Dianna Hunter Czw 31 Mar - 16:46 | |
| Za gorami, za lasami, zyla niezwykla postac zwana Artemis, ktorej przygody spisano w ksiedze Herkules. Zamieszkiwala Wonderland, gdzie byla czarodziejka. Sielanka zostala przerwana, gdy nad krolestwem Fairylandu pojawily sie ciemne chmury, straszna klatwa, ktora wymazala wszystkim pamiec. I choc postac ta uczestniczyla w rzucaniu strasznego zaklecia, zmuszona byla do rozpoczecia zwyklego zycia w Pinewood, nie pamietajac nic. W miasteczku znacie ja jako dwudziestoczteroletniego mieszkanca, zwanego Dianna Hunter (ft. Emeraude Toubia). Zamieszkuje dzielnice Needlepoint Coast , pracujac jako mechanik bedac bardzo bogata.
Dianna Rose Hunter Rys bohatera Och, jak bardzo nie byłbyś w stanie mnie rozpoznać w tej postaci! Kiedyś byłam dumną i pewną siebie potężną czarodziejką. Zwierzęta zatrzymywały się, żeby oddać mi cześć, a władcy krain robili wszystko, żeby tylko być ze mną w dobrych stosunkach. A teraz? Teraz nie ma we mnie nic królewskiego, nic wielkiego. Zwłaszcza nie wtedy, kiedy uśmiecham się, mając szminkę średnio dobraną do reszty makijażu, poprawiając okulary w kolorowych oprawkach. Teraz nie będę opowiadać o niesamowitych przygodach, które przeżyłam - zamiast tego zaśmieję, nieco za bardzo szczerząc zęby i zacznę mówić o nowym odcinku "Doktora Who". Albo o tym jak podoba mi się tamten niebieskooki chłopak, który z pewnością nie zwróci na mnie uwagi. Albo o tym jak bardzo chciałabym swojego Hana Solo. Tak, wiem, jestem nerdem. Jednak my też jesteśmy przecież fajni! Zwłaszcza, że bez problemu naprawiłabym twój komputer - o ile przyznasz, że mój t-shirt z logiem Star Wars jest ładny albo skomplementujesz mój uśmiech. Nie myśl sobie jednak, że jestem zahukaną w sobie sierotką - wiecie, że stereotypy to tylko na filmach, prawda? Lubię spędzać czas z innymi, a czasem znajdziecie mnie nawet na jakiejś imprezie. Nie radziłabym ci także ze mną zadzierać - nawet jeśli poprawiając na nosie okulary wyglądam na bezbronną - karate jest pomocne. Łuk też, chociaż jego to ze sobą nie noszę, rzecz jasna. A jeśli - och, niech ciebie Zeus broni - w jakiś sposób obrazisz mojego brata, nie licz na to, że wrócić do domu w jednym kawałku. Jeśli mi się podobasz - pewnie nawet się do ciebie odezwę. Nie jestem jednak pewna czy cokolwiek zrozumiesz przez mój nerwowy chichot. Potrafię trochę zadrzeć nosa - nawet najpotężniejsza magia nie zmieni tego, że choć trochę w dalszym ciągu jestem Artemidą - jednak przez większość czasu, o ile ciebie lubię, jestem miłą i uroczą osobą, lojalną wobec swoich przyjaciół, a zwłaszcza rodziny. Utkana rzeczywistosc Można by pomyśleć, że wychowując się w tak bogatym domu, można zyskać nieco zbyt dużo pewności siebie. Ja jednak nigdy nie miałam tego problemu - jakoś niespecjalnie uważałam się za lepszą i trzymałam się z każdym, niezależnie od wielkości ich domu, nawet jeśli czasami nasi rodzice kręcili nosem - nigdy tak na poważnie, na szczęście. Od małego miałam ambitne plany założenia firmy informatycznej na miarę Apple, zwłaszcza że zawsze byłam złotą rączką, potrafiącą konstruować różne proste rzeczy, jednak jakoś szybko nabrałam realizmu. Wciąż jednak czasem dorobię, naprawiając czyjś motor czy też i nawet tłumacząc komuś, jak zrobić prezentację w Power Poincie. Choć w zasadzie nie musiałabym wcale pracować, bardzo mi pasuje to, co robię - przecież pieniądze nigdy nie są pewne, prawda? Mam całkiem sporo znajomych, pomimo tego że można by mnie raczej określić jako awkward. Nie umiem rozmawiać z przystojnymi chłopakami, nie kupię Apple, nawet jeśli jestem całkiem bogata, ani nie będę moją mitologiczną ulubienicą Artemidą, ale trudno - i tak bardzo lubię swoje życie i kocham Pinewood. Zachowane wspomnienia Uczę się łucznictwa, uwielbiam mitologię i zawsze będę chronić dzikie zwierzęta! Trochę też uważam płeć żeńską za tą lepszą, ale cii... Odstepstwa w bajce Och, takie piękne rzeczy śmiertelnicy o mnie mówią - że byłam piękna, inteligentna, królewska. Zawsze uważałam, że ludzie są niewarci nawet jednego spojrzenia, co pochwalała większość bogów. A potem trochę się pozmieniało. Któregoś razu, podczas polowania razem z nimfami, niedaleko brzegu dostrzegłam, że na morzu zaczęło dziać się coś potwornego - wielka bitwa. Zazwyczaj wzruszałam ramionami i mruczałam pod nosem, że "ludzie i ich problemy!", jednak wśród tego wszystkiego dostrzegłam jakąś dziewczynę, która chyba niekoniecznie pasowała do reszty towarzystwa. Była ona człowiekiem, jednak po chwili doszłam do wniosku, że również i dziewczyną - a przecież powinnyśmy sobie pomagać, chociaż czasem. Postanowiłam więc ją uratować. Okazało się, że dziewczynie na imię było Gerda, i że została pozostawiona sama sobie przez chłopaka. Oburzyłam się rzecz jasna, bo jak to tak, wierzyć w coś co mówi jakikolwiek chłopak. No ale cóż - stało się, a Gerda potrzebowała naprawy. Postanowiłam, że choć raz zrobię wyjątek dla człowieka - pozwoliłam jej zostać moją kolejną towarzyszką polowań. Nauczyłam ją jak posługiwać się bronią, - zwłaszcza moim ulubionym łukiem - jak być odważną i jednocześnie mądrą. Po pewnym czasie z zaskoczeniem zauważyłam, że jestem z niej dumna. I to nie jak z eksperymentu, który się udał, a tak samo jak jestem dumna z pozostałych moich łowczyń. Może ludzie nie są tacy źli, pomyślałam wtedy. Widziałam, że Gerdę od dłuższego czasu coś trapiło, jednak nie byłam pewna co takiego, nawet jeśli zawsze byłam bardzo mądrą osobą. Wszystko wyjaśniło się kiedy Gerda wspomniała o chłopaku - rany, naprawdę? Czy nie trafiło do niej nic, o czym mówiłam przez ostatni długi okres czasu? Mężczyzn nie traktuje się poważnie. Mężczyźni nie są warci naszej uwagi. A jednak zdążyłam polubić tę nieszczęsną Gerdę, która dzięki mnie nie była już taka nieszczęsna. Podjęłam więc swoją decyzję - nie zamienię jej w łosia, tak jak mi się zdarzało to robić wcześniej z łowczyniami, które w kimś się zakochały. Pomogę jej - ten jeden, jedyny raz. Zaprowadziłam ją więc do Wyroczni, a tam Gerda dowiedziała się jak trafić do swojego Kaia. Sądziłam, że po tym wszystkim wrócę do normalności, jednak okazało się, że wcale nie - jednemu z bogów nie spodobało się to, że "zaczęłam kolegować się z ludźmi". No cóż - wiem doskonale jak skończył Prometeusz, jednak oddanie ludziom ognia, a zrobienie tylko czegoś takiego to jest jednak całkiem inna sprawa, no nie? Była to ogromna kłótnia, którą słychać było na pół Olimpu. Kiedy opuściłam górę, w głowie miałam tylko jedno - mężczyźni są jeszcze gorsi niż byli wcześniej. Stwierdziłam, że trzeba pozbawić władzy wszystkich bogów i pozwolić boginiom zająć się wszystkim, bo przecież tylko one dałyby radę! Rozpoczęłam więc ustalanie planu. Któregoś razu wpadłam na pewną czarownicę, której opowiedziałam o wszystkim, nie pilnując się tak jak zwykle, będąc złą, że nic nie idzie po mojej myśli. Kobieta opowiedziała mi wtedy o tym, że mogłaby wykorzystać swoją potężną moc i mnie wesprzeć, razem z kilkoma innymi czarownicami - o ile pomogę w rzuceniu pewnej klątwy. Nieświadoma tego, o jakiej klątwie mowa, zgodziłam się. A później było już zbyt późno, żeby się wycofać - w ten sposób skazałam siebie i innych na ten ponury los w Pinewood.
Ostatnio zmieniony przez Dianna Hunter dnia Czw 31 Mar - 19:04, w całości zmieniany 1 raz |
|
Re: Dianna Hunter Czw 31 Mar - 19:05 | |
| Świetna postać! Uwielbiam nerdów, więc jak najbardziej polubiłam Diannę! Super, że oddzieliła się od tego całego bogactwa i nie brzydzi się usmarować smarem, czy spocić podczas przykręcania koła! Bardzo podobają mi się odstępstwa. Naprawdę świetnie napisane. Nasza Gerda widzę miała ciekawe życie, szczególnie przy boku bogini! Z naszej Artemidy jest prawdziwa feministka walcząca o prawa kobiet i nienawidząca mężczyzn. Tak trzymaj! :D |
|