Marcus Andersen Pią 19 Cze - 8:55 | |
| Marcus ‘Mark’ Andersen Za górami, za lasami, żyła niezwykła postać zwana Rasputin, której przygody spisano w księdze Anastazja. Zamieszkiwał Królestwo Fairylandu, gdzie praktykował czarną magię. Sielanka została przerwana, gdy nad królestwem Fairylandu pojawiły się ciemne chmury, straszna klątwa, która wymazała wszystkim pamięć. I choć postać ta uczestniczyła w rzucaniu strasznego zaklęcia, zmuszona była do rozpoczęcia zwykłego życia w Lanville, pamiętając swoje poprzednie życie w 40%. W miasteczku znacie go jako pięćdziesięciojednoletniego mieszkańca, zwanego Marcus ‘Mark’ Andersen (ft. Andre van Noord). Zamieszkuje dzielnicę East Valley, pracując jako ordynator.
| Most people looked at him with terror and with fear But to Moscow chicks he was such a lovely dearKąpany w gorącej wodzie furiat i choleryk. Taką ma opinię od czasów, kiedy po prostu w pewnym momencie puściły mu nerwy. Każdemu kiedyś puszczają. Problem polega na tym, że wszystko, co tyczy Marcusa, ulega rangą do niewyobrażalnych rzeczy. Gdyby podniósł kilka ciężkich cegieł usłyszałby potem, że dźwiga największe kamienie, może nawet meteoryty? Ludzie uwielbiają sensację i on niewątpliwie im jej dostarcza. Wszak zdarza mu się popić i wszcząć burdę w pubie. Akurat umie lać po mordzie i bez dwóch zdań jest odporny na ból. W szczególności kiedy znieczuli się dodatkowo procentami. Kiedyś, jako młokos, bił się regularnie, bo uzależniony był od adrenaliny i bólu. Teraz robi to rzadziej, częściej się po prostu awanturuje, bo i lata nie te, jeszcze jakaś kość mu przeskoczy i wiecie, wypadek gotowy… z pewnością zaś należy bać się jego groźnej miny, po której możesz poznać, że twój pomysł mu się nie podoba. Bywa arogancki i złośliwy co odpycha ludzi. Jednak nie jest tak, że nie ma poczucia humoru. Czy jakiejkolwiek godności. W stosunku do kobiet jest nadzwyczaj łagodny, ale to nie jest bezinteresowna zagrywka, nie miej maleńka złudzeń. Kiedy się tak do ciebie uśmiecha i mówi, że zastanowi się nad twoją propozycją, to wiedz, że już milion pomysłów na zapłatę lub okazanie wdzięczności przez ciebie przebiega mu przez głowę. Stary zboczeniec? Ależ oczywiście. Seks lubił od zawsze, w tej materii nic się nie zmieniło. Trzeba też przyznać, że akurat w tej dziedzinie wciąż jest pionierem, pomimo upływu lat. Podobno trening czyni mistrza. Marcus może być twoim mistrzem. He could preach the Bible like a preacher Full of ecstasy and fire But he also was the kind of teacher Women would desireTo naprawdę niesamowity dysonans. Kiedy opowiada ci o Bogu, pełen pasji i natchnienia. Matka od zawsze dostrzegała w nim niesamowite podobieństwo do swojego kochanka – ten płomień namiętności w oczach. Oddawanie się temu, co się robi. Stwarzanie pozorów wiarygodnego człowieka. Gdyby Marcusowi bardziej się chciało, mógłby po dziś dzień wybielać się w oczach ludzi. Wciskać im niesamowite kity o swojej pracy i nadzwyczajnej ilości posiadanych umiejętności. Możliwe, że porwałby tłum bardziej niż jego małżonka i został burmistrzem. Tylko jemu się nie chciało. Od zawsze pragnął wygodnego życia i łatwości w załatwianiu wszystkiego. A tutaj musiałby się postarać. Religa jest jednak jego punktem zapalnym. Wierzy i chce wierzyć, będąc przy tym największym hipokrytą świata. Czy ktoś taki jak ten stary Andersen mógłby osiągnąć życie wieczne w niebie? Nie miejcie złudzeń, na pewno nie. Ale on przecież ma wiarę w sercu, nieokiełznaną pewność siebie i odwagę, aby robić na przekór. Głupią, lekkomyślną i dziecinną odwagę, kiedy bełkocze coś do ciebie zalany w trupa, a następnego dnia poucza cię powołując się na Biblię i strasząc cię ogniem piekielnym. Na pewno go już posmakował – takie odnosisz wrażenie z jego gadki. A jeśli spotykasz go pierwszy raz (co jest swoją drogą bardzo dziwne), masz pewność, że to obłąkany człowiek. Reszta osób, które znają go od dawna, wiedzą, że taki był od zawsze. Ekscentryczny i niepoukładany. Wolny duch. Zawsze robił co chciał i zawsze uchodziło mu to na sucho. Bo w końcu kto bogatemu zabroni? Ra Ra Rasputin Lover of the Russian queen They put some poison into his wine Ra Ra Rasputin Russia's greatest love machine He drank it all and he said I feel fine- ma fioła na punkcie szybkich samochodów. W swoim ogromnym garażu ma ich przynajmniej 5 i posiada w swej kolekcji między innymi Bugatti Veyron czy Nissan GTR. - jeździ jak wariat, jeszcze przed studiami miał poważny wypadek samochodowy, jednak udało mu się wykaraskać. - na imię mu oczywiście Marcus, ale on sam przedstawia się jako Mark i tak większość do niego mówi. Nie dość, że krócej, to jeszcze jest to rosyjska wersja jego imienia, którą lubi! - zaczyna dzień papierosem i tak samo go kończy. A po drodze wypala ich jeszcze więcej. - do papierosa najlepiej smakuje kieliszek wina. Albo szklanka wódki. Bo wódkę pije się tylko szklankami! - jest dość artystycznie uzdolniony, taniec ma we krwi, śpiew na głosy (szczególnie po procentach) również ma opanowany! Do tego gra na gitarze. - czasem zdarza mu się pędzić nielegalnie bimber w swojej piwnicy, w tajemnicy przed żoną rzecz jasna. Bo na szczęście ta zagląda tam rzadko. - ma mnóstwo nieślubnych dzieci, nikt nie potrafi zliczyć ile! Ma na swoim koncie także kilka ślubów. - uwielbia tłuste i mięsne potrawy, jak choćby tatar czy smalec. PRAWDZIWY MĘŻCZYZNA, wiadomo. - twardych narkotyków spróbował kilka razy, ale nie podeszły mu, czasem trawkę zajara. Takim jest odpowiedzialnym człowiekiem! |
There lived a certain man in Russia long ago… Pani Andersen w obliczu możliwości rychłego romansu nie umiała trzymać nóg złożonych i to przez to narodził się problem. Problem, któremu nadano imię Marcus. Wszyscy po dziś dzień są przekonani, że ten mężczyzna jest prawowitym dziedzicem fortuny tej znamienitej rodziny, w dodatku z krwi i kości. Nie wiedzą, że niegdyś jego matkę odwiedził pewien rosły, przystojny rosyjski imigrant, który naprawiał Andersenom dach. Naprawił nie tylko to, bo również niską samoocenę długoletniej małżonki pana Andersena i wzbudził w niej dawno nierozpalany ogień. To właśnie z tej namiętności zrodził się Marcus. W miarę upływu miesięcy, a później lat, jego matka była przerażona faktem jak bardzo chłopiec zaczyna przypominać swojego prawdziwego ojca. Niekoniecznie z wyglądu, lecz z pewnością z charakteru. Narwany i temperamentny, w dodatku niesamowicie charyzmatyczny władał ludzkimi sercami od maleńkości. Okręcał ich sobie wokół swego palca i wmawiał wszystko, dosłownie. Jak gdyby wiedział, co chcieli usłyszeć. Nastolatkiem był nadzwyczaj problemowym i bardzo burzliwie przechodził przez okres buntu. Przestał być prawiczkiem w wieku 16 lat, zaś po alkohol i papierosy sięgnął jeszcze wcześniej. Po narkotyki później. Uparł się, że chce grać w rockowym zespole i wytatuować sobie ciało. Był wspaniałym gitarzystą, lecz ostatecznie zespół garażowy rozpadł się przez… kobietę. Była piękna i nadzwyczaj atrakcyjna, lecz związana z wokalistą. Marcusowi to nie przeszkadzało dopóki sama była chętna. Problem w tym, że w ten sposób najpewniej zniszczył obiecującą przyjaźń, choć nie rozumie tego po dziś dzień – przecież pokazał kumplowi z jaką dziwką tamten się związał, nie powinien być mu wręcz wdzięczny? Andersen od zawsze miał swoje własne sumienie, zasady i logikę, które nie zawsze były zrozumiane przez resztę społeczeństwa, ale całkiem sprawnie potrafił rozmówców do nich przekonać. Tak, kiedyś wysławiał się doprawdy kwieciście, wbrew pozorom całkiem dużo czytał i nawet jeśli do jego wypowiedzi wdarła się łacina podwórkowa, to i tak wszyscy uważali, że świetnie ją wplótł w swe przemowy. Byli głupi, naiwni lub po prostu podatni na sugestie, nie oceniajmy! Później zaś przyszedł zupełnie inny okres w życiu Marcusa. Poczuł bowiem powołanie… do bycia lekarzem. Cóż, kto bogatemu zabroni? Wyjechał na jedną z najlepszych uczelni w USA i tam się kształcił, a pomimo to nie zrezygnował ze swojego dość hulaszczego życia. Egzaminy zdawał w zasadzie na pograniczu tego, aby móc kontynuować studia. Bardziej wynikało to z tego, że był zdolny, bo raczej mało pracowity. Robił w Nowym Jorku rezydenturę i w zasadzie został tam całkiem długo. Jego specjalizacją była ortopedia. I kiedy zaś uzyskał statut całkiem niezłego lekarza, ponownie wrócił do Lanville, za sobą zostawiając masę złamanych serc i ślubnych obietnic, a także dzieci z nieprawego łoża. W rodzinnym miasteczku zaś poznał piękną Isoldę, która stała się jego żoną i z którą doczekał się trójki potomków, co mimo wszystko nie zdołało uciszyć jego temperamentu. Zgrywał idealnego mężczyznę, aby wreszcie objąć posadę ordynatora w miejscowym szpitalu. Pomogła mu w tym również polityczna kariera żony, dzięki której w sumie stał się nietykalny. Mógł zatem pić i cudzołożyć bez zbędnej trwogi o swą posadkę. Zresztą, na szczęście jako ordynator nie leczył już tak dużo jak wcześniej. Jak dobrze!
- bardzo lubi rosyjską kulturę, nawet nauczył się trochę języka, przejął też wiele cech Rosjan, choć nie wie dlaczego w nim taka fascynacja tym narodem; - często strzykają mu kości, starość nie radość! - jest uzależniony od wielu używek i od seksu; - jego ulubione kolory to czerń i zieleń; ponadto zawsze chciał mieć swojego nietoperza i jest niewątpliwym fanem batmana! - alergicznie reaguje na pozytywki; - ma wielkie ambicje i chciałby zawładnąć światem huehue; - jest wygadany, umie ściemniać i posiada ogromną charyzmę; - jest dość religijny i bardzo wytrzymały! - czasem śni mu się wykolejony pociąg i jakaś dziewczyna… ale kompletnie nie wie, co to może znaczyć;
Brak, wszyscy znamy historię Rasputina, jego dzieje w bajce włącznie ze śmiercią i rzeczywiście – wydostał się chłopina z Hadesu. Jako dusza jednak zawarł z Hadesem pakt pomocy przy rzucaniu klątwy, dzięki któremu dostał godne życie w Lanville.
@Nick Wood, przyzywam cię! |
|
Re: Marcus Andersen Pią 19 Cze - 10:24 | |
| Zdrastwuj Mareczku. Troche mi szkoda, ze nie mogę akceptować z Byrona, rzecz byłaby wtedy o wiele bardziej poważna, tak jak poważnym człowiekiem jesteś ty. Taki z ciebie szaleniec, że sama nie wiem co ta Andersen ma do Byrona, przecież tamten jest pięć razy spokojniejszy (i nie jest fanatykiem religijnym). Fajnie to sobie wykoncypowałaś, te Mateczkę Rosję i religię (fajnie, ze prawosławną, bo u nich obrzędy mają wciąż zachowaną tę magiczną otoczkę) i lekarza i dzieci i proszę - nie zmieniaj się, pozostań zły. Ponieważ tak dużo zrobiłeś sobie dzieci, a wszak jesteś szanowanym lekarzem, to daję ci zegar królika - narzędzie niebezpieczne w Twoich rączkach zacnych, ale przynajmniej znajdzie się wytłumaczenie skąd tyle dzieci przy takiej karierze. Czas to pieniądz, jak mówią. |
|