Zachowane wspomnienia: 0% MOJA HISTORIA TO : Piękna i Bestia
☆ Zwano mnie : Bellą, Piękną
☆ Zawód : chirurg onkolog
☆ Punkty magii : 135
☆ Wiek : 33
☆ Liczba postów : 2
☆ Nabyte przedmioty : - Jane Vanberg - Piękna Czw 22 Lis - 19:34 | |
| Jane Vanberg ft. Gal Gadot Dane osobowe:
☆ Mam 33 lata ☆ Niegdyś zwano mnie Piękną, Bellą ☆ Pochodzę z księgi Piękna i Bestia ☆ Zamieszkuję Storyville w dzielnicy Tundratown ☆ W prawdziwym świecie pracuję jako chirurg onkolog, prezes fundacji Memorial Alfred Vanberg ☆ Moja postać nie posiada wrodzonej magii ☆ A zatem potrzebuje różdżki do czarowania ☆ Moja genetyka to człowiek ☆ Zachowałam 0 % wspomnień z poprzedniego życia
Ciekawostki:
☆ od miesiąca pełni funkcję prezesa fundacji Memorial Alfred Vanberg świadczącej opiekę paliatywną przede wszystkim dzieciom ontologicznie chorym; przejęła ją po dziadku. ☆ ma naturalny talent do tłuczenia naczyń. ☆ stroni od alkoholu.
Historia i charakter postaci - Niech to szlag! – krzyknęła kopiąc oponę samochodu. Flak. Akurat teraz. Nie mogła się oprzeć wrażeniu, że to jakieś zrządzenie losu. Wsiadła za kierownicę i przyłożyła policzek do jej powierzchni. Uczucie chłodu uspokoiło zszargane nerwy, jako że najzwyczajniejsze na świecie złapanie gumy wytrąciło Jane z równowagi. Gorzej, niż gdyby ktoś wylał kawę na karty pacjentów leżące na jej biurku. Przypomniała sobie o kierunku, w którym zmierzała jadąc północną trasą. O rodzinnym domu, w którym pokazywała się coraz rzadziej. Myśl, że opuści obiad z okazji urodzin ojca nie spowodowała u niej ataku paniki i nie zmusiła jej do szybkiej, kilkumilowej przechadzki. Wręcz przeciwnie, ucieszyła się, że mogła mieć jakąś sensowną wymówkę. Wyjęła z kieszeni kurtki telefon i wybrała domowy numer, modląc się w duchu, aby w słuchawce usłyszeć mamę albo chociaż Lancela. Próżna nadzieja. Po drugiej stronie odezwał się nie kto inny jak solenizant. - Tato, złapałam gumę. Muszę mieć czynny samochód na jutro do pracy, także czekam na kogoś z warsztatu, kto się tym zajmie. Wszystkiego najlepszego i zobaczymy się innym razem - starała się wykrzesać z siebie uśmiech w tym jednym, bezuczuciowym zdaniu. Jej relacje z ojcem od zawsze były poprawne, nic ponad to. Chciała nacisnąć kciukiem na czerwoną słuchawkę, ale ojciec był szybszy. - W niedzielę? - oczami wyobraźni widziała jak unosi wysoko brwi i robi tą swoją minę mówiącą: „Nie wierzę w to, że złapałaś gumę, po prostu szukasz wymówki, żeby tutaj nie przyjechać”. - Co w niedzielę? – odpowiedziała tylko udając zbitą z tropu. Miała nadzieję na krótkie „okej”, które zazwyczaj odpowiadał na każdą z jej wcześniejszych wymówek. - Bobby nie pracuje w niedziele – oznajmił z pełną powagą. Cóż, powinna była przewidzieć, że ojciec znał bardzo dobrze wszystkich mieszkańców miasteczka, a co za tym idzie wiedział, kiedy kto pracuje, a kiedy spędza dzień z rodziną. - Poproszę Ivara, żeby pojechał i to załatwił - dodał, a Jane uśmiechnęła się gorzko. Przemilczała odpowiedź ojca, jednak wiedziała, że to nie jest koniec tej rozmowy. - Ivar właśnie podjechał pod dom, poproszę go, aby się tym zajął – ojciec naciskał coraz bardziej, a w Jane rosło coraz większe podirytowanie. Dlaczego? Dlaczego akurat teraz chciał za wszelką cenę widzieć ją u siebie? Liczył, że uda mu się przez cały wieczór sypać jak z rękawa złośliwe komentarze na temat tego, dlaczego to jej, a nie jemu dziadek przekazał fundacje Vanbergów w zarząd? - Dzięki, tato. Dam sobie radę. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego i sto lat! - odrzuciła telefon na siedzenie pasażera. Odchyliła głowę i wzięła naprawdę głęboki wdech.
Obyś ich nie dożył, bo oszaleję. Odstępstwa od bajki I żyli długo i szczęśliwie... Czy aby na pewno?
Bella zdecydowała się zostać z Bestią w jego zamczysku. Uczucie, które ich połączyło, kiełkowało niczym najpiękniejsza róża. Bestia zmienił się w jej oczach na tyle, że kiedy poprosił Belle o rękę, ta zgodziła się od razu. Był ślub, optymistyczne plany względem wspólnej przyszłości.
Na chwilę zapomnieli, że róże nie są przecież wiecznie.
Zaczęło się niewinnie. Od siwych pasm, które dostrzegała wśród swoich zadbanych, długich, czekoladowych pukli. Ignorowała je, a w momentach furii podszytej niemocą wyrywała pełnymi garściami. Zaczęło Belli przeszkadzać jej własne odbicie w zwierciadłach, zmarszczki w kącikach oczu, kondycja skóry. Kiedy zdała sobie sprawę, że starzeje się i czas nie jest dla niej łaskawy, podczas kiedy Bestia wciąż był przystojnym księciem, zaczęła się odsuwać od niego.
Oliwy do ognia dolewał fakt, że nie dane im było mieć dzieci. Starania spełzały na niczym, podłamując jeszcze bardziej Belle. Pewnej ostrzejszej zimy zachorowała. Traciła siły w zatrważającym tempie, nie wstawała z łóżka. Medycy oraz znachorzy sprowadzani do zamczyska nie dawali nadziei.
Wieczny sens nie nadszedł, zamiast niego Bella obudziła się w Storyville w skórze Jane Vanberg. |
|
Zachowane wspomnienia: 0% MOJA HISTORIA TO : Muminki
☆ Zwano mnie : Włóczykij
☆ Zawód : Lekarz, specjalizacja kardiochirurgia
☆ Punkty magii : 74
☆ Wiek : 28
☆ Liczba postów : 68
Re: Jane Vanberg - Piękna Sro 28 Lis - 2:32 | |
| Karta zaakceptowanaNa dobry start otrzymujesz: 135 pkt magiiSiostra, jestem strasznie zaintrygowana! Nie można w takim momencie ucinać bajki i przenieść się gdzie indziej, no! To nie fair ;c Nie mniej, cieszę się, że to nie jest słodka historia, gdzie Bella jest młodziutka, a po prostu na nią też ma wpływ czas! Powodzonka z ojcem, haha! |
|