Killian Emerson Czw 2 Lip - 19:28 | |
| Killian Emerson Za górami, za lasami, żyła niezwykła postać zwana wilkiem/księciem Filipem, której przygody spisano w księdze Czerwony Kapturek/Śpiąca Królewna. Zamieszkiwał Królestwo Fairylandu, gdzie nie praktykował magii. Sielanka została przerwana, gdy nad królestwem Fairylandu pojawiły się ciemne chmury, straszna klątwa, która wymazała wszystkim pamięć. I choć postać ta nie uczestniczyła w rzucaniu strasznego zaklęcia, zmuszona była do rozpoczęcia zwykłego życia w Lanville, pamiętając swoje poprzednie życie w 60%. W miasteczku znacie go jako trzydziestoośmioletniego mieszkańca, zwanego Killian Emerson ((ft. Colin O'Donoghue). Zamieszkuje dzielnicę Pelican Bay, pracując jako trener w szkółce bokserskiej.
| Someday my prince will come... Co można powiedzieć o naszym wilku? Może zacznijmy od tych dobrych cech, które gdzieś tam jeszcze w nim zostały mimo tego wszystkiego. A więc Killian pod maską stanowczości i surowego człowieka, ma naprawdę dobre serce i w dodatku bardzo rodzinne. Nie lubi jednak tego za bardzo okazywać. Dla rodziny i przyjaciół, zrobiłby jednak wszystko. Pewnie wyrwałby gardło każdemu, kto by skrzywdził komuś mu ważnego. Jest cholernie odważny i bardzo uparty. Dzielnie dąży po trupach do postawionego sobie celu. Trafienie do więzienia? Pobicie się z policjantem? Kłótnia z gangiem GPB? Zabicie smoka? Nie ma sprawy. Jest zdolny do wielu poświęceń. W dodatku, mimo tego, że jest nieco oschły i nie potrafi zbytnio pokazywać uczuć, to jest najlepszym partnerem jakiego moglibyście sobie wymarzyć. I nie chodzi tu tylko o partnera do picia! Kobieta, która skradnie mu serce, będzie najszczęśliwszą pod słońcem. #potwierdzoneinfo Potrafi również manipulować. I to całkiem nieźle. C'mon. Zmanipulował własnego ojca, aby pozwolił mu poślubić wieśniaczkę, a nie księżniczkę. Coś musi być na rzeczy! Life's pretty good, and why wouldn't it be? I'm a pirate, after all. Killian jest bardzo stonowanym i pewnym siebie człowiekiem. Jest sam sobie panem i nie znosi przyjmować rozkazów, czy nakazów, chyba, że za odpowiednią opłatą, która rośnie za każdym razem jak będziesz myślał, że ty tu rządzisz. Można mu coś zlecić, poprosić, ale nie rozkazać. Wtedy po prostu będzie pierdolił to co mu powiedziałeś i pójdzie sobie wypić piwo do domu. Rzadko kiedy stosuje się do ustalonych reguł, ale kiedy on je ustali i ktoś je złamie, wtedy ręka noga mózg na ścianie. Jest pod wieloma względami straszliwym hipokrytą, ale się tym nie przejmuje. Bo po co? Rzadko kiedy przejmuje się swoimi wadami, ale bardzo lubi wypominać je komuś innemu. Jest za to bardzo pracowitym człowiekiem i złotą rączką zarazem. Wykona każdą powierzoną mu robotę za odpowiednią opłatą. Nie boi się ubrudzić sobie rączek i nie chodzi tu tylko o farbę do malowania, czy jakiś smar. Nie raz i nie dwa podejmował się bardziej... okrutnych robót. Pobicie kogoś do nieprzytomności, groźby, napady, kradzieże, dziwki, koks, talon na kurwe i balon to dla niego chleb powszedni. Nie ma ludzi, których by się obawiał. Mimo, że nie jest piekielnie bogaty, ma facet znajomości dosłownie wszędzie. W każdym najgorszym jak i najlepszym zakątku Lanville. Uwielbia się dobrze bawić wśród swoich kompanów. Imprezy z nim nigdy nie kończą się dobrze, a to oznacza tylko najlepszą możliwą zabawę! No, co jeszcze? Ach, tak. Nie lubi okazywać swoich słabości, bo przecież ktoś mógłby je wykorzystać przeciwko niemu nie? Mimo wszystko jest honorowy i ma swój własny kodeks. To są jedyne zasady, których może się trzymać. Całą resztę możecie sobie wsadzić w dupę.
Little Red Riding Hood Even bad wolves can be good. Podczas bycia wilkiem bardzo się usamodzielnił. Podczas bycia typowym księciem, ciągnął wszystko od rodziców. Brał od nich pieniądze na każdą swoją zachciankę, wysługiwał się służbą... nie był zbyt niezależny. Jednak po przejściu przez Nibylandię i przyswojeniu się do klątwy, potrafił sobie sam poradzić w każdym aspekcie życia. Organizował sobie wypady do pobliskiej wsi, nauczył się polować w ciele wilka na zwierzynę, poznał cały las na wylot, nauczył się gotować, budować drewniane szałasy, pułapki, domki, narzędzia, rozpalać ogniska. Można spokojnie powiedzieć, że już nie był dawnym rozpuszczonym księciem. Nauczył się nawet przeprowadzać na sobie pierwszą pomoc. Nie raz wpadał w jakieś zasadzki porozstawiane przez kłusowników i nie raz zostawał porządnie ranny, a że był sam, to musiał też sam sobie radzić. Nie pozwalał się nikomu do siebie zbliżyć twierdząc, że będzie mógł kogoś niewinnego skrzywdzić. Ta cecha mu została. Rzadko kogo dopuszcza do siebie bliżej. |
Miał spokojne i dobre życie. Beztroskie, robił co mu się żywnie podobało i z kim mu się podobało. Pewnego dnia poznał więc Mayę. Dziewczyna się w nim zakochała. Działał na nią jak kocimiętka na kocicę i z wielką przyjemnością to wykorzystywał. Jakby nie było fajnie się bawił i dobrze mu było, gdy nie musiał zmieniać dziewczyny co noc. Dawała mu wszystko czego chciał, ale on się jedynie bawił. Dlatego wiadomość o ciąży, go zaskoczyła, zdenerwowała i ucieszyła jednocześnie. Nie chciał się babrać z dziećmi, ale z drugiej strony, chciałby mieć syna. Przyjął więc dziewczynę do siebie, mimo, że nie pałał do niej uczuciem. Był jednak honorowy i nie mógł jej zostawić samej, szczególnie że sam maczał w tym... hehe, palce. No, ale nie było tak kolorowo. Kobieta robiła mu awantury o to, że po pracy szedł pić z kumplami i wracał późnymi wieczorami. Niezbyt jej słuchał, a na swoje usprawiedliwienie dawał jej jakieś błahe wyjaśnienie. Potem seks na zgodę i yolo. No, ale po jednym z takich seksów, ta oznajmiła, że jest w kolejnej ciąży. No szlag by to trafił. W dodatku miała to być kolejna córka. Trzy baby pod jednym dachem. Fakt, że cały czas był samotnikiem, albo spędzał czas tylko i wyłącznie w towarzystwie męskich kumpli sprawił, że jak wyobrażał sobie życie z całą trójką, to aż mu się ciepło robiło. Chcąc nie chcąc doszło między nim, a matką dzieci do kłótni podczas której wygonił ją z domu. Żal mu było tylko dzieciaków, na których jakby nie było mu zależało. Po tej całej akcji, postanowił coś zmienić w swoim życiu. Przeprowadził się do nowego domu, znalazł lepiej płatną pracę w której również się wyrobił i wyszedł jakoś na ludzi. Wyrobił sobie znajomości, a mimo swojej dobrze płatnej roboty, brał się również za niezbyt legalne prace dorywcze, które mimo wszystko dały mu wiele dobrego.
~ zdaje sobie sprawę ze swojej wilczej natury. ~ kojarzy dziewczynę, która nosiła pelerynę, czerwoną. ~ uwielbia księżyc, a szczególnie kiedy jest w pełni. ~ od zawsze kochał psowate i lasy. Samotne spacery po nich jest nieodłączną częścią jego życia. ~ Arrrr, uwielbia filmy o piratach. ~ nie lubi tych wszystkich historii o księciach i księżniczkach ze szczęśliwym zakończeniem. ~ lubi wszelakie rejsy po morzach i oceanach. ~ uwielbia broń białą i świetnie sobie z nią radzi! ~ jest samotnikiem do czasu, aż nie spotka ludzi z którymi odnajdzie wspólny język. Tak jakby odnalazł własną watahę. ~ niezbyt lubi starszych ludzi. Cholernie upierdliwi z nich ludzie. Tak samo myśliwi i leśniczy. Powybijać ich.
O wilku nie ma zbyt dużej mowy w bajce. Jest tylko pokazane jak to znalazł jakieś dziewczę, wiódł je, a na końcu pożarł. Potem pojawił się myśliwy i plan diabli wzięli. Właściwie... to jego historia jest o wiele ciekawsza. Killian pochodzi z królewskiej rodziny i tak naprawdę nazywa się Philip. Od dziecka zaręczony był z księżniczką z innego królestwa. Nigdy jej nie widział, ale wiedział, że nazywała się ona Aurora. Pewnego dnia, gdy przejeżdżał na królewskim koniu przez las przypadkowo ją spotkał i się w niej zakochał od pierwszego wejrzenia. Nie wiedział jednak, że to ona. Wziął ją za zwykłą wieśniaczkę. Umówił się z nią jednak na wieczorne spotkanie, a kiedy obiecała że przyjdzie, odjechał. Nie spodziewał się jednak, że zostanie porwany przez czarownicę, która nie chciała dopuścić do jego spotkania z Aurorą. Był więziony dopóki nie uratowały go trzy wróżki. Uzbroiły go po zęby i kazali ruszyć na ratunek Aurorze. Na drodze jednak stanęła mu czarownica, Meleficent. Kiedy miał jej zadać cios, czarownica dzięki zaklęciu przeniosła go do innego świata. Z Królestwa Fairylandu został przeniesiony do Nibylandii. Obudził się na plaży, a właściwie został obudzony. Niejaki Mrs. Smee darł mu się nad uchem wołając jakiegoś kapitana, czy tam cholera wie kogo. Kapitan Hak, był pierwszą osobą spotkaną w tej nowej krainie. Philip powiedział mu, że musi się jak najszybciej dostać do Królestwa Fairylandu ponownie, ten jednak powiedział, że na dzień dzisiejszy nie było to możliwe, ale obiecał, że go tam zabierze, jeśli coś dla niego zrobi. Philip był gotów zrobić wszystko, więc natychmiast się niemal zgodził, gdy ten zaproponował mu angaż na pirackim statku. Nie minęło długo, aż stał się jednym z ważniejszych członków załogi. Szybko się wszystkiego nauczył. Walkę mieczem miał opanowaną do perfekcji, dowiedział się niemalże wszystkiego o magii, artefaktach i niejakim Piotrusiu Panie z którym toczyli spór. Philip spędził tam wiele lat, a że w Nibylandii stał czas, to on również zachował młodość. Pewnego dnia, Hak wymyślił pułapkę na Pana i jego Zagubionych Chłopców. Ta niestety nie wypaliła, a w akcie zemsty, Piotruś rzucił klątwę na Philipa przez którą w każdą noc z pełnią księżyca, będzie się zamieniał w wilka. Hak mimo sympatii do swojego kompana, nie mógł podjąć takiego ryzyka i zatrzymać go na statku. W ten sposób, Philip powrócił do Królestwa Fairylandu, aby zmierzyć się po raz ostatni z klątwą Meleficent. Odszukał miejsce w którym od dawna spała Aurora i przedostał się do niej, ale nie zdążył jej pocałować. Pech chciał, że była to noc wraz z pełnią księżyca. Zaczął się zmieniać. Wtedy pojął, że szczęśliwe zakończenie nie jest mu dane, a księżniczka będzie musiała zostać przebudzona przez kogoś innego. To była klątwa, którą sam musiał zdzierżyć. Uciekł do lasu w którym żył przez wiele lat. Tam wybudował sobie mały drewniany domek i sobie żył spokojnie starając się opanować swoje przekleństwo. Z czasem udało mu się zmieniać nie tylko podczas pełni, ale również kiedy sam tego tylko zapragnął. Podczas jednej ze swoich wędrówek po lesie napotkał dziewczynę, a jej ubranie bardzo zapadło mu w pamięć. Czerwona peleryna wyjątkowo odznaczała się w tym ciemnym lesie. Killian był tego dnia straszliwie głodny, bo w lesie od jakiegoś czasu nie mógł niczego złapać, a dziewczyna niosła ze sobą koszyk pełen jedzenia. Kusił ją i wodził, aż ta zaprowadziła go do domku jej babci. Nie było prawdą, że pożarł i babcię i kapturka, jedynie zastraszył je i zabrał tyle jedzenia, ile zdołał unieść. Pech chciał, że akurat leśniczy tamtędy przechodził i zaczął go gonić. Na całe szczęście Philip zwiał, ale nim dotarł do domu została rzucona klątwa.
|
|