Eric Simmons Sob 26 Mar - 16:16 | |
| Za górami, za lasami, zyla niezwykla postac zwana Ksieciem Erykiem, której przygody spisano w ksiedze Mala syrenka. Zamieszkiwal Neverland, gdzie nie praktykowal magii. Sielanka zostala przerwana, gdy nad królestwem Fairylandu pojawily sie ciemne chmury, straszna klatwa, która wymazala wszystkim pamiec. I choc postac ta nie uczestniczyla w rzucaniu strasznego zaklecia, zmuszona byla do rozpoczecia zwyklego zycia w Pinewood, pamietajac swoje poprzednie zycie w zeru procentach. W miasteczku znacie go jako dwudziesto pięcioletniego mieszkanca, zwanego Eric Simmons (ft. peter bandenhop). Zamieszkuje dzielnice Fabes Hills, pracujac jako strażak i bedac średniozamożnym.
Eric Simmons Rys bohatera Eryk nie ma wstydu, Eryk nie ma zachamowań, Eryk jest uprzejmy, mówi co trzeba, elegancko się ubiera. Eryk jest mężczyzną, którego z wielką chęcią chciałybyście przedstawić mamie - tak wam się wydaje?
Za tą piękną buzią niestety nie kryją się same cechy, które w superlatywy moglibyśmy ubrać. Czai się cwaniaczek, który żadnej pięknej dziewczynie nie przepuści. Który owszem, uśmiecha się i pięknie ubiera, ale to wszystko to tylko przynęta na głodne serca niewieście. Czai się mężczyzna, który mógłby być jeszcze chłopcem. Niepoważny, nierozważny, impulsywny i marzący o wielkich podróżach... które nigdy się nie spełnią.
Więc, oto ja. Eryk Simmons, zdjęcie mam wyjąć już teraz? Nie, niech pani lepiej patrzy na oryginał. Przecież żadna rzeźba nie odda tego, jaki jestem śliczny. Jako starszy brat dwóch pięknych sióstr Simmons, miałem być opiekuńczym i odpowiedzialnym. Ale po drodze był jeszcze jeden: mniejsza kopia mnie, Dean. I wcale nie taka kopia, bo Dean jest trochę bardziej odpowiednim... opiekunem. Mi w głowie wieczne były sposoby na unikanie cierpień. I jeżeli udało mi się, to przekonywałem mamę, że jestem tak okrutnie chory, że nie ma mowy, bym wstawał do szkoły - to robiłem to. Jeżeli mogłem wybrać pomiędzy kujonką, a piękną cziliderką, to już wolałem przemęczyć się intelektualnie i poderwać kujonkę, mieć napisaną pracę, niż obmacywać się z cziliderką. Co i tak w sumie robiłem, bo byłem cwaniakiem. Wciąż jestem. Ale czy dbam o cokolwiek w życiu? Cóż, na pewno o jedzenie, bo przepadam za jedzeniem. Moje serce to mój żołądek. I jeżeli ktokolwiek chce zrobić na mnie wrażenie, powinien postawić dobre mięsko, dobrą fasolę i dać trochę tortu. I będziemy w siódmym niebie. Jako strażak, muszę też dbać o swój wygląd. W Pinewood największym stopniem zagrożenia są spalone przez ognisko tuje przydomowe. I kiedy gaszę taką tuję, muszę ładnie się prezentować, żeby pani dojrzała, która mnie zawołała (i pewnie sama podpaliła to drzewko szlugiem) była odpowiednio ukontentowana tym widokiem. Później mnie taka pani zaprasza do siebie na zimną lemoniadę i muszę jej pokazywać jeszcze bardziej jaki mam piękny kaloryfer. Dbam o wiele rzeczy. Ale zdecydowanie wolę, kiedy to o mnie się dba.
Utkana rzeczywistosc Własciwie nie mam pojęcia dlaczego moi rodzice zdecydowali się na to, żeby mieć więcej dzieci. Czy kiedy urodziłem sie nie uznali, że jestem wprost idealny? Czy mogło być lepiej? Nie sądzę. I chociaż kocham rodzeństwo, to nie kocham ich tak mocno jak siebie samego. Rodzili się w dziwnych odstępach. Po trzech latach Dean, a później dziewczyny. Wszystkich z początku nienawidziłem, bo mi zajmowali miejsca wszędzie, ale dziś mogę przyznać, że toleruję rodzeństwo i cieszę się, że nie jestem jedynakiem (chociaż to też pociągająca wizja). Nie byliśmy nigdy bogaci, ale miałem bogatych kolegów u których widziałem jak może wyglądać dom. Postanowiłem, że będe kiedyś pławił się w tym luksusie. Niestety okazało się, że nie jestem aż tak inteligentny, żeby zarobić używając swojej wiedzy. Więc zostało mi ciało, które emanowało czarem, którego aż szkoda byłoby nie wykorzystać. Przez jakiś czas po szkole udawało mi się podrywać co to bardziej bogate panie domu, te zaś płaciły za nasze obiadki i zabierały mnie na zakupy. Podobało mi się to. Ale bardzo szybko zostałem za to zrugany w domu - kiedy matka się dowiedziała, że podrywałem jej koleżanki, zaraz zrobiła mi raban. Dlatego poszedłem pracować jako strażak. W tym samym czasie co mój młodszy brat Dean. Zachowane wspomnienia Bardzo lubię przebywać blisko wody. I rozkazywać.
Odstepstwa w bajce Jestem spokrewniony ze wszystkimi książętami Fairylandu, bo jesteśmy jedną wielką rodziną. Często odwiedzałem moich kuzynów i byłem gościem na prawie wszystkich wielkich weselach, oraz gościłem ich na własnym. Lecz nim wziąłem ślub, myślałem że nigdy się to nie stanie. Bo nie dla mnie sielanka, siedzenie na tronie i spijanie wina z kielichów - tak w każdym razie sądziłem. Jakież wielkie było moje zdziwienie, kiedy po ślubie okazało się, że siedzenie w bogatych komnatach wcale nie jest takie słabe? Mogłem całymi dniami robić to, co będąc księciem mogłem robić tylko na pokładzie mego statku będąc jego kapitanem. Z jakiś niezrozumiałych dla mnie powodów, moja młoda żona narzekała okropnie. I ignorowałem te jej humory, bo przecież byliśmy zakochani i nie mam pojęcia jak mogło jej się nie podobać życie ze mną w tym szczęściu, co będzie kiedy dopadnie nas choroba?! Pewnego dnia znikła. Pytałem wszystkich gdzie może być, ale nie umieli mi powiedzieć. Czekałem tydzień na jakikolwiek sygnał i przyszedł: Ariel podobno opuściła granice mego królestwa. Gdzie pojechała, jak mogła mnie zostawić? Chciałem odpowiedzi, więc wyruszyłem w drogę by ją odnaleźć i zadać jej wszystkie pytania, które pojawiły się po diagnozie ucieczki. *** Zanim stałem się mężem Arielki, byłem wielkim wilkiem morskim i przemierzyłem wszystkie wody, które mogłem przemierzyć. Znałem dobrze tych zakapiorów którzy mienią się piratami, nie raz z nimi walczyłem. Poznałem wszystkie syreny, zatoczki, króli i ich damy serca. Zanim stałem się mężem Arielki, byłem bardziej interesującym mężczyzną.
|
|
Re: Eric Simmons Nie 27 Mar - 18:20 | |
| Ależ z niego ciasteczko! I mówię to całkiem poważnie. Taki z niego cwaniaczek, że na pewno dobrze wybrnął z każdej sytuacji. W swoim życiu nie martwi się o nic, ale pewnie moja Sam specjalnie podpala sobie tujki jak te panie i czeka aż taki Eric przyjedzie, żeby się poślinić na niego albo nawet podotykać! |
|