie rozumiem, przecież miała taki duży brzuch! Byłem pewien, że miała tam mnóstwo dzieciątek, ale chyba jednak nie. Może to była zła wiedźma, która te dzieciątka zjadła? Muszę ją kiedyś znaleźć i ich uwolnić, wtedy te dzieciątka z wdzięczności zaczną się z nami bawić i zawładniemy światem. Bo świat należy do nas! Czasem może się wydawać, że jesteśmy zbyt szczerzy, ale mi z tym dobrze. Mama mówi, że kłamstwo jest niedobre, a ja jej wierzę. Nie chcę być niedobry! Chcę być dobry i mądry. Choć mama czasem mówi, że straszne z nas głuptaski. Głównie wtedy, kiedy uruchomimy kosiarkę znajomego rodziny i skosimy mu wszystkie kwiatki. Albo kiedy zamienimy jego pastę do zębów na krem do nóg. Albo kiedy zamalujemy kolejne ściany pokoju, budynku, czy twarze innych ludzi. Bo wszędzie nas pełno, mamy mnóstwo energii do zużycia. Dlatego wymyślamy nowe numery i formy zabawy, bo komu by się chciało siedzieć w domu czy w szkole. Tylko dziewczętom chyba, które bawią się lalkami i zaplątują sobie warkocze. Siedzą tylko i gadają popijając z misiami herbatkę. Ale one są głupie! Lecz mama mówi, że nie możemy tak o nikim mówić, więc mówię to tylko do Antka. Bo najgorzej, jak się trafi taka skarżypyta, to potem mama się na nas trochę złości. Potem mówi, że nas kocha i daje nam słodycze. Bardzo kocham naszą mamę, ale czemu nie mam jeszcze taty? Nie mamy z kim chodzić na ryby czy grać w piłkę. Mówię więc jej, że powinna się bardziej postarać i kogoś znaleźć. Chyba się wreszcie mnie posłuchała. To dobrze, bo my z Antkiem mamy ogromny dar. Wiemy kto do kogo pasuje i często ich swatamy w różny sposób. Mama mówi, że możemy kiedyś założyć biuro matr… matr… no takie, gdzie się ludzie hajtają. Bo rozdajemy im miłość i pokazujemy drogę, którą powinni iść. No i tak jest. Choć to całe całowanie, jakie oni potem robią, to takie strasznie fuj jest. A najzabawniej, jak spikniemy jakichś śmiesznych ludzi. Na przykład babkę z drugiego piętra, która miała rybki (w hotelu rybki, ale numer) i kioskarza zza rogu, który miał kota. Kot zjadł rybki, a oni wciąż byli razem!!! To dopiero była akcja. Potwierdzająca, że się z Antkiem znamy na miłości. W końcu wszyscy nas kochają. - Słodyyyycze!!! - Lubię wtrącać w zdania śmieszne słowa, które niekoniecznie mają sens. Na przykład LACZKI. Albo PACHY, to takie śmieszne słowa. I Antkowi ciągle mówię, że dostanie wciry. - Mam uczulenie na orzechy :( :( :( - Chciałbym mieć własnego pieska!!! Ale mamie chyba nie podoba się ten pomysł :( - Mamy z Antkiem swój własny gang (tak, już, jesteśmy obrotni), więc jesteśmy postrachem teraz już całego Lanville! - Podobno jesteśmy też niezwykle kreatywni. Myślę, że kiedyś będziemy wystawiać nasze super malunki w wielkich galeriach sztuki!!! Mamy talent po mamusi - Zrobiliśmy sobie z Antkiem takie super proce! Ale rzadko ich teraz używamy, bo raz stłukliśmy jednemu panu szybę i mama była zła, bo musiała za nią zapłacić. - Często urządzamy też bitwy na wodę, ale nie wiedzieć czemu sąsiedzi ich nie lubią. - Nie lubię bardzo warzyw, dlatego chyba nigdy nie będę duży i silny, bo je wyrzucam jak mama nie patrzy :( - Jesteśmy też z Antkiem super stylistami, najlepiej wiemy jak kogoś ubrać I UCZESAĆ. |
To takie dziwne, bo ja i Antek się urodziliśmy, ale nie mieliśmy taty. Czasem jakiś pan przychodził do mamy, ale kiedy pytałem się, czy to nasz tata, to mama mówiła, że wcale nie. No to nie wnikałem za bardzo. Zajmowałem się ciekawszymi rzeczami. To znaczy, zajmowaliśmy się. Wraz z Antkiem. Jeździliśmy ciągle po hotelach dziadka i tam broiliśmy bardzo. Staraliśmy się jednak nie mieszać w życie gości hotelowych, bo dziadek mógłby nas za to wyrzucić. Niby nieważne, bo i tak się nieustannie przeprowadzaliśmy, ale jednak. Mąciliśmy więc w szkołach, do których chodziliśmy i na podwórkach innych dzieci. Tacy byliśmy przebojowi, że zawsze się zakręciliśmy wokół jakiejś grupki. Nasz przywódczy charakter dawał o sobie znać i byliśmy postrachem lądów. Szkoda, że nie powietrza, bo od zawsze lubiłem latać. Często marudziłem mamie, abyśmy polecieli gdzieś samolotem, bo to super sprawa. Chciałem odwiedzać Europę, to podobno świetne i ogromne miejsce! Ale mamcia nie podzielała mojego entuzjazmu. Tak samo jak wtedy, kiedy chciałem skakać na bungee, latać paralotnią czy balonem. Ciągle nie, nie i nie! Kocham mamę, ale czasem jest naprawdę denerwująca. To pewnie dlatego, że jest dorosła. I nie ma faceta. Słyszałem od kogoś, że kobieta powinna mieć faceta, bo inaczej głupieje. Nie wiem do końca co to znaczy, ale jak powiedziałem, że nasza mama ma dwóch chłopców (NAS!), to się tylko ze mnie śmiali. Nie wiem o co chodzi, szczególnie, że mamcia mówi, że jesteśmy najlepszymi chłopcami na całym świecie! A to coś znaczy moim zdaniem. To dobry powód, aby stać się władcami wszystkich lądów i oceanów. Taki jest nasz cel. Chciałbym zostać przy okazji pilotem, strażakiem, artystą, piratem i… och, tak wiele jest fajowych rzeczy na świecie! Czasem mam wrażenie, że żyję już tak długo, że przeżyłem już wszystko, ale mama mówi wtedy, że ze mnie jest uroczy głuptasek. Nie wiem o co jej chodzi. W każdym razie wszyscy nas lubią z Antkiem i szybko adaptujemy (kolejne trudne słowo, ale mama powiedziała mi, co ono znaczy!!!) do nowych warunków. A jak nie, to zdobywamy wszystko siłą. Bo raz w jednej szkole taki jeden Buła nam się przeciwstawił i umówiliśmy się z nim na solówkę po przyrze. Dostał takie bęcki od nas, że ohoho! Pobiegł do mamy z płaczem, a potem mówił wszystkim, że to dlatego, że było nas dwóch. Ale skoro obraża mojego brata to obraża też mnie, proste. Tak samo jak mnie ktoś obraża, to Antek idzie ze mną dać temu komuś wciry (hihi), to przecież normalne. Tylko mama się potem gniewa, bo musi nam lód przykładać do twarzy, a inni się na nią nieładnie gapią. Dlatego staramy się unikać bójek, ale wiadomo, honor to podstawa. Nie damy sobie w kaszę dmuchać przecież. No, dlatego czasem przenosiliśmy się tak trochę przez nas, bo dyrektorzy mieli nas już dosyć. Mamcia wtedy była bardzo smutna i zawiedziona, a ja nie lubię jak ona się smuci. Ale jak kupujemy jej lizaki za nasze kieszonkowe to jest jej trochę lepiej. W każdym razie ostatnio mamcia nam powiedziała, że jedziemy do jakiegoś małego miasteczka, bo tam jest mężczyzna jej życia czy coś takiego, nie wiem dokładnie, była bardzo tajemnicza. Nam to z Antkiem odpowiada, bo w sumie to znudziło nam się w tym ostatnim hotelu, ludzie byli jacyś tacy nudni kompletnie, a dziewczyny chciały się tylko malować. Ja nie wiem po co, wyglądały jak klauny. W każdym razie fuj. Tutaj póki co jest całkiem fajnie, ale trochę mało dzieciaków, nie ma kim rządzić. Musimy chyba pozaczepiać w takim razie tych starszych, bo co innego można tu robić!!!
- Ależ oczywiście, że jestem bogiem, uświadom to sobie!!! - Jestem świetny w dobieraniu ludzi w pary. Nawet te najbardziej dziwne. - Jestem młody i piękny. - Czasem śni mi się pewna piękna dziewczyna i bardzo chcę ją znaleźć, choć przecież nie lubię dziewczyn :| - Często wtrącam do swoich wypowiedzi greckie słówka. Chyba wiem, skąd je znam. - Mam świra na punkcie latania, bardzo chcę latać. Kiedyś zostanę chyba pilotem. Składam modele różnych samolotów. - Suszę też mamie głowę, aby móc strzelać z łuku!!! - Lubię kolor czerwony, bardzo. I walentynki, bo wtedy mama kupuje nam słodycze. - Lubię także łazić po górach, powinienem mieszkać na jakimś szczycie!!!
Eros i Anteros są braćmi bliźniakami. Urodzili się ze zdrady Afrodyty, jako synowie jej i boga wojny (Aresa), przez co przebywali na Olimpie. Odziedziczyli jednak wiele cech matki. Byli radosnymi, psotnymi dziećmi, którym mimo wszystko daleko było do przemocy czy okrucieństwa. Oczywistym jest, że jednak wywijali mnóstwo kawałów różnorakiej ilości bajkowych postaci, choć trzeba przyznać, że mnóstwo ich szipów była naprawdę udana. Mało kto wie, że na przykład Księżniczka na ziarnku grochu i Książę zakochali się właśnie dzięki miłosnemu rodzeństwu! Tych par oczywiście było więcej, choć najwięcej chyba było par z przypadku, kiedy to bracia robili innym psikusy. Rzucili czar na przykład na księcia Hansa z Wysp Południowych i Elsę, jednak ich miłość nie przetrwała próby czasu, bo nie była prawdziwa. Tak samo jak uczucie Pinokia do Zębowej Wróżki, Maleficent do Tristana, a nawet Dzwonnika do… kozy. Ostatnio również psotnie zakochali Marudę w syrenie, a to z pewnością nie koniec ich dokonań. Szczególnie, że bardzo lubią podróże i mieszanie w życiu innych!
DAJCIE NAM ŁUKI AMORA BĘDZIEMY BROIĆ |
|