Balthazar Andersen Czw 2 Lip - 22:07 | |
| Balthazar Andersen Za górami, za lasami, żyła niezwykła postać zwana zolnierzyk, której przygody spisano w księdze Dzielny ołowiany zolnierzyk. Zamieszkiwał Fairyland Kingdoms, gdzie nie praktykował magii. Sielanka została przerwana, gdy nad królestwem Fairylandu pojawiły się ciemne chmury, straszna klątwa, która wymazała wszystkim pamięć. I choć postać ta nie uczestniczyła w rzucaniu strasznego zaklęcia, zmuszona była do rozpoczęcia zwykłego życia w Lanville, pamiętając swoje poprzednie życie w 60%. W miasteczku znacie go jako dwudziestojednoletniego mieszkańca, zwanego Balthazar Andersen((ft. Matthew Bell). Zamieszkuje dzielnicę East Valley, odpoczywając po wojnie.
| BalthazarMama i tata wybrali mi piękne imię, nie sądzicie? Oznacza ono tyle, ze chcieli pozbawić mnie złudzeń. Nie będę leserem, będę poważnym biznesmenem. Pan B. Andersen nie moze teraz pani przyjąć, bo jest na ważnym spotkaniu, czy coś przekazać. Czuję, że poniekąd zawiodłem oczekiwania moich rodziców. Niby całe miasto zazdrościło im tak odważnego syna jak ja, bo tylko ja pojechałem walczyć za Amerykę - ale czy to nie świadczyło jedynie o mojej głupocie? Wróciłem, to nawet ojciec musiał mi zapłacić za protezę. Co prawda armia się miała tym zająć, ale on zawsze wie lepiej. TuhoPrzyjaciele nazywają mnie Tuho. Jestem przy moich przyjaciołach zwykle zadowolony z życia. Mam przecież cudownie złe towarzystwo, dzięki któremu nie oszalałem. I dzięki któremu mogę być normalny, nienormalny i nikomu to nie przeszkadza. Przyjęli mnie do swojego grona po roku nieobecności, tak jakbym nigdzie nie wyjechał. Nie przepadam za ludźmi, którzy się nade mną litują. Doprawdy, jeżeli ktoś myśli że patrząc na mnie z przestrachem, czy się nie połamię idąc po kawę korytarzem, zdobędzie sobie mój szacunek - to się pomylił. Nie znoszę, kiedy ktoś zwraca uwagę na moje kalectwo, robiąc to szczególnie w sposób taki, że się o mnie niby troszczy. Na co mi twoja troska? Moi przyjaciele mi nie nadskakiwali, byli dla mnie tak samo nieuprzejmi jak ja byłem dla nich. Odpłaciłem się im należycie, dziś wszyscy pijemy jedną wódę i nie przejmujemy się chorobami. Mam w życiu tylko jedną namiętność i jej imię to Christine. Mamy z Christine taką grę, że robimy to co nam się każę. Jesteśmy oboje uparci i wytrwali w działaniu. I przenigdy nie złamiemy danego sobie słowa. |
Od dzieciaka chuchany, całowany, głaskany, uważany za tego lepszego i grzeczniejszego z braci (bo mniejszy?), co wywoływało na Baltazarze wielką presję. Chłopaczyna podłamał się trochę i w wieku pięciu lat jego zamiłowanie do eksplozji zobaczyło światło dzienne. Biegał za bratem, uczył się od starszego, który to ciągał go we wszelkie możliwe dziury, bo tam szukał miejsc w których mógłby tworzyć swoją sztukę. Baltek widział te miejsca jako potencjalne miejsca do wyburzenia. Lubił bawić się zapałkami i raz nawet wypalił dziurę w drogim abussanie leżącym w przedpokoju rezydencji państwa Andersen. W szkole było cudownie, Baltek przepadał za byciem w szkole. Reguły i oceny, to wszystko porządkowało jego życie, zapewniało mu pewien spokój, bo kiedy przynosił do domu piątki, to mama uważała, że wszystko jest okej i się chwaliła synem. Kiedy był w przedostatniej klasie mama została znów burmistrzem, chciałem zaprosić w końcu moją Christine do domu, żeby pokazać jej jak się bawimy. Była od kilku tygodni smutna i mówiła, że to przez ojca. Ojciec zawsze był jej wsparciem, dlatego starałem się być wyrozumiały, ale jej smutek nie mijał. Przyszedłem pod dom jej rodziców i rzucałem kamykami całe pięć minut nim wychyliła się z domu głowa jej ojca. Przepędził mnie i zabronił wracać. A ja musiałem wrócić, przecież mieliśmy grę. Z Christiną nie widziałem się kolejny miesiąc, dwa, minęły wakacje a ona wcale nie wychodziła do mnie i nie odpowiadała. Ostatecznie rzuciłem pomysł, że pojadę być w wojsku za granicą, gdzieś w Azji. Mama była dumna, cała wioska była dumna. I kiedy wyjeżdżałem w mundurze widziałem ją w końcu. Stała z ojcem, a ja nic nie mogłem począć. Po wojnie wróciłem niedawno, bo jakiś rok, półtora roku temu? Zwrócili mnie rodzicom z nadszarpniętą psychiką i bez jednej nogi. Mówili, że to bomba podemną wystrzeliła i że ledwo uszedłem z życiem. Ale jakim życiem, chciałem wtedy pytać. Przecież ja umarłem, kiedy Christine nie stawiła sie ojcu i kiedy nie protestowała, gdy wyjeżdżałem. Czekałem na to, a ona wcale tego nie robiła. Może to dlatego, że jak kiedyś uciekła od ojca i oddałem jej zegarek, to nakazałem, by przez następny rok nie zabraniała mi nigdzie wyjeżdżać. Hm, z drugiej strony to tylko gra. Chociaż dla nas to aż gra.
Pamiętam, że lubiłem zawsze przygody. Być ich częścią, nawet nie głównym bohaterem. Do dziś uwielbiam pływać na statkach, często siedzę nad wodą i patrzę w jej lustro. Szczęśliwie mieszkamy nad Oceanem. Wiem, że umiem posługiwać się bronią. Tą białą przede wszystkim, chociaż na strzelnicy z ojcem też sobie radzę. Pamietam, że rudy chłopiec wyrządził mi wielką krzywdę. Nie przepadam za rudymi chłopcami! Nie jeżdżę samochodem, mam jakiś lęk z tym związany. Kocham ogień i boję się go zarazem. Uwielbiam opowiadać bajki. Kocham się w baletnicy, to zupełnie jak w bajce!
Na początku mojej bajki byłem piratem. Miałem opaskę na oko, chociaż nigdy nikt mi nic ze wzrokiem nie zrobił. Mówiłem AHOJ i słuchałem się Kapitana. A moim Kapitanem był człowiek bez ręki, a zamiast ręki miał haka. Byłem szczęśliwy na łajbie z kolegami, nie myśląc o przyszłości, za jednyna (i przy okazji najbardziej przyjemną) atrakcję mając napadanie na tego dzieciaka Piotrusia i na jego kolegów. Często działy się jakieś niewytłumaczone rzeczy, kilku kolegów straciliśmy, niektórych kolegów Piotrka przekabaciliśmy do nas. Ale jednego razu padło namnie. Piotruś się zdenerwował na mnie przeokrutnie i z jakiegoś błahego powodu przemienił mnie w ołowianego żołnierzyka.
Do Haka nigdy juz nie wróciłem, a może to i dobrze? Był furiatem, często nie rozumiałem jego zagrywek, ale słuchałem się go, gdyż był moim kapitanem! Piotruś natomiast był niezwykle roztargniony i podczas jednego z wojaży po Królestwach Fairylandu zostawił mnie na drodze i przejechany zostałem przez auto.
Myślałem, że to koniec moich przygód, ale wtedy okazało się że moja śmierć była moim początkiem. Obudziłem się w ciepłym pomieszczeniu na zamku księcia, który wiele lat później zamienił się w Bestię. Zostałem sklejony i tylko brakowało mi jednej nogi. Nic to jednak małemu księciu nie przeszkadzało i przez tydzień bawił się mną w najlepsze.
Resztę już znacie, bo kiedy poznałem baletnicę moje zycie dopiero nabrało takiego sensu, by ktoś chciał pisać o tym opowieść.
|
|
Re: Balthazar Andersen Pią 3 Lip - 1:29 | |
| Za mundurem panny sznurem! Zdecydowanie więcej powinno się ich pojawić niż jedna Christine, ale może kalectwo nie jest seksi. W każdym razie lubię go, choć wydaje się być niepoczytalny i nieco przygnębiony. Cóż, wiele przeszedł, taka trauma nie może pozostać bez echa. Mam jednak nadzieję, że nasz Baltazar Gąbka odnajdzie swoje szczęście. Nawet, jeśli jego ojciec to drań za to do Huntera pasuje idealnie, z jego ręką i nogą Tuho wytworzoną z plastiku tworzą całkiem niezły manekin. A tak serio to ruszaj na wojnę o miłość. Znasz na pewno wszystkich Andersenów, mieszkańców East Valley oraz rówieśników. |
|