Zachowane wspomnienia: 0% MOJA HISTORIA TO : Mała Syrenka
☆ Zwano mnie : Aquata
☆ Zawód : Cheerleading Queen
☆ Punkty magii : 150
☆ Wiek : 18 lat
☆ Liczba postów : 4
Sylvana Vanberg – Aquata Sro 21 Lis - 19:52 | |
| Sylvana Marine Vanberg ft. Diletta Gomez Dane osobowe:
☆ Mam 18 lat ☆ Niegdyś zwano mnie Aquata ☆ Pochodzę z ksiąg Mała Syrenka, Piotruś Pan ☆ Zamieszkuję Storyville w dzielnicy Tundratown ☆ W prawdziwym świecie uczę się ☆ Moja postać posiada wrodzoną magię ☆ A zatem nie potrzebuje różdżki do czarowania ☆ Moja genetyka to syrena ☆ Zachowałam 0% wspomnień z poprzedniego życia
Ciekawostki: ☆ Bardzo lubię słuchać szumu morza. Kiedy nie mogę zasnąć odtwarzam sobie jego nagrania. ☆ Nie mam ulubionych kolorów. Noszę to, co wygląda dobrze. Z pewnych przyczyn mam jednak ogromny uraz do pomarańczowego. ☆ Kiedyś chciałam zostać wegetarianką, ale pizza z kurczakiem to coś czego nie odpuszczę. Mimo wszystko lubię owoce i warzywa – nie potrafię natomiast jeść ryb. Owoce morza przyprawiają mnie o mdłości. ☆ Pasjonuje mnie sztuka. Uwielbiam śpiewać i malować, a gdy byłam mała marzyłam o zostaniu baletnicą. Nadal kocham balet, ale uważam, że wymaga zbyt dużej dyscypliny. ☆ W sekrecie oglądam bardzo dużo serialów i filmów, potrafię być prawdziwym geekiem. Staram się jednak tego nie okazywać. Gram też w gry komputerowe. ☆ Często łamię zasady i pakuję się w kłopoty. Nie zostałam jeszcze jednak przyłapana. ☆ Mam obsesję na punkcie herbaty. I słodyczy. ☆ Moja ulubiona pora roku to zima. Uwielbiam łyżwy i bitwy na śnieżki. Zwłaszcza jeśli mogę rzucić w kogoś z rodzeństwa. ☆ Lubię ładne sukienki i drogie torebki, ale nie do końca kręci mnie nudne, bogate życie moich rodziców. ☆ Nie umiem gotować, ale piekę dobre ciastka. ☆ Gram na skrzypcach, nie jestem wirtuozem, ale całkiem to lubię.
Historia i charakter postaci W błękitnych jak ocean oczach Sylvany zawsze błyszczały iskierki buntu. Kiedy jej twarz przybierała nijaki wyraz, z którego nie dało się nic odczytać, tylko one jedne potrafiły zdradzić prawdę. Niekiedy chmurzyły się, mgliły, przejęte falami gniewu i niezadowolenia. Krył się w nich spryt i inteligencja, ale także zagubienie. Bycie najmłodszą córką w rodzinie nie było wcale takie łatwe, jak wydawało się wszyscym – wszyscy twierdzili, że jest rozpieszczana, że niczego jej się nie odmawia. Prawdą jest, że nigdy nie mogła odmówić sobie swoich kaprysów. Jednak jednak nikt nie widział chłodnych spojrzeń rodziny, nie widział dni spędzonych samotnie – rodziców zbyt zajętych wszystkim innym. W młodych latach towarzyszyły jej często książki i pluszowe zabawki. Spijała wyrazy z kartek, wyobrażając sobie jak wiele potrafiły zadziałać. Młodej panience z dobrego domu nie wypadało wiele rzeczy – zatem nim trafiła do szkoły, czuła się okropnie samotna. Spokój odnajdywała w słowach, które wydawały jej się kwintesencją istnienia: bez słów bylibyśmy tylko cieniami, szeptającymi zza ścian. Nigdy nie interesowała ją rodzinna medycyna, ale chociaż czuła pragnienie buntu wobec wszystkich i wszystkiego, pragnienie to powstrzymywała w sobie, zwłaszcza kiedy chodziło o rodzinę. Była więc jak najpilniejszą uczennicą, dzieckiem z perfekcyjną twarzą – perfekcyjnie ułożoną, stawiającą każdy krok z perfekcyjnym wdziękiem. Ale gdzieś w środku wiedziała, że jest tylko burzą obleczoną w ludzką skórę. W końcu musiała wybuchnąć. W szkole rodzice nie potrafili już ograniczyć jej kontaktu z innymi: szybko stała się duszą towarzystwa. Ciągnęło ją do ludzi tym bardziej, im bardziej Ci ludzie opierali się zasadom. W domu wciąż pozostawała idealną córką – głównie dlatego, że napadał ją dziwny stres i przerażenie ilekroć stawała przed obliczem ojca lub dziadka. Nie potrafiła nawet spojrzeć im prosto w oczy. Niezwykle podziwiała starszego brata, który miał odwagę stawić czoła rodzinnym wymaganiom. Stał się dla niej pewnym wzorem, który podziwiać mogła jednak tylko z oddali. Do czasu. Lata mijały, a Sylvana zyskiwała pewność siebie. Została kapitanem cheerleaderek i z upodobaniem oddawała się swojemu największemu hobby – łamaniu szkolnego regulaminu. Twierdziła, że nic się nie stanie, póki jej nie złapią. A złapać przecież wcale nie musieli. Z rodziną dogadywała się dość dobrze, zwłaszcza jeśli chodzi o rodzeństwo, chociaż przez wielu wciąż postrzegana była jako ta kapryśna. Wciąż pochłaniają ją historie, dawne legendy i opowieści. Dostrzega w każdej z nich trochę siebie. Ale paradoksalnie nie lubi tych o syrenach: choć obdarzona jest ogromną charyzmą i piękną barwą głosu. Łatwo zdobywa sobie ludzi, okręca ich wokół swoich palców. Kiedy czegoś chce – dostaje. Ale mimo, że uważa dokładnie odwrotnie, niczego nie kontroluje. Niczego nie widzi. A świat widzi ją różnie: jako młodą damę, jako kłopotliwą podopieczną. Nigdy jednak tak, jakby naprawdę tego chciała. Nie jest walkirią na skrzydlatym koniu, nie potrafi latać, choć bardzo by tego chciała. Kłamstwa, ładne słowa same cisną się jej na usta. Tańczy z wiatrem, bo lubi słyszeć jego szelest. Fascynuje ją ulotność i nietrwałość, słowa ginące w ciszy. Oczy ma utkwione w horyzoncie i w marzeniach. Ufa gwiazdom, choć z początku zawsze jest im niechętna. Chciałaby wierzyć, że ma większy wpływ na siebie i na rzeczywistość, chciałaby go zdobyć. Brakuje jej wciąż wielu cech człowiek dobrego: nie jest specjalnie szlachetna, ani pomocna. Ale za przyjaciół oddałaby wszystko. Twierdzi, że chaos potrafi być prawdziwym pięknem – nie lubi rutyny, przesadnej organizacji. Impulsywna, dzika, choć próbująca powstrzymać wszystko to w sobie. Ceni przede wszystkim wolność, morską bryzę we włosach. Aktualnie kontynuuje naukę w szkole, którą za rok już ukończy. Przyszłość pozostaje jednak dla niej zagadką. W skrytości marzy o zawodzie prawnika, wie jednak, że w Storyville to domena Belfreyów. Nie wie jeszcze, jak powie o tym rodzicom: wiele razy próbowała i za każdym razem milcząco spuszczała głowę. Choć nabrała śmiałości, a jej język stał się wręcz niewyparzony, wciąż stara się uciec od decyzji takich jak ta. Czasami przyłapuje się na tym, że prosi by wszystko jakoś się wyjaśniło. Potem jednak znów jest zła sama na siebie: wie przecież, że przeznaczenie trzeba kształtować samemu.
Odstępstwa od bajki Dawno, dawno temu, pod błękitną taflą morza żyła sobie syrenka Aquata, córka króla Trytona. Choć w jej rodzinie na długie lata zapomniano o magii, ta wciąż płynęła w ich żyłach – król potrafił używać jej by zapanować nad bezkresnym oceanem, a także by utrzymać swych poddanych w ryzach. Jednak syrenia postać którą wieki temu przyjęli potomkowie dawnych czarnoksiężników, jak i królestwo które stworzyli, ograniczało ich moc. Ponadto jego władca nade wszystko pragnął utrzymać porządek – choć jako jedyny w rodzinie znał prawdziwą naturę zdolności zakodowanych wśród syrenich genów, wystrzegał się nadużywania czarów, kojarząc z nimi naturę samego chaosu. Pokolenia niepraktykowania magii sprawiły, że przestała się ona objawiać, stłamszona przez generacje i zapomniana przez podwodny świat. Jednak Aquata była inna: jej siostry zawsze opisywały ją jako najbardziej aktywną, pełną przedziwnej energii. Mając zaledwie kilka lat, łatwo traciła kontrolę nad sobą, a dookoła zaczynały dziać się dziwne rzeczy. Nieopanowana czarodziejska moc, która postanowiła przypomnieć o sobie po raz pierwszy od wielu stuleci szybko wpędzała syrenkę w kłopoty. Tryton uważał, że jeśli zostawi się tą moc samą sobie, zniknie, przepadnie. Traktował ją jak chorobę, którą musiała przeczekać. Wiedziała zatem, że nie odnajdzie pomocy u ojca. W oceanie jedynym ratunkiem mogła być tylko morska wiedźma, Urszula, ale ta nienawidziła całej jej rodziny. Przez kilka kolejnych lat starała się więc jak mogła unikać jak ognia wszelkich przejawów magiczności. Czuła się jednak niechciana i wiecznie niezadowolona. Pragnęła odkrywać świat poza morskimi falami, ojciec jednak skutecznie ucinał wszelkie jej ambicje. Zazdrościła najstarszej z sióstr władzy i swobody jaką obdarowywali ją wszyscy poddani. Żałowała, że nie urodziła się jako pierwsza – wkrótce jednak okazało się, że pierworodność nie miała tu wielkiego znaczenia. Nastąpił kolejny punkt zwrotny – jej najmłodsza siostra, Ariel, złamała ojcowskie zakazy i poświęciła głos w imię prawdziwej miłości. Wszystko skończyło się szczęśliwie i chociaż Aquata zawsze była niezwykle blisko Ariel, z dnia na dzień zaczęła odczuwać coraz większą niechęć do siostry. Aquata nigdy nie dostała szczęśliwego zakończenia. Nigdy nawet nie miała szczęścia. Zło i gorycz rosły w niej, podsycane dziwnymi szeptami oceanu. Czuła jak przemawia do niej, jak prowadzi ją w jedno miejsce: do jaskini morskiej wiedźmy. W końcu spotkała legendarną Urszulę, a ta obiecała nauczyć ją korzystania z magii, siły, która kreuje wszechświat. Mamiła ją obietnicami i ideami, aż magia stała się dla Aquaty symbolem wyzwolenia i siły. Ceną za naukę miała być kradzież przedmiotów osobistych należących do każdej z jej sióstr – wiedziała, że magia nigdy nie przychodziła za darmo. Nie zastanawiała się długo nad tym co wiedźma zrobi z zebranymi przedmiotami. Czuła, że rodzina od zawsze odtrącała ją, ignorowała. Morskie cienie mieszały w jej głowie, stale wypowiadając słowa pochlebstw i zachęt. Nie żałowała swojej decyzji. Wręcz przeciwnie, nauka u Urszuli była pierwszym dobrym wspomnieniem na jej nowej drodze. Wkrótce po tym Aquata opuściła bezpieczne, rodzinne wody z przysięgą na ustach – jeśli wróci, to tylko po to by odebrać Trytonowi władzę. Na pewien czas trafiła do jednej z zatok Nibylandii. Tam właśnie poznała inne syreny, o zupełnie innym usposobieniu. Wypełniała je zawiść i żądza krwi, która była dla Aquaty czymś nowym, nieznanym. Wzbudzała w niej pewną przedziwną fascynację. Zapomniała na chwilę o swoich ambicjach, o walce o swoje szczęśliwe zakończenie: oczy otworzyła jej dopiero próba utopienia młodej dziewczyny, Wendy. To Aquata powstrzymała resztę syren, nim było za późno. Dostrzegła w nich wtedy coś jeszcze – próżność, ale przede wszystkim bezsilność. Porzuciła ich towarzystwo i udała się do innych krain, by szukać kolejnych mentorów. Pod ich okiem rozwijała swoją znajomość mrocznej magii, nigdzie nie zostając jednak na zbyt długo. Twierdziła bowiem, że nic nie może przesłonić jej wyższego celu. Mogła polegać tylko na sobie. W końcu sama zaczęła szukać sobie podobnych – skrzywdzonych, pozbawionych sprawiedliwości. Poszukiwała także czegoś jeszcze: coraz większej mocy. W czasie swoich podróży popychała ludzi i stworzenia w ramiona ciemności, odbierała im artefakty, pozyskiwała ich serca. Syreni głos został jedynym co pozostało jej po morzu, nie omieszkała jednak wykorzystywać go w potrzebie. W pewnym momencie, jak się jej wydawało, zyskała sprzymierzeńca któremu mogła zaufać. Przekonała do siebie osłabioną Zębową Wróżkę, odczuwając do niej nawet coś na kształt przyjaźni. Ta relacja zakończyła się jednak dość tragicznie: Toothiana odwróciła się od niej, a zdruzgotana Aquata zabrała ze sobą część jej wróżek, skuszonych pięknym głosem i charyzmatycznymi obietnicami. Przed odejściem próbowała także rzucić na nią klątwę, ale ostatecznie nie potrafiła się na to zdobyć – jakiekolwiek zaklęcie posłała w stronę wróżki, z pewnością nie mogło przynieść oczekiwanych skutków. Od tamtej pory syrenka nie widziała już Zębowej Wróżki. Jej niekończąca się misja poszukiwania mocy tak potężnych, by zmieniać rzeczywistość i własne przeznaczenie została nagle przerwana. Na swojej drodze spotkała bohatera, pozornie zwyczajnego. Potrafił jednak zrozumieć ją jak nikt inny. Chociaż stali po dwóch przeciwnych stronach, chociaż ten ciągle starał się ją powstrzymać, nigdy nie ustał w próbach przekonywania ją do zmiany zdania. Pragnął pokazać jej, że przeznaczenie może należeć do nas samych, że nie trzeba potężnej magii by się mu przeciwstawić. Nigdy nie była najlepszym słuchaczem, ale te słowa, bardzo powoli, zaczęły do niej trafiać. Przedziwne szepty, które towarzyszyły jej wciąż z dna oceanu, od którego starała się uciekać, ucichły nagle, zastąpione jego głosem. Cienie towarzyszące jej od zawsze zniknęły bez zapowiedzi – wszystko stawało się lepsze, pojawiało się tak wiele możliwości. Wszystko jednak roztrzaskał wiatr zmian: nadchodząca klątwa pozbawiła ją wszystkich wspomnień. |
|
Zachowane wspomnienia: 0% MOJA HISTORIA TO : Królowa Śniegu
☆ Zwano mnie : Królową Śniegu
☆ Zawód : burmistrz
☆ Punkty magii : 154
☆ Wiek : 48
☆ Liczba postów : 13
Re: Sylvana Vanberg – Aquata Sro 21 Lis - 23:44 | |
| Karta zaakceptowanaNa dobry start otrzymujesz: 150 pkt magiiCzytając tę kartę nasunęły mi się na myśl dwie rzeczy. Pierwsza - musimy mieć koniecznie jakiś wspólny wątek, ale do tego muszę stworzyć oddzielną postać (będę się zgłaszać na PW). Po drugie - kurczę. Mam naprawdę problem z tym, w jakieś grupie umieścić Sylvanę. Właściwie to jestem podwójnie rozdarty - raz w kwestii grup, a kolejny w tym, czy Aquatę powinienem lubić, czy nie. I kurczę. Przekonałaś mnie. Zaciekawiłaś na tyle, ze nie będę w stanie spać dzisiaj w nocy. Gratulacje! Zagięłaś starego mnie i nie wiem co mam teraz ze sobą zrobić. Widzimy się na fabule! |
|