Jack Dickinson Pon 23 Mar - 23:17 | |
| Jack Dickinson Za górami, za lasami, żyła niezwykła postać zwana Jasiem, której przygody spisano w księdze Jaś i magiczna fasola. Zamieszkiwał Królestwa Fairylandu, gdzie nie praktykował magii . Sielanka została przerwana, gdy nad królestwem Fairylandu pojawiły się ciemne chmury, straszna klątwa, która wymazała wszystkim pamięć. I choć postać ta nie uczestniczyła w rzucaniu strasznego zaklęcia, zmuszona była do rozpoczęcia zwykłego życia w Lanville, pamiętając swoje poprzednie życie w 40%. W miasteczku znacie go jako dwudziestotrzyletniego mieszkańca, zwanego Jack Dickinson (ft. adam o'regan). Zamieszkuje dzielnicę Pelican Bay, pracując jako technik farmaceutyczny/drobny złodziej/chłopak do towarzystwa.
| Dobro i zło. Biel i czerń. W bajkach postacie zawsze podzielone są na bohaterów i złoczyńców, gdy tak naprawdę żadna z nich nie zasługuje w pełni na swój tytuł. W baśniach pełno jest odcieni szarości, i nie, nie mam tu na myśli TYCH pięćdziesięciu odcieni… Nikt jest nie jest całkowicie prawy, tak samo jak nikt nie zawsze do końca jest złoczyńcą. Właśnie tak jest w przypadku Jacka. Nie można powiedzieć, żeby był szczególnie bohaterski, wystarczy chociażby wspomnieć ukradzione olbrzymowi harfę i kurę znoszącą złote jajka, ale strasznie zły też jakoś nigdy nie był. Pewne jest jedno – lubił pieniądze i wszelkiego rodzaju wynagrodzenia, więc jeżeli je dostawał, to nie zastanawiał się nad aspektami moralnymi. To dość niepokorny typ człowieka, który zawsze będzie miał swoje zdanie, często odmienne od tego ogólnie przyjętego. Indywidualista niecierpiący przyznawać się do błędu. Nieco zakręcony, ale w sumie całkiem wesoły i szybko nawiązujący nowe znajomości. Jest osobą, którą życie nie raz doświadczyło, dlatego też musiał nauczyć się walczyć z przeciwnościami losu, a robi to czasami w naprawdę dziwny sposób, nie zawsze zgodny z prawem. Nie jest kimś, kogo można byłoby nazwać odpowiedzialnym, więc jeżeli szukasz kogoś, kto zajmie się domem pod twoją nieobecność – omijaj Jacka szerokim łukiem. Nie dosyć, że zasuszy ci kwiatki to jeszcze wyniesie jakieś drobiazgi. Straszny z niego egoista, który najpierw będzie ratował własny tyłek, a gdy już będzie pewien, że jest bezpieczny, dopiero wówczas może zainteresuje się innymi. Właściwie to dość beztroski z niego chłopak, który niezbyt przejmuje się jutrem. Liczy się to, co jest teraz, więc nikogo nie dziwi, że jego dom to w połowie plac budowy, a wszelkie projekty zawsze zostawia sobie na ostatnią chwilę, nierzadko i tak się z nimi nie wyrabiając. Duży wpływ ma też na to jego roztargnienie – jeżeli ktoś ma zgubić klucze, czy telefon to na pewno będzie to Jack. Nieraz już musiał zmieniać numer, bo gdzieś przypadkiem zapodział komórkę. W domu ma przygotowane kilka zapasowych zamków, które nauczył się sam wymieniać. Ciągłe wzywanie ślusarza i tłumaczenie mu, dlaczego ZNÓW nie może wejść do domu było męczące. Z pewnością jedną z jego zalet jest to, że Dickinson jest tolerancyjny. Nie obchodzi go, co robisz dopóki nie wpływa to negatywnie na jego życie. Możesz nawet podpalać ludziom domy, ale tylko wówczas, gdy nie podłożysz ognia pod domostwo Jacka. Nie ocenia dopóki nie pozna osoby, o której mowa, ale gdy już wyrobi sobie o kimś zdanie to trudno będzie mu je zmienić. Dlatego też lepiej wywrzeć na nim dobre pierwsze wrażenie, później pójdzie już z górki. δ jest naprawdę drobnej budowy i niskiego wzrostu, z powodu czego miał dość długo kompleksy, później odkrył, że mniejszym osobom łatwiej przecisnąć się przez uchylone piwniczne okienka δ ma dość zręczne palce, które pozwalają mu otwierać różnorakie zamki, czy też wspinać się nawet na najwyższe drzewa δ nienawidzi, gdy nazywa się go Jasiem – jeśli to zrobisz to możesz być pewien, że Jack spróbuje złamać ci nos (czego oczywiście w końcu i tak nie zrobi, bo jest zbyt niski, by dosięgnąć) δ rok po ukończeniu liceum poszedł do szkoły policealnej, gdzie zdobył tytuł technika farmacji, od tamtej pory pracuje w miejscowej aptece |
Dickinson urodził się w Lanville, gdzie spędził całe swoje dotychczasowe życie. Nigdy nie planował z miasteczka wyjeżdżać, bo po co zmieniać coś, co działa jak należy? Swoich biologicznych rodziców nigdy nie poznał. W dokumentach zapisano, że został oddany do domu dziecka tuż po urodzeniu. Matka miała zwać się Eleanor, w rubryce ‘imię ojca’ wpisano niewiele mówiące NN, w związku z czym, nawet gdyby Jack chciał się czegoś o nich dowiedzieć to miałby z tym wielki problem. Na szczęście nigdy nie interesowali go ludzie, którzy go porzucili. Pierwsze czternaście lat swojego życia spędził jako wychowanek sierocińca, z którego w końcu został adoptowany przez starsze małżeństwo, które przez lata bezskutecznie starało się o dziecko. Tworzyli przeciętną rodzinę, która miała swoje problemy, ale w gruncie rzeczy całkiem dobrze im się razem żyło. Państwo Dickinson mieli opinię nieco ekscentrycznych osobników, którzy starali się wychodzić poza wyznaczone schematy na wszelkie możliwe sposoby. Jack szybko przyzwyczaił się do takiego stylu życia. Pozwalano mu na wiele, więc nie dziwne, że chłopak nabrał dość dziwnych zwyczajów i umiejętności (chociażby swoich nieco zbyt lepkich rąk). Zaczęło się niewinnie. Kradzież jabłek z sadu sąsiadki, która miała najlepsze jabłka w okolicy, czy podebranie batonika w sklepie Z biegiem czasu jego zdobycze stawały się coraz większe i wartościowsze. Kolejne lata mijały, Jack rósł, aż w końcu jego rodzice tuż po przejściu na emeryturę stwierdzili, że pora sprzedać dom (zostawiając syna na bruku) i wydać wszystkie zarobione w ten sposób pieniądze na wycieczki po całym świecie. Młody Dickinson miał wówczas dwadzieścia lat i był świeżo po szkole licealnej. Udało mu się zaczepić na pół etatu w miejscowej aptece. Przez pierwsze kilka miesięcy pomieszkiwał u znajomych, aż w końcu poznał niejaką Frances Merryweather, która zaoferowała mu dość ciekawą pracę. Jack nie pytał o wiele, wystarczyło mu to, że dzięki temu będzie mógł sobie całkiem nieźle dorobić. Poza tym, idealnie jest połączyć przyjemne z pożytecznym, prawda? Kilka lat później zaciągnął kredyt i kupił stary dom w Pelican Bay wymagający generalnego remontu. Remontu, który nieprzerwanie trwa od momentu, w którym Jack się wprowadził do nowego miejsca zamieszkania.
δ w piwnicy swojego domu ma małą plantację marihuany (głównie na własny użytek), znalazło się tam też miejsce dla fasoli, do której ma jakąś dziwną słabość δ całkiem niezły z niego złodziej, swego czasu był przekonany, że ukradł jakiemuś wielkiemu facetowi harfę, ale nigdzie nie może jej u siebie w domu znaleźć δ jest właścicielem kury, którą traktuje jak domowe zwierzątko. Zrobił nawet dla niej posłanie tuż obok swojego łóżka. Zwierzę zwie się Złotka δ jest przekonany, że w dzieciństwie udało mu się wspiąć na jakieś ogromne drzewo sięgające prawie do chmur, ale obecnie tłumaczy sobie to faktem, że był dużo mniejszy i wszystko wydawało mu się większe
Jesteśmy przyzwyczajeni do wersji bajki, w której Jack mieszkał razem ze swą biedną matką w chatce, a ich jedynym dobytkiem była stara krowa. Cóż, poniekąd to prawda. Z tym wyjątkiem, że kobieta wcale nie była matką Jacka, a krowa aż tak stara. Chłopak był sierotą przygarniętą pod opiekę przez obcą mu niewiastę, która zaoferowała mu wikt i opierunek w zamian za drobne przysługi. Chodziło o podwędzenie tego, czy owego od konkretnych osób. Nie mając żadnego alternatywnego wyjścia Jack przystał na propozycję i w taki sposób zamieszkał ze swoją pierwszą pracodawczynią. Na swoje nieszczęście był dość nierozgarnięty i przy pierwszej lepszej okazji postanowił sam zrobić interes swojego życia. Sprzedaż krowy za kilka MAGICZNYCH fasolek wydawała się niezwykle kuszącą ofertą, na którą bez namysłu przystał. Już w domu spotkała go za to niemiłosierna kara (kilka razów wierzbową witką po grzbiecie). Fasolki wylądowały za oknem i o całej sprawie miano zapomnieć. Dopiero następnego dnia okazało się, że nasiona rzeczywiście posiadały magiczną moc. Tak też najgorsza decyzja w życiu Jacka przerodziła się w najlepszą. Na szczycie łodygi odkrył zamek należący do olbrzyma, który posiadał wiele magicznych artefaktów. Dwa z nich (harfa przynosząca szczęście i zdrowie każdemu, kto słucha jej dźwięków oraz kura znosząca złote jajka) padły łupem młodego złodziejaszka. Dzięki temu on i jego opiekunka mogli rozpocząć całkiem dostatnie życie. Ale jak to w życiu bywa, im więcej mamy, tym więcej chcemy. Jaś wrócił do zamku olbrzyma, tym razem prawie nie przepłacając tego własnym życiem. Ścigany został zmuszony do ścięcia i podpalenia magicznej łodygi. Kilka tygodni później uciekł od kobiety, która nauczyła go fachu zabierając ze sobą harfę i kurę. Rozpoczął życie na własny rachunek jako łowca artefaktów. Za odpowiednie wynagrodzenie był w stanie zdobyć każdy magiczny przedmiot… Nie uczestniczył bezpośrednio w rzucaniu klątwy, ale pomagał zdobyć artefakty do tego niezbędne.
|
|
Re: Jack Dickinson Pon 23 Mar - 23:31 | |
| Karta zaakceptowana Widzę odniesienia do Twojego prawdziwego życia, widzę trochę osobno wykreowanych wąteczków z życia JASIA (dawaj cios w nos), ogólnie to mi się bardzo podoba! Ciekawie rozpisałeś odstępstwa w bajce, mam nadzieję, że poprowadzisz postać taką, jaką tutaj opisałeś. Na początek możesz znać (naturalnie) chłopców z sierocińca oraz średniej klasy obywateli Lanville, których od czasu do czasu okradasz. Powodzenia! |
|